Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Twórczość KK (niezwykle komercyjna i chałowa)
- Fantastic - Ósmy kontynent - Literacka twórczość
- Radosna twórczość na Otrycie ;)
- Dobż... Moja twórczość :D
- Moja twórczość
- Twórczość Dominiki
- Twórczość Patryxa
- Poważna luka w Windows 7
- Aktualizacja systemu Android dla HTC Hero
- OstrzeĹźenie dla firegrom: Nabijanie postĂłw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
OOOoooMMMmmmGGGggg..... Jak można zamknąć kącik artystyczny?? To mnie bawi aż do rozpuku :lol:! No więc niech będzie wola adminów... jednakże... Proponuję napisać petycję :D.Petycja o przywrócenie Kącika Artystycznego:
Droga Najwyższa Władzo Forum.
Osoby niżej podpisane proszą o przywrócenie Kącika Artystycznego. Nie godzi się zamykać tak ważnego tematu. Gdyby każdy użytkownik zakładał "Moją twórczość", forum szybko stałoby się śmietniskiem. Prosimy zatem o przywrócenie Kącika Artystycznego, lub kompromis, w postaci podzielenia rzeczonego tematu, na "fotografię", "film", "poezję" itp.
Z należytym poszanowaniem:
luk
Czy ktoś jeszcze podpisze? Jeśli tak to proponuję tutaj, w tym temacie ;).
PS: Nie mogłem się powstrzymać... :D.
Ja byłbym za wprowadzeniem kategorii. Na "fotografię, film, poezję".
Ok, jak będzie 5 głosów to nie ma sprawy ;)
W pełni popieram luka. Może nie w taki sposób jak to on napisał, ale o to samo chodzi :]
"Kącik artystyczny" bym zostawił, a Ci którzy tworzą dużo niech zakładają sobie oddzielne tematy... Ale to tylko moje zdanie, co ja tam mogę :P
Ja proponuję coś takiego: jeden dział na twórczość "graficzną" - zdjęcia, szkice, rysunki itp., itd., a drugi na pisaną - poezja, proza, liryka, epika... :twisted:
A jeżeli ktoś powiedział to przede mną, a ja się nie zorientowałam, to popieram jego zdanie :razz:
No, powiedziałem ja i luk.
Ok, liczymy. 5 głosów ( bo jeszcze ja :mrgreen: ) .
No, czyli nowe tematy!
Wygraliśmy. Veto nie istnieje :mrgreen: // Toth
No i słusznie... A jak ktoś będzie chciał to może sobie założyć oddzielny temat dla własnej twórczości(chyba xD) i będzie spokój :P
No i szafa gra xD.
Podsumowując:
Dzielimy Kącik na foto, poezję, film itp., a jak ktoś chce jeszcze własny temat upakować to spoko :). Temat proponuję zamknąć (tylko nie wyrzucać!). Nie jest do niczego potrzeby - przynajmniej na razie ;).
No NA RAZIE! :evil:
Prosze bardzo. Kącik otwarty, subfora założone.
I przeniosłeś? Do hydeparku?
Po co przenosić do hydeparku :? ?
Sorki, pomyliło mi się, myślałem że jest przeniesione! ^^^^^^
//Sprawa rozwiązana. Temat zamykam. ///Jaguar
Niewiedzieć czemu, ktoś przeniósł ten temat do kosza :D. A przecież mówiłem
Temat proponuję zamknąć (tylko nie wyrzucać!). Nie jest do niczego potrzeby - przynajmniej na razie ;) No, i nastał właśnie czas, kiedy temat się przyda :).
Nie mogę się powstrzymać. Dam Wam zalążek mojego opowiadania. Ot tak, po prostu ciekaw jestem co o tym sądzicie :). To jest sam początek całej historii, która rozrosła mi się (jeszcze póki co w głowie, ale sukcesywnie przelewam to na papier) do całkiem dużych rozmiarów. Wersja 0.9.9 Coś tam na pewno jeszcze zmienię, a może wytnę... Na razie nie wiem.
Ellados stoi w płomieniach. Młody elf nie jest w stanie nic zrobić. Może tylko bezczynnie stać i patrzeć. Na małym placyku, w centrum miasta, zewsząd otaczają go żołnierze.
- Rzuć miecz! - krzyczy jeden z nich, zapewne dowódca. Jego głos ledwie przebija się przez hałas panujący wokół.
Kobiety, dzieci, nawet mężczyźni. Wszyscy w panice uciekają z obleganego miasta, nie zwracając uwagi na przyglądającego im się elfa.
Tarnatos nie rzuca miecza. Wciąż dzierży go w dłoni, a nawet mocniej zaciska na nim palce. Dowódca widzi to i daje swoim ludziom sygnał do ataku. Pięciu żołnierzy, a w tym dowódca, zacieśniają krąg wokół elfa. Tarnatos powoli obraca się i patrzy w oczy każdego z nich. Nadchodzi nieuchronna śmierć. Młody elf, nie ma dość siły ani umiejętności, by stawić czoła pięciu wyszkolonym przeciwnikom. A jednak nie poddał się, nie wypuścił miecza. Woli zginąć z honorem, podczas walki.
Najbliższy przeciwnik podnosi miecz i szykuje się do oddania ciosu. Czas wydaje się płynąć wolniej. Tarnatos ratuje się szybką paradą. Obraca się w lewo i na ślepo tnie mieczem. Trafia. Żołnierz dostaje pamiątkę, szeroką ranę na plecach. Przeciwnik wypuszcza z dłoni miecz i krzycząc z bólu pada na kolana. Elf odwraca się do czwórki pozostałych żołnierzy. Nieco zbyt wolno. Dowódca oddziału rani Tarnatosa szybkim cięciem z prawej. Brudna płócienna koszula nabiera czerwonej barwy tuż nad lewym łokciem. Dowódca atakuje po raz drugi. Tym razem jego cios zostaje powstrzymany przez paradę elfa.
- Tarnatosie! - krzyczy ktoś z oddali.
Elf nie wie, czy wołanie było prawdziwe, czy też to tylko wytwór jego wyobraźni.
- Tarnatosie! - krzyczy ktoś po raz drugi.
Teraz elf nabiera już pewności. Paruje kolejne ciosy cofając się, by móc rozejrzeć się wokół.
Jego brat, Lantilles, mierzy do żołnierzy z łuku. Tarnatos w mig pojmuje o co chodzi. Odskakuje w tył, gdyż jego brat nie słynie z celności. Lantilles wypuszcza strzałę, trafiając jednego z żołnierzy w głowę. Martwe ciało pada natychmiast na bruk, wystarczająco już zalany krwią. Łucznik po raz kolejny wyjmuje strzałę i naciąga cięciwę. Puszcza. Kolejny martwy żołnierz pada na ziemię. Zastało jeszcze tylko dwóch. Tarnatos bierze szeroki zamach i rozcina twarz jednemu z nich. Ciepła posoka zalewa przeciwnikowi oczy. Oślepiony tnie mieczem we wszystkich kierunkach. Elf bierze kolejny zamach, tym razem od dołu i rozcina żołnierzowi brzuch. Kolejny trup. Lantilles zabija w tym czasie dowódcę.
Bracia patrzą na siebie.
- Gdzie ojciec? - pyta Tarnatos, podbiegając z zakrwawionym mieczem w ręku.
- Na farmie.
Obaj biegną we wschodnim kierunku, na farmę, do rodzinnego domu, który podobnie jak reszta miasta, dawno już stoi w płomieniach.
Ciekawe i bardzo wciągające, ale trochę-jak dla mnie- zbyt opisowo, ale to początek opowiadanie więc może pójźniej jakoś się poprawi...
Ale i tak super ;)
Hm... Luk nie obraź się, ale mi się to nie podobało zbytnio. Zaraz wszystko wytłumaczę. Otóż z własnego (małego) doświadczenia wiem, że pisanie w czasie teraźniejszym to najgorszy pomysł na prowadzenie opowiadania. Dla mnie jest to bardzo drętwe i takie nie teges. Drugą bardzo rażącą rzeczą jest taki hasłowy system tworzenia zdania, wydaje ci się to nie zrozumiałe? Przez pierwsze kilka akapitów czułem się jakbym czytał lirykę, a chyba to miała być epika :). W każdym razie powiem szczerze - wyrzuć to.
Heh... No więc tak. Przyjmuję Twoją krytykę i rozumiem ją. Cieszę się, że mam opinię kogoś z zewnątrz, kogoś kto myśli inaczej niż ja :), bo tak właściwie jesteście pierwszymi osobami, które to przeczytały.
Otóż z własnego (małego) doświadczenia wiem, że pisanie w czasie teraźniejszym to najgorszy pomysł na prowadzenie opowiadania. Dla mnie jest to bardzo drętwe i takie nie teges. To normalne. Całą książkę, lub chociażby prolog można tak pisać. Czytałem już nie jedną taką i były to na prawdę niezłe dzieła :). Chodzi o zaskoczenie czytelnika, o zbudowanie napięcia. Narracja w czasie teraźniejszym, tworzy właśnie takie dziwne wrażenie, że historia dzieje się właśnie teraz, w tym momencie i jest na bieżąco przez kogoś opisywana. Nie wiadomo jak się skończy, ponieważ jeszcze się do końca nie wydarzyła :D. Poza tym... Czas w narracji zawsze można zmienić, tak samo jak i osobę. Endymion Spring może tu posłużyć za przykład.
Drugą bardzo rażącą rzeczą jest taki hasłowy system tworzenia zdania, wydaje ci się to nie zrozumiałe? Przez pierwsze kilka akapitów czułem się jakbym czytał lirykę, a chyba to miała być epika Zdarzyło się i samemu Sapkowskiemu w ten sposób pisać :). To jest wtedy takie... rytmiczne. Jednym się podoba innym nie, kwestia gustu.
Zaznaczam jeszcze raz. Chociaż wyrzucanie tego przez myśl by mi nie przeszło, to jednak dobrze że piszesz co myślisz, bez ogródek.
A mi się podobało. Podobne do Brisingra(stylem pisania, chociaż jest w czasie teraźniejszym), a że trochę dużo opisów - jeszcze lepiej. Pisz, pisz, nie mogę sie doczekać :D
PS. Zastosowanie czasu teraźniejszego jest OK ;)
A mnie z kolei niezbyt się to podobało. Narracja w czasie teraźniejszym jest złym pomysłem.(moim zdaniem) Dla mnie nie buduje to napięcia, raczej... Jakoś tak przez nią akcja staje się nijaka. To że niektóre książki są tak pisane nie oznacza, że podobałyby mi się bardziej jakby zmienić czas na przeszły ;)
I jeszcze jedna rzecz, która rzuciła mi się w oczy. Opisy walk - OK. Ale ta szczegółowość, nie wiem dlaczego, ale zupełnie mi tam nie pasuje. "Tratynikos naciągną cięciwę swojego miedzianego łuku, którego dostał od dziadka, emerytowanego spadochroniarza z grupy spadochroniarskiej Af$G45, na dwadzieścia trzy i pół centymetra. Puścił cięciwę, strzała poszybowała pod kątem trzydziestu stopni lekką parabolą, która lubi tańczyć, tańczyć tańczyć taaaańczyć. Trafiła Ostryminaktosekratesa w ramię, trochę poniżej poziomu oczu, na lewo od brodawki, którą odziedziczył po dziadku, na głębokość półtora centymetra"
I już na koniec ostatnia drobna rzecz. Imiona bohaterów nie podobają mi się. Ale przecież one nie są istotne :) Może to przez to, że nie lubię wszelakich fantasowskich imion ;)
Ogólnie mówiąc średnie. Dużo bardziej mi się podobało to z tym kolesiem, który wyskakiwał z samolotu ^^
PS
Ciężko jest oceniać coś po krótkim fragmencie. Ja nie twierdzę, że cała powieść jest zła itd. Po prostu nie znam całej historii, która być może zrekompensuje nawet czas teraźniejszy? :D Dlatego oceniam to jak ktoś pisze, jakie nasunęły mi się pierwsze myśli, a nie całość i to co ktoś pisze.
EDIT:
Aa... No i nie twierdzę, że napisanie czegoś jest łatwe i że zrobiłbym to o wiele lepiej ;) Wręcz przeciwnie.
Też może cos napiszę... Mam ochote na opowiadanie science-fiction... Zobaczy się ;)
Powiem szczerze, że dla mnie czas teraźniejszy nie jest zbyt fajny, zdecydowanie wolę przeszły, ale to przecież zależy od autora tekstu. Chociaż wolę trzecią osobę, to w pierwszej też mogą powstać naprawdę dobre powieści.
Ogólnie styl pisania mi się podoba, błędów nie dostrzegłam (co wcale nie oznacza, że ich nie ma, ale dajmy się nacieszyć Lukowi :P ;) ;) ;)). Nie dajesz mi się wciągnąć w akcję, bo na razie mam urywek, ale uważam, że może być z tego coś fajnego, a co.
"Szczegółowość" mi nie przeszkadza, dopóki rzeczywiście nie staje się to takie, jak (nieco hiperbolizując) przedstawia to Zeg ;) Nie no, ja tam nic nie mam do wszelakich opisów, tylko z umiarem i tak, żeby to czemuś służyło.
Oczywiście wyolbrzymiałem ^^ Ale pokazałem lukowi jak NIE postępować :D
Przecież wiem, wiem ;) I nie mam nic przeciwko, sama czasem jak chcę 'uwypuklić' jakiś błąd to też tak robię :D Zwłaszcza jak jest za dużo 'jego', 'jej', 'swojej' albo powtórzenia :D Zatem w porządku, żeby nie było ;)
A Luk, ile już tego masz? :D I jak pomysły na dalszy ciąg? Piszesz na spontana, czy przemyślałeś całą historię?
Z tymi opisami to przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem o co chodzi :). Ja tam wolę, gdy ktoś powie/napisze "wziął szeroki zamach rozcinając żołnierzowi twarz od prawego ucha, aż po lewy kącik ust", niż "swoim mieczem rozciął żołnierzowi twarz"... Im więcej szczegółów tym lepiej, chociaż faktycznie przesadzać nie można :).
I jeszcze co do tego co powiedział Zeg...
Dużo bardziej mi się podobało to z tym kolesiem, który wyskakiwał z samolotu No i niech to szlag... Chociaż pogwałciłem tam prawa fizyki i po setnym przeczytaniu Ricka, uważam go za... tandetę, to jednak innym się podoba... Z kolei historia o Tarnatosie, którą nazwałbym życiowym arcydziełem, jakoś nie przypada Ci to tak bardzo do gustu ^^.
Zdaję sobie sprawę, że tak krótki fragmencik nie wyjaśnia zbyt wiele. W najbliższym czasie może znowu coś wrzucę, ale szczerze wątpię żeby jakoś poszerzyło to historię i rozświetliło jakikolwiek cień :). Świat, którego jeszcze nie nazwałem jest tak cholernie wielki i poplątany... Mógłbym go rozmiarami porównać do Śródziemia. Musiałem sobie nawet narysować wielką mapę na której oprócz nazw geograficznych i granic politycznych naniosłem plan wydarzeń xD. Inaczej po prostu zgubiłbym się w potoku własnych pomysłów. Zastanawiam się nawet, czy nie podzielić opowiadania na kilka, może kilkanaście części. Przewidziałem kilka (5-6) wielkich bitew, które mógłbym opisać w osobnych częściach. Jeśli nie pominąłbym żadnych wydarzeń i napisał wszystko tak jak to się uformowało w mojej głowie, to każda z tych części miałaby rozmiary PS, może OS, czyli ponad 400 stron. I wcale przy tym nie przesadzam. Sam jeszcze nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego. Myśli mi się kotłują, pomysły gubią, znajdują i ze sobą kłócą, ręce bolą od pisania... Makabra. To już chyba trzeci dzień, który niemalże w całości spędzam nad opowiadaniem. Śpię mało, jem też nie za dużo... Czym ja w ogóle żyję? Nie mam pojęcia... Długi, długi czas nie mogłem znaleźć pomysłu ani natchnienia. A teraz obydwie rzeczy przyszły bez uprzedzenia :D. Nawet rymuję... Szczyt wszystkiego. Może brzmi to jak przechwalanie się, ale nic na to nie poradzę :). Pod wpływem tych wszystkich pomysłów, czuję się jakbym był na haju, chociaż właściwie nigdy nie byłem, więc sam nie wiem jak to nazwać xD.
Luk, jakie ty masz powodzenie moje tylko skomentowały 2 osoby, no cóż życie. Odnośnie wyrzucenia, hm... o coś trochę innego mi chodziło (ach te skróty myślowe)o to, że ten pomysł nie wyjdzie w takim wykonaniu i z takim warsztatem. Luk nie obraź się, lecz nie możesz swoich utworów porównywać do utworów Skeletona lub Lema.
Hmm... Tym razem to Ty się nie obraź Morowisie, ale wyczuwam w Twojej wypowiedzi nutkę... zazdrości? A może tylko moja ślepa duma sobie to ubzdurała? No nie wiem...
Chodziło mi o porównanie co do wielkości i to w dodatku do Tolkienowskiego dzieła. Nie wiesz co wymyśliłem, poza tym małym fragmencikiem który dałem, więc racz nie komentować rzeczy, o których pojęcia nie masz ;).
PS: Żeby nie było, ja właściwie nic do Ciebie nie mam, ani o nic się nie obrażam :).
Z tymi opisami to przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem o co chodzi :). Ja tam wolę, gdy ktoś powie/napisze "wziął szeroki zamach rozcinając żołnierzowi twarz od prawego ucha, aż po lewy kącik ust", niż "swoim mieczem rozciął żołnierzowi twarz"... Im więcej szczegółów tym lepiej, chociaż faktycznie przesadzać nie można :). A jednak dla mnie było zbyt dużo tych szczegółów. Ale to takie tylko pierwsze wrażenie, teoretycznie w niczym nie przeszkadza, a jednak... :)
No i niech to szlag... Chociaż pogwałciłem tam prawa fizyki i po setnym przeczytaniu Ricka, uważam go za... tandetę, to jednak innym się podoba... Z kolei historia o Tarnatosie, którą nazwałbym życiowym arcydziełem, jakoś nie przypada Ci to tak bardzo do gustu ^^. A mimo to całkiem fajne :) Może bardziej mi odpowiada, bo zwiera więcej akcji w sobie? No bo tu był sobie elf, miasto płonęło, ktoś go zaatakował i już. Czekam na coś obszerniejszego... A jak z tym czasem? Będzie teraźniejszy? (raczej tak, bo zdaję mi się, że już dużo tego napisałeś :P)
Nowy fragment mam. Jeszcze dość świeży. Tak jak pisałem w shoucie, tworzę Tarnatosa od końca :D. Tak jakoś mi wyszło. Końcówka tak mnie wciągnęła, że to od niej zacząłem. Pisanie idzie mi dość wolno. Nie widzę powodu by się spieszyć i chyba lepiej na spokojnie wszystko przemyśleć (już trochę ochłonąłem z tymi pomysłami xD). No i wiele z tego co piszę, zmieniam, wycinam i gruntownie przebudowuję, tak więc minie dobre pół roku, zanim wykształci mi się coś, co będzie przypominało zwartą, długą i trzymającą w napięciu powieść, czyli to co jest na razie tylko moim wyobrażeniem :).
A jak z tym czasem? Będzie teraźniejszy? (raczej tak, bo zdaję mi się, że już dużo tego napisałeś) A, no właśnie. Będzie przeszły :). Przeczytałem jeszcze kilka razy tamten fragment i zmieniłem go trochę. Usunąłem wiele niepotrzebnych słów i szczegółów, ufając wyobraźni czytelnika. Dodałem też parę nowych... No, sami zobaczcie.
Zacznę właśnie od tego starego fragmentu, w nowym wydaniu.
No, teraz chyba wygląda to trochę lepiej :).
Po zabandażowaniu ran, żaden z towarzyszy się nie odzywał. Wszyscy zajęci byli pałaszowaniem potrawki z zająca, popijając wodą z żołnierskich bukłaków i przegryzając nieco czerstwym chlebem.
Chyba wiem co mi przeszkadza w tej szczegółowości (chyba jest takie słowo, nie? :P). Otóż pewnego dnia jadąc do babci w myślach układałem sobie opis cichego zabójstwa poprzez uduszenie sznurkiem(xD nie pytajcie dlaczego akurat cichego zabójstwa poprzez uduszenie sznurkiem :P) i spostrzegłem taką rzecz. Te precyzyjne opisy spowalniają akcje.
I tak: "wziął szeroki zamach rozcinając żołnierzowi twarz od prawego ucha, aż po lewy kącik ust" podświadomie odbieram tak, że ktoś wziął szeroki zamach, ale biorąc go uważał, żeby zacząć rozcinać twarz konkretnie od prawego ucha i powoli, żeby nie zmienić trasy rozcięcia, prowadzi miecz do lewego kącika ust, a jeszcze trzeba uważać, żeby był lewy ;) Po tym jeszcze zatrzymuje się i uważnie obserwuje jak długa jest rana i gdzie się zaczyna, a gdzie kończy.
Dlatego takie: "swoim mieczem rozciął żołnierzowi twarz" podoba mi się bardziej. Bo kto w ferworze walki zastanawia się czy trafił w lewy kącik ust czy w prawe oko? Gdy strzały latają nad głową, przed twarzą pada kolejny towarzysz, a zza pleców słychać przeraźliwy tętent kopyt nie ma czasu skupiać uwagi gdzie konkretnie trafił ów cios. Ważne jest to, że powalił przeciwnika pewnie dlatego, że skierowany był w kierunku twarzy.
"Czy to lewy kącik ust czy prawy? Lewy czy prawy, lewy czy... Ciach!"
Ale to tylko moje odczucie, niech nikt nie myśli, że na siłę wyszukuje jakieś wady. Po prostu takie pierwsze wrażenie i go już nie zmienię ;)
EDIT:
To do tego poprzedniego fragmentu ;) Tego jeszcze nie czytałem.
Coś jakoś tu cicho... ktoś mi powie czemu? ^^
Zmieniamy temat. Do bazgrolenia jeszcze kiedyś wrócę, a na razie coś z rozdziału o muzyce...
http://www.youtube.com/watch?v=YLKNIh_NcIU
Nie traktujcie tego wideo zbyt poważnie. To po prostu była chwila przerwy i krótkie oderwanie się od skrzypiec i Telemanna... Gdybym się postarał, to pewnie zagrałbym to lepiej xD
Nie bądź taki skromny.... Wyszło super :P
A na skrzypcach byłbyś w stanie to zagrać?
Całkiem nieźle :)... Ale mam pomysł. Zagraj to jednocześnie i na pianinie, i na skrzypcach :D. To by było coś...
Hehe... Już od kilku miesięcy się do tego przymierzam i na razie gromadzę odpowiedni sprzęt :) Rzecz jasna nie zagram tego na skrzypcach i na pianinie jednocześnie xD Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nagrać to osobno, a potem zmontować. A nawet zrobić w ten sposób skrzypcowe trio wraz z pianinem. Mam co do tego wiele koncepcji i pomysłów. Wiem jak to ma wyglądać, ale muszę mieć jednak na to czas, sprzęt i trochę nerwów. Może za parę miesięcy, w listopadzie albo styczniu coś w tej sprawie uda mi się zrobić.
Rzecz jasna nie zagram tego na skrzypcach i na pianinie jednocześnie xD Naucz się grać na pianinie palcami u nóg, a potem idź do "Mam talent". Wygrasz 300 000 i kupisz taki sprzęt, zę za orkiestrę będziesz mógł robić xD
//Fajnie by było... xD//luk
Ja życzę powodzenia... Mogę się do ciebie przyłączyć z gitarą, to się podzielimy ;)
A wracając do tematu, to ... No, nieźle... Nie jestem znawczynią gry na pianinie, czy fortepianie, ale podoba mi się to jak najbardziej! (jakkolwiek to się pisze :))
'Jak najbardziej' - osobno. Za to 'jakkolwiek' razem :D //Jasti
Świetnie zagrane. Nie wiem co Ci sie w tym nie podoba :P
Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nagrać to osobno, a potem zmontować Też coś takiego chcę zrobić (gitara, harmonijka ustna, keyboard), ale chyba nie będę miał cierpliwości, żeby to zmontować. :)
Nie jestem znawczynią gry na pianinie, czy fortepianie, ale podoba mi się to jaknajbardziej! (jak kolwiek to się pisze "jaknajbardziej, jak_kolwiek sie to pisze"... brzmi jak by to było specjalnie :P
No bo generalnie to nie jest dobrze zagrane :P Moja szanowna pani profesor od fortepianu wytknęłaby wiele błędów (to dobrze, dzięki temu świetnie uczy ;)). No i brzydko uprościłem sobie grę w niektórych momentach. Gdyby ktoś miał przed oczami partyturę, to by zauważył o czym mówię :) No, ale nieważne. W kwestii pianina, to aktualnie zajmuję się Sonatą Księżycową i preludium pewnego rosyjskiego kompozytora (nie pamiętam w tym momencie nazwiska). Po tym jak przyniosłem na lekcję własne nuty i zagrałem fragment, pani profesor rzekła: "Nie będziemy grać tamtych bzdetów". Chodziło jej o etiudki, jakieś czytanki muzyczne i generalnie małe, proste utworki. Niby proste, ale jakże upierdliwe i nudne xD. Zawsze cienko mi one szły, bo po prostu ich nie lubiłem.
Ekhem...
http://www.youtube.com/watch?v=JCxNp_Sjkwc
Koniecznie zmieńcie jakość z SD na HQ
http://www.dailymotion.pl/video/xazj...-cv_shortfilms
Takie oto cudo popełniliśmy w niespełna miesiąc :). Mówię w liczbie mnogiej, bo chodzi mi ogółem o kółko filmowe w mojej szkole. Kółko to, to w tym przypadku nie więcej niż 7 osób. Nie jest to nasz pierwszy film i zapewne nie ostatni. Przedtem nakręciliśmy jeszcze kilka, z czego tylko parę zostało wyświetlonych (no nie w kinie przecież :roll:, tylko podczas uroczystości w szkole na hali). Ale ten jako pierwszy możemy udostępnić w internecie, co też właśnie zrobiłem :). Obejrzyjcie go, oceńcie jeśli możecie. Zróbcie to szybko, bo za parę dni zniknie. Wrzuciłem go tylko na chwilę. Film ten idzie na konkurs, a później zostanie wypalony na płytkach i sprzedany na obszarze naszej gminy (Brójce ;)).
Doskonale zdaję sobie sprawę z niedociągnięć jakie popełniłem przy reżyserii (tak, to ja jestem Łukasz Skorupski :P). Gdybym miał więcej czasu, zapewne zrobiłbym to lepiej. Jeśli jednak biorąc pod uwagę fakt, że film ten obmyślony i zmontowany został w jedną noc - wyszło rewelacyjnie. Poniżej moje własne refleksje. Radziłbym je przeczytać po obejrzeniu.
function showHide(what){ a=what.getElementsByTagName("div")[0]; if(a.style.display=='none'){ a.style.display='block'; }else{ a.style.display='none'; }}
Przede wszystkim spójność i przesłanie. Wydaje mi się, że jest to trochę niejasne i nie trzyma się kupy. Ja sam też nie wiem w końcu jakie ono miało być, co świadczy chyba o totalnej klapie całego materiału. Hmm...
Kamera podczas wywiadów wygląda żenująco. Jest monotonna, brakuje ujęć na twarz, takich czysto au face... nie, to z francuskiego, zapomniałem jak się poprawnie pisze, visage? xD (takich jak na końcu, gdy mówi pan Józef). Nieładnie wyglądają też osoby, które przeprowadzają wywiad. Ja rozumiem, że ich ręka boli od trzymania tego mikrofonu, no ale jednak...
Ten cholerny lektor (ja ^^) czyta za szybko i miejscami niewyraźnie o Auschwitz. Mimo tego wszystkiego wyszło chyba całkiem nieźle. Początek i koniec są mocne, a to bardzo ważne, żeby na wstępie wcisnąć widza w fotel, tak żeby gały mu wyszły, a na końcu skłonić do przemyśleń, żeby coś z filmu wyciągnął. Tematy z Requiem dla Snu i Czasu Honoru pasują idealnie, a jednocześnie dzięki tym żołnierzom odchodzącym w dal i dedykacją tworzy się ładna kompozycja klamrowa :). Zaczynamy i kończymy w bardzo podobny sposób. Wszystko razem wyszło nie najgorzej. Cieszę się z tego :).
Dżiz, zabiję się, 3 raz postuję i nic...
Plusy:
+ ŚWIETNE OPOWIEŚCI!
+ widać zaangażowanie
+ montaż :D
+ dobrze czytałeś, nie lubię jak czyta się wolno i monotonnie
+ dobrze dobrana muzyka
Minusy:
- co jest z kamerą? Trzeba czasami zmienić ujęcie!
- i nie chodzi o to, żeby było portretowe od dołu...
- czasami widać nieprzygotowanie...
- ten mikrofon czasami był w połowie ujęcia...
(Te mikrofony to szkolne? :D Faaaajnie :D)
Co do kamery... Brakuje czegoś takiego jak przebitka, no nie? Na przykład gdy prezenter w wiadomościach mówi o braku kultury jakiegoś polityka. Widz słyszy głos prezentera i widzi ujęcie gdy ten polityk np. dłubie w nosie ;). Mieliśmy parę pomysłów, ale niestety nie zdążyliśmy nakręcić czegoś co by pasowało do opowieści. Z tym mikrofonem, to o co Ci chodzi? O ujęcie w znaczeniu kadr?
PS: Tak, mikrofony szkolne są :). Musieliśmy je wykorzystać, bo dźwięk zbierany przez kamerę był fatalny. Szkoda, że nie mieliśmy bardziej czułych mikrofonów kierunkowych... No, ale jak sprzedaż filmu się powiedzie, to może taki kupimy :D.
O mikrofon chodzi mi w kadr (jak trzeci raz o 23 przepisujesz posta, to ci słowo ucieka :D), że jak filmujesz, zazwyczaj mikrofonu nie ma w kadrze, a tu, np. w ujęciu pod koniec(tym na twarz), mikrofon widać w 15% kadru...
Dopiero dziś to mogłem obejrzeć i mam parę uwag:
-jako lektor do takich scen mi nie pasujesz, mówiłeś za szybko i tak mi się wydaje, że gdy mówisz to tak jakoś wesoło(ogólnie, nie tylko w filmie),
-te mikrofony w kadrze kiepsko wygladają, no i ci reporterzy powinni być poza kadrem,
-tematyka ciekawa- momentami film wzruszający, ale powinien bardziej rozbudzać smutek.
Ale jak na film kręcony przez nastolatków to bardzo dobry.
Mi się ten film bardzo podobał. Jest prawdziwy, to chyba najważniejsze. Jedyne co uważam za zbędne to te cele na początku - nuda i pretensjonalność, zakładam ze mieliście to narzucone przez opiekunów projektu.
Ja mówię za wesoło? Heh... Że niewyraźnie czasem, to tak. No i zdarza mi się marudzić... ale ja i wesołość w głosie? O tym to jeszcze nie słyszałem :).
Mikrofony - fakt. Właściwie to tylko jeden mikrofon. Problem polegał na tym, że dźwięk z kamer nadawał się do filmu z wakacji, nie do takich rzeczy które my kręciliśmy. Musieliśmy zatem nagrać dźwięk osobno, posługując się szkolnym mikrofonem, wzmacniaczem no i komputerem. Szkolne mikrofony natomiast dobrze zbierają jedynie z bliskiej odległości (z daleka dźwięk traci na jakości, co nawet słychać w pewnym momencie w filmie...). No niestety nie dało się tak ukryć mikrofonu, żeby nie było go widać. Statywu na planie nie mieliśmy (został w szkole :roll), więc musiała być również jakaś ręka trzymająca mikrofon. Ta ręka należała do osoby zadającej pytania, co z kolei wiązało się z koniecznością pokazania tej osoby (no bo co, sama ręka?). Gdyby jeszcze ci przeprowadzający wywiad byli jakoś ubrani... No, ale cóż. Bardzo prawdopodobne, że będziemy kręcić drugą część przed wiosną. Mamy nową, większą porcję dziadków i więcej historii do pokazania :). Nie będzie to już wtedy dokument ani reportaż. Raczej film fabularny trwający nie dłużej niż godzinka. Odegramy po prostu pewne sceny z opowiadanej przez dziadki i babcie historii.
Największym problemem jest sprzęt. Właściwie jego brak. Tyle co sami zdołamy z domu przynieść... właściwie tyle co ja zdołam z domu przynieść :P. Chociaż fatalnie nie jest.
Dzisiaj była premiera. Przyjechał nawet wójt (kawał chama swoją drogą) razem z kierownikiem oświaty (to chyba nie był kierownik... ale w każdym razie ktoś z gminy zarządzający w sprawach oświaty, przyjmijmy więc że kierownik). Owacji na stojąco nie było. Była chwila ciszy i zamurowanie po obejrzeniu, ale jak najbardziej w pozytywnym sensie. Parę osób wzruszyło się do łez, chociaż ja myślę że to już lekka przesada (jak wcześniej pisałem, przesłanie, cały sens tego filmu trochę nam zaginął). Ale i tak uwielbiam zbierać na przerwach gratulacje od nauczycieli :D. O dziwo film został nawet dość ciepło przyjęty wśród uczniów, również tych trzepniętych w dekiel (na różne sposoby). Ogółem podobał się, co oznacza że powinniśmy jak najszybciej ruszyć ze sprzedażą :). Ach... Już widzę te 100 sprzedanych płyt, każda po symboliczne 5 złotych. Mmm... 5 stówek, plus kasa dołożona przez szkołę (dyra robi co może, kierownik oświaty też). Razem to będzie ponad tysiak, choć niewykluczone że dogramy więcej płyt i w ten sposób więcej zarobimy :D. Będziemy mieli na własny mikrofon na tyczce, myślałem konkretnie o Rode Stereo VideoMic ^^. Resztę odłożymy na nowego, sprawnego no i mocnego kompa do montażu...
EDIT: A tak... te cele na początku. Zgadza się, to było nam narzucone. Ale nikt się temu nie sprzeciwiał, bo wypisanie tych celi niosło ze sobą pewne korzyści. Jak chyba wspominałem (a może nie?) wysłaliśmy ten film na konkurs. Regulamin mówił o wykonaniu pracy audio wizualnej, dźwiękowej bądź tekstowej w dwóch kategoriach. Tych kategorii teraz nie pamiętam, ale dotyczyły chyba tolerancji i problemów społecznych. Mieliśmy problem żeby się w którąkolwiek zmieścić... stąd też te cele na początku, żeby jury nie pomyślało, że pomyliliśmy konkursy xD.
No i jak wygraliście ten konkurs? :)
Film fajny, nigdy czegoś takiego nie robiłam(oprócz połączenia jakiegoś materiału z festynu w miarę oglądalną całość xD), więc moje zdanie raczej wiele się nie liczy - zaznaczam od razu.
Powtórzę się - nie podobały mi się te napisy na początku - tak, czytałam dlaczego miały tam być, ale po prostu jakbym zobaczyła u mnie w szkole tak zaczynający się film, to straciłabym chęci do oglądania - co tydzień na apelu wpajają nam te Siostry dyrektorki kolejną moralną zasadę ujmująca to samo co poprzednia i stąd moje negatywne nastawienie do tzw. "wielkich słów". Ale muzyka za to bardzo fajna, zwłaszcza ta końcówka.
Obejrzałam też to wcześniejsze nagranie, na którym grasz na pianinie - w takich chwilach uświadamiam sobie jakie ze mnie beztalencie ...;(
więc moje zdanie raczej wiele się nie liczy A skądże! Liczy się zdanie każdego, kto ma oczy i uszy i zdolny jest do obejrzenia tego filmu :D. No bo przecież nie trzeba być ekspertem. Chyba każdy potrafi ocenić czy trawa jest ładna i zielona, czy brzydka, sucha i żółta, nie? Co innego rozpoznać w jaki sposób jest nawożona, ile razy podlewana, kiedy ostatnio przycinana, przez jaką kosiarkę... xD Ale to nie ma takiego znaczenia. Liczy się przede wszystkim to, czy jest ładna ;).
Obejrzałam też to wcześniejsze nagranie, na którym grasz na pianinie - w takich chwilach uświadamiam sobie jakie ze mnie beztalencie Nie no weź przestań... Jak to szło...
Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
:) Ja też mam czasem wrażenie, że jestem totalnym beztalenciem lub bezguściem. To chyba wszystkich czasem spotyka.
EDIT: Aaa, no o konkursie zapomniałem... Nie wiadomo czy wygraliśmy. Szczerze wątpię, abyśmy znaleźli się w pierwszej dziesiątce. To konkurs ogólnopolski. Cyfra + chyba organizuje. Nazywa się... "Liczy się temat". Jak ktoś chce, to wyszpera w necie ;).
Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. Za późno :)
Ja też mam czasem wrażenie, że jestem totalnym beztalenciem lub bezguściem. To chyba wszystkich czasem spotyka. A te oto słowa pociechy w ciężkich czasach, napisał, ktoś kto umie grać na dwóch instrumentach(tzn. o tylu wiem)... Chęci dobre, ale jesteś o krok od wpędzenia mnie w depresję, luk :D
P.S. Przeczytałam też to opowiadanie, które jest na początku tematu - bardzo fajne, klimaty kojarzą mi się z Eragonem. Piszesz je jeszcze, czy to było przejściowe? xD.
Tamto opowiadanie... piszę. Mniej więcej tak samo, jak swoją odpowiedź w kwestii Zeitgeist('u?). Minęło już chyba pół roku i nie mogę tego skończyć xD Co do skojarzeń z Eragonem... Tak wygląda jedynie na początku. Gdybym osadził historię w s-f, to by się ze Star Wars kojarzyło ;). Gość, który ratuje bohatera od niebezpieczeństwa, potem zyskuje sympatię czytelnika, aż wreszcie zdycha. To taki popularny schemat (nawet Gandalfa można by pod to podpiąć), ale całkiem dobry. I tak w przypadku tego opowiadania również jest... Zielarz zdechnie xD.
Zastanawiam się, czy nie powrócić jednak do tego drugiego opowiadania, Ricka. Co jakiś czas przychodzą mi ciekawe pomysły, może w końcu je wykorzystam.
Temat "twórczość luka", wiec wepchnę się tu z tym postem.
Oglądałam ostatnio w Kąciku Artystycznym zdjęcia z "świat w obiektywie", no i dwa twojego autorstwa po prostu mnie urzekły, że tak to ładnie wyrażę:).
No to pierwsze: http://img5.imageshack.us/img5/1513/luk2.jpg
Super, nawet mimo tego, że to ustawka.
I drugie : http://www.piszsmialo.cba.pl/inne/fot/DSC3826.jpg
To zdjęcie jest po prostu przepiękne, fantastyczne! Musiałeś mieć niesamowicie intensywne natchnienie tworząc coś takiego. Wena prawdziwego artysty!
-A tak na serio to poważnego komentarza do nr2 nie umiem wymyślić.:D
EDIT,
(link drugi trzeba przeciągnąć do paska, albo skopiować, żeby się otworzył)
To pierwsze mroczne i dosyć łatwe do przyjęcia. Nadaje się na jakiś plakat bo przemawia do człowieka. Z artystyczną strona gorzej bo nie skłania do myślenia. Mało przekazuje oprócz zgorzknienia i uzależnienia. Ale nie chcę zeby ten post miał negatywny wydźwięk! Obydwa... prace (:D) są całkiem dobre. ;p
Luk, zrób kilkanaście zdjęć o podobnym poziomie zajebistości, to będziesz sławny :)
Muszę się podzielić tą sensacyjną informacją... To mogłoby nawet pasować do tematu o Religiach...
Otóż jak wcześniej wspominałem chcemy ten film rozpowszechnić, sprzedać (za drobne 5 zł), a zysk przeznaczyć na dalszy rozwój kółka filmowego, zakup sprzętu itp. Szkoła nie traktuje nas do końca poważnie (trochę boją się w to inwestować, myślą że nasz zapał do kręcenia filmów ostygnie, kółko się rozsypie, a sprzęt na który poszła kasa będzie leżał gdzieś na strychu). Na razie musimy sami na siebie zarobić :).
Płyty będziemy sprzedawać w sklepach (porozmawiamy z właścicielem, zostawimy karton płyt i niech się same rozchodzą) i w szkole (przede wszystkim rodzicom - na wywiadówkach itp.). Chcieliśmy również rozstawić stoisko pod kościołem. Mieliśmy to zrobić dzisiaj, no i właśnie...
Wczoraj daliśmy księdzu proboszczowi płytę z filmem do obejrzenia. Żeby zobaczył, ocenił i zdecydował czy pozwoli nam sprzedawać to na terenie kościoła i czy ogłosi to pod koniec mszy. Już wcześniej zapraszaliśmy księdza proboszcza na premierę, ale niestety gdzieś wyjechał na cały tydzień, więc przybyć nie mógł (zamiast niego na premierze był ksiądz wikariusz, któremu film bardzo się podobał i który stoi po naszej stronie). Tak jakoś głupio się złożyło, że daliśmy tą płytę dzień przed zamierzoną sprzedażą... w efekcie ksiądz proboszcz, mając inne obowiązki, obejrzał film dopiero o godzinie 22:00. Nie zdążył nas poinformować co postanowił.
W niedziele są msze o 8:00, o 9:30 i o 11:15. Na każdej z nich chcieliśmy sprzedawać płyty, pod kościołem, łapiąc ludzi którzy wchodzą i wychodzą. Były trzy ekipy, każda na inną godzinę. Ja dobrowolnie postanowiłem być na wszystkich ^^, chciałem dowiedzieć się co ludzie myślą. Gdy już docierałem pod kościół na 7:30 (trochę wcześniej, żeby wszystko przygotować) dostałem esemesa od księdza wikarego - "Wstrzymujemy się z rozpowszechnianiem filmu". Myślę sobie - że jak? Zadzwoniłem do niego, powiedziałem że już jadę. On mi na to, że sprawa jest skomplikowana, porozmawiamy na miejscu. Okazało się, że ksiądz proboszcz nie wyraził zgody. Nie odmówił, nie powiedział "nie". Po prostu nie wyraził zgody. Jasne się stało, że musimy (w liczbie mnogiej - kolega jako ekipa na 8:00 + ja) się do niego osobiście udać i wyjaśnić o co chodzi. Przeczekaliśmy pierwszą mszę i poszliśmy na zakrystię. Wchodzimy, czekamy aż trochę ludu ubędzie (przygotowania do bierzmowania - podpisy za obecność na mszy itp.). Ksiądz proboszcz pierwszy się do nas odezwał. Powiedział tak:
- Chłopcy, czy wy macie coś wspólnego z faszyzmem?
Zamurowało mnie. Totalnie. W pierwszym momencie zupełnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Jakim cudem coś takiego przyszło mu na myśl?
Odpowiedziałem naturalnie, że nie. Proboszcz wyjaśnił, że ta scena z rozstrzelaniem na początku jest okropna. Przypomina mu egzekucję w chinach, którą widział kiedyś w telewizji. Powiedział "zastanawiam się, czy nie zgłosić tego do prokuratury". Pytał, czy nauczyciele oglądali ten film, czy wyrazili na to zgodę. Ostrzegł też, że odwiedzi dyrekcję szkoły.
W pierwszym momencie broniłem się. Mówiłem, że to przecież sztuka, forma artystyczna. Chcieliśmy pokazać wojnę, przypomnieć, potępić. Potem (w momencie kiedy proboszcz powiedział o prokuraturze) zatkało mnie po raz kolejny. Spojrzałem na księdza wikariusza, a ten pokiwał głową, żebym nic więcej nie mówił (zna przecież proboszcza lepiej i też od innej strony). Zamknąłem się, bo nie wiedziałem co mógłbym powiedzieć. Ksiądz proboszcz dodał jeszcze tylko na końcu "pogadamy, kiedy usuniecie tą scenę".
Niebywałe, prawda? Nigdy bym się nie spodziewał, że człowiek oddany bogu, ksiądz, Sługa Boży, który natchniony jest przecież Duchem Świętym, może w ten sposób nazwać kogoś faszystą. Czułem się tam wtedy w zakrystii jakby mnie ksiądz proboszcz opluł i spoliczkował. Włożyłem w coś serce, a on tak po prostu to zgnoił i jeszcze pogroził mi prokuraturą. Każdy ma prawo do krytyki, ale krytyce tej powinno podlegać dzieło, a nie autor tego dzieła. To było chamskie i bezczelne. Różnica wieku, rangi społecznej i życiowego doświadczenia między mną a proboszczem jest duża, ale obaj jesteśmy ludźmi, Polakami. Teraz wiem, co powinienem odpowiedzieć na pytanie "czy wy macie coś wspólnego z faszyzmem?". Proste - "tyle samo co ksiądz proboszcz".
Jedno jest pewne - nie będziemy sprzedawać filmu pod kościołem. Ksiądz ma pół procenta racji. Kościół przemocy nie propaguje. Ale ja też nie. Ten film ma właśnie oznaczać "wszyscy jesteśmy braćmi! kochajmy się!". Przecież pod koniec odchodzą w dal dwaj żołnierze. Ci sami, którzy na początku mierzyli do siebie z broni. Wydaje mi się, że proboszcz tego po prostu nie zrozumiał. Jest człowiekiem starej daty, w sumie to mu się nie dziwię. Nie będę usuwał tej sceny. Ona daje kopa, wciska w fotel. Razem z końcówką tworzy kompozycję klamrową :). Jest obrazem tego o czym mowa później w wypowiedziach starszych osób - rozstrzeliwanie w Auschwitz i zamordowanie tych 20 mężczyzn. Tak ma być i koniec kropka. Dyrekcji bardzo się podobało i chociaż jak w każdej wsi słowo proboszcza ma dużą wagę, to cokolwiek powie lub zrobi w tej chwili proboszcz, nic nie zdziała. On słynie z walenia prosto z mostu i mówienia co myśli, ale w tym momencie grubo przesadził. Ja do niego nigdy więcej się nie odezwę. Nigdy w żadnej sprawie do niego szedł nie będę. Ciekaw jestem tylko... czy on słyszał o takim filmie jak Katyń Andrzeja Wajdy?
Faszyzm? Tylko dlatego, że to sobie ksiądz tak skojarzył...? No to masz fajnie luk.
Trudno mi sobie wyobrazić proboszcza grożącego prokuraturą, więc szok tym bardziej jest większy. Naprawdę nie lejesz wody?
Absolutnie. To wszystko prawda :). Mnie tam w zakrystii też szok ogarnął. Może ksiądz po prostu nie wie co znaczy słowo "faszyzm"? Najbardziej mnie uderzyło to, że on wielce wierzył w to co mówił, był pewien że dobrze prawi. Z początku to zachowanie mnie bulwersowało, ale teraz nawet mnie śmieszy, bo chyba dowodzi o... głupocie? skrzywieniu postrzegania świata przez władzę ludową?... Jeśli jednak ksiądz przyjdzie do szkoły i jeśli dyrekcja w jakimś celu mnie do siebie wezwie, to ja powiem zwyczajne, grzeczne "żegnam" i do tego chamsko trzasnę drzwiami xD Ksiądz proboszcz łaski mi żadnej robić nie musi. Mógłby tylko oddać płytę, skoro film mu się nie podobał. No i "przepraszam za bezpodstawne zarzucanie faszyzmu" też by nie zaszkodziło.
Luk współczuje.
Proboszcz z mojej parafii też ma odchyły- function showHide(what){ a=what.getElementsByTagName("div")[0]; if(a.style.display=='none'){ a.style.display='block'; }else{ a.style.display='none'; }} Raz na mszy dla młodzieży(msza dla młodzieży jest na parterze w mniejszej sali, a na piętrze jest dla dorosłych w sali większej - przynajmniej raz dziennie są w tym samym czasie), groził likwidacją tejże mszy gdyż, było na niej sporo staruszek które nie dają rady wejść na piętro, a także sporo całych rodzin.
A proboszcza wkurzyło, że część młodzieży nie ma gdzie siedzieć i zrobił małą awanturkę.
A nie ma u was innej parafii, gdzie można by sprzedać film, lub może byś w Łodzi spróbował?
Mnie ta scena początkowa raczej wprowadza w nastrój, no i takie tam:>...
Na pewno jej nie usuwaj...
Jak powiesz komuś "film zrealizowany przez uczniów gimnazjum" to przed oczami staje mu marny, tani, i prosty obraz. Takie bezpłciowe gówno :P. A ta scena początkowa skutecznie takie przeświadczenie obala. Widać chyba, że to nie jest łatwy film, to nie kaszka z mleczkiem :).
Z Łodzią wolałbym nie kombinować. Jeszcze się przewróci i utonę. Nie no, tak na serio to nie wiem gdzie miałbym z tym filmem się udać. Na szczęście u mnie istnieje coś takiego jak OnJaTy. Nazwijmy to wiejskim domem kultury, centrum sztuki i rekreacji. Mam tam paru znajomych, mój tata jest tam w zarządzie... No i jeśli się uda to dostaniemy dofinansowanie z Uni. Ale to pomysł na razie w fazie larwalnej, marne szanse żeby wypalił. Drugim, bardziej prawdopodobnym wariantem jest dofinansowanie na warsztaty animacji. Jest paru absolwentów z filmówki, którzy chętnie by się tego podjęli, no ale potrzeba do tego sprzętu. A sprzęt ten trzeba kupić za pieniądze.
Zatkało mnie. Po pierwsze, ten ksiądz chyba nie wie czym jest faszyzm (a jest to skupienie władzy w rękach jednostki i jej kult (ewentualnie jak mówi wikipedia kult państwa)). Owszem, rozstrzelanie ma jakiś tam związek z faszyzmem, ale to pytanie głupio brzmi jakby sie lepiej zastanowić.
Myślę, że ksiądz ma jakiś uraz z przeszłości związany z rozstrzelaniem, dlatego tak mu sie to nie spodobało. Ta scena to jeden z atutów filmu, więc ja również bym jej nie usuwał. Spróbuj w tym domu kultury, ewentualnie w szkole, jeśli jest taka możliwość. Możesz pogadać z dyrem.
Zdradliwe ustawienia serwera... :D
http://www.piszsmialo.cba.pl/inne/fot/DSC3829.jpg
Mogło mu chodzić o rasizm, stąd nawiązanie do tych Chin, ale swoją drogą to też byłoby bez sensu. Teza Patryxa o tym urazie może być prawdopodobna - w księdzu odezwały się wspomnienia. Ile ten proboszcz może mieć mniej więcej lat, 50, 60? Jakieś rozstrzelanie mógłby jeszcze pamiętać.
Jeżeli dla niego ta scena to zło wcielone, to zapytaj go luk, co myśli o masowych zgonach Indian zarażonych syfilisem przez misjonarzy w XV wieku - to dopiero propagowanie amoralnych postaw społecznych. Wy zrobiliście egzekucję na taśmie, a Kościół w realu.
A co do sprzedaży filmu - nie możecie go np. rozprowadzać z gazetką szkolną? Nie twierdzę, że wszyscy uczniowie, ale może kilku(nastu?dziesiąt?) byłoby zainteresowanych.
luk, weź go lepiej nie prowokuj, bo jeszcze zgłosi to rzeczywiście, a jakieś debile uznają, że ma rację i ci kuratora dadzą :P
EDIT: Luk, link do filmu siadł, a chciałem jeszcze raz obejrzeć.
Link do filmu siadł specjalnie, bo przecież chcemy go sprzedać :). Byłoby głupio, gdyby każdy mógł zobaczyć film w necie. Zapytajcie google o "rysa na sercu - wojna w cv" :P.
Ze sprzedażą nie będzie problemu. Kościół w Kurowicach to tylko jeden z trzech kościołów w mojej okolicy, ale i tak na sprzedaży w takich miejscach zbytnio nam nie zależy. Prawda jest taka, że do kościoła chodzą dziś w większości dziadki i babcie. To nie do nich jest ten film skierowany i przypuszczam, że w większości przypadków mogliby go nie zrozumieć (pod warunkiem że potrafiliby użyć czegoś takiego jak płyta CD i komputer :roll:). Najważniejsza jest sprzedaż w sklepach - które odwiedza młodzież, a przede wszystkim ich rodzice :). Dodatkowo oprócz gimnazjum w pobliżu są jeszcze dwie szkoły podstawowe. Tam też pewnie będzie niezłe branie :D. Wieś to wieś, informacje szybko się rozchodzą. Już kilku dalekich znajomych, właściwie to tylko z widzenia (nie wiem skąd się o wszystkim dowiedzieli) zaczepiło mnie z pytaniem kiedy i gdzie można kupić płytę...
Co do kuratora... Nie, szczerze wątpię. Opowiedziałem o wszystkim w szkole i nauczyciele (w tym ksiądz wikariusz) zgodnie uznali, że sprawa jest trudna i delikatna (kościół i szkoła nie są w najlepszych stosunkach, lepiej ich nie pogarszać, jeszcze proboszcz walnie jakieś kazanie i dopiero będzie... :roll:) trzeba to na razie przemilczeć i czekać na to co proboszcz zrobi. Dzisiaj w szkole go nie było, ale jest dość uparty i przypuszczam że jak będzie miał chwilę czasu to na pewno się pojawi. Dyrekcja też o wszystkim wie, choć nie wiem jak to przyjęła i co o tym sądzi. Nauczycielki od kółka filmowego - są trzy, taka "opieka artystyczna" ;) - chcą się do proboszcza przejść (ledwie 3 minuty drogi, kościół zaraz obok szkoły) i osobiście z nim pomówić, choć ja za bardzo nie wiem czy jest o czym. Jeśli już to ja wraz z rodzicami powinienem do proboszcza iść i wyjaśnić sprawę z faszyzmem i prokuraturą, bo to w końcu we mnie ksiądz tymi słowami rzucał. Proboszcz powiedział co myśli, nie podobało mu się i sprawa zamknięta. Żadna płyta pod kościołem sprzedana nie zostanie.
A co do sprzedaży filmu - nie możecie go np. rozprowadzać z gazetką szkolną? Nie twierdzę, że wszyscy uczniowie, ale może kilku(nastu?dziesiąt?) byłoby zainteresowanych. Pewnie byłby to dobry pomysł, gdyby nasza gazetka tak bardzo nie kulała. Redaktor naczelny, czyli ja, jest bardzo nieodpowiedzialny. Do tego brakuje osób, które pisałyby sensowne artykuły (a może to ja za bardzo wybrzydzam...). W efekcie raz na miesiąc albo dwa wychodzi coś formatu zeszytowego z 10 - 20 stronami.
Poza tym wszyscy o tym filmie wiedzą. Co więcej gazetka szkolna jest traktowana z pogardą, w przeciwieństwie do kółka filmowego. No i nie ma w szkole ucznia, który by nie wiedział kim jest Łukasz Skorupski pseudonim Majster xD. Mówiłem kiedyś, że moja szkoła jest strasznie nudna. Byłem wtedy w pierwszej klasie. Przez dwa lata rozkręciłem budę jak tylko mogłem, że tak się wyrażę ^^. Jakkolwiek egoistycznie to zabrzmi... Jeśli coś się dzieje, a dzieje się teraz dużo, to ja w tym albo uczestniczę albo jestem tego pomysłodawcą tudzież nadzorcą. Jak ktoś krytykuje to najczęściej ja. Jak ktoś krzyczy i się denerwuje, to też najczęściej ja. Ale moje najbliższe otoczenie już się do tego przyzwyczaiło :P.
Kto będzie chciał to o płytę zapyta. Będę ze sobą nosił zawsze na wszelki wypadek kilka sztuk, to wystarczy.
A... zapomniałem jeszcze o jednej rzeczy...
Moja nauczycielka niemieckiego (zawsze uśmiechnięta, nigdy nie okazuje gniewu czy zdenerwowania, traktuje uczniów trochę jak małe dzieci, ale to nie znaczy że na lekcjach panuje bałagan i zbiorowe rozluźnienie) jest niesamowita. Wspiera mnie na każdym kroku i podrzuca propozycje szkół, uczelni no i drogi w przyszłości. Okazuje się, że ma ona paru znajomych w liceum 34 (klasa o profilu reżysersko - operatorskim we współpracy z łódzką filmówką, chciałbym iść). Poznam stamtąd ludzi i może się wkręcę :P. Jeden z nauczycieli z tego liceum - reżyser :D - obejrzy mój film. Być może nawiążemy z tym liceum współpracę, przekażą naszemu kółku filmowemu trochę wiedzy, doradzą i pomogą. W połączeniu z warsztatami animacji na prawdę byłby to dla nas wielki skok do przodu.
Kolejny film :). Na tubie jeszcze świeży.
http://www.youtube.com/watch?v=DUCPe965408
Jak w opisie, na dni otwarte 19.03.2010.
KMF (wreszcie istniejące pod jakąś nazwą) dostało zlecenie nakręcenia "czegoś krótkiego, na dni otwarte". Nie jest to film, który wypłynąłby z chęci twórców. W większości są to ujęcia z ręki, co z resztą widać. No, ale cóż... Wózka nie mamy (ale budujemy :P), steadicamu też nie, kamera była tylko jedna - "cyfrowy" Szajsung, a obiektyw wyraźnie winietował... Największym problemem jest jednak komputer, na którym moglibyśmy montować. Przywykłem do Premiere i After Effects, a to niestety wszystkożerne potwory. Zloty u znajomych robią się już uciążliwe, zarówno dla domowników jak i gości. Ale przyłożyliśmy się jak mogliśmy i coś z tego wyszło. Końcówka to fake, bo w gdyby w rzeczywistości tyle osób brało udział przy produkcji, to pod względem widowiskowości przebilibyśmy filmy M. Baya ;). Niemniej pomagały one w mniejszym, większym lub bardzo znikomym stopniu pomagały.
Ty no, ładnie fajnie, ale co on w sumie ma przedstawiać?
Takie jakieś...bez planu, bez niczego.
Promocja szkoły.. Tak myślę :mrgreen:
Ogólnie pokazać wszystkie atuty szkoły: sale, pracownia inf., sala gimn. itd.
Film zmontowany zwyczajnie, i bardzo dobrze bo do takich "reklamówiek" nie powinno się wsadzać 100 efektów :) Nie pokazałeś korytarzy :( Ale ogólnie miło się ogląda. Fajna szkoła, ja mam trochę większą :D
Trochę nie zrozumiałem tego momentu, co oni coś budowali z deseczek, więc może napiszesz parę słów wyjaśnienia :P
Tak, korytarzy mi również brakuje. Jednak uznaliśmy, że nie są one potrzebne. Że lepiej będzie wykorzystać czas na pokazanie tego, czego nie da się zobaczyć w dni otwarte. Bo ten właśnie film będzie wyświetlany szóstoklasistom :). Jest to faktycznie taka reklamówka, nakręcona w jednym jedynym tylko celu - pokazaniu jutro w szkole. Ludzie przyjdą, obejrzą i pójdą dalej, bo nie tylko KMF coś dla nich przygotowuje. Wymogiem był niestety krótki czas. Zrezygnowaliśmy z jakiegokolwiek dźwięku, głosu. Skupiliśmy się na stosunkowo prostych ujęciach, kręconych czasem dość spontanicznie, bez większego planu. Żadnego scenariuszu ani scenopisu nie było. Nakręciliśmy godzinny materiał, a potem wybraliśmy to co było najciekawsze, to co najbardziej razem do siebie pasowało. Poskutkowało to wycięciem wielu dobrych ujęć i scen, ale nie martwi mnie to zbytnio. Przyda się to, kiedy będziemy kręcić kolejny film o szkole. A z pewnością jeszcze kilka takich będziemy. Mogę Wam jeszcze jedną rzecz pokazać:
http://www.youtube.com/watch?v=xLtWLGjlYZQ
Jest to jak widać końcówka, z której postanowiłem zrezygnować. Mimo tego, że wyszła ciekawie, to nie jest odpowiednia do takiego filmu. Gdyby to było coś bardziej ambitnego, dłuższego, ciekawszego, to i owszem. Ale w przypadku takiego filmu, lepiej było podkreślić, a wręcz podkoloryzować, że stworzyło go wiele mózgów :). Lepiej było zbudować wizerunek "wielkiej grupy zgranych osób", co w jakimś stopniu jest prawdą, ale w jakimś również fikcją. Aaa... i ten gość w okularach, który pojawia się przy moim nazwisku, to nie ja :).
PS: Z tych deseczek, to oni mieli ramki do obrazków pozbijać. Ta taka dziwna konstrukcja to dzieło jakże pomysłowej płci pięknej :D.
To alternatywne zakończenie lepsze zdecydowanie, brakuje mi głównie jakiś ujęć z korytarzy, tak z dołu, prawie/podłogi kręconych etc, to co nakręciłeś jakoś tak słabo promuje szkołe wg. mnie.
Coś w stylu idziesz korytarzem, kamera przyspiesza, stop, ktoś zbija piątke, przyspiesza, stop, ktoś tam coś tłumaczy gestykulując, przyspiesza, stop, cośtam, w podobym/takim samym stylu nakręcone parę sal gdzie zwolnienie idzie na jakże bogate zbiory dydaktyczne czy owe komputery.
Właśnie coś w stylu tego 2giego zakończenia
Odpowiednia muzyka do tego, nie jeden kawałek non-stop i byłby hicior lata ziomeg.
PS: Z tych deseczek, to oni mieli ramki do obrazków pozbijać. Ta taka dziwna konstrukcja to dzieło jakże pomysłowej płci pięknej . "kierownictwo zdjęciowe", "asystent planu"... Może film nie profesjonalny, ale za to ekipa owszem :mrgreen: I mi to bardziej pasuje na Intro niż końcówkę :P
PS: Z tych deseczek, to oni mieli ramki do obrazków pozbijać. Ta taka dziwna konstrukcja to dzieło jakże pomysłowej płci pięknej . ?! Za nic bym nie wpadł na to :D
To alternatywne zakończenie lepsze zdecydowanie, brakuje mi głównie jakiś ujęć z korytarzy, tak z dołu, prawie/podłogi kręconych etc, to co nakręciłeś jakoś tak słabo promuje szkołe wg. mnie.
Coś w stylu idziesz korytarzem, kamera przyspiesza, stop, ktoś zbija piątke, przyspiesza, stop, ktoś tam coś tłumaczy gestykulując, przyspiesza, stop, cośtam, w podobym/takim samym stylu nakręcone parę sal gdzie zwolnienie idzie na jakże bogate zbiory dydaktyczne czy owe komputery.
Właśnie coś w stylu tego 2giego zakończenia
Odpowiednia muzyka do tego, nie jeden kawałek non-stop i byłby hicior lata ziomeg. No właśnie... Mnie też się wydaje że końcówka jest lepsza od całego filmu :D Można by jeszcze dorobić efekt rozmycia na czas przyśpieszenia :P I to zwolnienie perfekcyjnie wyszło :)
Ludzie, nie wiem co mnie dzisiaj napadło :D. Wracam zmęczony po tych całych dniach otwartych i zamiast odpocząć, siadam na długie godziny przed pianinkiem... I co najlepsze, wcale nie gram tego co mam zadane (na jutro w dodatku), tylko znowu jakieś bzdury z mojej głowy. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, bo dość często tak mi się zdarza, ale tym razem udało mi się wymyślić coś dłuższego niż pół minuty, składającego się aż z dwóch osobnych motywów ^^! Wreszcie. Chociaż powstało to zaledwie parę godzin temu i wymaga jeszcze gruntownego dopracowania i "przespania się z tym", to i tak jest to najlepsze, co do tej pory udało mi się samemu stworzyć w dziedzinie muzyki :D.
http://www.youtube.com/watch?v=LEqYbt1BZSQ
PS: Musicie mi wybaczyć zmiany tempa, brak dynamiki i drobne pomyłki. Chciałem jak najszybciej to nagrać i wrzucić, a teraz idę spać, bo zaraz spadnę z krzesła :).
Spiszesz nuty tego drugiego motywu i mi podrzucisz? :D O ile jest taka możliwość... Bo mi się spodobało :) A teraz ja również lecę spać, jutro to przesłucham na spokojnie i napisze więcej.
Spiszę :). Nie zapomniałem o tym, tylko po prostu nie mam czasu. Ale proste to jest, na filmie wszystko widać, dość wyraźnie chyba. Trochę się w klimatach klawiatury orientujesz?
luk mógłbyś mi też nuty do tego przesłać?Z góry dzięx :)
Spiszę . Nie zapomniałem o tym, tylko po prostu nie mam czasu. Ale proste to jest, na filmie wszystko widać, dość wyraźnie chyba. Trochę się w klimatach klawiatury orientujesz? Orientować, orientuję (w końcu 6 lat szkoły muzycznej, w tym 2 na pianinie :D), ale nie wszystko wyraźnie widać i nie chce mi się ciągle zerkać na film i to zapisywać. A na słuch też mi się specjalnie nie chce, czyli lenistwo bierze górę nad wszystkim :D
No to wrzucam pdf'a i gratisowo midi. Może komuś się przyda ;). Pełna dowolność w wykorzystaniu, ale z zastrzeżeniem, że "composed by luk (albo nazwisko)" :P.
Rozwijam się ludziska :) Wykorzystałem zamęt jaki teraz (właściwie to zawsze :P) jest u mnie w szkole, zwolniłem się z paru lekcji, pożyczyłem keyboard od nauczycielki muzyki (Yamaha PSR-330, stara, ale jara ;)) i zamknąłem się z nim w szkolnym radiowęźle, aktualnie nieczynnym z powodu żałoby i awarii komputera. Oto, co powstało:
http://luk1505.wrzuta.pl/audio/5GVXP1IdVbe/cos_2
Dźwięk czelesty, pianina i smyczków w tle. Spodziewałem się, że wypadnie o wiele gorzej. W końcu to tylko prosty keyboard, raczej nadający się na skoczną, głupkowatą, weselną muzykę, a nie do takich rzeczy. Ale wyszło chyba całkiem nieźle, na pewno lepiej niż wyszłoby z użyciem midi. Więc postanowiłem nie chować tego do szuflady, tylko pokazać szerszej publiczności :) Wszelka krytyka mile widziana, ale chcę zaznaczyć że jestem skrzypkiem, a nie pianistą. Choć to się niedługo zmieni, bo zamierzam wyemigrować na fortepian :P. Zmienić instrument w szkole muzycznej po prostu... no, ale techniki gry proszę nie oceniać ^^. Chodzi o samą kompozycję. Mój największy problem, który chyba dotyczy wszystkich amatorów próbujących swoich sił w pisaniu muzyki, to miejscami przynudzająca banalność. Tak przynajmniej ja uważam, no ale może z zewnątrz wygląda to inaczej.
A wiesz, że to jest fajne...Spodziewałem się czegoś gorszego ;). Trochę nie moje klimaty, ale ogólnie dobre. Mógłbyś to zagrać jednak trochę szybciej. Wydaje mi się, że byłoby lepiej.
O! Bardzo fajne. Miło się słucha. Lubie takie kawałki, niby smęty ale strasznie fajne.
Ale wyszło chyba całkiem nieźle, na pewno lepiej niż wyszłoby z użyciem midi. Oj nie. Midi daje ci dużo więcej możliwości. Jak masz dobry program i dobre wtyczki (np. taka EWQL, która notabene kosztuje +1000$, albo EW Goliath) + dobrze to zmasterujesz to możesz takie cuda tworzyć, jakbyś nagrywał w profesjonalnym studiu. :)
PS Masz tu przykład wtyczki Goliath. Samo piękno. http://www.youtube.com/watch?v=nIsgubksXSw