Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Atlus na E3 - kontynuacja Trine oraz nowa gra twórców Zeno Clash
- Polski Sniper: Ghost Warrior odniósł sukces. Dodatek i kontynuacja w planach
- Plotki - trzecia odsłona Crysisa oraz kontynuacja Too Human w produkcji
- Kontynuacja White Knight Chronicles wymaga ukończenia pierwszej części serii
- Recenzja: Final Fantasy XIII - nasza recenzja
- Zapowiedziano kontynuację gry King's Bounty: Wojownicza Księżniczka
- Michel Ancel o postępie prac nad kontynuacją Beyond Good & Evil
- Powstaną kontynuacje Alpha Centauri i Railroad Tycoon?
- Znamy tytuł kontynuacji American McGee's Alice
- Azja kontra Europa - zmagania kontynuowane (stream)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- scorpio2000.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Ponieważ jestem tu nowy, i mnie nie znacie,chciałbym wam przedstawić moją twórczość.|Mam nadzieję,|że zostanie przyjęta optymistycznymi uwagamiProlog-Dziwne Biuro Podróży
Koło posesji państwa Hangbertów mieścił się mały obskórny budynek.
Było to biuro podróży.Właśnie w tym dniu,na nigdy nie wycieranej szybie tego obskórnego budynku
pojawił się dziwny plakat.Plakat,w sprawie podróży na ósmy kontynent.
Właśnie przez ten plakat wszystko się zaczęło.
* * *
Celina Hangbert szła szybko przez mroczne ulice Londynu,omijając kałuże.
Właśnie skończyła się szósta lekcja,a że Celina miała daleko do domu,co najmniej 40 minut trwała ta wędrówka na posesję państwa
Hangbertów.Dochodziła 14:00,a Celina stała przed swoim domem,ostrożnie sięgając do kieszeni po klucze,bo przecież w Londynie
trzeba uważać na złodziei,których tam pełno.Wyjęła klucze,i równie ostrożnym ruchem przysunęła je do furtki.
Udało jej się otworzyć furtkę,i zamknąć,co też było ważną czynnością,choć bardzo prozaiczną i łatwo o niej zapomnieć.
-Uff...udało mi się dojść do domu-westchnęła z ulgą,a także nutką dumy
Celina chodziła do pierwszej gimnazjum.Dzisiaj był drugi dzień,więc pierwszy raz wracała do domu sama.
Od zerówki,przez wszystkie sześć klas aż do dzisiaj nie chodziła sama do domu.
Przeważnie przyjeżdżała po nią jej babcia,An`abele.Celina uważała swoją babcię co najmniej za dziwaczkę.
Babcia często bredziła coś o elfach,a nawet próbowała przekonać wnuczkę że nią jest.
Rzeczywiście,babcia miała bardzo skośne uszy i oczy,ale nie miała skrzydeł.
W większości legend elfy miały skrzydła i były malutkie.A co do babci Celiny,to można by powiedzieć że jest co do tego
przeciwieństwem.Pani An`abele była wielką osobą,co jak na babcię jest trochę dziwne.Nie miała także takiego stylu
jak inne babcie.Nie szyła na drutach ani nie robiła ciast ani niczego innego co jest podobne do babci,oprócz tego
że opowiadała Celinie bajeczki na swój temat.An`abele jeździła swoim nowym BMW bo poprzednim Porsche spowodowała kraksę
i niestety Porsche nie nadawało się do jazdy.
Ale mimo tego wszystkiego Celina bardzo kochała swoją babcię,najbardziej z całej rodziny.Apropos rodziny Celiny,stanowiło
ją tylko pięć osób.Ona,babcia An`abele o której wam co nieco opowiedziałem,matka imieniem Wioletka(która nie chciała żeby ją
nazywać Wioletą),bezrobotny ojciec Johny,a także jej mała i pulchna szynszyla która wabi się Szyszka.Mama pracowała w banku,jako szef.
Było to wytrawne stanowisko jak na potencjalne rangi Londynu,więc miała dość pieniędzy by utrzymać dom i rodzinę.
Ale powróćmy do momentu gdy Celina szła przez marmurowy(co nie było stosowną inwestycją,porównując do przestępczości
w Londynie)chodniczek do drzwi wejściowych.Bez pukania weszła do obszernego hallu i rzuciła kurtkę na stojak.
-Cześć mamo,cześć tato,cześć babciu.-krzyknęła Celina w czeluście wielkiego domostwa-wróciłam!
Z kuchni wybiegła matka,wyraźnie zatroskana.
-Och dziecko,dobrze że nic ci nie jest.Chcesz jeść?
Dziewczynka,która dostała sześć dużych bułek z szynką,a i tak trzech nie zjadła,nie miała ochoty na jedzenie.
-Nie,mamo,dzięki.Pójdę na górę.
Mama niemrawo potaknęła i wróciła do pichcenia,co było jej ulubionym zajęciem.
-A mamo?-odezwała się Celina-Dlaczego nie jesteś w pracy?
-Dzisiaj wzięłam wolne.Chciałam trochę odpocząć,dziecko...A dlaczego pytasz?
-A nic,nic.Byłam tylko ciekawa.
Celina zaczęła wlec się powoli po schodach.Jej pokój,który można by nazwać mieszkaniem,zajmował drugie piętro,a na
trzecim urzędowali rodzice.Parter zajmowała babcia,ale ponieważ była dziś nieobecna mama okupowała parterową kuchnię.
Weszła do swojej biblioteczki,w której mieściły się wszystkie jej ulubione książki.
Znajdowały się tam w większości książki fantastyczne.Między innymi trylogia Tolkiena "Władcy Pierścieni" którą czytała obecnie,
chowając ją po kryjomu gdyż mama nie pozwalała czytać jej książek nieodpowiednich dla jej wieku.
Usiadła na łóżku i pochłonęła ją ta wspaniała lektura.
* * *
Po godzinie czytania skończyła drugi tom Władcy Pierścieni.Swoim zwyczajem
podeszła do okna i spojrzała na obskórny budynek biura podróży.Doszedł tam jeden plakat,
a ponieważ miała zwyczaj czytać wszystkie wzięła swoją lornetkę,ustawiła ostrość i zaczęła czytać.
-Wspaniała Promocja!Ósmy kontynent yyy...cena 1400$.Wspaniałe stwory za niską cenę.Podróż jakiej jeszcze nie było.Zapraszamy!
Co za dziwna reklama,dziwne stwory...podróż jakiej jeszcze nie było i za niską cenę!Hahaha!Ja nie mogę...
Ciekawe czy mają takie reklamy w środku!Idę tam z moim "Notesikiem Humoru"
Celina bowiem prowadziła tzw."Notesik Humoru".Zapisywała w nim dobre żarty i kawały.
A więc ubrała się w nieprzemakalny płaszcz i wyszła.Ulica była już mokra i śliska.
Po ulicy nie chodzili żadni ludzie.Była tylko ona i stojące domy.Truchcikiem pobiegła do Biura Podróży
i otworzyła drzwi.Za biurkiem stał zasuszony pan.Wiedziała jak się nazywa.
-Dzień dobry,panie Tickenberry.Przyszłam tu w sprawie tego-tu wskazała palcem plakat reklamujący ósmy kontynent-
śmiesznego plakatu.Czy nie macie takich więcej?
-Wszystkie plakaty są w sali osiem.Idź i spytaj się pani która tam urzęduje czy możesz przejrzeć reklamy.
Celina szybko znalazła salę osiem i otworzyła drzwi.
Jeszcze przez chwilę widziała panią piszącą coś na komputerze,a tu nagle ziemia popędziła jej na spotkanie.
Po dodaniu komentarzy podam następne rozdziały,|ale na razie tyle :)
Fajne, wciągające, w miarę poprawne:) Błędów się nie doszukałam ( od tego będzie Jasti xD;) ), ale zauważyłam, że używasz wielu powtórzeń. Tak jak w Ottusie, powinieneś zastępywać "Celinę" wyrazami tj. "dziewczyna" itp.:D A. No i jeszcze jeden błąd:
rodzinę stanowiło pięć osób:)
Czekam na dalszą część:P:P
Dziękuję za poprawkę.
A co do dalszej części,|proszę:
Rozdział 1 - Skarb
Rozdział 1-Skarb
Była noc...
Trevor ukląkł na zdeptanej trawie i okiem zmierzył ślady.Mówiły mu,że jelenie były na łące zaledwie pół godziny wcześniej.
Jego cel,niewielka,wyraźnie kuśtykająca na lewą przednią nogę łania wciąż wędrowała ze stadem.
Napiął łuk i wystrzelił strzałę,która chyżo pomknęłą na łanię.Rozległ się kwik i po wszystkim.
"Mam zafundowany obiad"-pomyślał Trevor i uśmiechnął się.
* * *
Zbliżał się świt.Poranna mgła miło łuskała twarze ludzi stacjonujących w obozie zbójów nad rzeką,a lekka bryza owiewała im twarze.
Wstali wyspani,wypoczęci i w dobrym humorze.Śniadanie zjedli przy debacie na temat pewnego elfa-Trevora.
Obserwowali go od wielu dni i nocy(od kiedy wyruszył na polowanie-czyli trzy dni i dwie noce)
-Trzeba mu wbić do głowy,by wynosił się z tych terenów,przeszkadza nam w naszych polowaniach.-odezwał się Seces-Musimy przez niego polować w nocy lub
przed świtem.
Derek jednym duszkiem wychylił kufel piwa i odezwał się:
-Zgadzam się w pełni z Secesem!!A co ty na to,Dromie?
-Przynaję wam rację,choć nie mam pomysłów jak go wywabić!Macie jakieś?
Drom,przywódca grupy zbójów(a także czarnoksiężnik),był barczystym mężczyzną o sokolim wzroku który przeszywał na wylot.
Blade usta składały się w złowieszczą krechę,która błyszczała jak nóż kata przed egzekucją.
Białe oczy nie wygłądały jak oczy tylko jak piłki do ping-ponga.
U boku nosił nóż z napisem "blodbere q vonera"a koszulę zawsze miał poplamioną krwią.
-No co,macie?-powtórzył pytanie Drom
Zza stołu wychylił się Trefl i oznajmił:
-Ja mam pewien plan.Więc tak..możemy go ogłuszyć,później zostawić związengo na brzegiem jeziora,poczekamy na przypływ,który go zabierze.
Wszyscy przystali na poropozycje Trefla,gdyż nie było innych propozycji.
-Akcję rozpoczynamy gdy nadarzy sę stosowna okazja,a tymczasem posilmy się!-zawołał Drom
* * *
Nieświadomy niebezpieczeństwa Trevor siedział nad stawem i zauroczonymi oczyma wpatrywał się w wzburzoną toń jeziora.
Wyobrażał sobie życie bez przeciwności losu,gdż los się do niego nie uśmiechał.Cały czas służył na dworze króla Taba,
a on płacił głodowe stawki.Przez zaginięcie brata bliźniaka Morda(który był okrutnym tyranem),król Tab wydał zarządzenie o większe podatki i zaczął tyranizować kraj.
Od tego czasu Trevor służył jako myśliwy,choć wcześniej był hrabią.Ale gdyby nadal nim był,nie zasmakował by
prawdziwej przyjaźni z Lasavis.
W jego duszy obudził się bunt.Postanowił obalić niegodziwe rządy króla.
Nagle w jeziorku zobaczył na dole świecidełko,takie jasne,że się wydawało że to słońca promienie gorące.
Nie miał nic do roboty więc zdjął koszulkę i skoczył do jeziora.
Wiem że to nie było zbyt rozsądne,ale światełko zbyt zaciekawiło Trevora.
"Ciekawość to pierwszy stopień do piekła"-usłyszał Trevor w myślach
Mimo to płynął dalej.Elfy mają wiele zdolności:
celne strzelanie z łuku,posługiwanie się czarami i to co naijstotniejsze w tej chwili:
doskonale opanowane pływanie(i nurkowanie)
Trevor już podniósł świecidełko,już się wynurzał,gdy jego stopa zahaczyła o wieko skrzyni.
Trevor wziął oddech,rzucił świecidełko na ląd i znów się zanurzył.
Skrzynia,o którą zahaczył,była lekka i bez trudu ją podniósł.
Wyciągnął ją na brzeg i próbował otworzyć wieko.
-"No tak"-pomyślał-"Nie ma klucza"
W każdej baśni o skarbach którą mu opowiadała matka był klucz do skrzyni.
Elf dokładnie oglądnął skrzynię.
Z tyłu dyndał wisiorek.Oderwał go i zorientował się że to jest klucz.
Włożył klucz..przekręcił...uchylił wieko i jego oczom ukazał się skarb.
-"Skromny to skarb"-myślał elf-"Nie taki jaki był w baśniach,ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby."
Przeliczył monety...było dokładnie sto lirysów.
Spojrzał na monety i podniecony wykrzyknął:
-Wystarczy mi na willę,lub nawet na zamek!Na stu królów,ale ja mam nieziemskie szczęście!
W brzęku monet wychwycił uchem szelest w krzakach... obrócił się i...stracił przytomność.
* * *
Z runa leśnego wyłonił się odziany w zielone łachmany elf.Na jego ciele,pobryzganym krwią,widać było liczne ślady blizn i zadrapań.
Ponadto miał na plecach olbrzymią,świeżą bliznę,która rozciągała się od prawego ramienia do lewego uda.
W jego oczach było widać wyraz niewypowiedzianego cierpienia,wyglądał tak,jakby ktoś go już zabił.
Ostatkiem sił doczołgał się do drzewa.Poczuł w ustach smak krwi i zemdlał z wyczerpania i cierpienia.
* * *
Elf otworzył oczy.Chciał wstać,lecz zaledwie się poruszył,poczuł przeszywający go ból.
Usłyszał znajomy głos:
-Witaj Trevorze,jestem rada,żeś oprzytomniał
Podniosł oczy.Zobaczył jego przyjaciółkę-piękną Lasavis.
"To Lasavis,co ona tutaj robi?"-pomyślał a potem spytał:
-Witaj Lasavis,co cię sprowadza w te strony.
-Oczywiście ty.-odparła spokojnie Lasavis-miałam sen i jakaś dziewczynka powiedziała że jesteś ,więc wyruszyłam z pomocą,i...obawą o twoje życie.-dodała żartobliwie elfka
Wstał,mimo oporu ciała.Zobaczył że jest cały w bandażach i plastrach.
-Dziękuję że mi pomogłaś obandażować rany,a może zechaciałabyś dać mi coś do jedzenia-powiedział Trevor,klepiąc się po brzuchu
-Oczywiście,zaraz ci podam.-oznajmiła Lasavis-Czy pasuje ci kurczak i surówka z trawy i jabłek?
-Tak!-zapewnił gorliwie.
Elfka podała mu jedzenie,i odeszła na bok.Patrzyła,jak łapczywie pochłania jedzenie.
"Pewnie nie jadł od wielu dni"-pomyślała Lasavis-"Postaram się mu umilić posiłek"
Wtedy wyjęła dużą fletnię.Fletnia miała trzy rury i z boku małe otworki.Cała fletnia kształtem przypominała smoka.
Zaczęła grać wesoła melodyjkę.
-No więc?-powiedziała gdy skończył jeść-Gdzie masz teraz zamiar iść?
-Chcę się zemścić na moich wrogach,a przede wszystkim obalić króla!Jego okrutne rządy dobiegną końca
Mam nadzieję,że zostanie przyjęta optymistycznymi uwagami Czyli oczekujesz wypowiedzi typu:
"Wow! Świetne! Po prostu super! Czekam na więcej!"
Tak? No cóż... Krytyka winna być krytyczna :).
1. Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację.
2. Czemu co krok robisz akapit? Przecież to się aż dziwnie czyta... Wygląda to tak:
"Celina
poszła
do
sklepu
po
bułkę i
masło"
Dziwne, nie?
Było to wytrawne stanowisko Wytrawne może być np. wino. Ale stanowisko? Owszem, w znaczeniu, że doświadczone... no ale to jakoś dziwnie kojarzy mi się z alkoholem. Po co bawić się w takie gierki słowne. Nie można od razu - "wysokie stanowisko"?
Usiadła na łóżko Łóżku raczej.
Między innymi trylogia Tolkiena "Władcy Pierścieni" WP nie jest trylogią. Toth by to pewnie wykrzyczała... xD
Po godzinie czytania odeszła od książki,dlatego że skończyła drugą z trzech książek Zawinąłeś to jakoś, zupełnie niepotrzebnie :/
Powtórzyłeś słowo "książka". Można to napisać po prostu tak:
"Po godzinie czytania skończyła drugi tom Władcy Pierścieni"
Celina szybko znalazła salę osiem i otworzyła drzwi.Nagła błyskawica przeszyła jej głowę. Że jak? Błyskawica przeszyła głowę? W życiu o czymś takim nie słyszałem... :D
Ogólnie:
Wady:
- lCiężko się czyta - brak spacji i niepotrzebne akapity.l
lBrak akcji. Same opisy i wprowadzenia.l
lBrak haczyka. Wiem że to prolog, ale nawet prologi potrafią czasem zaczepić czymś czytelnika, zatrzymać go na dłużej, zaciekawić jakoś dalszą częścią książki/opowiadania.l
Zalety
- lYhmmm... Nie znalazłem.l
Oceny typu 4, 5, 2+ itp. nie będzie. Nie ma tu po prostu czego oceniać. Nic szczególnego się w tym prologu nie wydarzyło :) Czekam na jakąś stosowną fabułę w dalszych częściach.
O. Jak szybko xD
Więc tak: brakuje kilku przecinków (przed "że") kilka jest niepotrzebnych. Ale zawsze po przecinku stawia się spację:)
Powtórzenia jeszcze występują:D Np tu:
Może lepiej by było "na zwierzę"?
I poczekaj na opinię innych, których teraz nie ma na forum, bo jak dasz za duzo fragmentów na raz, to potem będzie za długo wszystko czytać:)
Zastosuję się do waszych uwag.|Dziękuję za szczere|(???) komentarze. Pytania i wyjaśnienia do luka:
Pisałem to na notatniku i tak jakoś dziwnie wyszło.|Masz rację,|dziwnie się czyta.
Bardzo przepraszam,|a czym?
Masz całkowitą rację,|więc zmieniłem ten kawałek.
To znaczy, że już nie napiszesz?:)
Nie,|nie tylko zastosowałem się do twojego postu.
Będę upierdliwy. Niestety. Nic nie poradzę na to, że brak spacji po znakach interpunkcyjnych mnie wkurza.//luk
Ha! I jeszcze na czerwono zaznaczę, żeby na kilometr od monitora było widać.//luk
WP nie jest trylogią. Bardzo przepraszam,a czym? Powieścią podzieloną na sześć ksiąg. Chociaż WP jest wydana w trzech tomach (ze względu na swoją objętość), to jednak dzieli się na sześć oddzielnych części. Tolkien w oryginale napisał sześć części, a zatem nazywanie WP trylogią jest niepoprawne.lPowrót cienial lDrużyna Pierścienia
l lZdrada Isengardul lPodróż do Mordoru
l lWojna o Pierścieńl lPowrót królal
"Koło posesji państwa Hangbertów mieścił się mały obskórny budynek.
Było to biuro podróży.Właśnie w tym dniu,na nigdy nie wycieranej szybie tego obskórnego budynku"
Podwójny błąd, a przy tym powtórzenie. Obskurny piszemy przez "u", choć wiem, że ludziom myli się ze "skórą".
"Dochodziła 14:00,a Celina stała przed swoim domem,ostrożnie sięgając do kieszeni po klucze,bo przecież w Londynie
trzeba uważać na złodziei,których tam pełno.Wyjęła klucze,i równie ostrożnym ruchem przysunęła je do furtki.
Udało jej się otworzyć furtkę,i zamknąć,co też było ważną czynnością,choć bardzo prozaiczną i łatwo o niej zapomnieć."
Piszesz jakąś pouczającą powiastkę dla pięciolatków? To jakaś nauka, że trzeba zamykać dom, bo ktoś nam się włamie? O mamuniu... Nie powiem, że przy okazji powtarzasz wyraz "furtka" zamiast zastąpić go czymś innym (np. bramka, drzwiczki)
"Przeważnie przyjeżdżała po nią jej babcia,An`abele.Celina uważała swoją babcię co najmniej za dziwaczkę.
Babcia często bredziła coś o elfach,a nawet próbowała przekonać wnuczkę że nią jest.
Rzeczywiście,babcia miała bardzo skośne uszy i oczy,ale nie miała skrzydeł.
W większości legend elfy miały skrzydła i były malutkie.A co do babci Celiny,to można by powiedzieć że jest co do tego
przeciwieństwem.Pani An`abele była wielką osobą,co jak na babcię jest trochę dziwne.Nie miała także takiego stylu
jak inne babcie.Nie szyła na drutach ani nie robiła ciast ani niczego innego co jest podobne do babci,oprócz tego
że opowiadała Celinie bajeczki na swój temat.
(...)
Ale mimo tego wszystkiego Celina bardzo kochała swoją babcię,najbardziej z całej rodziny.Apropos rodziny Celiny,stanowiło
ją tylko pięć osób.Ona,babcia An`abele o której wam co nieco opowiedziałem,matka imieniem Wioletka(która nie chciała żeby ją
nazywać Wioletą),bezrobotny ojciec Johny,a także jej mała i pulchna szynszyla która wabi się Szyszka."
Nie liczę tych "babć", podobnie jak nie liczyłam Ottusów. Jest ich stanowczo za dużo. 'Szła babcia ulicą, mając na sobie babciną czapeczkę. Babcia potknęła się o kamyczek i cała zawartość siatki, którą niosła babcia rozsypała się po ulicy. Babcia zbierała swoje manele przez piętnaście minut. Potem babcia poszła na przystanek tramwajowy.' To brzmi bardzo podobnie...
"Po godzinie czytania skończyła drugi tom Władcy Pierścieni.Swoim zwyczajem
podeszła do okna i spojrzała na obskórny budynek biura podróży.Doszedł tam jeden plakat,
a ponieważ miała zwyczaj czytać wszystkie wzięła swoją lornetkę,ustawiła ostrość i zaczęła czytać."
Znów obskurny przez "ó", a poza tym dwa razy o zwyczajach.
___
Druga część:
"Jego cel,niewielka,wyraźnie kuśtykająca na lewą przednią nogę łania wciąż wędrowała ze stadem.
Napiął łuk i wystrzelił strzałę,która chyżo pomknęłą na łanię"
Może: "chyżo pomknęła w stronę zwierzęcia"? Bo masz już "łanię", a strzała mknie w kierunku, nie na coś.
"Zbliżał się świt.Poranna mgła miło łuskała twarze ludzi stacjonujących w obozie zbójów nad rzeką,a lekka bryza owiewała im twarze."
Łuskała? Łuskać można orzechy albo fasolę. Muskała.
"-Trzeba mu wbić do głowy,by wynosił się z tych terenów,przeszkadza nam w naszych polowaniach.-odezwał się Seces-Musimy przez niego polować w nocy lub
przed świtem."
A co jest przed świtem, jak nie noc? O.o
"-Zgadzam się w pełni z Secesem!!A co ty na to,Dromie?"
Jest taka zasada, że używa się albo jednego albo trzech wykrzykników (i znaków zapytania), nigdy dwóch.
"Wszyscy przystali na poropozycje Trefla,gdyż nie było innych propozycji."
Po co tak? W jednym zdaniu dwa takie same wyrazy nie wyglądają fajnie. Może: "Wszyscy przystali na propozycję Trefla, gdyż nikt nie wpadł na inny pomysł". Albo "Wszyscy na to przystali, gdyż nie było innych propozycji". Zmień to jakoś.
"Cały czas służył na dworze króla Taba,
a on płacił głodowe stawki."
Głodowe stawki? A cóż to? Mam rozumieć, że pieniądze były głodne czy że ten król to nie był zbyt szczodry?
"Ale gdyby nadal nim był,nie zasmakował by
prawdziwej przyjaźni z Lasavis."
Nie zasmakowałby.
"Trevor już podniósł świecidełko,już się wynurzał,gdy jego stopa zahaczyła o wieko skrzyni.
Trevor wziął oddech,rzucił świecidełko na ląd i znów się zanurzył.
Skrzynia,o którą zahaczył,była lekka i bez trudu ją podniósł.
Wyciągnął ją na brzeg i próbował otworzyć wieko.
-"No tak"-pomyślał-"Nie ma klucza"
W każdej baśni o skarbach którą mu opowiadała matka był klucz do skrzyni.
Elf dokładnie oglądnął skrzynię."
Skrzynia, wieko, skrzynia, wieko...
"W jego oczach było widać wyraz niewypowiedzianego cierpienia,wyglądał tak,jakby ktoś go już zabił."
Więc trupy mają w oczach cierpienie?
"-Witaj Lasavis,co cię sprowadza w te strony."
Znak zapytania na koniec. I usuń te powtórzone imię Lesavis, które pojawia się jeszcze kilka razy w krótkich odstępach czasu.
To tyle.
Zarzuty:
- Interpunkcja (nie wypisywałam...)
- Powtórzenia (!)
- Spacje po znakach interpunkcyjnych (Luk, ukłony)
- Te nowe akapity nie wiadomo na co (nie przyjmuję wersji z pisaniem w notatniku. Ty sam wstawiasz tam te entery, choć nie wiem po co. w notatniku też nie były Ci potrzebne, nie trzeba było ich stawiać. Czyta się to strasznie.)
Tyle. Czekam na coś, co mnie zainteresuje...
Huuhaa... Nawet ja, tyrana przez wieki i pisząca źle widzę parę błędów. Nie traktuj jednak krytyki jak... ataku. luk, czy Jasti piszą to wszystko po to, żebyś w następnym poście nie pisał:
"Celina
poszła
do
sklepu
po
bułkę i
masło" :P
Tylko żeby było napisane normalnie. Nie należy się ekscytować, pisz dalej, któregoś dnia każde z nich znajdzie coś dobrego w tych opowiadaniach...
Cóż, trochę się wysiliłam, ale nie widzę odzewu. Trudno. Będzie jakaś kolejna część?