Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- FNiN oraz Bardzo senna ryba - wersja pdf
- FNiN oraz Ósmy Cud Świata by Alishia
- 3K jako pierwszy horror sagi FNiN
- Co najbardziej podobało się wam w książce FNiN oraz OS?
- FNiN oraz Gang Niewidzialnych Ludzi
- FNiN oraz BSR - Wersja Tekstowa
- Wesoła przyszłość FNiN,czyli paradoksy
- Pan Rafał zapowiada powstanie FNiN 9 !
- FNiN oraz BSR - jak zdobyć?
- Reportaż o FNiN z radia ZET
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- osw.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Na stronie Rafała Kosika ukazał się fragment ósmej części FNiN, oto on:Trzy uderzenia drewnianego młotka o podręcznik do historii wzbiły nowe drobiny kurzu. Siedzący w pierwszym rzędzie Net pomyślał, że następnym razem warto by tam podłożyć kilka kapiszonów. Eryka Surowiec tym razem zaopatrzona w laptop, powiodła władczym wzrokiem po kilku osobach zgromadzonych w sali 102 i oznajmiła oficjalnym tonem:
— W imieniu sądu uczniowskiego samorządu gimnazjum numer trzynaście imienia Stefana Kuszmińskiego w Warszawie otwieram drugie posiedzenie w sprawie o dewastację witryny sklepiku szkolnego Łakoć. Skład sądu: przewodniczący – Eryka Surowiec, pierwszy zastępca – Maryla Struszewska, drugi zastępca i stenotypistka – Klaudia Szyma… Zapisuj to wszystko, bo pójdziesz na geografię.
— Pożycz laptop, to będzie łatwiej — poprosiła Klaudia. Na głowie miała nową fryzurę – loki jeszcze jaśniejsze i jeszcze bardziej spiralne niż zwykle.
— To mój laptop i regulamin zabrania mi go użyczać komukolwiek. A poza tym… to mój laptop. — Spojrzała na Neta i Felixa. — Oskarżeni, proszę wstać.
Felix i Net niechętnie wstali.
— Wszyscy oskarżeni, proszę wstać! — powtórzyła groźnie Eryka.
Zgromadzeni na sali, czyli Nika i Oskar rozejrzeli się, ale nikogo więcej nie było. To znaczy był Gilbert, który jak poprzednio czytał komiks, a nawet coś w nim dopisywał i zdawał się całkowicie wyłączony z rzeczywistości.
— Kto konkretnie ma wstać? — zapytał Oskar.
— Nika Mickiewicz. — Eryka uśmiechnęła się z satysfakcją. — Oskarżenie dotyczy Felixa Polona, Neta Bieleckiego i Niki Mickiewicz.
— Ale ja… — Zaskoczona Nika wstała. — Ale ja stałam wtedy za rogiem. Kamera mnie nie widziała.
— Ona niczego nie naklejała — przyznał Net. — Szczerze mówiąc, to nawet nas zniechęcała i mówiła, że to się źle skończy. No i wykrakała, proszę najwyższego sądu.
— Wystarczy „wysokiego sądu”.
— Po cóż się tak ograniczać? W tym wieku jeszcze się rośnie. Na luzie dobijesz do metra sześćdziesięciu.
Eryka wykonała serię wściekłych uderzeń motkiem, co Net od razu podsumował:
— Po raz trzeci! Słoik hormonu wzrostu sprzedany za sto funtów.
Sędzina zacisnęła usta, a Oskar oparł się czołem o stół i zaczął uderzać w niego otwartą dłonią.
— Dobre! Dobre! — powtarzał, chichocząc w blat.
Eryka zamachnęła się młotkiem, ale zrezygnowała. Odwróciła laptop do publiczności i wysyczała z mściwą satysfakcją:
— Tym razem dowód mam tu. Czarno na białym.
Na ekranie laptopa widać było nagranie z kamery w szkolnym hallu.
— Raczej zielono na czerwonym — zauważył Net. — Coś się wykrzaczyło.
Obraz rzeczywiście był zielono-czerwony i odwrócony w lustrze. Na witrynie sklepiku Łakoć widniały trzy hasła „Tak smacznie”, „Tak zdrowo” i „Tak tanio”. Felix, Net i Nika sami wczoraj nakleili owe trzy „Tak”.
— Dokleiliśmy trzy razy „tak”, żeby zresetować winę — powiedział Net. — Skoro za trzy razy „nie” chcesz nam dowalić podlewanie paprotek, to po tych trzech razach „tak” co najmniej wychodzimy na zero. A jak dokleimy coś jeszcze, to już chyba paprotki będą musiały podlewać nas.
Net chciał dodać coś bardziej dowcipnego, ale chwilę później już mu nie było do śmiechu.
— Coś tu się nie zgadza… — mruknął Felix.
Oto do czerwonego sklepiku podeszła trójka zielonych przyjaciół, przy czym zrobili to w osobliwy sposób, bo tyłem. Następnie bardzo dziwnymi, mechanicznymi ruchami odkleili z witryny trzy napisy „tak” i również tyłem, wyszli z kadru.
— Przecież to jest puszczone od tyłu! — wykrzyknął Net.
— To by było za proste! — rzuciła Eryka. — A może oskarżeni podeszli do sklepu tyłem, żeby potem się tłumaczyć, że film jest puszczony od tyłu?
— Po co mielibyśmy odklejać te litery? — zapytała Nika. — Przecież wiemy, że tam jest kamera.
— Na przykład po to, żeby zrobić na złość sądowi.
— Proszę wysokiego sądu — powiedział Net. — Oskarżanie nas o działanie pod wpływem tak niskich pobudek to jest jednak gruba przesada!
Eryka walnęła młotkiem w książkę i krzyknęła prawie:
— Głos ma oskarżyciel, czyli Oskar.
Oskar wstał i z głupią miną popatrzył na Felixa, Neta, a w szczególności na Nikę.
— Muszę zadać to pytanie: zrobiliście to?
— Tak, ale odwrotnie — odparła Nika.
— Nakleiliśmy te napisy — dodał Felix.
— Ja im wierzę — powiedział do Eryki Oskar i szybko usiadł.
— Rolą oskarżyciela jest oskarżać, a nie bronić — przypomniała sędzina. — Oddaję głos obrońcy… Czy obrońca mnie słucha? Co obrońca właściwie robi?
Gilbert podniósł głowę.
— We wszystkich dialogach głównego bohatera dopisuję na końcu „hę?” — odparł. — „Naprawdę sądzisz, Wilhelmie, że mnie pokonasz, hę?”
— Nawet nie chcę pytać dlaczego… Co sądzisz o filmie?
— Filmie? Jakim filmie? Gra Bruce Willis?
Eryka opuściła z rezygnacją głowę, obróciła laptop i puściła film ponownie. W tym momencie zabrzmiał dzwonek kończący lekcje. Felix dyskretnie zerknął na zegarek.
— Na filmie wszyscy chodzą tyłem — orzekł Gilbert. — Ktoś zmanipulował dowód.
— To jest dowód i jako dowód nie może być podważany — orzekła Eryka. — To by stworzyło precedens, i potem można by podważyć każdy inny dowód.
Gilbert zrobił minę tak mądrą i dorosłą, że przyjaciele, mimo mało przyjemnej sytuacji, z trudem powstrzymali się przez wybuchnięciem śmiechem. Gilbert uniósł brodę i zapatrzył się w okno, za którym, po drugiej stronie patio, mgliście majaczyło przeciwne skrzydło budynku szkoły.
— Musimy więc uznać, że aktu wandalizmu dopuściły się chodzące tyłem zielone ludziki, ubrane w bioskafandry wzorowane na Felixie, Necie i Nice — powiedział wreszcie. — Całe zdarzenie miało zapewne związek z Czerwoną Planetą, czyli z Marsem. Jak powszechnie wiadomo, tam nie ma tlenu w atmosferze, co powoduje, że niebo ma czerwoną barwę. Marsjanie próbowali skolonizować hall naszej szkoły, wypompowując z niego tlen. Dlatego zrobił się czerwony. Uratowały nas, jak sądzę, wyłącznie nieszczelne okna. Dlatego obcy zmienili taktykę i postanowili zafałszować istotny przekaz z witryny sklepiku. — Gilbert założył ręce z tyłu i zaczął się przechadzać w tę i z powrotem przed stołem sędziowskim. — Dziś obiektem ataku padł sklepik Łakoć, jutro może to być Zgromadzenie Generalne ONZ. Usunięcie tych trzech wyrazów „tak” to początek międzyplanetarnej wojny informacyjnej. Tylko od nas zależy, jak zareagujemy, czy staniemy na wysokości zadania, czy zapewnimy godny byt następnym pokoleniom Ziemian. Chyba pora ogłosić mobilizację, nim odetną nam łączność. Taką petycję składam na barki wysokiego sądu. Dziękuję.
Eryka gapiła się na niego szeroko otwartymi oczami. Oskar prawie wjechał pod stół, usiłując opanować śmiech, przyjaciele parskali, również z trudem się powstrzymując. Maryla dostała czkawki. Tylko Klaudia zachowała powagę i nie nadążała z zapisywaniem.
— Co ty, kurna, wygadujesz? — zdołała wreszcie wydusić Eryka.
— Tylko to przyszło mi do głowy na uzasadnienie tak wiarygodnego dowodu, jakim byli chodzący tyłem zieloni ludzie na czerwonym tle.
— Mógłbyś powtórzyć od słowa „międzyplanetarnej”, bo się pogubiłam — poprosiła Klaudia.
— Nie zapisuj tego! — skarciła ją Eryka.
— Przecież sama chciałaś, żebym wszystko zapisywała.
— Ale nie takie głupoty. — Eryka pokręciła z rezygnacją głową. — Czy obrona ma coś poważnego do dodania? Coś, w czym nie będzie Marsjan?
— Mam też drugą linię obrony — przyznał Gilbert.
— Mam pisać? — upewniła się Klaudia.
— Oczywiście! — warknęła na nią Eryka. — Przecież ci mówiłam, żebyś wszystko zapisywała.
— Jak widać na nagraniu, wszystko jest odwrócone w lustrze — zaczął Gilbert. — Podejrzewam więc, że sprawa nie dotyczy moich klientów, obecnych tu Felixa, Neta i Niki, tylko ich lustrzanych odbić. I te ich odbicia powinniśmy ścigać z całą surowością i z całą wysokością sądu. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Musimy zacząć od znalezienia lustra na tyle dużego, by dało się przez nie swobodnie przejść na drugą stronę…
— „… z całą surowością…” — powtórzyła Klaudia.
— No co ty! — krzyknęła Eryka. — Nie pisz tego!
— To skąd mam wiedzieć, co pisać, a czego nie?
— Trafne pytanie — wtrącił Net.
— Dlaczego oskarżeni znów siedzą? — zapytała Eryka, a gdy z ociąganiem wstali, spojrzała na Neta i wykrzyknęła — aha! — Sama też wstała i podeszła do Neta. Chwyciła jego dłoń i podniosła. — Oto niezmywalny dowód.
Za paznokciami Neta były wyraźne resztki zielonej farby. Eryka triumfalnie pokazała dłoń Neta reszcie składu sędziowskiego.
— Malowałem krowę — wyjaśnił Net, wyszarpując rękę. — Zieloną. Ekologiczną. Na legalnej lekcji plastyki.
— Zieloną?
— A o zielonej krowie mam napisać? — zapytała Klaudia.
— Nie wiem! — Eryka zacisnęła pięści. — Sąd uda się na naradę. To możesz zapisać.
— Nigdzie nie idę. — Maryla wycierała łzy śmiechu. — Jestem za całkowitym uniewinnieniem.
— Sąd jest od skazywania! — Eryka usiadła i spojrzała groźnie na Klaudię. — Jeśli też będziesz za uniewinnieniem, skreślę cię ze składu sądu i będziesz musiała chodzić na fizykę i geografię. Nie pisz tego!
— Dobrze, już dobrze. — Klaudia rzuciła długopis, jakby zaczął ją parzyć. — Jestem za wyrokiem skazującym.
— Wobec tego sąd ogłosi wyrok…
W tym momencie drzwi otworzyły się na oścież i stanęła w nich pani Pumpernikiel z wiadrem i mopem.
— Proszę wypróżnić salę — zażądała. — W grafiku jest tu sprzątanie.
O! właśnie też miałam o tym napisać:)
osobiście obiecałam sobie że tego nie przeczytam, poczekam na książkę, tylko nie wiem czy wytrzymam,
proszę Cię Boże pomóż mi oprzeć się tej pokusie. Amen
Mniam :))) Świetny fragment, zawiało szkolną atmosferą FNiNa. Gilbert i Net jak zwykle wymiatają i w ogóle jestem zachwycona :) Czekam na drugi fragment no i na listopad. Może jakis tytuł wcześniej dostaniemy, albo coś..
Rzeczywiście fragment - super. :) Jest bardzo śmieszny no i na szczęście nie ujawnia nam treści książki.
Fragment miodzio po prostu! ^^ Znowu poczułem ta wspaniałą atmosferę i klimat, który przynosi czytanie FNiN. A te teksty powalają, usmiałęm się trochę, co poprawiło mi od razu nastrój. Nie mogę się doczekać nowej książki! Będzie wiele się działo, oj będzie! :D
Fragment jest przekozacki :D Pan Kosik jak zawsze potrafi rozbawić towarzycho ^^ Net i Gilbert rządzą, ach och <3
NO to p. Kosik mi wakacje uratował ;)
Bardzo fajny i śmieszny fragment (koń by się uśmiał). Ciekawe jaki będzie tytuł?
PS Pan Rafał ma już tytuł FNIN8, ale jest on roboczy i go nie poda.