Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Wasze Początki na forum <tadam tadadam>
- Wasze ulubione programy w radiu i tv
- FIFA 09 Wasze mecze online
- Wasze strony, blogi i fora
- Wasze ulubione książki/autorzy
- Wasze śmieszne uwagi w dzienniku ;D
- Wasze tempo czytania
- Wasze ulubione wiersze...
- Wasze średnie 2007 :D
- Wasze hobby...
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Ten temat dotyczy powieści pisanych przez Was. No, jazda, nie wstydźcie się. Pokażcie, że jesteście utalentowani! Ja na przykład kończę pisać trylogię. Taki kryminał mi z tego wyszedł. Coś w stylu "Kot, który czytał wspak". Pierwsza część nosi tytuł "Kleptomanka czyli ja", druga "Post pod postem"(w tej wspomniane jest kilkakrotnie to forum) i niedługo wyjdzie trzecia "KonstantynoUFOwianeczka". Jeszcze to muszę zakończyć, poprawić błędy, trochę podrasować, skonsultować z moją polonistką i... gotowe. A wy?Hmm, ja kilkakrotnie zaczynałam pisać różne powieści. Zazwyczaj jednak kończyły się na kilku, kilkunastu, góra kilkudziesięciu stronach. Więc zdecydowanie wolę pisać opowiadania. Kilka jest całkiem niezłych, może kiedyś się z nimi podzielę :)
Ja założyłam wątek specjalny. :D To może być motywacja, bo jakoś tak... zawsze zaczynałam, ale nie kończyłam. A ta... Ta może być the best :>
Więc... poczytajcie, skomentujcie i zmotywujcie :D
Dla mnie bomba V-kun!:D Lubię takie tajemnicze klimaty:) Super, wciągająca opowieść, czekam na c.d.;)
As, ty też czytasz serię "Kot, który..."? Fajnie:)
Ja od dawna przymierzam się do napisania powieści science-fiction, ale jakoś nie mam natchnienia.
Cóż, mogę wam dać jedno z moich opowiadań, jest już po korekcie. Takie króciuteńkie, ale w końcu chodzi o probkę mojej twórczości.
I V-kun się podoba :)
Ja też piszę, ale tak do "szuflady"...A konkretnie do Moich Dokumentów :P Na codzień wyżywam się artystycznie na blogu, gdzie piszę opowiadanie....
Ja też na blogu, czasem ot tak... Moje powieści kończą się szybko. Ostatnio miałam wenę, to napisałam półtora rozdziała i... już nie mam ochoty kontynuować. Może umiem pisać, ale mam problem z pomysłami. A raczej - z ich nadmiarem. Cóż.
Ja piszę, ale po waszych ocenach widać, że się wam nie podoba :(
Tu nie chodzi o to, że komuś coś się nie podoba. Chociaż jeśli mam być szczery, to żadne opowiadanie na tym forum nie przypadło mi szczególnie do gustu :D. I jakie to ma znaczenie? Żadne. Krytykując cudze opowiadania, w pewien sposób stymuluję do lepszego pisania ;). A zatem dzięki konstruktywnej krytyce, opowiadania mają szansę stać się o wiele bardziej rozbudowane, dopracowane i ciekawsze :).
Ja tam czytałam na forum jedynie dwa opowiadania - 'Ottusa 1' i no, to o tym chłopaku, co ta dziewczyna się z nim teleportowała :D
Zastanawiam się sama czy się w końcu za coś nie wziąć, ale... nie mam pomysłu.
Ja tam na bloga nie mam czasu, zatem pewnie za szybko nic tu nie napiszę, jeśli w ogóle coś skrobnę.
Powtórzę to, co już mówiłam kiedyś - jeśli nie miałabym nadziei, że autor tekstu poprawi błędy, że cokolwiek zapamięta z tego, co napisałam - nie wysilałabym się. To wcale nie jest pół minuty roboty, przeczytać Wasze teksty, wyłapać błędy i jeszcze napisać o co mi właściwie chodzi - czemu tak, a nie inaczej. A tak swoją drogą - krytykując innych, mam nadzieję, że inni mi się odwdzięczą. Gdyby nie ludzie, którzy mówią mi, co robię źle, pewnie nie rozwijałabym się praktycznie wcale.
Przeciaż na tym polega rozwój - na poprawianiu błędów. A nie wszystkie można samemu zauważyć.
Ja napisałam parę opowiadań, chciałabym napisać powieść, mam już nawet pomysł, ale... coś mi nie pasuje w moim stylu pisania. Jak piszę to jest OK, ale potem, kiedy to czytam nigdy nie jestem z tego zadowolona. Potem zaczynam od nowa i jest to samo:| Ale ciąglę próbuję, więc może kiedyś mi się uda;)
ja trace wenę po dwóch rozdziałach i musze pisać od początku i na inny temat
A ja chętnie bym przeczytał którąś z tu zapowiadanych powieści. Ale całą! Albo całe, dokończone i poprawione opowiadanie...
Obawiam się, że nikt takim nie dysponuje xD. No, chyba że Mazda. Mówiła, że skończyła, tylko że pokazać nie chce i się skutecznie od tego wymigała :P.
Ja też chętnie bym coś przeczytał i ocenił, ale cóż poradzić? :)
Luk to w tobie ostatnia nadzieja ;)- kiedy dasz kolejny fragment swojej powieści?
O całość nie pytam bo wiem że pisanie długo ci zajmie...
Zastanawiam się, czy to w ogóle ma sens ta moja "powieść" i czy przypadkiem nie jest ona denna, płytka i głupia... Tracę rozpęd że tak powiem... Ale nie poddam się! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele znaczy dla mnie krytyka :)
Błagam, żeby to nie było drugie Dziedzictwo... Albo niech bedzie(lubie te serię :D)
Ja mam o troche innej tematyce na www.sciezka-smierci.blog.onet.pl zapraszam!:)
A ja przeczytałam połowę opowiadania Mazdy i powiem, że nie ma się czego wstydzić xD Mi tam się podobało... Tylko ona i jej młodsza siostrzyczka zaczęły mi zabierać zeszyt, że niby przyszłam tu do Ani, a nie czytać:D I w końcu się poddałam i oddałam im ten zeszyt. Ale bardzo mi się podobało i przy najbliższej okazji postaram się je dokończyć^^
O, widzisz, Mazda, wrzucaj tutaj, ja też chcę poczytać! :)
(jeśli boisz się krytyki, mogę powstrzymać się w razie czego od komentarza... :D)
Nie bój się, tylko wrzuć! Każdy z chcęcią przeczyta ;)
Mazda, ja swoje badziewne opowiadanie dałam, inni też (może nie badziewne xD), ale daaj... Prosimy:)
Zobacz.. nawet Jasti się powstrzyma od krytyki:D Chociaż nie uważam, żeby tam było dużo do krytykowania:P
taaaa ... składnia, bezsensowna akcja, nielogiczne zdania, interpunkcja i ortografia ... faktycznie mało.
Mazda! Przestań natychmiast i daj choć mały fragment!
Erm... Dobra, ja też bym chciała, ale przypomina mi się co się porobiło w "RL fotki" - proszenie o zdjęcia i "nie, bo jestem niefotogeniczny/a", "a nie, bo cośtam", "daj, prosimy!", "nieee!", "jesteś ładna!". Narobimy tylko offtopu... //Jasti
Czytałam to i nie mogłam uwierzyć, że na takim porządnym forum szerzył sie taki offtop...(bez obrazy)
//No wiesz... W pewnym sensie Ty podobny offtop szerzysz przez tego posta ;)//luk
Psieplasiam bardzo...juz nie będę...obiecuję poprawę...;) A najlepiej to skasować tego posta
To ja coś może wrzucę. Fragment mojego powieściopowiadanka (zanim rozpoczyna się fragment, główni bohaterowie znajdują sie w lesie aby zapolować na jelenie (głupio brzmi, wiem ;)); nieważne jak i dlaczego tam dotarli, nie bede wszystkiego zdradzał; i sory że takie długie a przy tym prawie same opisy, ale to scena akcji więc trudno inaczej; jak coś źle, nudno, i niefajnie, po prostu powiedzcie co - czekam na krytykę):
Po dziesięciu minutach szybkiego marszu, dotarli do lasu. Początkowo drzewo były rzadko położone, ale wkrótce gęstniało. Wszędzie pełno było ptaków, wiewiórek i innych drobnych zwierząt, lecz grubszej zwierzyny nie było widać. Ale pół godziny po wejściu do lasu Tymek znalazł w końcu to czego szukał – ślady racic. Co kilka metrów ślad się urywał i trzeba było znów odszukać trop. Nie było to trudne, ponieważ stado – bo jak wskazywały ślady, zwierząt było więcej niż jedno – łamało po drodze wszystkie krzewy. Chłopak gestem uciszył przyjaciół i nakazał im zatrzymać się. Szedł śladem jeszcze kilka minut, natykając się dwa razy na trop innych zwierząt. Jego kształt wskazywał na coś w rodzaju psa. I w końcu doszedł do polany, na której pasł się kilka jeleni. Było tylko trzech samców i kilkanaście łani. Tymek wycofał się powoli i wrócił do reszty. W milczeniu podeszli od tyłu do stada. Po drodze natknęli się znowu na psie ślady.
- Dobra – szepnął Tymek. – Plan jest taki – wchodzę na drzewo i skaczę na jelenia. Nie znam się na tym, ale myślę, że reszta ucieknie. Unieruchomimy go, a potem pomyślimy co robić dalej.
Ale zanim chłopak postawił stopę na drzewie, wśród stada rozległ się popłoch. Jelenie zaczęły się gwałtownie cofać. Tymka zaniepokoił się. Co mogło wystraszyć w jednej chwili całe stado. Przecież zachowywali się cicho. I nagle okazało się co jest sprawcą zamieszania: z przeciwnej strony stada półkolem zbliżała się wataha ze dwudziestu wilków. To one zostawiły ślady na ziemi. W tej chwili otoczyły grupę jeleni ze wszystkich stron i zmniejszały okrąg (do poprawy). Przyjaciele zdążyli wdrapać się na drzewo. Kiedy po połowie jeleni zostały tylko szkielety, Tymek powiedział do przyjaciół:
- Musimy przepłoszyć te wilki.
Natychmiast otrzymał spodziewaną odpowiedź Alfreda.
- O nie… na mnie nie licz. Mamy szczęście, że te wilki nie rzuciły się na nas.
- To żadne szczęście – stwierdziła Rebeka. – One się nas boją. A my musimy to wykorzystać, jeśli chcemy dzisiaj coś zjeść – odłamała gałąź z drzewa i cisnęła w najbliższego wilka. Ten odwrócił się, warknął i odszedł ciągnąc za sobą do połowy zjedzonego jelenia.
- Mam pomysł – rzekł Tymek. - Choć trochę ryzykowny. Musimy po kolei zejść z drzewa. Potem wyjaśnię wam resztę. Ale… wy musicie zejść pierwsi. Inaczej plan nie wypali.
Pierwsza zeszła Rebeka, której Tymek wręczył cztery zapałki. Jedną zapalił. Następnie po długiej namowie zszedł Alfred. On również dostał kilka zapałek. Na koniec Tymek ześlizgnął się Tymek z resztą zapałek. Podpalił jedną i dał znak przyjaciołom, by okrążyli stado wilków. Na widok nawet tak małej ilości ognia, najbardziej tchórzliwe wilki uciekły. Zostało osiem okazów. Groźnie warcząc ustawiły się w kole. Cofały się do tyłu, ale kiedy dotknęły się nawzajem, połowa zaatakowała. Jeden wilk rzucił się wprost na piersi Tymka tak, że wyglądało to, jakby był psem witającym swojego pana po długiej rozłące. Kiedy jednak obnażył kły i skierował je w stronę chłopaka, sytuacja zaczęła wyglądać groźnie. Zdezorientowany tak szybkim atakiem, Tymek wrzucił mu do pyska zapałkę. Drapieżnik zrezygnował z próby ataku, próbując opanować pieczenie w paszczy. Chłopak wyszedł z walki jedynie z krwistymi rozdarciami na koszuli. Alfred radził sobie ze swoim wilkiem, który kulał na jedną łapę po oparzeniu od zapałki. Sam miał ranę na swojej nodze od ugryzienia, ale przytrzymując się drzewa, zaciekle walczył gałęzią i po chwili zwalił przeciwnika z nóg. Zerwał pas ze swojego rękawa i owinął nim krwawiąca mocno nogę.
Tymek dostrzegł, że w stronę Alfreda zmierza para wilków. Był jednak zajęty pozostałą dwójką, która krążyła już wokół niego. Chwycił z ziemi gałąź rzuconą przez Rebekę i zapalił jej koniec zapałką. Zaczął nią wymachiwać w kierunku napastników, ale kiedy pierwszy się cofał, drugi podchodził bliżej. W końcu jeden skoczył. Tymek zrobił unik i wilk przeskoczył na drugą stronę. Teraz żadne nie odgradzał go od Alfreda. Błyskawicznym ruchem włożył prawie do końca wypaloną gałąź do paszczy jednego wilka tak, że ten nie mógł jej zamknąć. Nie przewidział jednak, że drugi jest w pełni sprawny. Wilk skorzystał z nieuwagi przeciwnika i chwycił go zębami w przegub. Wtedy Tymek zrobił najgłupszą rzecz jaka mogła mu przyjść do głowy – walnął z całej siły zdrową ręką w głowę wilka. O dziwo poskutkowało, ponieważ drapieżnik poluźnił uścisk i chłopak kopnąwszy wcześniej na wszelki wypadek zwierzę w szczękę ruszył na pomoc przyjacielowi.
Nie było dobrze – Alfred chwytał kawałki twardej ziemi spod drzewa i ciskał nimi w wilki. Opóźniało to wprawdzie atak, ale rozwścieczało zwierzęta. Tymek ściągnął błyskawicznie swój plecak i wygrzebał z niego scyzoryk. Był on żadną bronią w starciu z parą wilków, ale nie miał innego wyboru. Przeskakując nad ciałami jeleni zaszedł od tyłu drapieżniki. Jeden odwrócił się do niego, ale Tymek był na to przygotowany. Wziął zamach i z całej siły wcisnął nóż w szczękę wilka. Ten przewrócił się i zaskamlał z bólu. Tymek szybko zapalił zapałkę i rzucił pudełko do Alfreda. Kiedy bestia zobaczyła, że została otoczona ogniem, uciekła wgłęb lasu.
Chłopcy zaczęli cieszyć się z wygranej, ale w jednej chwili zrzędła im mina. Szybko odwrócili się w kierunku przyjaciółki i zobaczyli ją: leżała pod drzewem bez ruchu. Miała dużą ranę nad kostką. Para wilków obwąchiwała ją i chłeptała krew. Tymek ze złości stracił panowanie nad sobą. Dysząc i sapiąc ściągnął buta i cisnął w jednego drapieżnika. Obie bestie odwróciły się natychmiastowo. Kiedy jednak zobaczyły zapalone zapałki w dłoniach chłopców, a także to, jaki los spotkał resztę watahy, po krótkim wahaniu uciekły do lasu. Tymek rzucił Alfredowi apteczkę ze swojego plecaka i powiedział, żeby obandażował sobie nogę. Sam z krwawiącą ręką podszedł do Rebeki i przełykając ślinę schylił się by ją podnieść.
Sam jeden wiedział jakie było jego zdziwienie, kiedy dziewczyna powiedziała do niego z krzywą miną.
- Spoko. Sama wstanę. Trochę tylko… auć… boli mnie noga.
Jeszcze raz (to dla tych, którzy już tu dobrneli, ponieważ chciało im sie to czytać) przepraszam że takie długie.
EDIT: O kurde, dopiero po zatwierdzeniu widze jakie że to naprawde wielgachne.
No dobra, to zaczynajmy...
Początkowo drzewo były rzadko położone, ale wkrótce gęstniało. "Drzewo było rzadka położone"? Nie... Wiem, o co chodziło, ale jakoś dziwnie to brzmi. Jeśli już musi być tak poetycko (użycie liczby pojedynczej zamiast mnogiej), to może "drzewo z rzadka rosło"?
Wszędzie pełno było ptaków, wiewiórek i innych drobnych zwierząt, lecz grubszej zwierzyny nie było widać. Ale pół godziny po wejściu do lasu Tymek znalazł w końcu to czego szukał – ślady racic. Od "ale" zdania nie zaczynamy (chyba, że w dialogach). Ja bym proponował "Dopiero pół godziny...", albo przecinek.
Jego kształt wskazywał na coś w rodzaju psa. I w końcu doszedł do polany, na której pasł się kilka jeleni. To samo co wyżej, tylko że w roli głównej występuje I.
Było tylko trzech samców i kilkanaście łani. Tymek wycofał się powoli i wrócił do reszty. W milczeniu podeszli od tyłu do stada. Hmmm... Może źle myślę, ale raczej trudno, żeby kilkanaście pasących się jeleni zwróconych było przodem w tym samym kierunku ;). W takim wypadku zajście z tyłu jest chyba niewykonalne.
Tymka zaniepokoił się. Co mogło wystraszyć w jednej chwili całe stado. W tym pierwszym zdaniu to chyba literówka. Drugie natomiast powinno się kończyć znakiem zapytania, nieprawdaż?
I nagle okazało się co jest sprawcą zamieszania: z przeciwnej strony stada półkolem zbliżała się wataha ze dwudziestu wilków. Sprawcą zamieszania raczej nie może być coś, tylko ktoś. Ten - ktoś. To - coś. Rodzaj nijaki, więc sprawca (męski) się nie klei. Może się czepiam, ale ;)
W tej chwili otoczyły grupę jeleni ze wszystkich stron i zmniejszały okrąg (do poprawy). Tak, wiem że do poprawy. Może "powoli zacieśniały okrąg"? No wiesz, jak to wilki :). Z obnażonymi kłami, pianą z pyska i cichym powarkiwaniem :D
Kiedy po połowie jeleni zostały tylko szkielety Nie za dobrze brzmi to "po połowie jeleni". Poza tym, wilki chyba nie jedzą tak szybko ;). Ja bym dał "Kiedy po pierwszym jeleniu został tylko szkielet...", ale to i tak byłoby naciągane. Jak długo jesz udko kurczaka?
Na koniec Tymek ześlizgnął się Tymek z resztą zapałek. Dwóch Tymków :D.
Podpalił jedną [zapałkę] i dał znak przyjaciołom, by okrążyli stado wilków. Na widok nawet tak małej ilości ognia, najbardziej tchórzliwe wilki uciekły. Ech... Motyw z zapałką mi nie podchodzi. Trochę to przesadzone. Wilk, to wcale nie takie głupie i tchórzliwe zwierzę, żeby uciekać na widok zapałki ;). Przypuszczam, że taki wilk nawet nie zauważyłby, że masz w rękach ogień, dziki (raczej nikt ich tam w lesie nie hodował) nawet nie zrozumiałby co to jest (póki by się nie oparzył rzecz jasna). Ogólnie nie jest źle, ale może by to tak rozwinąć do pochodni na przykład? Na drzewie są gałęzie, liście... Potem już tylko "Wilk rzucił się na Tymka, a w powietrzu momentalnie dało się wyczuć zapach siarki - palonej sierści" i git :D, wiarygodne i wciągające.
Albo to:
Zdezorientowany tak szybkim atakiem, Tymek wrzucił mu [wilkowi] do pyska zapałkę. Drapieżnik zrezygnował z próby ataku, próbując opanować pieczenie w paszczy. A gdyby tak włożył mu tam płonący kawał drewna? Nie cały rzecz jasna, ale ten płonący koniec. Więcej akcji! Więcej adrenaliny! Książka to nie film, ale nawet słowo pisane też potrafi być emocjonujące.
Cofały się do tyłu, ale kiedy dotknęły się nawzajem, połowa zaatakowała. Znowu te połowy... Ale już wiem co mi w tym nie pasi. Piszesz "połowa została zjedzona", "połowa zaatakowała", a co z drugą połową? Napisz o tym od razu, albo daruj sobie takie dzielenie. Wilki atakują raczej w pełnym stadzie.
Zerwał pas ze swojego rękawa i owinął nim krwawiąca mocno nogę. Rozumiem, że chodzi o pas materiału, ale może napisz o tym. "Zerwał rękaw koszuli i owinął...". Jakoś tak. W pierwszej chwili myślałem, że chodzi o zwykły pas, tudzież pasek ;)
Tymek ściągnął błyskawicznie swój plecak i wygrzebał z niego scyzoryk. Był on żadną bronią w starciu z parą wilków, ale nie miał innego wyboru. Zaprzeczasz tutaj logice. Zapałki poskutkowały.
Wziął zamach i z całej siły wcisnął nóż w szczękę wilka. Ten przewrócił się i zaskamlał z bólu. Tymek szybko zapalił zapałkę i rzucił pudełko do Alfreda. To mnie rozśmieszyło :D. Zapewne nie takiego efektu oczekiwałeś, ale... Przed chwilą załatwił wilka nożem, a teraz szybo zapala zapałkę i rzuca pudełko do Alfreda... Ciemno mu się zrobiło, czy jak xD? Wiem, bezczelnie się teraz nabijam. Wybacz, ale tak na prawdę to nie jest źle. To robi za komizm, można by powiedzieć sytuacyjny. Poważnie, mógłbyś coś takiego tam wpleść, byłaby chwila rozrywki po krwiożerczych wilkach, co w oka mgnieniu zjadły połowę jeleniego stada :D (to ostatnie po przecinku to już żart, nie mówiłem poważnie).
I co najważniejsze (podsumowanie):
Jeszcze raz (to dla tych, którzy już tu dobrneli, ponieważ chciało im sie to czytać) przepraszam że takie długie. Nie przepraszaj. To raczej my powinniśmy dziękować :). Zdecydowanie lepiej czytać (a później komentować) teksty, z których czytelnik może dowiedzieć się czegoś o świecie przedstawionym, czy chociażby samych bohaterach. Gdy ktoś daje dziesięć przykrótkich zdań, to zdecydowanie za mało. Nic z takiego tekstu najczęściej nie wynika. Trzeba niestety pamiętać, że czytelnik nie wie o czym myśli autor. Jeśli czegoś nie napiszesz lub użyjesz niewłaściwych słów - zupełnie inaczej będzie to wyglądało w wyobraźni czytelnika.
Być może nie powinienem zaczynać od wad. Możliwe, że zniechęciłem Cię w ten sposób do pisania ciągu dalszego, ale jeśli tak to nie poddawaj się. Dużym plusem jest u Ciebie to, że nie piszesz w sposób banalny. Używasz odpowiedniego słownictwa, unikasz powtórzeń i potrafisz pisać wartką akcję. Pomysł też masz całkiem dobry. Nawet polowanie na jelenie może być ciekawe, jeśli przepleść je odpowiednimi wydarzeniami.
Jeśli miałbym oceniać w skali od 0 do 10, gdzie 0 to najgorsza rzecz jaką czytałem w życiu, a 10 to arcydzieło - dałbym 6, a może 7. Za styl.
Serdecznie dziękuje za krytykę. Kilka błędów to literówki, które wkrótce poprawię, tak samo jak niektóre nieścisłości. To zdanie z "do poprawy" w nawiasie to była oznaka wersji roboczej, krtórej zapomniałem usunąć (tak sobie znaczam zdania, które trzeba bedzie poprawić. A motyw z zapałkami... wiem że głupi :lol:. Chyba go trochę zmienię. ^^
Szczerze to nie znalazłam więcej błędów od tych, które wypisał Luk, a nawet trzy z wyżej wymienionych przeoczyłam, co dowodzi chyba że nie wszystko dostrzegam ;) Tak właściwie to część tych błędów to tylko literówki (sądzę, że te zamieszanie z liczbą pojedynczą/mnogą wkradło się z powodu złego kliknięcia na klawiaturze, nie dlatego, że coś ci się pomieszało w zdaniu) i takich jakichś poważniejszych wykroczeń raczej się nie dopatrzyłam. Trochę mnie bawi, że uważasz, że wilk przeląkłby się zapałki, albo kulał od oparzenia łapy takim płomyczkiem. Jak Ty nadepniesz na zapaloną zapałkę to natychmiastowo ją zgasisz, będzie Cię najwyżej lekko szczypało. No i coś takiego:
"Kiedy po połowie jeleni zostały tylko szkielety" - lepiej unikać czegoś takiego. Samej często zdarzają mi się takie zdania, ale staram się nad tym pracować. Nie należy pisać streszczenia, możesz rozwijać się nad tym trochę bardziej. Znaczy wiesz... Nie "Wilk rzucił się na jelenia, najpierw odgryzł mu kawałek boku, potem zabrał się za nogę, wypluł trochę sierści, zawarczał, po czym wrócił do konsumowania lewej łydki zwierzęcia. Przeżuwał i przeżuwał, spojrzał w lewo i wprawo i ponownie chapnął kawałek surowego mięsa." (i rozwijać się i rozwijać na tematy nieistotne, wydarzenie trwające minutę rozwlekać na dwie strony...), ale jakoś tak trochę wiesz... Możesz napisać coś na ten temat.
Uważam, że niektórych powtórzeń ("zapałek" i "wilków" było naprawdę sporo) dałoby się uniknąć, ale ogólnie nie gryzło za bardzo. Jest okej, czasem nie da się zrobić tak, żeby wyeliminować każdą powtórkę.
I hm. Zakończenie (nie jako część konkretnej wypowiedzi, bo to był chyba tylko fragment czegoś dłuższego, prawda?) mi nie pasuje zupełnie. Jak myślę o wilkach i jeleniach, a ty mi nagle z czymś takim jak "spoko" wyjeżdżasz to normalnie mi się atmosferka psuje :D
Ta cała historia ogółem nie wzbudziła we mnie jakichś ogromnych emocji, bo była trochę przykrótka (!), a ja jakoś muszę się trochę wczuć, ale uważam, że było napisane całkiem w porządku, przystępnym stylem, miałeś jakąś koncepcję. Jest ok.
No i na koniec - jak przed chwilą powiedziałam. To był hm... krótkie. Więc nie wiem za co przepraszasz, z pewnością nie było zbyt długie ;) Ale jakiejkolwiek długości - i tak nigdy nie przepraszaj, miło było czytnąć coś Twego autorstwa ;)
Jak już mówiłem pomysł z zapałkami nie jest idealny (pisałem na szybko więc mi sie nie chciało dokładnie obmyslac ale zmienie i tak). A co do tego czy za długie czy krótkie moze i krótkie jako element opowiadania, ale długie jako fragment.