Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Opowiadanie Felix, Net i Nika oraz Tajemniczy Tunel
- Potrzeba na doła? Przeczytaj opowiadanie Finatki
- "Zbiór opowiadań o Felixie, Necie i Nice"
- Oskar i reszta - bardzo fajne opowiadanie
- Opowiadanka z serii Maxa Icemana
- "Trampki & Czekolada" - opowiadanie ;]
- Opowiadanie zbiorowe
- Opowiadanie na sprzedaż
- Jak się wam podobało to opowiadanie.
- Kolejne opowiadanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Rozdział 1<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" /><o:p></o:p>Początek Historii...
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
Wyszedł na peron, ubrany w skórzany płaszcz. Z pewnością było mu cieplej, niż innym przechodniom. Liście szeleściły pod ciężkimi glanami. Budził postrach wśród młodszych. Wsiadł do pociągu, a pociąg ruszył. Siedział sam w przedziale, wszyscy z tego wagonu trzymali się z dala od niego.<o:p></o:p>
- Przesuńcie się! - krzyczał jakiś chłopak.<o:p></o:p>
Wszedł do przedziału tamtego, usiadł, wyjął mp3 z plecaka i zaczął słuchać muzyki.
Po około godzinie pociąg się zatrzymał i młodzież zaczęła opuszczać wagon. Chłopak widząc to, ruszył w kierunku nowej szkoły.
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
Chłopak z długimi, jasnymi blond włosami słuchał sobie muzyki w odtwarzaczu mp3. Zadzwonił dzwonek. Uczniowie ustawili się alfabetycznie pod klasą, a blondyn ustawił się ostatni, gdyż był nowy w klasie i nie wiedział, jako który z kolei ma się ustawić.
Pani wyszła z zaplecza, by otworzyć klasę. Była pulchną kobietą o tłustych włosach nieokreślonego koloru. Ubrana była w kozaki, długą spódnicę i golf.
- Usiądźcie. - powiedziała gdy weszli do sali. – A, ty... wskazała blondyna. – Albin Krwawiński, jak sądzę.
- Tak. – odpowiedział chłopak.
- Usiądź... – rozejrzała się po sali – Tam! Chcę Cię mieć na oku, tylko nie gadaj.<o:p></o:p>
- Dobrze. – usiadł na miejscu wskazanym przez nauczycielkę. Siedział w ławce z chłopakiem z pociągu. Tamten obejrzał go od góry do dołu i westchnął, w ślad za nim poszła cała klasa. Pani zawołała <o:p></o:p>
do siebie jeszcze na chwilę Albina. Chłopak zerwał się z ławki i pobiegł do biurka nauczycielki. <o:p></o:p>
- Numer telefonu? – spytała nauczycielka.<o:p></o:p>
- 0 139 764 528 – odpowiedział Albin.<o:p></o:p>
- Data i miejsce urodzenia?<o:p></o:p>
- Dwudziesty szósty stycznia, a miejsce Gdańsk.<o:p></o:p>
- Dobrze. Możesz wrócić do ławki, a twój numer z dziennika to siedem. <o:p></o:p>
Albin ledwo usiadł, już poczuł, że ktoś tyka go palcem w plecy. Odwrócił się i zobaczył grubego szatyna w przyciasnym golfie i rudą dziewczynę w okularach. Miała masę spinek, wsuwek, kokardek i innych pierdułek we włosach.
- Proszę! - dziewczyna dała mu świeżo wydrukowany plan lekcji klasy drugiej „C”.
- Skąd go masz? – spytał zaskoczony Albin.
- Wydrukowałam, gdy się tylko dowiedziałam, że będzie nowy uczeń w klasie.
- Dzięki!
- Nie ma za co... – dziewczyna się zarumieniła.
Zaczęła się lekcja. Chłopak ani trochę nie słuchał tego, co mówią nauczyciele, chyba, że to było sprawdzanie obecności.
Po lekcjach Albin pobiegł w stronę pociągu. Pomyślał sobie, że tym razem spróbuje dowiedzieć się jak jego „ławkowy kolega” ma na imię. Pomyślał też, że mógł słuchać, kiedy pani go wyczytała, ale było już za późno. Usiadł w przedziale z nim i spróbował zacząć rozmowę, ale mu nie wyszło. To było trudniejsze, niż myślał. Dał sobie spokój aż do końca drogi.
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
Nazajutrz Albin ubrał się w pomarańczowy T-shirt, beżowe spodenki do kolan i nowe żółte trampki. Tuż przed wyjściem zjadł śniadanie. Wziął z pokoju swój czarny plecak w białą kratę.
- Wziąłeś wszystkie książki? – spytała go mama.
- Wziąłem! – krzyknął Albin i wyszedł z domu, a właściwie willi.
Pomachał rodzicom i wsiadł do prywatnej limuzyny swojego taty. Rzadko widywał tatę, bo ten ciągle pracował, był szefem znanej sieci handlowej. Albin, jadąc na peron, spojrzał przez okno i zobaczył swojego nowego kolegę z ławki w autobusie. Chłopak nawet nie zauważył, że jest obserwowany.
Gdy byli na peronie, okazało się, że i Albin, i jego kolega spóźnili się na pociąg. Stali długo w milczeniu. Albin wyjął komórkę i wysłał SMSa: „Nie zdążyłem na pociąg, nie martw się”. Podszedł do swojego towarzysza.
- Cześć, jestem Albin. A ty? – zapytał.
- A ja Roch. – odparł tamten.
- Dziwne imię. – mruknął Albin.
- Wcale nie, jest oryginalne.
- A właściwie, to kiedy przyjeżdża pociąg?
- Za godzinę.
- Aha...
- Nie będzie nas na lekcji wychowania fizycznego.
- Dobrze się składa, bo nie lubię W-Fu.
- Ja też.
Chłopcy dziwnie wyglądali stojąc obok siebie, ponieważ Albin był niski, a Roch wysoki.
- Blady jesteś! – zauważył Roch.
- Bystry jesteś. – odpowiedział Albin. – Jestem albinosem.
- No, to masz trafne imię.
- Właśnie dlatego mi takie nadali. Chcesz mnie odwiedzić po lekcjach? Chciałbym Cię zaprosić...
- Fajnie! – krzyknął Roch tak, że wszyscy ludzie na peronie się obejrzeli. – Wiesz, jesteś pierwszą osobą, która nie czekała, aż ja się odezwę.
Po lekcjach Albin przypomniał Rochowi, że jadą do jego domu. Chłopiec był bardzo ciekaw, jak wygląda dom jego nowego przyjaciela. Albin zaprowadził swojego kolegę do limuzyny.
- To auto mojego ojca. Wsiadaj!
Wnętrze wyglądało jak salon. Znajdował się tam fotel, dwie kanapy i dwa łóżka wodne. Roch ostrożnie wszedł do środka. Jechali pół godziny.
- To tutaj. – powiedział szofer, więc chłopcy wyszli z pojazdu.
- Ten widok mnie rozbraja. – powiedział Roch, patrząc na starą kamienicę noszącą ślady II wojny światowej.
- Ale mój dom znajduje się po drugiej stronie ulicy...
Stała tam willa z wielkim ogrodem. Na oko utrzymywać tu porządek musiało ze czterdzieści osób.
- Spory.
- Może? – Albin pokazał mu gestem by poszedł za nim.
Gdy znaleźli się pod drzwiami one się otworzyły, co zdziwiło obu chłopców. Drzwi otworzyła bowiem pokojówka. Była młoda, miała brązowe włosy związane w koczek. Ogółem była ładna.
- Skąd wiedziałaś, że będziemy mieć gościa? – spytał Albin.
- Od twojego taty – odpowiedziała śpiewnym głosem.
Albin powstrzymał się od pytania „A skąd on to wiedział?”, ponieważ od jej głosu uszy bolały. Zaprowadził kolegę do swojego pokoju. Pokój był przestronny. Ściany były wielkim akwarium. Pokój miał kształt kopuły, wokół której zawinięte były schody, na szczycie schodów znajdowała się sypialnia.
- Niezły pokój, tylko jestem ciekaw, jak karmisz te rybki.
- Ja ich nie karmię! Służba się tym zajmuje. – powiedział i położył plecak przy drzwiach. – Chcesz pograć przed kolacją?
- W co?
- Prywatny wynalazca mojego taty stworzył grę, można ją przetestować.
- Dobry pomysł.
Chłopcy dziesięć minut później byli w pracowni pana Krwawińskiego. Laboratorium wyglądało bardziej jak wnętrze szpitalu.
- Jesteście! – krzyknął gruby mężczyzna ochlapany krwią.
- Co się stało prze pana? – spytał przerażony Albin.
- Wpadka przy testowaniu napoju energetyzującego.
- Urocze. – mruknął Roch.
- Co z tą grą? – zmienił temat Albin.
- Chodźcie!
Weszli do dziwnej sali w której stał rząd foteli kinowych. Zamiast napojów w koszyczkach były okulary.
- Witam w grze! – wykrzyknął Laborant.
- To wszystko?
- Nie, nie, nie...Trzeba usiąść w fotelach i założyć okulary.
Chłopcy posłusznie wykonali polecenia. Pierwszy okulary włożył Roch. Pojawiło się przed nim menu, na którym był wybór gry pojedynczej lub wieloosobowej.
- Jak się wybiera? – spytał.
- Po prostu wybierz w myślach.
Chłopak „wcisnął” wieloosobowa. Pokazał mu się człowiek w 3D, był to mężczyzna w „worku na kartofle”.
Roch wcisnął go. Nagle stwierdził, że znajduje się na boisku. Obejrzał swoje ciało. Był tym mężczyzną. Wyglądał jak postać z gry „The Sims”. Czuł swoje ciało, było bardzo gładkie.
- Wchodzę! – zawiadomił kolegę Albin.
- Czekam. – mruknął. – Ale jak dostać się na wyższy poziom? Zbierać coś?
- Walczyć! – wykrzyknął.
Roch, czekając na Albina, zaczął biegać wokół beczki, którą zauważył. Była to dość nietypowa beczka, bo miała kolorowe paski. Przewrócił się z wielkim bólem w plecach, w tym momencie zauważył czerwony pasek, który był nad jego głową.
- Ten pasek maleje! – rozzłościł się Roch, odwrócił się...
- Hayah! – krzyknął mężczyzna, który kopnął go brzuch.
- To nie fair. – powiedział. – Nie byłem gotowy, też chciałbym mu przyłożyć!
- Po prostu jestem lepszy. – powiedział mężczyzna, w którym Roch rozpoznał Albina.
Roch podciął go jednym ruchem. Chłopak runął na ziemię, nie było słychać uderzenia. Przed chłopcami pojawił się napis „GAME OVER”.
- Specjalnie to zrobiłem, ponieważ musicie iść na kolację. - powiedział Laborant, gdy chłopcy zdjęli okulary.
- Fajna gra, niech pójdzie do produkcji, tylko od osiemnastu lat. – powiedział Albin.
- Dlaczego?
- Za dużo przemocy. – powiedział, po czym zaprowadził kolegę do jadalni.
Jadalnia była obszerna, na środku stał stół na dwadzieścia miejsc. Z sufitu zwisał ogromny żyrandol przystrojony w diamenty.
- Ładnie, co nie?
- Jak z Disneya. – ocenił Roch.
Chłopcy usiedli na miejscach i kelnerzy zaczęli podawać jedzenie na stół. Na kolację były lody w polewie z niespodzianką oraz nektar bananowy.
- Pyszne było. – powiedział Albin.
- Rzeczywiście. – potwierdził Roch.
Nagle Albin usłyszał piosenkę „This is halloween” dobiegającą ze strony Rocha.
- To mój telefon. - wyjął z kieszeni nowiutkiego SAMSUNGA w czarnej obudowie z naklejkami i breloczkiem z filmu „Miasteczko Halloween”. Odebrał, chwilę słuchał i się rozłączył.
- Muszę wracać do domu, bo rodzice będą źli, a z resztą jest późno.
- To, do jutra! – powiedział Albin gdy wyszli przed dom.
- Cze!
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
Następnego dnia Roch wyrwał się z łóżka, miał koszmar, śniły mu się różowe króliki. Poszedł na śniadanie. Jak zwykle były naleśniki.
- Nie możemy jeść normalnego śniadania? – westchnął Roch. – Naleśniki już mi obrzydły.
- Jedz to, co jest! – skarciła do siostra.
- Bo co? Powiesz Tomkowi?
- Zbyt cię lubi.
- 1.0 dla mnie! – ucieszył się Roch. – Grasz dalej, Ida?
- Nie! Idź już lepiej do szkoły.
Roch wziął z podłogi swój czarny plecak z napisem „The Nightmare Before Christmas” i twarzą Jacka Skellingtona. Podobnie wyglądały jego trampki, które dziś włożył.
Spotkał Albina stojącego przy kiosku RUCH-u. Ubrany był on w bluzę z nadrukiem z kreskówki „Troo”.
- Co ty tu robisz?
- Czekam na tramwaj. Tak, jak ty.
- Skąd ty... – nie dokończył, bo przerwał mu kolega.
- Widziałem cię raz, kiedy nim jechałeś.
- Ale skąd wiedziałeś, który przystanek?!
- No... Wiem gdzie mieszkasz i znalazłem najbliższy przystanek z tą linią.
- Trzy minuty. – Roch się uśmiechnął.
Chłopcy pojechali tramwajem na dworzec. Gdy dojechali zaczął padać deszcz.
- Szkoda, że nie sprawdziłem prognozy. – odezwał się Albin.
- Szkoda, ale w telewizji nigdy nie mówią dokładnie. –powiedział Roch i zaczął przeszukiwać plecak.<o:p></o:p>
- Czego szukasz?<o:p></o:p>
- Nie mam. – mruknął nawet go nie słuchając. – Grim gdzie jesteś?!<o:p></o:p>
Roch wyjął z plecaka czarnego szczura. Jego ogonek był w różowo czarne paski owijające go pod ukosem, miał też czerwone oczka.
- Jaki ładny!
- Grim to jest Albin, Albin to Grim. – Albin podał mu palec na przywitanie.<o:p></o:p>
- Co ty ze mnie osła robisz?! – Grim odezwał się ludzkim głosem.<o:p></o:p>
Obaj chłopcy wytrzeszczyli oczy. Dotąd jeszcze nie widzieli mówiącego zwierzęcia, a co dopiero szczura.
//Zmieniłem rozmiar czcionki, bo strasznie wkurza taka duża. PS. Coś nie czuję, że rymuję. //Procesor
Jak zawsze, zacznę od wrażeń bardzo ogólnych. Dużo rzeczy kojarzy mi się z Harrym Potterem. To raczej takie małe drobne, niemniej gryzące skojarzenia. Nie można przez to powiedzieć, że to zrzynka z Pottera, ale nie można też nazwać Twojego opowiadania jakoś bardzo oryginalnym. Poza tym niewiele się o świecie przedstawionym dowiadujemy. Przede wszystkim nie wiemy co to za dziwna szkoła, do której co dzień jeździ się pociągiem, mimo tego że ma się nadzianego ojca i własną limuzynę... ale ale przejdźmy do szczegółów.
Wyszedł na peron, ubrany w skórzany płaszcz. Z pewnością było mu cieplej, niż innym przechodniom. Liście szeleściły pod ciężkimi glanami. Budził postrach wśród młodszych. Wsiadł do pociągu, a pociąg ruszył. Siedział sam w przedziale, wszyscy z tego wagonu trzymali się z dala od niego. Hagrid? :D
- Przesuńcie się! - krzyczał jakiś chłopak.
Wszedł do przedziału tamtego, usiadł, wyjął kanapkę z plecaka i zaczął ją jeść. Nagle wszyscy zebrali się przy szybie, by to zobaczyć. Widok był niezbyt ciekawy dla kogoś, kto nie znał tajemniczego jegomościa. Po prostu chłopcy w przedziale, a jednak kogoś to ciekawi. Tego jakoś nie rozkminiam. Do wagonu z "Hagridem" wsiada jakiś gość, najwyraźniej bardzo głodny. W dalszej części dowiadujemy się, że to Albin. Zupełnie nowy uczeń, którego nikt jeszcze nie zna. Piszesz, że wszyscy rzucili się do szyby, żeby popatrzeć jak wżera kanapkę. A zaraz potem, że widok wcale nie był ciekawy dla tych, którzy nie znali tajemniczego jegomościa. No to jak? Jakiś błąd się chyba wkradł. Po pierwsze, ci wszyscy którzy rzucili się do szyby, nie zrobili tego dlatego, że ich jedzenie kanapki zainteresowało, nie? Chyba raczej patrzyli ze zdziwieniem na to, że nowy, nieznany im gość wsiadł do przedziału z mrocznym typkiem, którego wszyscy unikają. Po drugie, z kontekstu wynika, że ten "tajemniczy jegomość" to Albin, a chodziło chyba o tego drugiego, o Rocha. Mam rację? Więc napisz to jakoś bardziej klarownie.
- Albin! – syknął jego kolega z ławki – Pani zaraz będzie pytać.
- Aaa, tak, racja. - przypomniał sobie Albin.
Chłopak ani trochę nie słuchał tego, co mówią nauczyciele, chyba, że to było sprawdzanie obecności. Kolega z ławki go nie zna. Więc skąd mógł wiedzieć, że Albin zupełnie nie uważa na lekcjach? Aż taki ten Roch jest... kujonowaty, że powstrzymuje każdego przed gadaniem, bo "pani zaraz będzie pytać"?
I to koniec szczegółów. Teraz znów ocena ogólna :).
Rzecz, która najbardziej zasługuje na pochwałę to dialogi. Niemniej nawet one nie są w stanie jakoś tego tekstu urozmaicić... Taki ubogi on jest. Nie wciąga, nie zaskakuje. Najlepiej dopisz do tego fragmentu trochę więcej. Nie pisz dalszego ciągu, tylko skup się na tym, żeby maksymalnie to co już masz rozbudować. Może coś więcej o rodzicach? Może jeszcze jakieś przygody pierwszego dnia w szkole? Może opisz ten drugi dzień, konsekwencje spóźnienia się? Masz sporo możliwości. Więcej postaci, więcej wydarzeń. I staraj się unikać powtórzeń, bo gdzieniegdzie się zdarzają.
Teraz jest w porządku!?
Jak już to chłopak wsiadł do "wagonu", bo pociąg to obejmuje i lokomotywę, i wszystkie innej wagony. To częsty błąd.
Wiem, wiem... czepialstwo... ale jak szczegóły, to szczegóły.
Trochę za dużo normalnych czynności nie związanych z akcją. W stylu "wszedł, wziął, a potem zrobił to i to..." No, nie wiem, ale ja bym to wyrzuciła...
<o:p></o:p>
Po co te szczegóły?
Nie lepiej?:
To pytanie wprawiło Albina w niemałe zakłopotanie. Podczas wakacji nikt nie prosił go o numer telefonu. Całymi dniami przesiadywał samotnie w domu, gapiąc się bezmyślnie na zeszłoroczne plakaty dawniej modnych wokalistów. Od kiedy sięgał pamięcią zawsze był sam. Bez przyjaciół, bez wsparcia. Nikt do niego nie dzwonił, nikt się z nim nie kontaktował... Numer leżał więc w szarych zakamarkach pamięci, przeznaczonych na mniej ważne informacje.
Z zamyślenia wyrwał go srogi wzrok nauczycielki.
- Albinie... [...]
Albin wypowiadał kolejne cyfry, poddając swoją pamięć wielkiemu wysiłkowi. Nie powtarzał ich tak dawno...
To moja wersja. Oczywiście, Ty sporządź inną:). Moja, to moja.
To też raczej nie potrzebne jak się ubiera każdego dnia...