Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Vista Start Menu 3.65 - trochę inne menu Start
- hacki typu rar i inne podobne hacki
- W Guild Wars 2 na graczy czekają bójki, festyny, instrumenty muzyczne i inne tego typ
- Jak wygodnie szyfrować notatki i inne poufne pliki tekstowe? (Windows XP, Vista, 7)
- Aktualizacja: Prince of Persia, Resident Evil 4 i inne oczekiwane ekranizacje gier
- W co pograć za darmo - część 7 (Alliance of Valiant Arms, Spectre, Teeworlds i inne)
- Prince of Persia, Resident Evil 4 i inne oczekiwane ekranizacje gier
- Podróże w czasie, światy równoległe, paradoksy i inne bzdety
- Socjotechnika, przekazy podprogowe i inne tego typu cudactwa
- Tristram Tunnels by Darkcrusader - polecamy!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Zataczając się drzwi baru otworzył Ministerstwo Pogody.- Barman! Szarlotka z kremem i dwa kufle piwa. Tyskie. Potem jeszcze coś zamówię.
Nagle zauważył małe zamieszanie przy barze. Podszedł i...
- Dzięki romek95a za piwo! Odwdzięcze ci się kiedyś. Może.
Cofnął się do stolika niefartownie się potykająć i uderzając głową o stolik. Nie stracił przytomności ale też był upity więc teraz zawodził z podłogi: "Hej hej jeszcze raz, hej jescze raz..."
Ministerstwo Pogody zwraca się do mona shiza
- Hę? Kto to Wydział Infrastruktury? Mam syndrom niepamięci zawsze gdy spotykam eee... kogoś tam. Tego też nie pamiętam. A tak wogóle... ja jestem agentem? Żartuję. - powiedział . - Wszystko pamiętam. Chcesz może kwałek szarlotki i piwo? Ja stawiam. - uśmiechnął się do niej przewiewnie i mile. - I ok, jaka to ma być misja? Jeśli niebezpieczna deszczowa i horrorowa to idziemy!
Właśnie! Sarlotka. Już idę. - poszedł ale zaraz wrócił. - Częstuj się. Chodzi ci o tego pana Sylwestra?
KamcioKowal siedział, nikt na niego nie zwracał uwagi.
Właśnie wystukał SMSa.
"Ryba do akwarium. Rybak schwytał meduzę."
Czekał.
Do kawiarni weszła Iza i zamówiła czekoladę na gorąco i szarlotkę. Wybrała stolik przy oknie, usiadła i zapatrzyła się na przechodniów. Myślała. O czym? O wszystkim8).
Kiedy dostała tą czekoladę i szarlotkę wyrwała się z zamyślenia i spojrzała nieco nieprzytomnie na filiżankę. Wtedy jej komórka zadzwoniła, oznajmiając wszystkim znajdującym się w Zbędnych Kaloriach, że dostała SMSa. Zerknęła na wyświetlacz. To od Oli(przyjaciółka). Odczytała go. No tak. Ola znowu narzeka na brata.
Schowała komórkę, wyciągnęła książkę ''Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi'' i otworzyła ją na 139 stronie.
Wtedy do kawiarni wpadła jej nieznośna młodsza siostra, żeby oznajmić jej, że ona i rodzice idą do pobliskiego centrum handlowego i wrócą za dwie godziny. Albo trzy. Zależy ile im się zejdzie.
Ministerstwo Pogody spojrzał za szybę baru. Chciał już kontynuować rozmowę ale znieruchomiał. Spojrzał jeszcze raz za szybę. "Znaleźli mnie" pomyślał z trwogą i wybiegł bez słowa przez tylne drzwi nie zatrzymując się.
Iza śledziła Ministersto Pogody nieco zdziwionym zwrokiem, zastanawiając się, czemu tak nagle wybiegł. Wzruszyła ramionami i ponownie zagłębiła się w lekturze, pociągając co jakiś czas z filiżanki.
Właśnie doszła do 159 strony, kiedy nagle palnęła się dłonią w czoło.
-Zapomniałam o... A, nieważne...-Mruknęła.
KamcioKowal patrzył na wybiegające ministerstwo pogody.
Wysłał 2 SMS-a:
"Tu Ryba do Akwarium. Woda czysta, ale ktoś będzie nurkował."
Iza schowała książkę, zaczęła przyglądać się wszystkim w kawiarni. Pomyślałaby, że dobrze by było, gdyby JUŻ była film FNiN. Może jej koledzy z klasy obejrzeliby go i spodobałby im się? Nie, jednak nie, jak tylko zobaczą tytuł: Felix, Net i Nika, to od razu odrzucą go ze wstrętem. Szkoda, że tylko ona w chyba całej szkole bardzo lubi czytać. Miłoby było, gdyby ktoś jeszcze był taki. Mogliby pożyczać sobie nawzajem książki i rozmawiać o lepszości książki nad jej ekranizacją.
Rozległ się pisk, klason i hamowanie jednocześnie. Później cisza. Leżał na ulicy pod samochodem. Gdyby był przytomny pomyślałby: "Kurczę, mogłem na początku zjeść szarlotkę a później wybiec."
Iza, która akurat to widziała, poderwała się z krzesła. Dosłownie wyleciała z kawiarni, dobiegła do Ministerstwa Pogody i pochyliła się nad nim.
-Jest nieprzytomny-Powiedziała do siebie i zawołała do osób znajdujących się w kawiarni-Niech ktoś zadzwoni po karetkę!
KamcioKowal sięgnął po telefon.
Dostał SMS-a.
"Tu akwarium. Nurek tonie. Pozwolenie na ratunek. Trzymaj się z daleka od delfina. I czekaj na glonojady"
Czas działać.
Zerwał się ze stolika. P:rzybrał przerażoną minę.
-HALO!? Tutaj...eee... Rafał Koszatka, pod barem "Zbędne Kalorie" na ul. Hydeparku 24. Mamy wypadek drogowy. Co?...
Wyjrzał za okna.
... nie, nie urwało mu nóg. Chyba nie pluje krwią. Nie, nie jest w agonii. Co?... Eee... Nie wiem co to znaczy... A! Nie, nie zmiażdżyło mu głowy. Nie, to też nie- zaczął zielenieć- Przyjedźcie jak najszybciej!TAK! NIE, nie został zmielony!!!-przerwał połączenie.
-Uff...Otarł twarz z potu i wziął gumę miętową.
- Tak się składa, że znam się trochę na tym!-wybiegł z baru, w stronę M.P. który...
dostał drgawek na środku ulicy.
Co to jest 'sierodek'? To trochę jak sierotka :P //Jasti
-I tak się kończy zwykły wypad do kawiarni...-Mruknęła Iza.-Trzeba na siebie uważać. I pamiętać o rozejrzeniu się, przechodząc przez ulicę. A mogłam iść do kina...
Ostatkami sił spojrzał na pasażerów samochod pod którym leżał jeden był wysoki i starzy, zapaewne ojciec młodszego, który miał okulary i rozczochrane ciemne włosy. "Net?"
-Nic ci nie jest? Możesz poruszać kończynami? Głowa cała?-Zapytała Iza, korzystając z oprzytomnienia Ministerstwa Pogody-Trzeba było nie wybiegać tak szybko z kawiarni i rozejrzeć się, przechodząc przez ulicę. Ale stało się, trudno, nic już nie poradzimy. Teleportera nie mamy, żeby conąć czas.
Czy to Net Bielecki? - zapytał Izę.
KamcioKowal przybiegł na miejsce wypadku.
- HALO HALO słyszy pan mnie? Widzi pan? Może pan się poruszać? Czy coś pana boli? Proszę podnieść ręce i pomachać nimi przed twarzą.
Dlaczego wybiegł pan tak na ulicę?! Co się stało?! Pogotowie już jedzie...
Urwał.
"Przejęli SMS-a. Znają moją pozycję. K&%^$ !!! Świetna prowokacja. Ale co ma do tego ten cywil w samocho-"
Chłopak z brązowymi zmierzwionymi włosami wyszedł z samochodu razem z ojcem.
"Ta cała intryga jest POPIE*ONA" pomyślał, patrząc z otwartymi ustami na Neta Bieleckiego.
To Net? - powtórzył pytanie.
KamcioKowal nie wiedział czy lepiej dla Nas będzie odpowiedzieć że jest to Net, czy nie.
Przede wszystkim nie wiedział dla kogo pracuje Ministerstwo Pogody.
-Myślę, że tak, że to Net.-Powiedziała do Ministerstwa Pogody Iza, po czym zwróciła się do chłopca, ciągle stojącego obok taty-Nazywasz się może Net Bielecki?
-Tak-Odpowiedział chłopiec
-Gdzie zgubiłeś Felixa i Nikę?-Szepnęła Iza tak cicho, że Net nie usłyszał, po czym zwróciła się do Ministerstwa Pogody-Masz wielkiego farta. Nieczęsto zdarza się wpaść pod samochód taty, twojej ulubionej postaci z książki, i ujść z tego cało. Tylko zemdlałeś na chwilę.
,,-Nic nie rozumiem.-Pomyślała Iza-Myślałam, że to tylko postać z książki, aż tu nagle przychodzę do kawiarni i BUM! Postać ożywa.''
Rzeczywistość alternatywna... badania. - bredził MP. - Pamiętam badania nad tym... dane wprowadzić i zakrzywienie rzeczywistości będą w porządk dziennym. Sprowadziłem Neta bo nie wiem jak zrobić logowanie i rejstracje w PHP. - zemdlał.
,,-Dużo zrozumiałam z tego co wybredził-pomyślała-Właściwie to tylko to, że to on sprowadził Neta z książki, żeby ten mu cośtam wytłumaczył. Trzeba go ocucić.''
Na szczęście miała w torbie, którą, nie wiedzieć czemu wzięła biegnąc do MP, butelkę wody. Wyjęła ją, i zamiart oblać wodą MP, wyjęła jeszcze husteczkę, nasączyła ją wodą i zaczęła obmywać twarz MP.
-Jeszcze tego brakuje, żeby umarł mi na rękach. Odpukać.-Mruknęła
MP otworzył oczy i gwałtownie usiadł. - Jakiś typ z tych badań wszczepił mi coś takiego że fale rzeczywistne naszego świata tak się zakrzywiają że to co sobie wyobrażam na tychmiast staje się rzeczywistością. - BUM! - wstał i powoli odwrócił się. - Nie... Trzeba wiać. Zaraz tu przybędą godzilla, pająki mutanty i inni. Trzeba ostrzec wszystkich w zbędnych Kaloriach! Ty, Net, się przydasz. Razem z Felixem i Niką gdziekolwiek są.
-Tom może stan hibernacji?-Zapytała Iza-Wtedy nie będziesz nic myślał o tym wszystkim z książek i filmów, więc nic nam nie zagrozi. Ale ostrzec ludzi trzeba. Lecę!
Pobiegła do kawiarni
-Uwaga na Ministerstwo Pogody! Nie przypominać mu o żadnych horrorah, bo z tego co zrozumiałam, on je zamieni w rzeczywistość i będzie problem! Bredził coś o jakiś badaniach, na których coś tam mu wszczepili do mózgu, i teraz może zamieniać bochaterów książek i filmów w rzeczywiste osoby. I potwory!-Krzyczała przejęta Iza-I już zdążył sprowadzić Neta Bieleckiego, a może i Nikę z Felixem...
Znowu wybiegła z kawiarni do MP i Neta. Pomyślała, że może się przydać do czegoś. Czegokolwiek.
Uśmiechnął się złośliwie MP - Nie. - powiedział. Skupiłsię i zamknął oczy. Rozszalała się buża. MP zaczął lewitować. W jego stronę leciały szybko dwa obiekty przypominające ludzi. - Felix i Nika. Iza nie zgadzam się na nic. - Jego oczy zalśniły czerwienią a jego głos był potężny. Znikł i w raz z nim FNiN.
Ocho-Mruknęła Iza-Pewnie się w książce znalazł.
Wróciła do kawiarni. Usiadła do swojego stolika.
-Już zapomniałam, jak to jest usiąść na chwilę spokojnie. Na szczęście, jak myślę, już będzie spokój.
Lecz spokój miał nie nadejść bowiem Iza zapomniała o reszcie potworów i tornadzie. Dach budynku zerwało z dali było usłyszeć krzyk książka Izy GNL otworzyła się na nowym, 14 rozdziale: "Porwanie i koniec." Pierwsze słowa rozdziału to: MP porwał trójkę przyjaciół do..."
Iza przeczytała linijkę 14 rozdziału, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Zdążyła jeszcze pomyśleć, że zaczyba to przypominać książkę science-fikcion, i że rzeczywiście napisze taką książkę, o tym co się tu wydarzyło. Jeśli przeżyje. Potem wybiegła z kawiarni.
-Nie!-Krzyknęła, widząc co się dzieje i wyciągnęła rękę. Wtedy jeden z potworów stanął. Widać było, że próbował się poruszyć, ale nie udało mu się.
-Co się dzieje? Nikę zabrał MP do książki?-Powiedziała, i zrozumiała, że to nie Nika, ale ona.-Och, świetnie! I jeszcze to! Może uda mi się zatrzymać tornado?
Wyciągneła rękę w kierunku zbliżającego się wciąż tornada. Tornado, na szczęście zatrzymało się.
-Jeszcze, gdyby nie było tych potworów... Ej, zróbcie coś!-Krzyknęła w kierunku przechodniów i osób w kawiarni.-Nie wiem, czy dam radę długo utrzymać to tornado!
MP który był schowany w innej rzeczywistości widział mimo wszystko to. "No no proszę... Ciekawe jakby sobie poradziła z Lordem Voldemortem? Doprawmy jescze to pterodaktyliami."
Gdy Iza zobaczyła Voldemorta i pterodaktyle, pomyslała, że jeszcze chwilę, a dopadnie MP, gdziekolwiek jest i urwie mu łeb.
-Nie dość mam problemów?!-Krzyknęła do MP, chociaż nie wiedziała czy w tej innej rzeczywistości ją usłyszy-Musisz jeszcze podkręcać tę historię?!
W pamięci przeszukiwała serię HP, zastanawiając się jak pokonać Voldemorta.
,,No jasne!-Pomyślała-Pokonam go metodą Harr'ego-licząc na szczęście! Pterodaktylami zajmę się później. Voldemort narobi większych szkód''
Zaraz... Jak tylko Pomyślała, że przydałaby się pomoc Niki, moc pojawiła się. Może uda sie to z różdżką? Skupiła się, wyobrażając sobie różdżkę w bocznej kieszeni torby.
Otworzyła tą kieszeń. Jest! Mózg w służbie człowieka...
Znowu zaczęła przeszukiwać pamięc, poszukując zaklęcia, które jej się przyda.
-Wiem!-Krzyknęła, i zaraz tego pożałowała, bo Voldemort zwrócił się w jej kierunku i teraz szedł do niej.
,,-Ekspeliamus!-Momtślała-Jeśli pomogło Potterowi, pomoże i mi!''
Czekała aż Voldemort podniesie różdżkę. ,,-Skup się.-Myślała-Musisz powiedzieć Ekspeliamus w tym momencie, w którym on powie Avada Kewadra!''
Była gotowa. Widziała jak Voldemort otwiera usta.
-Ekspeliamus!-Krzyknęła
-Avada Kevadra!-Krzyknął w tym samym momencie Voldemort.
-Udało się?-Rzuciła w przestrzeń Iza-Udało się! Pokonałam Voldemorta!!!
Ale MP już NIE BYŁO. Odkręcił to wszystko i cofnął czas do momentu w którym pierwszy raz był w Kaloriach. I nikt nie pamietał że to wszystko się zdarzyło.
"Zataczając się drzwi baru otworzył Ministerstwo Pogody.
- Barman! Szarlotka z kremem i dwa kufle piwa."
Iza mając silne uczucie de-ża-vu weszła do kawiarni. Zamówila czekoladę na gorąco i szarlotkę. Wybrała stolik przy oknie i zapatrzyła się na przechodniów. Kiedy dostała swoje zamówienie, spojrzała nieco nieprzytomnie na filiżankę i wyciągnęła książkę ,,Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi''. Niechcący książka wypadła jej z ręki o otworzyła się na rozdziala 14:,,Porwanie i koniec''. ,,Chyba nie było takiego rozdziału'' pomyślała Iza. Przeczytała pierwsze zdanie:,,,MP porwał trójkę przyjaciół do...''. Dalej nie czytała. Przypomniała sobie wszystko. Zamknęła książkę, rozglądając się czy ktoś nie zauważył tego rozdziału. Wstała. Podeszła do MP.
-Pamiętam wszystko-Powiedziała do niego.-Także to, że to ty sprowadziłeś potwory, tornado, pterodaktyle, i Voldemorta, którego zresztą pokonałam. Tą różdżką-Pokazała mu ją, tak, żeby nikt inny nie widział.-Co ty na to?
Uśmiechnął się. - Proszę... Czyzbyś wiedziała o wszystkim? Nie sądzę ponieważ to też jest częścia experymentu. Wysil muzgownicę. Albo przeczytaj cały 14 rozdział w GNL. Tam będzie wszystko wyjaśnione. - I w huku zniknął z Zbędnych kalorii.
,,-On chyba lubi te wszystkie huki i trzaski...-Myślała Iza-I nie pomyślał że wszyscy w Zbędnych Kaloriach trochę się zdziwią, jeśli nagle zniknie?''
Poszła z powrotem do swojego stolika. Schowała różdżkę do torby. Jakoś, nie chciała, żeby wszyscy o niej wiedzieli.
Wzięła Gang Niewidzialnych Ludzi do ręki. ,,O co mu chodziło z tym Przeczytaj cały 14 rozdział?'' myślała. Otworzyła książkę na rozdziale ,,Porwanie i koniec''.
-Zmienił cały bieg książki! -Krzyknęła Iza, po czym mruknęła do siebie-Nie wiem co na to Rafał Kosik, więc spróbuję to zmienic. Tylko ja będę miała egzemplarz z 14 rozdziałem. Lepiej, rzeby każdy myślał, że ta historia nadal jest taka sama.
Skupiła się, wyobrażając sobie wszystkie GNL, oprócz tego jej, z 13 rozdziałami.
Zaczęła czytac ,,Porwanie i koniec''.
W tym samym czasie MP pojawił się w laboratorium. - I jak się rozwija sytuacja w nierealnym świecie? - zapytał jakiś facet.
- Wyśmienicie! Iza myśli że ja to wariat z zakrzywiaczem fal realnych w mózgu. A nie wie nawet że to ona jest eksperymentem i że śpi w snotronie i obudzi się 2110 roku i nic nie będzie pamiętać. Nawet nie będzie pamiętać jak mówić! Chyba że ktoś wyłączy snotron.
Iza, czytając 14 rozdział, coraz szerzej otwierała oczy. Kiedy w końcu skończyła czytac, to po prostu szczęka jej opadła. Było tam wszystko: Zniknięcie Neta z książki, wypadek, bełkot MP, były potwoty i tornado. Pojawił się Voldemort z pterodaktylami. Czytała, jak MP przyglądał jej się z innego wymiaru. W końcu doczytała koniec rozdziału. Jak mówi MP, że pamięta, jak MP znika i jak pojawia się w jakimś laboratorium. Po przeczytaniu odpowiedzi MP, którą udzielił jakiemuś facetowi, zamknęła z trzaskiem książkę. Pragnęła teraz tylko jednego: byc tam, gdzie MP i zdzielic go czymś ciężkim.
Hehe. Ta maszyna do czytania w myślach snu kogoś kto śni w snotronie to coś - pomyślał. - Nie zdąży poszukac tego czegoś ciężkiego. - spojrzał na zegarek. - No. Na mnie już pora żebym przybrał swoją prawdziwą postać. Nie chcę być znowu programem. - Jednak już był w komputerze. Nie swoim ale... - O w morde. Musiałem trafić do kompa Izy? Ok, skopiuję się na inny, ale tu też zostanę.
,,-Ja mam dośc-Pomyślała Iza-Idę do domu. Najzwyczjniej w świecie usiądę przed komputerem, jeśli Julka albo tata go nie zajęli, wejdę na NK, blog Manfreda i co tam jeszcze będzie, a potem wezmę książkę, byleby nie GNL, mam dośc 14 rozdziału, i poczytam, jak każdy normalny człowiek.''
Wyszła z kawiarni. Idąc do domu, nie myślała o niczym. Skoro to jej sen, jak dowiedziała się z 14 rozdziału, to lepiej nie myślec o np. Voldemorcie, bo jeszcze się pojawi, a powtórki nie chcę.
O już przyszła! - pomyślał program MP. - Lepiej się przeniosę do folderu systemowego system32. - przekopiował się w tym momencie kiedy Iza włączyła przeglądarke Surfi (albo coś innego)
Iza weszła na NK
,,-O, świetnie! Mam wiadomośc! Ale jeśli to wiadomośc od tego...wariata jakiegoś, MP to od razu skasuję!'' Pomyślała.
Na szczęście to było tylko zaproszenie do znajomych przez kolegę z klasy.
Nagle wyskoczyło okienko takie jak w wierszu poleceń z napisem: Cześć, Iza! Odpisz jeśli chcesz.
,,Kto to?'' Napisała Iza.
Zanim odpowiedział, poleciała po GNL. Otworzyła oczywiście na rozdziale 14, na samym jego końcu. Nie polubiła go, ale czuła się bezpieczniejsza. Ta historia ciągle się pisze. Lepiej wiedziec o czym jest.
Ministerstwo Pogody odpisał - "MP. Nie usuniesz mnie tutaj bo ja tak naprawdę jestem na twoim komputerze po stronie jawy. Ale i tak jak tam mnie zdelete'ujesz to będę istniał gdzie indziej."
Iza, jeszcze zanim spojrzała na monitor, wiedziała kto to i co napisze. Bo w ,,Porwanie i koniec'' zaczęły wyskakiwac nowe litery i słowa.
,,O co chodzi z tym końcem w 14 rozdziale? On jest ciągle pisany. Przez nas dwoje'' Napisała.
"Myślałem że znajdziesz coś ciężkiego i mnie walniesz. Koniec, mówisz? A bo ja wiem? Ktoś mi wyczyścił pamięć. Część sobie przypomniałem ale nie tą."
,,Nie dam rady cię teraz walnąc. Niby jak? Komputera nie zniszczę, nie ma mowy.
Myślę, że trzeba zamienic koniec na początek.''
"Co? Nie rozumiem. Mogłabyś mi dać... nie już nie trzeba czytać 14 rozdziału. Lepiej sprawdź inne GNL. Ale to i tak nie pomoże."
,,Mój egzemplarz GNL może się przydac. Dowiemy się co dalej. A teraz przydałoby się wyciągnąc cię z mojego komputera. Potem sprawdzimy inny GNL. Myślę, że może w biliotece już jest.''
"Mnie nie można wyciągnąć z komputera"
,,Skoro wciągneli cię, i zamienili w AI, to ja spróbuję wyciągnąc cię, i zamienic z powrotem w człowieka. To mój sen''
Iza zamknęła oczy. Skupiła się na jednej myśli: MP wychodzący z jej komputera.
-Musi się udac!-Mruczała do siebie-To mój sen! Świadomy sen! W świadomym śnie, wszystko czego chcesz staje się prawdą!
Jeszcze z zaciśniętymi powiekami wiedziała, że jej się udało. Gdy otworzyła oczy i zobaczyła MP, poczuła się zmęczona tym wszystkim. Jednak już po chwili nabrała nowej energii. Była gotowa do działania. Tylko nie wiedziała jeszcze co ma zdziałać
-Co teraz zrobimy?-Zapytała MP.
Mp zrobił niewyraźną minę. - Ja wole być w kompie, bo ty zaraz mnie czymś walniesz. - i znalazł się w Izy komputerze.
-Świetnie! Ja zdążyłam zapomnieć o tym co powiedziałam, a ty chowasz się w moim kompie! Tak, zostawmy wszystko tak jak jest, razem z 14 rozdziałem i jego końcem! Powiedz chociaż, jak mam się obudzić? Czy da się mnie obudzić?-Krzyknęła do niego Iza, po czym wpisała to samo co powiedziała.
-Chwila... Ty też możesz poruszać się swobodnie w tym śnie i go zmieniać, w końcu to ty wysłałeś na mnie te wszystkie potwoty. Ty się znowu wpakowałeś do mojego komputera! Ty też śpisz! To nasz wspólny sen! Tak jak w ,,Pałacu Snów''!
Wpisała i to do komputera. Nie była pewna czy MP ją słyszy.
Słyszę słyszę - powiedział (nie napisał) - i wyjdę jeśli mi nic nie zrobisz. I śpię. Tak ale... nie w twoim świecie. Lecz jak się obudzę to już będę istniał w twojej rzeczywistości.
-Nic ci nie zrobię-Powiedziała łaskawie Iza.
Hmm.... - pomyślał i wyskoczył z komputera. Na wszelki wypadekw hełmie wojskowym i kuloodporną kamizelką. - Nie wiem co robić.
Iza spojrzała zdziwiona na jego hełm i kamizelkę, ale nie skomentowała tego. Wzięła książkę do ręki.
-Przede wszystkim sprawdźmy czy coś ktoś, nalprawdopodobniej my , dopisał. A potem mieliśmy sprawdzić inne egzemplarze. Jak to zrobimy, to pomyślimy co dalej.
W rozdziale 14 nie było nic nowego, jeśli nie liczyć tego co powiedzieli przed chwilą.
-To teraz do biblioteki.-Zakomendowała.-Sprawdzimy tamtą książkę.
I nie czekając na MP wyszła z pokoju, a potem z domu. W furtce odwróciła się i stanęła.
,,Co tak wolno idzie?''Pomyślała.
MP zdrętwiał. Sam. Wziął do ręki swój egzemplarz GNL i popatrzył na ostatnie litery ostatniego rozdziału. Pisało tam: Łał - pomyślał i się zamyślił. Zamknął oczy a kiedy je otworzył był przy Izie. "Teleportacja."
-Teleporatacja? Dobry pomysł!-Wykrzyknęła Iza-Teleportujemy się do biblioteki! Tylko nie wesz gdzie... Ja cię teleportuję!
Złapała MP za ramię i zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, byli przed biblioteką.
-Dziwne uczucie...-Mruknęła.
Oj... - powiedział na głos. - Chyba nie zdążyłem zamknąć oczu. - pomyślał o bibliotece i też tam się teleportował. - I już! - powiedział Izie i zaczął się śmiać. - Ja nie mogę! Nei musimi tu nic robić! To jest sen! Tu sie może zdażyć cokolwiek a nie zmieni jawy. - Lecz jego śmiech był słabszy. - Chociaż... przed zaśnięciem... te badania i różne snotrony. Lepiej zachować ostrożność.
-Zauważyłeś?-Zapytała Iza- Zdolność teleportacji może się przenieść na nas po stronie jawy! Pomyślimy o jakimś miejscu i się tam znajdziemy? Nie zdziwiłbyś się? A teraz może wejdźmy...
Otworzyła drzwi biblioteki i weszła do niej, ciągnąc za sobą MP.
-Dzień dobry-Powiedziała do bibliotekarki-Chciałabym wyporzyczyć książkę ,,Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi''. Kolega nigdy jej nie czytał, ale jak opowiedziałam mu co w niej jest, zainteresował się-Zełgała, bo wiedziała, że bibliotekarka wie, żę ona ma GNL.
Telepatia. Jeśli mnie słyszysz Iza, to łganie nie ma sensu. To nasz sen i wszyscy we śnie wiedzą to co my." Wtedy powiedział do bibliotekarki - To znaczy czytałem i mi się bardzo podobała więc jeszcze raz chciałbym ją przeczytać.
,,My decydujemy co jest w tym śnie. Teraz już za późno, bo pomyślałeś, że ona wie, że czytałeś''
W tym czasie bibliotekarka poszła szukać książki.
-Dziękujemy bardzo.-Powiedziała Iza, kiedy bibliotekarka znalazła książkę, wypełniła kartę i podała MP(książkę, nie kartę).-Do widzenia.-Wyszła z biblioteki.
-Do widzenia-Odpowiedziała bibliotekarka.
I co? Ja myślę że 14 rozdział brzmi tak: Wyjście ze snu. ale nie wiemy i taj jak wyjść ze snu!
-To już będzie rozdział pietnasty-Powiedziała Iza.-14 się nie zmienił. Opowiadamy dalej Gang Niewidzialnych Ludzi!
Straszne, nie? - powiedział z sarkazmem - A czy ktoś powiedział że nie możemy się obudzić? Wystarczy chcieć ja obudzę się w momencie kiedy straciłem przytomność pod samochodem Neta - zdjął kask.
-Myślę, że i to był sen-Powiedziała Iza-Musimy po kolei wszystko rozwiązać i dochodzić do końca historii. Jeśli nie, to będziemy tu błądzić w nieskończoność! Powstanie ze 100000 części kontyuacyjnych GNL, bo w jednej to to się nie zmieści... Trzeba doprowadzić sprawę do końca! Tylko jak?
Obudzić się. Spaść ze schodów i tyle. Albo spróbować. - zamknął oczy i zniknął. - Obudził się w szpitalunad nim pochylałą się też bardzo zaskoczona Iza. - O kurde... to też jest sen?
-Tak. No widzisz? Nowy rozdział: ,,W szpitalu''-Pokazała mu książkę.-Staliśmy przed biblioteką, nagle upadłeś i znaleźliśmy się tu.
Zrzuć mnie ze schodów to się obudzę.
-Zwariowałeś? Śpimy w snotronach! Nie pamiętasz? Dopóki nie wyłączą snotronów, będziemy tu tkwić!-Zdenerwowała się Iza.
To wyślij wirus do stnotronów.
-Ze snu?-Zdziwiła się Iza-Spróbujmy może sprawdzić co tu jest grane, zakończyć to szczęśliwie i wtedy może nas wypuszczą! A teraz łaskawie wyobraź sobie siebie bez gipsu!
Nie, dziękuję. Wygodnie mi na tym łóżku. Wyśnij laptopa z internetem to napisze ci wirusa. Jakby co to system Windows 7. - na jego łóżku leżał laptop. Otworzył go i zaczął pisać. Wysłał go. - Gotowe. Nie wiem czy dojdzie bo wyśniłem protokołu sieciowego.
-Prosta droga nie zawsze jest najlepsza-Powiedziała filozoficznie Iza-I nie zawsze da się nią pójść.
Więc ja sobie tu poleżę a ty pomyślisz nad rozwiązaniem. - powiedział i wyśnił OS1 który po stronie jawy czytał.
Iza nie wytrzymała, i walnęła, trzymaną wciąż książką, MP w głowę.
-Wiem, że obiecałam, że nic ci nie zrobię-Powiedziała-Ale nie wytrzymałam.
I zaczęła myśleć nad rozwiązaniem. Czego jeszcze nie zrobili? To musiało być drobne coś, czego nie zauważyli...
-Wiem!
Au... Mogłem nie zdejmować kasku. Wiesz, ile jest 1+1? Aha. - otworzył OS na stronie 177 i zaczął czytać. Po chwili spojrzał na Izę. - I co? Będziesz musiała to sama zrobić ba ja mam gips na całej nodze. - i z powrotem wyśnił kask.
-Nie. Wiem jak się obudzić!
Na razie nie chcę. To łóżko jest wygodne.
-To senne łóżko!
Tym bardziej. - "Całe szczęście że nadal mam kamizelke kuloodporną bo zaraz się wkurzy.
-Świetnie! Zamierzasz zostać na zawsze w tym śnie?
Nie, tylko na dwie godziny. Muszę odpocząć. Przecież mam nogę w gipsie. - spojrzał na nia z wyrzutem.
-To ja idę odnieść książkę do biblioteki-I znilkła.
Hehe, mam spokój. Zanim wróci to ja... spojrzał na laptop i też zniknął. "Super, jestem w moim domu. Czyli na dysku laptopa."
Iza weszła do biblioteki.
-Chciałabym oddać tę książkę
-Już? Tak szybko?
-Okazało się, że kolega znalazł swoją książkę.
W tym samym czasie MP znów był człowiekiem i grał w The Sims 3
Iza teleportowała się do domu.
-Skoro mam dwie godziny, to porobię coś przydatnego.
Weszła do pokoju, który dzieliła z siostrą. A raczej próbowała wejść, bo w pokoju było za bardzo nabałaganione.
-Na przykład posprzątam. Nie lubię tego, ale we śnie zajmie mi to ze dwie minuty!
MP zaczął robić internetową bramkę "Telepatia." Włączył ją i wybrał opcję tajnego połączenia. Z listy wybrał Izę. Na ekrane wyświetliło się okno z obrazem z jej oczu. MP skrzywił się. Sprzątała. "Nie cięrpię sprzątać." Zakończył połączenie i zaczął czytać dalej FNiN OS1
Iza przez chwilę czuła się, jakby ktoś wszedł jej do mózgu. Potem to wrażenie, na szczęście minęło.
-MP?-Rzuciła cicho w przestrzeń.
"O łał, zgadła." pomyślał bez szczególnego entuzjazmu. "Hm... zrobię tu serwer i zobaczę czy po stronie jawy też będzie. I tylko ja będę tam miał konto pro do założenia stron. Jestem naprawdę dziwny."
Do pokoju weszła Julia.
-Co robisz?-Zapytała-Mogę ci pomóc?
-Jasne. Będzie szybciej.
Gdy pokój był już sprzątnięty, Julia zapytała, co teraz będę robić.
-Idę odwiedzić kolegę w szpitalu.
-Mogę pójść z tobą?
-Dobrze, ale potem pójdziesz grzecznie do domu.
Iza wolała nie teleportować się z Julią, więc poszły na piechotę.
Hej Iza, kto to? - wskazał na jej siostrę. Laptop zniknął. "No nie. Miałem tam Simsy. Iza jeśli słyszysz moje myśli to twoja siostra to senbot.
,,Wiem. Ja ją wyśniłam[ta prawdziwa poprosiła mnie o to,m żeby i ona tu się pjawiła].''
-To Julia, moja siostra-Powiedziała na głos Iza, żeby Julia się nie zdziwiła, czemu nie odpowiada MP-A to jest Ministerstwo Pogody, mój kolega z... eee... ze żbędnych Kalorii.
"Wiesz gdzie mój laptop? Mam tam The Sims 3 zapisane."
,,Nie wiem. Wyciągneli go ze snu? Raczej nie. Pamiętasz, Felix, jak był mały, próbował przemycać rzeczy ze snu na jawę, ale mu się nie udawało. Więc może tak jak z domem Snerów? Wszystko się zmienia?''
"Zapomniałem Ci powiedzieć że ty śpisz. Ja jestem przecież programem. Ktoś mnie odpalił w twoim snotronie."
,,Świetnie! No to ja się budzę.''
Zdjęła naszyjnik i położyła go na stoliku. W tej chwili poczuła nieodpartą senność. Zdążyła paść na krzesło koło łóżka MP i zasnęła, budząc się po stronie jawy.
Nie cierpię jej - powiedział leżąc na łóżku. - Obudzę ją tutaj nawet jeśli spadnie ze schodów. - I obudził ją. - Za chwilę znów zaśniesz więc wyjmij dysk ze snotronów na ulicy Czarownej 1405 i zapisz mnie na komputerach pod tym samym adresem. Machina do której jest podłączony komputer wyrobi moją wirtualną pstać która będzie widoczna w paśmie widzialnym. Ok?
-OK, spróbuję.
I z powrotem zasnęła.
Teraz to mam nadzieję że tylko zasnęła stojąc na podłodze, niż na schodach. Ale to i tak jedyna szansza być człowiekiem. - pomyślał przez chwilę. "Jeśli się uda to obudzę się pod kołami samochodu Neta.
Tymczasem romek95a zadowolony z kawału jaki zrobił barmance(barmanowi) postanowił wrócić do Zbędnych Kalorii, ale gdy tylko podjechał swoim romeo alfa:):) barman(ka) wyskoczył(o?) z kawiarni i zaczęło rzucać w samochód pomidorami ale był on czerwony więc nic się nie stało. Romek95a zdenerwował się i przejechał barmanka(:)) a potem cofnął ale okazało się że to zombie i na dodatek Czesio:). I Czesio powiedział:
-baj baj maszkaro!
i wszedł z powrotem do baru. Amen:)
[To będzie na zmianę: Zbędne Kalorie, i ta historia, która nawet nie wiem kiedy powstała]
Iza obudziła się. Chciała zakryc się kołdrą po uszy i spac dalej, ale wtedy zdała sobie sprawę z tego, że kołdry nie ma. Otworzyła oczy. Znajdowała się w snotronie! Pokrywa otworzyła się, i Iza wyszła ze snotronu. Coś jej się śniło... Ale nie pamiętała co. Została tylko złośc na jakiegoś MP, i dziwne uczucie mówiące, że musi wyjąc dysk ze snotronów na ulicy Czarownej 1405 i zapisac tegoż MP na komputerach pod tym samym adresem. Zrobiła to. Na wszelki wypadek chciała jeszcze przekopiowac MP na swój domowy komputer, ale już tam był.
-Co ty tu robisz?-Zapytała go.
Wyjmij różdżkę z torebki, będzie szybciej niż wkładanie o kopiwanie dysku. - Odpisał.
W tym czasie kam193 siedząc w domu przed komputerem odebrał SMS'a.
"Wszystko zaczęło się pod Zbędnymi Kaloriami. Paru agentów już tam jest. Wysłałem samochód."
Kam193 wyszedł z domu i wsiadł do podjeżdżającego właśnie czarnego samochodu. Chwilę później był w Zbędnych Kaloriach i zamawiał gorącą czekoladę.
-Jaką różdżkę?-Zapytała. Zajrzała do torby i ku swemu zdumieniu znalazła tam różdżkę.-Skąd ona sie tu wzięła? I jak ja mam to zrobić?
Kam193 siedząc przy stoliku za kwiatem, skąd mógł widzieć całe Zbędne Kalorie, odczytywał właśnie dostanego SMS'a.
"Prawdopodobnie to wynik jednego z eksperymentów Laboratorium. Nadal nie możemy go zlokalizować. Ani w czasie, ani w przestrzeni."
- Poproszę szarlotkę na ciepło - powiedział kam193 do przechodzącego obok kelnera.
-Co mam zrobić?-Powtórzyła głucho Iza-I powiesz mi w końcu jak ta różdżka znalazła się w mojej torbie?! No, powiedz!!!-Zapytała MP, z każdym słowem podnosząc głos.
Sprawdź log na komputerze z pliku dziwne_zjawiska.txt
Kam193 znudził się bezczynnym siedzeniem w Zbędnych Kaloriach, więc wyciągną z blecaka małego netbooka, włączył go i zaczął przeglądać nadesłany przed chwilą raport z ostatnich dziwnych wydarzeń w rzeczywistościach alternaty i nie tylko.
-Ale wyjaśnij mi, skąd się wzięła w mojej torbie najprawdziwsza różdżka? Bo nic nie rozumiem. Jeszcze dziesięć minut temu spałam w snotronie. No właśnie, w snotronie. Jak ja się tam dostałam? Wieczorem kładłam się spać w swoim łóżku.
Po przeczytaniu raportu, kam193 zajął się czytanie FNiN oraz GNL od początku.
Jakież było jego zdziwienie, gdy doszedł do 14 rozdziału...
-Zresztą nieważne.-Warknęła Iza. Wyłączyła komuter i poszła po książkę. Po chwili wróciła, niosąc w ręku GNL. Otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła czytać.
-Jakiś wariat, któremu udało sie dostać do mojego komputera i tyle.-Burknęła.
Doszła do przedostatniego rozdziału.
-Hm... Coś za dużo stron jak na dwa rozdziały...-Mruknęła. Przekartkowała książkę.-Rozdział.. Czternasty, pietnasty i szestasty?! Co tu się dzieje? Tu jest moje imię!-Wykrzyknęła.
MP obudził się znów w szpitalu. - Co się stało? - zapytał Izę. Odpowiedziała - Wbiegłeś pod samochów. - "A no tak. Te typki."
Iza skończyła książkę.
-Co to jest?-Spytała powietrze Iza i z jej gardła wydarł się zduszony okrzyk. W książce pojawiło się zdanie, które przed chwilą wypowiedziała.-Co się dzieje?!...
Czekaj... Pamiętała to wszystko z książki! Te ostatnie 3 rozdziały! Ale jak?...
Kam193 zaraz po skończeniu książki FNiN oraz GNL wysłał SMS.
"Przeczytaj FNiN oraz GNL, zacznij od czternastego rozdziału."
Po kilkudziesięciu minutach dostał SMS zwrotny:
"Jaki cudem to się tam znalazło?! Jadę do ciebie."
Po tym SMS'ie kam193 wyszedł ze Zbędnych Kalorii i wsiadł do podjeżdżającego auta.
Iza właczyła z powrotem komputer
-Jak to się stało?!-Krzyknęła do MP, pokazując mu początek rozdziału 14.-Czemu ja?! Czemu?! No powiedz, czemu?!-Piekliła się.
Wstała i zaczęła krążyć po pokoju.
-A jak zobaczy to ktoś inny? Jakiś fan FNiN, albo co gorsza sam Rafał Kosik?! Nie zdziwią się? A ktoś na pewno to zobaczy, ktoś w końcu zechce wrócić do GNL, może już zauważył...
Gdyby wiedziała, że kam193 już to przeczytał, najprawdopodobniej rozwaliłaby coś.
- Trzeba wycofać GNL z księgarń i bibliotek, każ sprawdzić w bibliotekach w mieście kto w ciągu ostatnich kilku dni czytał te książkę. I jak najszybciej wyślij ludzi pod ten dom. Jeżeli zbiorą się tam osoby które czytały tę książkę i będą próbowały wejść to będziemy mieli spory problem żeby pierwsi się tam dostać. Za żadne skarby nie można dopuścić do zebrania się tam większej ilości osób! Pamiętaj, że dużo osób mogło czytać tę książkę przed nami. - Kam193 mówił do osoby siedzącej obok niego na tylnym siedzeniu samochodu. Za kilka minut mieli dojechać pod dom Izy.
-Kto?...-Powiedziała Iza, widząc, że pod jej dom podjeżdża samochód jej nieznany.
Zaraz po tym jak samochód kam193 zaparkował pod domem Izy zaczęły zjeżdżać się inne, podobne samochody, które jednak nie zostawały tu, a jedynie wysiadali z nich ludzie. Po chwili było już ok. 30 osób, którzy w większości spacerowali dookoła domu i w okolicznych uliczkach. Po krótkiej rozmowie kilka osób - w tym kam193 - szło w kierunku drzwi wejściowych do domu. Gdy doszli jedna z towarzyszących kam193 osób zadzwoniła.
W tym momencie pod domem Izy zaczęli się gromadzić Fani FNiN, którzy niedawno przeczytali GNL...
Iza wyszła przed dom. Z trudem powstrzymała sie od wrzasku
-Co sie tu dzieje?! Zapytała głośno, tak żeby każdy usłyszał.
- Może ty nam to powiesz? - powiedział kam193 pokazując Izie egzemplarz GNL.
Iza ukryła twarz w dłoniach
-To nie moja wina...-Powiedziała cicho.
- Więc chętnie zapytamy o to twojego kolegę, Ministerstwo Pogody. A tymczasem chętnie weszlibyśmy do środka. - odpowiedział kam193.
-Proszę bardzo... Wejdźcie...-Iza otworzyła na oścież drzwi.
POprowzdziła wszystkich do komputera.
-MP, masz gości-Powiedziała.
- Powiedz skąd się tu wziąłeś i kim lub czym jesteś, byłeś lub będziesz - kam 193 skierował te słowa do MP.
-Ja sama wszystkiego nie wiem... a chciałabym się dowiedzieć. Mów więc MP.
MP widział to zajście z kamerki internetowej (bo stał się programem). "Ojoj... nie trzeba był osie zgłaszać do pierwszej lepszej pracy. Teraz te wszystkie badania są zbędne. To ja wyłącze komputer i ustawię na niego hasło."
[Nie moja wina, że nikt nie pisze]
-Co on robi?!
Iza szybko usiadła przed komputerem.
-Nie!-Wykrzyknęła, po czym zwróciła się do wszystkich zgromadzonych-Jakie hasło mógł ustawić MP? Albo gdzie mógł się schować?
O rany... - myślał MP gdy przez przypadek dotarł do kompa nie swojego ale jakieś Irlandczyka którym był Artemis Fowl Junior [[Nie mogłem się powstrzymać]]
-Nie cierpię go-Powiedziała głośno Iza o MP. Spróbowała dostać się do komputera. Bezskutecznie. Jakie to może być hasło?!
,,Pewnie to coś, na co bym nie wpadła-Myślała-Coś banalnego. A może?...''
Wpisała hasło.
-Tak! Udało się!
Całe szczęscie mnie nie ma w kompie Izy. Chociaż być w komputerze największego zbrodniarza świata też nie jest specjalnie miłe. Jego antywirus właśnie odciął Internet. Ale... - zawiesił myśl. - trochę tu poszperamy. Ciekawe co on wyprawia? - I zaczął przeglądać jego pliki przez intranet.
- Podłącz komputer - kam193 zwrócił się do jednego z towarzyszących mu ludzi - znajdź historię ostatnich połączeń z internetem i go namierz. Potem ściągnij go. Aha i przełamuj wszystkie zapory. W tym wypadku nie obchodzi mnie prawo do prywatności, itp.
Nie namierzą mnie - cieszył się. - Która godzina? OJ... oj oj ojoojojojojoj! - niedokończył bo stał się człowiekiem w... - O kurde! - jęknął. - Dwór Fowlów. Mam nadzieje że nie ma na razie tu nikogo.
Iza zaczęła szukac MP
-Nie ma go!-Jęknęła-Trop urwał się w Irlandii. Albo się skasował, albo zamienił w człowieka, albo nie wiem co jeszcze! W każdym razie nie znajdziemy go. Możemy tylko znaleźc jakieś pliki stworzone przez MP na moim kompie, ale mógł pokasowac.
//Stworzyłem nowy temat. Teraz piszcie tu.//Zeg
- Nie znajdziemy go? Naprawdę? - zapytał kam193 nieco zdziwiony - Sprawdźmy co na ten temat mówi wszechwiedząca GNL - powiedział otwierając książkę - Faktycznie zmienił się w człowieka i jest na Dworze Fowlów. Zdaje się, że wiemy gdzie to jest. - ostatnie zdanie skierował do stojącego obok mężczyzny - Wyślij tam ludzi. Zablokujcie całą okolicę. Nie pozwólcie mu uciec i przy okazji aresztujcie Fowla.
[[Dzięki, Zeg.]]
//A jak nazwać ten temat?//Zeg
Z koprytarza MP usłyszał ciężkie i lekkie kroki. "O..." pomyślał. "To chyba Butler i Artemis." Bez zastanowienia [[właściwie przypadkowo]] wyszedł na korytarz i zaczął im opowiadać sałą historia i uciekł do piwnic gdzie znalazł celę z której usłyszał walenie czymś cięzkim o podłogę. "To Holly! Wow! Teraz jestem w pierwszej części Artemisa! I jeszcze to, że ci w Warszawie na mnie polują! Zwłaszcza kam193!"
[[A! I jeszcze coś. Kto napisał ten temat? Bo piszę że ja i przez chwilę myślałem że ktoś mi się włamał więc o co chodzi?]]
- No to chyba trzeba jechać do Irlandii. Jedziesz z nami, Izo? - powiedział kam193 kierując się do drzwi. Za oknem zaczynały się próby dostania się do domu fanów FNiN skutecznie powstrzymywane przez ludzi sprowadzonych przez kam193.
[[Temat stworzył Zeg, a właściwie to przeniósł ze Zbędnych Kalorii trochę postów ;).
A co do nazwy, hmm... ja proponuję "Gdzie jest MP?! czyli efekty majstrowania przy rzeczywistościach alternatywnych" Ale może ktoś wymyśli lepszą... ]]
KamcioKowal słuchał raportu.
To się zaczyna robić naprawdę interesujące- pomyślał.
Kam193 odebrał telefon. Po zakończeniu rozmowy powiedział do Izy - Lepiej szybciej się zdecyduj, bo muszę już jechać. Zdaje się, że mnie namierzyli a oprócz tego ktoś jeszcze interesuje się tą historią. - Za oknem zaczęło podjeżdżać coraz więcej samochodów podobnych do tego, którym kam193 tu przyjechał, jednak nikt z nich nie wysiadał. Czekali. Czekali na rozkaz kam193 lub jakikolwiek sygnał o pojawieniu sie wroga.
-Jedziemy-Powiedziała zdecydowanie Iza.-Trzeba go znaleźc!
Kam193 i Iza wyszli przed dom i otoczeni przez ochroniarzy przedarli sie przez tłum fanów FNiN usiłujących dostać się do domu. Weszli do jednego z zaparkowanych samochodów i razem z kilkoma innymi autami odjechali w głąb miasta. Wysiedli dwadzieścia minut później w garażu domku jednorodzinnego. Kam193 skierował się do jednych z kilku drzwi, za którymi znajdowało się kilkadziesiąt schodów. Po zejściu na dół znaleźli się na pełnej ludzi podziemnej stacji kolejowej. Przeszli przez kilku metrowy, oddzielony od innych, peron do czekającego, niewielkiego pociągu. Stojący obok wejścia konduktor zaczekał aż wejdą, po czym wsiadł, dał sygnał odjazdu i zamknął drzwi. Pociąg ruszył.
-Łatwo dowiemy się, gdzie dokładnie jest-Iza wyciągnęła GNL z torby i otworzyła go-Siedzi w domu jakiegoś irlandczyka Artemisa Fowla Juniora.
- Z tego co wiem, moi ludzie są już tam w okolicy. Mam nadzieję, że złapią go do momentu aż dojedziemy. Mamy jeszcze jakieś pół godziny drogi. - powiedział kam193 sprawdzając pozostały czas na ekranie w wagonie.
KamcioKowal słuchał raportu.
To się zaczyna robić naprawdę interesujące- pomyślał. "Istotnie, ciekawe" pomyślał MP bo też miał GNL. Wbiegł do piwnicy win omijając promienie jonowe. Tam za kilka godzin miał być Mierzwa. "Ciekawe gdzie teraz jest Artemis Fowl."
Pół godziny później sygnał dotarcia do stacji końcowej odciągnął kam193 od GNL, którą właśnie skończył czytać.
Kam193 i Iza wyszli z pociągu, przeszli przez znacznie mniejszy niż ostatnio peron, weszli po schodach i znaleźli się w garażu, jednak znacznie większym niż poprzedni. Wsiedli do czekającego na nich samochodu i wyjechali przez garaż jakiegoś domku jednorodzinnego na oczach zdumionych przechodniów, którzy jeszcze kilka minut temu byli świadkami, jak z tego samego garażu wyjeżdżał samochód za samochodem przez prawie 5 minut. Jak nietrudno się domyślić wszystkie auta kierowały sie w jednym kierunku - do domu Artemisa Folwa i były wypełnione uzbrojonymi po zęby osobami.
MP myślał jak się z tego wydostać. "Myśl! Ok, fakty. Jestem ścigany przez Kama i jestem" dostał olśnienia "w Dworze Folwów!" Już wiedział co zrobić, ale zrobi to w ostatniej chwili żeby zaskoczyć kama który był ledwie 2 lata od niego starszy. A zresztą niewiele 10-latków wpadłoby na taki pomysł.
[[Jeszcze jedno pytanie. Bo nazwa tego teamtu to "Posty wyjęte ze Zbędnych Kalorii opisujące poszukiwanie zaginionego programu" o jaki program tu chodzi?/]]
Samochód zatrzymał się przed bramą do Dworu Folwów. Dookoła było już pełno samochodów i pełno uzbrojonych ludzi. Niestety, nie złapali jeszcze MP. Nie tak dawno sforsowali bramę i teraz przeszukiwali i zabezpieczali całą okolicę.
[[Zdaje się, że o Ciebie (byłeś zmieniony w program w momencie przenoszenia).
A ja mam pytanie co do Dworu Folwów - czy nie jest to przypadkiem dwór z książek o Septimusie Heapie (coś mi się kojarzy, że był tam Dwór F...)]]
[[To było z Artemisa Fowla ale też może z tego.]]
W piwnicy słyszał kroki z góry. "Całe szczęście że klapa do tej piwnicy i ściany są z tytanu." pomyślał. "Skoro to jest piwnica win..." spojrzał na beczułki. "to dlaczego nie spróbować tego wina? Co się ma marnować."
Ludzie kam193 dotarli właśnie do klapy piwnicznej. Było to ostatnie miejsce, gdzie MP mógł się ukryć. Dowodzący akcją właśnie sprawdzał plany budynku.
- Z piwnicy nie ma innego wyjścia, zaś tytanowe obmurowanie zapobiegnie zamianie w program, gorzej, że potrzebujemy lasera do cięcia metalu by sforsować klapę. - powiedział dowódca.
- A ten się nie nada? - powiedział jeden z ludzi uczestniczących w akcji, wyciągając broń.
- Ale to chyba za słabe...
- Niekoniecznie. To najnowsza wersja i ma możliwość zmiany mocy.
- No to spróbuj!
Ustawił laser na najwyższą moc, wycelował i... tytan zaczął się nagrzewać i powoli, bardzo po woli topnieć.
MP spojrzał na klapę. Chwiejnie się podniósł (bo był, znaczy jestem nietrzeźwy) i kiedy wszystko widział.
- Wy, wojskowi i kam193! Siemanko! Napijecie się? - zapytał.
Po chwili wachania ktoś pobiegł do kuchni, a kiedy wrócił miał w rękach kilka kieliszków i kubkuch. Powolo wszyscy zaczęli schodzić na dół.
Kam193 właśnie doszedł do klapy. To co zobaczył nim wstrząsnęło. Połowa ludzi którzy przeszukiwali dom piła w piwnicy z Ministerstwem Pogody! Kam193 nie wahał się. Wyjął telefon i zadzwonił.
- Cześć. - powiedział do komórki.
- Cześć. - odpowiedział mu głos.
- Każ natychmiast aresztować dowodzącego akcją w Domu Fowlów i wszystkich którzy są teraz z nim w piwnicy. Najpóźniej jutro wszyscy mają stanąć przed Sądem Regulaminowym i być oskarżeni o złamanie punktu 4, 17 i 378 Regulaminu i działania na szkodę ogólną.
- Ilu ich jest? Musze wiedzieć, by wysłać odpowiednio dużo wewnętrznych.
- Około 200. Pośpiesz się.
- Tak jest!
Kam193 rozłączył się i czekał. Po dwóch minutach słychać było syreny wozów i chwilę później w piwnicy i jej okolicy zaroiło się od osób w czarnych uniformach i napisem "Służba Wewnętrzna" na plecach. Zabezpieczyli teren dookoła piwnicy oraz drogę do samochodów i wyprowadzali po kolei wszystkich z piwnicy i zaprowadzali do specjalnych wozów więziennych. Wszyscy byli kompletnie upici. Wielu się szarpało i próbowało uciec, ale nikomu sie to nie udało. Jako ostatniego wyprowadzono Ministerstwo Pogody.
"Już czas na popisuwę." pomyślał nie szarpiąc się. - Dowidzenia panowie. - ukłonił na ile mu pozwolono i znikł. MP otworzył oczy leżąc na swoim łóżku. Pamiętał że coś mu się śniło ale nie wiedział co. Tylko to, że chyba nie lubi jakiegoś kama i że jakaś Iza go wydała temu kamowi. Wstał o poszedł do kuchi zrobić sobie śniadanie.
Kam193 spodziewał się tego numeru. Zamknął oczy i teleportował się do Centrum Kontroli Rzeczywistości Alternatywnych. W budynku było mnóstwo biegających w tę i z powrotem ludzi. Kam193 pokazał strażnikowi legitymacje i wsiadł do windy. Wysiadł na 102 piętrze i wszedł do pomieszczenia Wykrywania Nielegalnych Podróży Międzyrzeczywistościowych. Na pierwszy rzut oka widać było, że znowu coś wykryli. Wszędzie migały czerwone diody i sygnały alarmowe. "Ci to się napracują, dziesiąty raz w tym tygodniu. Nigdy jeszcze nie mieli tyle pracy." - pomyślał kam193 wchodząc. Natychmiast skierował sie do stanowiska dowódcy.
- Gdzie on jest? - pytanie oderwało Naczelnika wydziału Wykrywania Nielegalnych Podróży Międzyrzeczywistościowych od pracy.
- On? Jaki on? - pytał nieco oszołomiony Naczelnik.
- MP
- A, MP! To właśnie jego teraz namierzyliśmy. Jest w rzeczywistości 5 438. Odział Strażników Rzeczywistości i Telepolter Rzeczywistny już gotowe. Proszę za mną. - Naczelnik wstał i zaprowadził kam193 do białego pokoju w którym stało już 50 Strażników. Kam193 wszedł, drzwi się zatrzasnęły i już po chwili marszu stał wraz z odziałem pod domem MP.
MP oglądając wiadomości o huraganie przypomnial sobie swój sen i wybiegł prze dom, ale nikogo nie było.
- Kam! - ryknął.
Kam się zmaterializował razem ze swoim oddziałem. Rozbroił ich bez problemów po czym zwrócił się do kama.
- Chodź do mojego pokoju to mnie przesłuchasz - rzucił do niego. - Znudziło mi się uciekanie, lecz nadal będe uciekał jeśli będziesz mnie gonił.
Kam193 uśmiechnął się i pstryknął palcami. W jednej chwili obaj znaleźli się w zamkniętym pokoju, z tym, że MP siedział na krześle ze skutymi rękoma a dookoła stało kilkunastu strażników.
- Tamci to było podpucha. Wiedziałem co zrobisz. A teraz mów, co tu się dzieje? Kto i gdzie majstruje przy rzeczywistościach alternatywnych? I Gdzie? - powiedział kam193 stojąc przed MP.
MP śmiał się.
- Ja nie mogę! Znowu dałeś się nabrać! - też pstryknął palcami i strażników nie było, kama też. Tylko on i czuł że zaraz się obudzi. Ale się nie obudził, za to zauwazł że to kam był przyczepiony do krzesła.
- To pa! - i wszyszedł przez ścianę.
- Też mi coś, stare jak Kwatera Główna ;) - mruknął kam193. Zamknął oczy i już stał przed MP. Pstryknął palcami i MP zawisł w powietrzu bez możliwości nawet mrugnięcia okiem.
- To dowiem sie wreszcie, co tu sie dzieje? Nawet nie próbuj sie teleportować, powstrzymać mnie, itp. Możesz tylko odpowiadać na moje pytania. Bezgłośnie. - powiedział kam193 do MP.
MP się nie poruszył. Właściwie to mogł się ruszać ale przypadkowo było mu w powierzu wygodnie. Tylko kopnął kama w głową trafiając w skroń. Kam zemdlał.
- Ktoś mi za to odpowie! - ryknął kam193 na swoich ludzi, gdyż zaraz po zemdleniu automatycznie przeniósł sie do Kwatery Głównej - Natychmiast go pojmać! Jeśli będzie trzeba, strzelać. Tylko mi go nie zabić. Potem uśpić go i podpiąć do maszyny odczytującej mózg. Ten, który spowodował, że on mógł się ruszać, jeszcze dzisiaj ma stanąć przed sądem i odpowiadać za Zdradę Stanu! - kam193 wiedział, że tylko kilku z jego ludzi mogło spowodować, że MP mógł sie ruszać. Nikt inny. I wiedział, że jeszcze w tej godzinie ten ktos stanie przed sądem i może zostac skazany na śmierć.
-Co się tu dzieje do jasnej Anielki?!-Iza zmaterializowała się obok kama.
- Usiłuję znaleźć MP. - spokojnie odpowiedział kam193 - właśnie wysłałem za nim ok. 3 mln osób.
-A ja was szukam po wszystkoch wymiarach...
Iza wyjęła z torby ródżkę i zaczęła przewracać ją między palcami.
-Zastanawiam się...
- Tylko z tym uważaj! - przestrzegł Izę kam193 - Można narobić tym wielkich szkód. Choć nic nie jest nieodwracalne. Co z poszukiwaniami MP? - ostatnie zdanie skierował do stojącego obok mężczyzny.
- Znaleźliśmy kilka miejsc i rzeczywistości alternatywnych, gdzie może przebywać. Wszystko przeszukujemy zgodnie z procedurą 455 i 789, w skrajnych wypadkach 21.
-Myślę, że potrafię posługiwać się różdżką, którą wyśniłam-Warknęła Iza-Może jest inaczej?
- We śnie wszystko jest możliwe. - krótko odpowiedział kam193.
Iza westchnęła.
-Dlaczego ja...
Próbowała opanować myśli galopujące jej po głowie. Czuła się potwornie. Byla zmęczona, a w głowie jej huczało. Dotknęła dłonią czoła.
-Moja głowa...
- Jeśli się nie mylę boli tak mocno, że trudno zebrać myśli, prawda? - zapytał kam193 - Jeśli dobrze pamiętam, jest to jeden z objawów występujących po zbyt częstym przenoszeniu się między rzeczywistościami alternatywnymi lub przekraczaniu granic Kwatery Głównej bez przeszkolenia. Choć i po szkoleniu często występuje.
Iza nie odpowiedziała, chociaż w środku gotowała się ze złości, przez co głowa rozbolała ją jeszcze bardziej. Teraz już nie mogła wytrzymać.. Jęknęła i opadła na stojące obok krzesło.
-To raczej nie są skutki zbyt częstego przenoszenia się w czasie.-Zdążyła powiedzieć i zemdlała.
Obrazy, których dotąd nie widziała, przesuwały się jej przed oczami coraz szybciej i szybciej... Ból przeszywał każdą najmniejszą część jej ciała... Nagle zobaczyła znajomą scenę... Zbędne Kalorie i ona... Zaraz czy to nie wspomnienia Voldemorta?
Stojący obok mężczyzna w ostatniej chwili złapał mdlejąca Izę, ratując ją tym samym od zsunięcia sie z krzesła i rozbicia głowy o posadzkę.
- Dajcie lekarza do Centrum Dowodzenia - powiedział kam193 do telefonu. Po chwili zjawi się medyk.
- Nie wiem co tu się dzieje, ale wyraźnie wyczuwam Voldemorta. - głośno myślał kam193 - Podnieś poziom zabezpieczeń Kwatery Głównej do poziomu 5 i dowiedz się gdzie jest MP. - powiedział do siedzącego przy komputerze człowieka.
Iza, siedząc wciąz we wspomnieniach Voldemorta, widziała, jak Voldemart podchodzi do Izy z wspomnienia... Jak podniso różdżkę... Jednak nie spodziewał się tego, że Iza odbije jego Avada Kedawra... Osunęła się w nicość razem z Voldemortem...
Gwałtownie otworzyła oczy.
-CO się dzieje?-Zapytała kama.
Mp nie wiedział gdzie jest, i guzik go to obchodziło, zasiadł przed kompem który był tam gdzie on i zaczął klepać w klawisze.
- Generale! - krzyknął.
- Słucham! - powiedział Sam-Wiesz-Kto
- Znajdź i przyprowadź tego kama. Weź oddział terrorystyczny, antyterrorystczny, marynarkę, siły powietrzne i wodne. Wszystko. Te oddziały i wszystko co zmyli go, strzałki usypiające i tabletki nieiwdzialności! Macie mi przyprowadzić kama! Martwego. Tylko matrtwego.
- Tak jest! - zakrzyknął i wykonał polecenie.
MP myśli "Ok, już go znalazłem. Jest w bazie..." czytał z niedowierzeniem "Bonda! Ale ma mniejsze zaplecze laboratoryjne niż on. Iza stań po mojej stronie pliz." MP wiedział że go usłyszała.
Iza usłyszała głos wołający w jej głowie ,,Iza stań po mojej stronie pliz''.
,,Jak mam być po twojej stronie, skoro nie rozumiem co się tu dzieje?-Przesłała do MP-Może więc wyjaśnisz? A, i dzięki tobie, przed chwilą byłam we wspomnieniach Voldemorta!''
- Zdaje się, że ktoś tu coś kombinuje. Twój sen nie jest już tylko Twoim snem. - powiedział kam193 do Izy cofając się parek kroków i podchodząc do wolnego stanowiska komputerowego. Nacisnął czerwony przycisk na klawiaturze, po czym wklepał kilka komend. Po chwili w całej Kwaterze Głównej zawyły alarmy, a przez głośniki nadawano komunikat "Alarm krytyczny. Próba lokalizacji Kwatery Głównej. Zdrajca w sektorze A5. Ogłoszona pełna mobilizacja bojowa. UWAGA! Wprowadzona procedura krytyczna 11. " - Widzę, że szykuje się bitwa. Poruczniku, proszę raport. - Ostatnie słowa skierował do siedzącego obok mężczyzny.
- Wprowadzona procedura 11. Poziom zabezpieczeń Kwatery na poziomie 15. Mobilizacja przebiega zgodnie z planem C. Łączny jej czas to maksymalnie 1 minuta 2 sekundy. Centrum Kontroli Rzeczywistości Alternatywnych przesyła wszystkie potrzebne dane. Ale jest też zła wiadomość. Ktoś komunikuje się z lokalizacją na ziemną o współrzędnych nawigacyjnych systemu Aks 55:45:66. - odpowiedział porucznik.
- Odciąć wszystkie nieautoryzowane ciągi komunikacyjne. Zamknąć wszystkie porty teleportacyjne. Zrównać z ziemią lokalizację 55:45:66. I namierzyć osobę komunikującą się z ta lokalizacją. A i każ natychmiast zniszczyć nieodwracalni wszystkie istniejące i nie egzemplarze GNL! Masz na to 5 minut. - kam193 rzucał rozkazami jak piaskiem.
- Tak jest! - usłyszał krótką odpowiedź.
Co za idoty. - myślał MP gdy widzał to oczami wyobraźni. Gdy otworzył oczy przed nim stał pierścień Wunrung. - Już czas się poddać. Będę odpowiadał kamowi jeśli tylko spełni mój warunek. - I wszedłdo pierścienia. Znalazł się w pustym pomieszczeniu nie licząc jego i kama.
- Kam będe odpowiadał jeśli spełnisz mój warunek który cię zaskoczy i zapewne zażenuje.
-Jaki sen? Ja się przecież obudziłam w snotronie? I co tu się znowu dzieje? Po co niszczyć wszystkie GNL?-Iza zaczęła zasypywać kama pytaniami.-Pięć minut temu byłam we wspomnieniach Voldemorta, potem wyskoczył MP z telepatią, a teraz to!
Iza mówiła, ale kam193 nie miał czasu na odpowiedź. Musiał się przenieść do innego pomieszczenia i zrobił to.
- A ja powiem jedno: nie lubię pierścieni Wunrung i wiem, że nie jesteśmy w pierścieniu. Obecnie jesteśmy w jednym z rzadko używanych pomieszczeń mojej bazy. A więc mów o jaki warunek chodzi. - kam193 domyślał się o co chodzi.
Iza zrezygnowała z zadawania pytań i poszła za kamem.
-Kiedy to wszystko się skończy...-Powiedziała do siebie.
Kam193 wyczuł, że ktoś się zbliża, myślał, że to któryś z żołnierzy, a, że nie chciał w tym momencie towarzystwa, myślami kazał strażnikom pilnującym drzwi nie wpuszczać nikogo bez zgody.
W połowie drogi do drzwi, za którymi zniknął kam, zatrzymała się.
,,Nie chcę nikogo widzieć. Na razie-Pomyślała-Usiądę gdzieś tu i poczytam, z braku innych książek, GNL.''
Właśnie w tym momencie porucznik skończył realizować ostatni rozkaz kam193 - wszystkie egzemplarze GNL zostały zniszczone i książka czekała na powtórne wydanie przez autora, które miało nastąpić dopiero za kilka miesięcy, gdyż książkę trzeba było od nowa napisać.
Iza jednak zachowała swój ezemplarz, używając prostego zaklęcia, dzięki któremu książka stała się niewidzialna dla szystkich z wyjątkiem samej Izy.
,,Należy mi sie ten egzemplarz.-Myślała-W końcu między innymi o mnie on jest, od 14 rozdziału wzwyż. A tak wogule, to o co chodzi kamowi i MP?''
Popuściła wodze fantazji. Kolejne myśli wyskakiwały jej przed oczami i znikały pod naporem drugich. W końcu jedna myśl zatrzymała się.
-Czemu wlazłam Voldemortowi do głowy?-Zapytała siebie.
- Ok kam, chodzi o jedno. - powiedział MP. - Jestem głodny i chcę żebyś dał mi coś do żarcia. Inaczej nic nie mówię o tych badaniach. A myślałeś że o jaki warunek mi chodzi?
Odpowiedziała sobie:-Łączy mnie z nim jakaś więź, to jasne. No tak, brakuje mi tylko blizny na czole!
Zadzwoniła jej komórka.
-Głos z szarej rzeczywistości...-Odebrała.-Halo? O, cześć mamo. Jestem u... koleżanki, wrócę za parę godzin. Nie, nic mi nie jest, czuję się świetnie. Co? A, Julia siedzi w domu. Kazałam jej nie otwierać nikomu. Cześć-Rozłączyła się.
"Niby ja jestem tą koleżanką?" wysłał ją wiadomość do Izy z uśmiechem.
- To już moja sprawa. - powiedział kam193 i pstryknął palcami. Natychmiast przenieśli się do sporych rozmiarów jadalnio-restauracji. Jedynego miejsca w Kwaterze Głównej, w którym nie było zamieszania. Po chwili podszedł kelner. - Zamawiaj co chcesz. - powiedział do MP kam193.
- Pamiętaj że ty stawiasz. - powiedział MP a chwilę później kam warknął w bezsilnej złości. MP zaczął zamawiać: pizze, szarlotkę z podwujną bitą śmietaną, czekoladą i rumem, capuccino i lody waniliowe.
,,Jak bym powiedziała, że jestem w Irlandi razem z tobą i kamem, to właściwie mogłabym już wracać do domu. Nieważne jak, ale natychmiast.''
-Może to naprawdę mój sen?-Iza nadal zastanawiała się na głos.-Czytałam w internecie, na jakijś stronie poświęconej snom, że czasem tak jest. Wydaje ci się, że się obudziłeś, a śpisz! Tylko zawsze jakiś szczególik w otoczeniu się nie zgadza...
Iza przyjrzała się GNL.
-Jest!-Krzyknęła ucieszona.
Aż za dobrze pamiętała zamek na kociej skale, który zawsze stał sobie grzecznie w tle okładki. A teraz zamku nie było.
-Ja nadal śpię...
- Ciekawi mnie pewna rzecz, MP. Z kim się tak cały czas komunikujesz w mojej bazie? - zapytał spokojnym głosem kam193, jednocześnie przekazując myślami rozkaz, by namierzono z kim rozmawia MP.
Iza uszami MP słyszała pytanie kama.
-Zaczyna się...-Westchnęła.
Kam193 właśnie otrzymał informację, że namierzono z kim rozmawia MP. Nie pytał kto to, tylko krótko odpowiedział: "Aresztować"...
,,To już zaczyna być wkurzające-Myślała Iza-Czemu chce mnie aresztować?''
Jednak nie ruszyła się z miejsca. Czekała.
Tymczasem patrol właśnie zmierzał w kierunku Izy z zamiarem aresztowania jej.
Iza wstała.
-Idę.
Patrol właśnie dochodził do miejsca, gdzie miał znaleźć Izę. Z naprzeciwka zbliżał się następny.
-Prowadźcie-Powiedziała Iza-Chociaż nie wiem o co temu kamowi chodzi.
Patrol zaprowadził Izę do zupełnie innej części Kwatery, zbudowanej w taki sposób, by nie było tam możliwości komunikacji myślami. W drodze kilkakrotnie mijali ciemne odgałęzienia z celami strzeżonymi przez wielu uzbrojonych po zęby strażników, jednak te korytarze stanowiły zupełne przeciwieństwo głównej sali Skrzydła Więziennego, gdzie zaprowadzili Izę. Tam miała zaczekać na dalsze decyzje. Sala była dobrze oświetlona i pełna ludzi - strażników, aresztowanych i nie tylko.
,,No pięknie-Pomyślała Iza-Co ja takiego zrobiłam? Ach, teraz przydałoby się obudzić!''
- Ziom który zaczął badania to prof. Stefan Kuszmiński
W Izie się coś przełamało, i zaczęła wrzeszczeć na cały głos, to, co jej wpadło do głowy, żywo przy tym gestykulując.
- Jakie badania? Nad przenoszeniem się w czasie i przestrzeni? Nad zmienianiem rzeczywistości alternatywnych?
--------------------------------------------------
Tymczasem Izę próbowało uciszyć kilku strażników. Na razie nie wiadomo, czy skutecznie... ;)
Iza nie zwracała uwagi na strażników.
-Do czego to doszło, żebym siedziała w więzieniu, we własnym śnie!!!-Wrzeszczała wniebogłosy.-I co jeszcze???!!! Słyszysz mnie, kam???!!! Grrrrrrrrrrrr!!!
Właściwie, to mogłaby się stąd wydostać, ale nadal nie wymyśliła jak się obudzić.
-Świetnie!-Krzyknęła.-Co mam zrobić, żeby był spokój???!!! A, tak wiem: obudzić się... Niestety, opcja chwilowo niedostępna. Co ja mówię, jakie chwilowo!!! W_ogóle się nie obudzę!!! Przydały się eliksir snu przed zaśnięciem... Żadnych snów, żadnych problemów!!! Chociaż wyślę mamie SMSa...
Napisała:
,,Wrócę później niż zapowiadałam. Malutki problemik. Jakby co, zanocuję. Nie martw się''
I zaczęła krążyć po, trudno to nazwać inaczej, celi.
-Więzień we własnym śnie!!! Jak w_ogóle można do tego dopuścić???!!!
I wrzeszczała nadal, jeszcze przez jakieś pół godziny. Potem ochrypła.
Usiadła na zimnej podłodze i ukryła twarz w dłoniach. Dawno nie płakała, to prawda, ale teraz łzy same cisnęły jej się do oczu.
,,Weź się w garść Iza-Powiedziała sobie-Dasz radę!''
Jednak coraz mniej w to wierzyła...
- Yyyy... tak kam. Jeszcze jakieś pytania? Bo jeśli nie to zamówię coś jeszcze. I nie zapomnij że ty płacisz. - I zaczął na swoim najnowszym laptopie przeglądać... Forum o książkach. Przełknął ślinę. - Tu jest jakiś temat "Posty wyjęte ze zbędnych Kalorii opisujące poszukiwanie zaginionego programu"! To jest... o nas.
- Mam jeszcze kilka pytań, ale jak chcesz to sobie zamawiaj. Tak właściwie, to restauracja w mojej bazie, wiec mam wszystko za darmo. Co do pytań: Kto temu przewodzi? Gdzie macie bazy? Gdzie jest Labolatorium? Chwila, mówisz, że jest forum o nas? Cos mi się kojarzy, ale nie mogę sobie przypomnieć co... - kam193 zaczynał przypominać sobie o forum, ale nadal nie pamiętał wiele...
Iza przełknęła łzy. Znowu zaczęła ją boleć głowa.
-Nie...-Jęknęła.
Osunęła się w ciemność. Znowu była w głowie Voldemorta. Znowu jego wspomnienie przelatywały jej przed oczami.
Zobaczyła, jak morduje niewinnych ludzi... Również rodziców Harr'ego Pottera... Poddała sie temu. Widziała cale jego życie...
Odpowiedź na pytanie: 1. prof. Kuszmiński. 2. Nie wiem. 3. Zapewne blisko głównej bazy. Reszty to nie wiem. Łał! - popukał w ekran. - Tu jest post tego co powiedziałem. Nawet tego co teraz mówię!
-Pomóżcie... Niech ktoś mi pomoże...-Iza przebudziła się z omdlenia, jednak ledwie na chwilę.
- Ale ja wiem, że wiesz więcej. Kto jest dowódcą? Dla kogo to robicie? Gdzie jest główna baza? No nie... Znowu czuję Voldemorta... - powiedział z przekonaniem kam193.
---------------------------------------------------------
Tymczasem strażnik przy celi usłyszał wołanie Izy i wzywając patrol wszedł do środka, zobaczywszy Izę leżącą na podłodze natychmiast powiadomił lekarza i wraz z innym strażnikiem przenieśli Izę do Szpitala Więziennego.
Iza bez entuzjazmu przeglądała wspomnienia Voldemorta. Widziała jego śmierć... Zaraz, skoro umarł, to dlaczego go widziałam?... I to, jak MP przywrócił go do życia... Teraz wszystko jasne...
Ocknęła się. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Gdzie ja jestem?
Nie słysząc odpowiedzi powtórzyła:
-Gdzie ja jestem? Co się tu dzieje?
Próbowała skontaktować sie telepatycznie z MP, albo kamem, niestety bezskutecznie.
,,O co wszystkim chodzi?''Zapytawała sama siebie.
Spróbowała jeszcze raz wyslać wiadomość telepatyczną do kogokolwiek, kto mógłby jej pomóc. Znowu sie nie udało.
---------------------------------------------
Gdy pielęgniarka usłyszała wołanie Izy, była bardzo zajęta, lecz po kilkudziesięciu minutach, gdy nie miała juz nic ważnego do zrobienia, poszła do sali w której leżała Iza.
- O co chodzi? - zapytała Izę.
Niestety, przez te kilkadziesiąt minut Iza znowu zaglądała do umysłu Voldemorta, więc nie mogła odpowiedzieć, i nic nie wskazywało na to, żeby ocknęła się w najbliższej przyszłości.
MP, powtarzam pytania: Kto jest dowódcą? Dla kogo to robicie? Gdzie jest główna baza? - powiedział kam193.
Odpowiedź na pierwsze pytanie już znasz. A jeśli chcesz odpowiedź na następne zapłać 50 zł. - powiedział. - Ok, żartowałem. Robimy to... - spojrzał na kama, wiedząc że mu nie uwierzy. - dla ciebie. Wymazałeś sobie pamięć po nieudanym eksperymencie X z tymi zakrzywiaczami rzeczywistości. Ja byłem eksperymentem X. Lokalizacji bazy mi nie zdradziłeś, ale wiem że jest gdzie w Albanii, czy jakoś tak.
Iza poprzez nadpływające wspomnienia pomyślała półprzytomnie ,,Mój umysł błąka się poza Kwaterą Główną, siedzi sobie gdzieś koło Voldemorta. Może uda mi sie skontaktować z kamem lub MP?''
Spróbowała.
,,Kam? MP? Słyszycie mnie? Co ja robię w szpitalu? A wcześniej w więzieniu?''
Nie wiedziała czy to się uda. Modliła się, aby tak.
"A bo ja wiem? Ty to wyśniłaś." wysłał jej.
,,To przez kama. On kazał straży złapac tą osobę, z którą sie komunikujesz. Niestety, nie sprawdził o kogo chodziło. O nie, zaraz się ocknę! Nie będę się mogła się z tobą kontakowac. Próbowałam.''
"Ale śpimy w snotronach. Chyba, bo już nic nie wiem"
,,To jasne! Snotrony kierują naszymi snami-a snotronami kieruje... No właśnie, kto?''
"Kiedyś kierował kam, ale wymazali mu pamięć. Wyśnuj latopa i włącz podany przeze mnie adres. Tu jest wszystko tym co się dzieje. http://forum.fnin.eu/showthread.php?t=1092"
,,Jeśli, jak się ocucę, będę pamiętała tą rozmowę, to tak zrobię. Muszę kończyc, budzę się.''
Iza ocknęła się.
-Udało się...-Szepnęła do siebie-Udało mi się nawiązac w końcu połączenie telepatyczne. Co teraz? Ach tak, laptop.
Usiadła na łóżku. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. Oczami wyobraźni widziała minikomputer leżący na szafce nocnej koło jej łóżka. Otworzyła oczy.
-Jest! Wciąż władam tym snem!
Wklepała adres strony, z szybkościa dwa razy szybszą od normalnego człowieka. Gdy strona się załadowała, z jej ust wydarł się pisk, który obudziłby zmarłego. Krótko mówiąc, cała Kwatera Główna go usłyszała. Iza zatkała usta dłonią.
"Musisz tak głosno krzyczeć?! Właśnie rozmawiam z Manfredem na moim latopie. A zresztą... chyba obudziłaś swojego prapradziadka." wysłał jej tą myśl poczym napisał do latopa do Manfreda "Lubisz tak sterować światłami?"
Iza niestety nie mogła odpowiedziec, bo tego nie słyszała, ale gdyby słyszała i mogła odpowiedziec, to słowami, a właściwie myślami pocięłaby MP na plasterki.
Czytała całą historię, i przeżywała ją na nowo. Odczuwała ból, strach, cierpienie, ale i radośc.
Mp poczuł że boli go środek czoła. Potarł dłonią czoło i zamarł. Podbiegł do lustra którego wcześniej nie było. Popatrzył na odbicie czoła. Miał zygzakowatą bliznę.
[Coś ty wymyślił:D? Ze śmiechu skonałam, jak to zobaczyłam;)]
-Nie no. Najpierw Gang Niewidzialnych Ludzi, teraz tu-Iza zgrzytnęła zębami.
-Co się dzieje?-Zapytała ją pielęgniarka.
-Nie, nic-Odpowiedziała szybko Iza.
-Krzyczałaś.
-Nic się nie dzieje-Powtórzyła z naciskiem Iza
[Jakoś tak mnie ochota naszła żeby coś zrobić. Ale ten temat to fajne opowiadanie.]
MP-HP usiadł na krześle patrząc na kopertę zaczął ją obracać bojąc się ją otworzyć. Ostatecznie schował ja do kieszeni o wybiegł do szpitala po drodze spotykając dwóch starszych rudych i bardzo do siebie podobnych bliźniaków. Nie znał ich ale oni mu coś przypominali.
[Teraz oboje mamy coś z Harr'ego.]
Iza zamknęła minikomputer. Schowała go do torby.
-Nie znoszę śnic tak durny sen-Warknęła do siebie.
Zgadzam się - powiedział new Harry do siebie. kiedy dobiegł do Izy już jej nie było. Postanowił otworzyć kopertę choć już wiedział co to było chodźby po nadawcy. Otworzył i przeczytał list. - Wow! To też dotyczy Izy! Lecę jej to powiedzieć i zniknął teleportując sie naprzeciw Izy. - Wiesz że przyjęli nas do Hogwartu... - zamilkł - Dziwnie wyglądasz. Zupełnie jak... eee..
-Jak kto?-Zapytała niepewnie Iza, bojąc sie odpowiedzi.-Nie mów, że jak...
[A ja tylko czekałem, żeby dowiedzieć się które z was weźmie bliznę ;) - rozdano już: bliznę, wgląd w myśli Voldemorta, ożywienie Valdka; pozostało do rozdania: peleryna niewidka, znajomość Doumbldora (czy jak to sie pisze, chętnie choć to z HP wezmę), etc. - po resztę zajrzyj do książki :D ]
- Co to jest... - mruknął z niedowierzaniem kam193 patrząc jak MP pociera bliznę. W końcu zorientował się co to za blizna - Straż! Zatrzymać go! - krzyknął, gdyż w tym momencie MP wybiegł z sali. Kam193 dręczyła jeszcze jedna myśl. Czy to możliwe, żeby skasowano mu pamięć? Gdyby zapytać o to któregoś z jego ludzi, na pewno odpowiedziałby, iż to niewykonywalne, ale kam193 wiedział, że pewien sposób istnieje. Jednak musiał być pewien. Wstał i poszedł w przeciwną stronę niż MP. W kierunku głównego skrzydła szpitalnego.
----------------------------------------------------------------------------------
Tymczasem nieco zdenerwowana pielęgniarka zapytała Izę:
- Co to jest? - wskazała na laptopa właśnie chowanego do torby - W skrzydle więziennym nie wolno używać komputerów! A ty to kto? - zapytała patrząc na MP - Straż!
-Nie teraz! Dajcie mi lusterko!
Iza wzięła lusterko, i zatkała sobie usta dłonią, żeby nie krzyknąc. Wyglądała jak Hermiona!
-Spadamy-Krzyknęła do MP-Zanim nas złapią! Zamknij oczy, teleportuję nas w bezpieczne miejsce!
Gdy MP zamknął oczy, złapała go za ramię i przeniosła ich.
-Kam chciał cię złapac...
Iza nagle był zaskoczona i rozglądała się wokoła, za to Harry widział jak przez lekką mgłę. Wrócił do swojego pokoju gdzie nie zastał nikogo. Spojrzał na swe odbice w lustrze, a raczej jego jedna dziesiąta.
[Ej, uprzedziłaś mój post. musiałem usunąć jak ja to mówię]
[No sorry, trzeba było odświerzyc stronę]
-Nie tu chciłam nas przenieśc... Ale tutaj kam też nas nie znajdzie...
Znajdowali się w Hoesmade(czy jak się to pisze).
[Hogsmeade]
Harry (czyli ja) już otwierał dzrwi do sklepu Zonka. Wyciągnął z kieszeni kilka galeonów i kupił Mapę Huncwotów. Do niej była też gratisowa mapa hogsmeade, i od razu zauwarzył siebie tyle że pod napisem "Harry Potter" Obok niego stała "Hermiona Granger" i od razu domyślił się że szybko zbliżająca się kropka "Ron Weasley" to kam.
[Z jednej strony sorry: nie odświeżyłem strony, z drugiej strony, źle się domyśliliście, bo gdybym był Ronem, nie mógłbym wcześniej Cię ścigać, MP]
Kam193 wyszedł właśnie z skrzydła szpitalnego pewien, że nie miał zmienianej ani usuwanej pamięci. Wtem podbiegł do niego strażnik.
- Uciekli! Teleportowali się ze skrzydła więziennego, ale chyba nie mieli wprawy, bo część ich została ;) - powiedział strażnik.
- A kto w ogóle pozwolił teleportować się w skrzydle więziennym?! Przekaż Naczelnemu Dyspozytorowi, że ma szukać nowego Głównego Strażnika. Obecnego postawić pod sąd! I znaleźć ich! - powiedział bardziej rozgoryczony zaradnością obecnego Głównego Strażnika (którego zwolnienie planował już od paru tygodni, ale dopiero teraz miał mocny pretekst) niż zdenerwowany. Spokojnie teleportował się pod Hogwart i poszedł do Daumbldora.
[Sama chcialam napisac, że kam to Ron! I taki szczególik-z zamku i do zamku nie można się teleportowac!]
-Ocho-Iza zajrzała mu przez ramię-Nadchodzi...
Po czym szybko podeszła do lady i kupiła pelerynę-niewidkę.
-Pod pelerynę!-Powiedziała do MP, po czym zwróciła się do sprzedawcy-Nie było nas tutaj!
- Ok, jestem pewny że jesteśmy na pierwszym roku więc teraz chodźmu na Uroczystośc [przydzielenia do domów. - Kiedy już tam byli i prof. Mcgonagal wywołała Harry'ego założył Tiarę przydziału i..
- Huffelpuf!
[Za późno, ja napisałem. A zresztą skoro jestem Harrym to ja powinienem ją mieć. Pelerynę.]
,,To jest dziwne. Harry i Hufeputt?''
Wywołali i ją.
Nałożyła na głowę tiarę. Czekała.
-Hmm-Mruknęła jej do ucha tiara-Niełatwy wybór... Mnóstwo odwagi... Inteligencjii też, to fakt...
[Czyli rozumiem, że muszę przyjąć postać Rona? ;) Dobra, ale pod warunkiem, że będę w dwóch postaciach... Ja teleportowałem się pod (dla ścisłości: pod bramę), a nie do zamku]
Kam193 wszedł do gabinetu Albusa. Ten, jak zawsze siedział na swoim miejscu.
- Witaj! - przywitał kam193 Daumbldor.
- Witaj! - odpowiedział mu kam193
-------------------------------------------
Tymczasem Ron wszedł do sklepu Zonk. Nie kupował nic, tylko przyglądał się rzeczom wyłożonym na półkach.
[Przemiana, kam, przemiana. Przemieniliśmy się w Harr'ego, Rona i Hermionę. Tak jakbyśmy wypili eliksir wielosokowy]
Iza rozejrzała sie rozpaczliwie po sali. Wyłowiła wzrokiem MP. Harr'ego!, poprawiła się w myślach.
,,Ja nie chcę...''
Najchętniej zatkałaby sobie uszy, żeby nie słyszec wyroku tiary.
"Chyba powinienem być w Gryfindorze." pomyślał Harry i zmienił trochę to zdarzenie senne i nagle był przy stole Gryfonów którzy wiwatowali na jego cześć: "Mamy Pottera! Mamy Pottera!"
- Gryfindor - krzyknęła Tiara do Hermiony
[Jakby co, to ci dwaj bliźniacy których spotkałem kiedy biegłem do szpitala to Fred i George.]
[Się domyślam, że to Fred i George]
-A może do ravleclawu?-Iza znowu usłyszała cicjutki głosik tiary.
,,Do gryfindoru... Do gryfindoru...''Myślała uporczywie.
-A więc dobrze, niech ci będzie... GRYFINDOR!!!
Iza/Hermiona z oczami zamglonymi ze szczęścia pomaszerowała do stołu Gryfonów.
-A co z ka... to znaczy z Ronem?-Zapytała MP/Harr'ego.
[Przemiana, przemiana... Ale wy już wcześniej mieliście jakiś związek z HP - ja nie. Do ostatniej chwili nie miałem pojęcia, że jestem też Ronem... ;) No i nie bardzo mi się podoba nim być, ale cóż poradzę - ale swojej poprzedniej postaci nie oddam! No i, czy nie można być tez nauczycielem... :D ]
Teraz do tiary podszedł Ron. Po dłuższej chwili rozległ się głos - Gryfindor!
Kam193 przyglądał sie temu wszystkiemu z góry, z za stołu nauczycielskiego. Był ostatnim, spóźnionym nauczycielem. Myślami sterował Ronem. Tylko dwie osoby wiedziały, że jako jedyny na świecie posiada zdolność bycia dwoma osobami na raz.
[Niesprawiedliwośc!!! Jak chciałeś coś z Harr'ego, to trzeba było napisac!!! A teraz uważasz, że pozwoimy ci byc dwiema osobami jednocześnie???!!!]
-Mam do was tylko jedno drobniusieńkie pytanie: Co z naszymi książkami, ubraniami itp.?! W torbie mam różdżkę, telefon, laptop i GNL, ale telefon i laptop nie działa w Hogwarcie, a GNL na nic nam sie nie zda. Zostaje różdżka. I to jedna na trzy osoby.
[Iza, przeczytaj dokładnie całą historię i wtedy napisz ile widzisz w niej sprawiedliwości, a ile niesprawiedliwości. Już się zdarzało, że zmieniane było to co ktoś inny napisał, np. kiedy MP kopnął mnie w skroń. ]
- Przecież można je kupić lub wyśnić. - powiedział Ron
[Już daję spokój! Pasuje?]
-Taa, pójdziemy do dormitorium i wszystko będzie.-Powiedziała Hermiona
Powstał Dumbledore.
-Oto kolejny rok przed nami-Zaczął-Ale, co będę was zanudzał ględzeniem staruszka, wsuwajcie!
Na złotych talerzach i półmiskach pojawiły sie różnorakie potrawy. Hermiona nalożyła sobie kotleta, trochę ziemniaków i surówkę. DO pucharu nalała soku dyniowego.
-Smacznego-Powiedziała jeszcze.
[ok]
- Smacznego - również powiedział Ron i zaczął nakładać sobie na talerz wszystko co było dookoła przeznaczone do jedzenia.
Harry jęknął.
- Iza, musiałaś się tutaj znaleźć? Jesteś dla mnie brutalna. - zaczął nakładać sobie potrawy w swoim poprzednim stroju kuloodpornym i hełmem bojąc się że Hermiona dostanie ataku złości. - Jeśli będziemy śnić do końca Harry'ego pierwszą część to będziemy musieli się rozprawić z Quirellem. - Przez okno wleciała Hedwiga. Była to wiadomość anonimowa. - Rany... to chyba do ciebie - podał list Hermionie. - Jeśli brałaś udział w jakimś konkursie to wygrałaś 1000 galeonów. - Hermiona się niezmiernie uczieszyła, lecz Harry ją zgasił. - Pisze też że z tych 1000 galeonów 999 jest przeznaczone na cele dobroczynne.
- Nie brałam udziału w żadnym konkursie. To nie do mnie!-Hermiona zaczęła rozglądać się po sali. - Wszyscy na nas patrzą - Powiedziała tak cicho, że usłyszeli ją tylko Harry i Ron. Po chwili zorientowała się. - Nie mamy na sobie szat! A ty jeszcze ze swoją kamizelką i kaskiem wyglądasz jak Chińczyk w polskiej szkole... - Wyśniła im szaty.
Koło nich usiadł duch.
- Witajcie w Gryffindorze - powiedział. -Cieszę się, z tego, że trafiliście do naszego domu. Liczę na to, że pomożecie nam zdobyć Puchar Domów!
- Witaj sir Nicholasie - Uśmiechnęła się Hermiona. - Postaramy się.
Gdy wszyscy się najedli, potrawy znikły, a na ich miejsce pojawiły się desery.
Po deserach talerze zalśniły czystością. Dumbledore ponownie wstał.
- Mam nadzieję, że wszyscy już się najedli. - Powiedział - Lecz zanim pójdziecie do swoich dormitoriów, jeszcze kilka informacji. Pierwszoroczniacy powinni wiedzieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony. Zakaz w tym roku obowiązuje i w korytarzu na trzecim piętrze.
- Coś mi to przypomina... - mruknęła Iza.
- A teraz życzę wam dobrej nocy - zakończył profesor Dumbledore.
Wszyscy wstali i zaczęli kierować się do wyjścia.
- Mam nadzieję, że nie wyśnimy (czy jak to nazwać) całej serii, od początku do końca. To by było potworne. Ja powtórka dnia wczorajszego...
Weszli do pokoju wspólnego (hasło:Banialuki).
- Dobranoc - rzuciła Hermiona do Rona i Harry'ego, po czym pomaszerowała do swojego dormitorium.
Przy jednym z łóżek stał jej kufer. Hermiona poszła do łazienki. Dziesięć minut później leżała na plecach w łóżku. Wcale nie chciało jej się spać, myślała o przeżyciach z całego dnia, ale w końcu zmoRZył ją sen.
Harry poszedł do Dormitorium chłopaków rozmawiając z Ronem o jutrzejszym dniu. Pierwsza lekcja to lekcja latania. Oboje byli podeksytowani. Harry kiedy kładł się spać wyjął ze swojego kufra klka rzeczy. Mapę Huncwotów. Popatrzył na kropkę Hermiony. Przypomniał sobie jak był MP... to było tak dawno... dom Dursleyów, Hagrid i kupowanie w Lodnynie.
Hermiona obudziła się o pierwszej w nocy. Śniło jej się, że była z powrotem Izą.
,,Jaki to był piękny sen...''Pomyślała i znowu zasnęła.
Na dobre obudziła się o siódmej. Pierwsze zajęcia były 0 9.
-Trzeba się będzie odzwyczaić od tak wczesnego wstawania-Mruknęła do siebie.-Albo może i nie?
Wstała, ubrała się i zeszła na śniadanie. Usiadła przy stole Gryfonów. Profesor McGonagall właśnie rozdawała plany lekcji.
Harry kiedy była lekcja latania spisywał się całkiem dobrze. Specjalnie spadł na Malfoya kiedy nad nim przelatywał, ale nie trafił w skutek czego zachmurzył się. Dosłownie przyleciała nad niego chmura i lunął deszcz. Próbował uciec przed chmurą ale ona go goniła. Przestała dopiero kiedy wszedł do szatni. Był cały mokry i miał katar. Chyba był chory.
Ron również nieźle radził sobie na lekcji latania. Następną lekcją miały być eliksiry z prof. Snapem. Miały być, ale prof. Snape...
miał groszopryszczkę więc zastąpił go Filch. Wszyscy się bardzo zdziwili zwłaszcza Ślizgoni.
- Co jest?! Filtch naucza eliksirów? To ja już wolę Snape'a!
Po wyjątkowo potwornej lekcji eliksirów były zaklęcia, a po zaklęciach opieka nad magicznymi zwierzętami.
- Mam nadzieję, że Hagrid nie pokaże nam hipogryfów - Powiedziała Hermiona do Harry'ego i Rona.
Na szczęście na lekcji Hagrid pokazał im gumochłony.
Nie wiem skąd Ci się bierze 'lekcji' przez podwójne 'i' na końcu, ale jednak stawiamy tylko jedno. Zakładam, że to nie literówka, bo zdarzyło Ci się to trzy razy podczas dwóch postów.
I poza tym, wiem, że jestem nudna, ale może Ci się to w przyszłości przydać - po myślnikach i przed myślnikami stawiamy spacje. //Jasti
Po lekcjach Harry myślał nad problemem który go dręczył. Co mieli zrobić? Na myśl przychodzi mu żeby znaleźć Kamień Filozoficzny. Ale nie był pewien. Wstał podszedł do kufra i otworzył go. Zobaczył flet. Poszedł do schowka na miotły i wziął swojego Nimbusa Dwa Tysiące i podleciał nim pod dormitorium dziewczyn, bo wiedział że trudno by było wejść po schodach. Wiedział że była tam już tylko Hermiona. Zapukał. Kiedy się otworzyły zawołał Hermionę. Razem poszli po Rona. Spał pod wejściem do pokoju wspólnego. Zapomniał hasła.
- Ron! - krzyknął Harry. Jedyną reakcją było chrapnięcie. - RON!!! -
- Co? - zamiast tłumaczyć Harry poprowadził ich na trzecie piętro gdzie był zakazany korytarz.
- Alohomora - mruknął Harry i weszli do pokoju gdzie był trójgłowy pies. Harry zaczął grać i pies od razu zasnął.
Kam193, będąc również Ronem, wiedział do kąd udali się Harry, Ron i Hermiona. Właściwie czekał na ten moment. Błyskawicznie znalazł się na trzecim piętrze i niezauważalnie wszedł do zakazanego korytarza. Nikt nie mógł go zauważyć.
- No to schodzimy - powiedziała Hermiona. - Kto pierwszy? Nie odpowiadajcie. Harry, daj flet. I uważaj na diabelskie sidła.
Wzięła flet od Harry'ego. Potwór przez parę sekund zdążył się obudzić, i nawet otworzył jedno oko, ale kiedy Hermiona zaczęła grać, z powrotem zasnął.
Harry, kiedy spadł w diabelskie sidła nie wiercił się. Dlatego spadł prawie od razu. Większy problem był z Ronem którego dusiły mo nie mógł się zrelaksować.
[Może na podstawie książki a nie filmu, co? Ale niech już to zostanie]
Hermiona zeskoczyła. Zobaczyła Rona, którego sidła oplątywały coraz bardziej...
- Trzeba coś zrobić! Czekaj... - Wyciągnęła różdżkę i mruknęła coś pod nosem. Z końca różdżki wystrzelił płomień. Diabelskie sidła cofnęły swe macki.
- Ha! Wiedziałam! - ucieszyła się. - Dobrze pamiętałam! Chodźcie dalej, do latających kluczy...
[Ja nie pamiętam ani jednego, ani drugiego. Chyba będę musiał jeszcze raz film obejrzeć]
kam193 podążył za trójką przyjaciół tak niezauważalnie, że udało mu się przejść przez diabelskie sidła nawet nie dotknięty.
[Zrób tak jak ja: Weź książkę, i korzystaj z niej:)]
Doszli do komnaty z kluczami. Hermiona wskazała im miotły.
-Chodźcie-Powiedziała. Zawahała się, po czym dodała-Wiecie, mam wrażenie, jakby ktoś nas śledził...-Obejrzała się, jednak nikogo tam nie zobaczyła.
Kam193 zauważył ruch Hermiony i błyskawicznie rozpłynął się w powietrzu. Przykazał sobie, by nigdy więcej nie pozwalać sobie na chwilę nieuwagi.
-Chodźcie-Powiedziała Hermiona.
Wsiedli na miotły. Zaczęli wypatrywać klucza. Pierwszy zobaczył go(oczywiście) Harry. Pokazał reszcie.
-Łapmy go!-Krzyknęła Hermiona. Cała trójka rzuciła się w kierunku klucza. Złapał(oczywiście) Harry.
-Świetnie! Otwieraj! Ron, teraz ty pogłówkujesz...
Weszli do sali z gigantycznymi szachami.
-A tak w_ogóle, Harry, to ty przeniosłeś nas w czasie do końca roku szkolnego, czy postanowiłeś po prostu wcześniej działać?
Chyba... nie wiem. - powiedział wchodząc.
-Wiecie co? Za bardzo się przyzwyczailiśmy do naszych nowych postaci. Nawet między sobą jesteśmy Harry, Ron i Hermiona! Jak można do tego dopuścić. I mam pewien plan... Co do Voldemorta...
Hermiona jeszcze nie ujawniła tego planu, bo dopiero zaczynał kiełkować jej w głowie...
"Nie będziemy narażać zdrowia Harry'ego - myślała. - Zrobimy inaczej..."
Harry usłyszał jej myśli i pomyślał: "Ale żul."
,,Musisz mi czytać w myślach?''Ofuknęła bezgłośnie Harry'ego.
"Hehe" pomyślał i nagle był MP i tak migał. Raz MP, raz Harry.
Nagle Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
-Mam!
Na wszelki wypadek oczyściła umysł z wszelkich myśli, żeby migający wciąż MP-HP za wcześnie sie nie dowiedział o co w tym planie chodzi.
MP-HP tak szybko migał że aż zniknął dosłownie. Kiedy się pojawił (nie wiadomo gdzie) był MP.
- Iza? - powiedział i zaczął taniec radości. - Juhu! Uwolniłem się od niej i od Kama! Mam spokój!
-No pięknie! I my sami mamy zdobyć Kamień Filozoficzny???!!! Świetny pomysł!!! Ej! Mam pomysł!
Mając ciągle zablokowany umysł, przed wejściem do niego MP, przeobraziła się. ,,Kurczę, jak chcę to mogę zmieniać postać!-Pomyślała-Jestem metamorfomagiem!''
Po chwili wyglądała jak Neville.
-Okropność-Powiedziała, krzywiąc się.-Ale dzięki temu MP nawet nie pomyśli, że ja to ja. Idę go znaleźć...
MP od razu przestał tańczyć. Wyśnił sobie swój "stary laptop". Włączył to forum co poprzednio i zobaczył wpis Izy. "No proszę. Chyba w odwiedziny przyjdzie Neville".
[Jeśli jesteś na terenie Hogwartu, to wiedz, że urządzenia elektryczne w zamku i na błoniach wariują od nadmiaru magii]
- Nie mogę się teleportować, więc muszę znaleźć jakiś inny sposób. Może wyśnię windę?
Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. Wyobraziła sobie windę.
- No nie... Chyba już nie władam tym snem... Albo to nie jest sen... - jęknęła. Hermiona ciągle przemetamorfomagowana w Neville'a.
kam193 z uśmiechem obserwował wszystkie wydarzenia. "Złapcie MP" - powiedział myślowową do swoich ludzi, po czym podszedł do lustra.
-To nic nie da. Nie znajdziemy na razie MP. Chodź, musimy wygrać tą partyjkę.-Powiedziała Hermiona/Neville do Rona, po czym zmieniła się znowu w Hermionę.
MP też usłyszał myśl Kama. "Po co to?! Powiedziałem ci wszystko co wiedziałem! Wymazali ci pamięc po stronie jawy! Tu jest sen! Pomyśl że chcesz pamiętać wszystko i sobie przypomnisz! Nic więcej nie wiem do jasnej ciasnej!"
,,Bez Harry'ego AKA MP mój plan się nie uda-Pomyślała Hermiona-Trudno, najwyżej zginę.''
Podczas gdy Ron pomagał Hermionie wygrać w szachy, kam193 wyciągał Kamień z kieszeni i przygotowywał sie do walki z Voldemortem.
"Oh, wtedy będzie źle. Iza, mówie Ci... znaczy myślę, to nie ma sensu jeśli nie będziemy mogli się obudzić."
Hermiona i Ron wygrali wreszcie w szachy. W pomieszczeniu z lustrem kam193 "siedział" ze skrzyżowanymi nogami w powietrzu i czekał na Voldemorta.
[Usuń to, że wesli do pomieszczenia z lustrem. Są jeszcze eliksiry]
Hermiona i Ron weszli do pomieszczenia z eliksirami.
-Pijemy z najmniejszej-Powiedziała do Rona Hermiona.
Wypili i weszli do pomieszczenia z lustrem. Hermiona zobaczyła kama.
-Co ty tu robisz?-Zapytała go.
- Ja? Czekam na Toma. To, że nie zdobył Kamienia za pierwszym razem, nie oznacza, że pozwolę mu bezkarnie modyfikowac czas i zdobyć go za drugim razem.
MP znowu wysłał do kama wiadomość ze związkiem jego rozkazu o zatrzymaniu MP.
"Nawet, jeśli nic więcej nie wiesz, to po co uciekasz?" - odpowiedział MP kam193, nie cofając rozkazu.
-A kiedy Tom przyjdzie?-Zapytała beztrosko Hermiona.-Albo lepiej sama sprawdzę gdzie jest.
Usiadła i zamknęła oczy. Znów weszła do głowy Toma Ridlle, jednak teraz zachowała przytomność umysłu.
,,Dużo widzę-Pomyślała-Aż wnętrze turbana Quirrela''
Chwilę później świat mokół pojaśniał. Quirrel zdjął turban.
-Jest koło trójgłowego psa.-Powiedziała, otwierając oczy.-Jeszcze jakieś10 minut, góra 15.
- Bardzo dobrze. - odpowiedział spokojnie kam193 - Gdybym miał dłużej czekać, to chyba bym zasnął.
"Uciekam bo ty mnie gonisz" pomyślał do kama, zadziwiająco spokojnie.
Hermiona zerknęła na zegarek.
-Pięc minut...-Mruknęła do siebie.
Znów weszła Tomowi do głowy. Razem z Quirrelem był właśnie przy gigantycznych szachach, w połowie rundy.
"To nic nie da. Moi ludzie znajdą Cię i w zaświatach." - równie spokojnie odpowiedział MP kam193.
"A po co mnie gonisz? Tutaj nie ma nic niezwykłego, akurat teraz jestem ciekawy."
"Nic niezwykłego, powiadasz? A jak myślisz, czemu ktoś jeszcze raz próbuje zdobyć Kamień Filozoficzny, poprzez ponowne wykonanie wydarzeń, które już raz miały miejsce?" - spokojnie odpowiadał kam193. Voldemort był już w sali z eliksirami.
"Harry Potter to film... teraz to się pierwszy raz dzieje naprawdę!"
-Zaraz tu będzie!-Wyszeptała Hermiona.
Wstała w tym samym momencie, w którym Quirrel wszedł do sali. Wydawał się byc zaskoczony ich widokiem.
-Cowy tu robicie?-Zapytał niepewnie.
,,Kam, schowaj Kamień'' Pomyślała Hermiona, po czym powiedziała na głos:
-A co TY tu robisz?
,,Może się uda-Pomyślała-Kam, Ron, teraz spróbuję zapętlic Toma w jego własnych myślach, a jeśli sie uda to i Quirrela. Ale dam radę tylko przez może minutę, a może i nie''.
Zamknęła oczy. Widziała już wnętrze turbanu Quirrela. Teraz zaczęła przeglądac wspomnienia Toma. Jednocześnie Roddle i Quirrel widzieli to samo.
"Nie, MP. HP to książka, na jej podstawie powstał film. Historie z książek to fragmenty prawdziwych historii. Nie opisują ich całkowicie, ale dają o nich wyobrażenie."- powiedział kam193 do MP.
Kam193 bezgłośnie rzucał setki zaklęć na raz. Gdy unieszkodliwił (na jakiś - dłuższy - czas) już Toma i jego sługę, zaczął mówić do Voldemorta.
"Ok, ja się budzę" - pomyślał zdenerwowany MP. Nagle, mimo że miał otwarte oczy otworzył je. Popchnął pokrywę snotronu i wyszedł przeciągając się. Popatrzyłna monitory komputeró, i przekonał się że eksperyment ze snami się udał. Były tam trzy kolumny: jedna kolumna miała koniec znaczków, to była jego. Pozostałe dwie były Izy i Kama. Oni nadal śnili swój sen. MP i tak nie pamiętał co mu się śniło.
Ale MP nie wiedział, że kam193 nie tylko śni ten sen. Zaraz po tym, jak wyszedł ze snotronu, otoczyli go ludzie wysłani za nim przez kam193.
-Piękne wspomnienie mu pokazałam-Powiedziała Hermiona.-Walka Toma z Harrym w 4 części... A teraz... Co robimy? Spadamy i mówimy o wszystkim dyrektorowi? Czy druga opcja: Ktoś leci po pomoc, a pozostali pilnują tych dwoje?
MP stukał w klawiaturę, patrząc w dekoder snów kama. "Niesamowite. On myśli że ja się nie obudziłem. Ciekawe co ja tam śniłem..."
MP nie zauważył, gdy do pomieszczenia wszedł Zegarmistrz Snów w towarzystwie dziesięciu ludzi kam193.
- Nie ma potrzeby ani ich pilnować, ani mówić o nich Albusowi. Przez najbliższe pare miesięcy nic nie zrobią, Albus o wszystkim wie i zaraz będzie tu kilka osób, które ich stąd zabiorą. A teraz chyba muszą się obudzić i iść do MP, bo chyba nadal nie zdaje sobie sprawy z zasięgu mojej władzy. - powiedział kam193 Izie.
-OK, no to idziemy do łóżek.-Powiedziała dziarsko Hermiona.
MP zanim wyszedł na kawę ustawił snotrony żeby się wyłączyły za 2 godziny. Te snotrony nie były w pomieszczeniu w którym był snotron MP, i on nie wiedział gdzie są pozostałe. Kiedy poszedł do baru zatrzymał się przy szyldzie z napisem "Zbędne Kalorie"
Ludzie kam193 śledzili MP nie zwracając uwagi na jego ignorancję, często im się przytrafiało śledzić, czy nawet aresztować ludzi, którzy za wszelką cenę chcieli ich nie widzieć. I nikt się im nie dziwił.
//:D//Zeg
kam193 otworzył oczy i wyszedł ze snotronu. Myślami przywołał Zegarmistrza Snów, by ich (kam193 i Izę) stąd wyprowadził.
[Czekajcie, pogubiłam się. Teraz śpimy czy nie śpimy?]
[Już nie.]
Zegarmistrz wyprowadził ich z budynku. Udali się prosto do Zbędnych Kalorii - taką lokalizację przesłali ludzie kam193.
[Trzeba pomyśleć nad tytułem tego opowiadania. Proponuję ,,MP, kam i Iza oraz Książkowy Zawrót Głowy''. Tak mi się skojarzyło, bo wszystko się kręci wokół książek: Podstawa opowiadania to GNL, a ostatnio korzystaliśmy z KF]
Iza, zastanawiając się co jej się śniło, poszła za kamem i Zegarmistrzem.
,,To chyba był piękny sen-Myślała.-Tylko o czym?''
W pewnej chwili sięgnęła do kieszeni po chusteczkę. Wyczuła coś twardego. Wyciągnęła to. W ręku trzymała... Długi kawałek kijka.
-Ej, nie wiecie co to? I co robiło w mojej kieszeni?-Zapytała kama i Zegarmistrza idących przodem.
Rozejrzała się na boki.
-Albo... Obejrzymy na miejscu, a teraz chodźmy stąd, szybko! Za późno...
Z prawej strony zbliżał się do nich chłopak, mniej więcej w wieku Izy. W pewnej chwili dostrzegł ich i uśmiechnął się szyderczo. Iza zgrzytnęła zębami.
-Mój koszmar...-Wyszeptała.
-Cześć. Co ty tu robisz-Zapytał chłopak.
-Cześć Tomek. Co tu robię? Nic, co by cię zainteresowało.
-Kto to?-Tomek wskazał kama i Zegarmistrza Snów.
-Domyśl się.
-Niech zgadnę... Inni świrzy, którzy tak jak ty lubią te książki, Felix, Makaron i Nitka[A tego nie wymyśliłam. On tak na serio mówi na FNiN]?
-Świrzy? Tak można powiedzieć o tobie i twoich kolegach! Ale rzeczywiście, są to fani Felixa, Neta i Niki.-Powiedziała Iza, kładąc nacisk na ostatnie trzy słowa.
-I co? Może macie jaki zlot fanów?-Zaśmiał się Tomek.
,,Trzeba szybko zakoczyć tę rozmowę.-Pomyślała Iza-Tylko jak?''
W pewnej chwili ją olśniło. Wyciągnęła kijek, który wprzed rozmową z Tomkiem schowała z powrotem do kieszeni.
-Co to?
-Przykro mi-Iza zignorowała to pytanie-za to, co się teraz stanie, chociaż zrobię to tobie. Uniosła rękę z kijkiem, którego przeznaczenia juz sie domyśliła, i powiedziała:Petryficus totalus!
-I oto zagadka przeznaczenia tej gałązki rozwiązana.-Powiedziała spokojnie, gdy Tomek upadł na ziemię, sztywny jak deska.-Chodźmy dalej.
- O takim zastosowaniu Petryficus totalus nigdy nie myślałem, ale należało mu się. Jesteśmy już prawie na miejscu - powiedział kam193 skręcając w uliczkę ze Zbędnymi Kaloriami.
-O, ja wiem, że mu się należało.-Powiedziała Iza.-Nie znoszę tego ,,Felix, Makaron i Nitka'', ale nie tylko o to chodzi. Wiecie, że kiedyś sie przyjaźniłam z Tomkiem? Na serio! Ale od zimy... Ech, szkoda gadać. A nie lubi mnie dlatego, że dużo czytam. On zaś nie czyta nawet lektur. Streszczenia.
- Nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie czytają streszczenia zamiast książek.
Ja też tego nie rozumiem. Książki mogą byc tak ciekawe. Wystarczy znaleźc taką, która nas zainteresuje.
- Dobra, wchodzimy do Zbędnych Kalorii. - zakończył rozmowę kam193 wchodząc do Zbędnych Kalorii i siadając przy stoliku, przy którym siedziało dwóch mężczyzn. W kawiarni było nadzwyczaj dużo osób, a przy stoliku doskonale widocznym z miejsca kam193 siedział Ministerstwo Pogody.
MP patrzył na swoje obiekty z laptopa już kilka przecznic dalej. "Łał... oni są naprawdę sprytni. Ale do czasu. Te pomysły kama... są przereklamowane. Kiedy byłem w przedszkolu używałem ich żeby zwędzić coś z kuchni."
Kam193 zaczęła dziwić dziwna "nieruchomość" MP siedzącego przy stoliku. Patrzył na niego i po chwili powiedział do mężczyzn siedzących naprzeciwko - Który pozwolił mu uciec? - nie padła żadna odpowiedź, ale na twarzach połowy osób w Zbędnych Kaloriach można było odczytać przerażenie. Kam193 wstał i wyszedł. To spowodowało pojawienie się na twarzach wcześniej już przerażonych osób jeszcze jednego uczucia: strachu.
Chwilę później do Zbędnych Kalorii weszło kilkudziesięciu mężczyzn z napisem "Służba Wewnętrzna".
"Służba Wewnętrzna? Bezsens... no comments. Ale to się staje ciekawe!" myślał, lekko kręcąc sie na swoim fotelu. "Ciekawe co dalej? I oni się jeszcze się nie pokapowali o jednej rzeczy nie będe o tym myślał bo zapewne kam utrzmuję łączność myślową.
["Służba Wewnętrzna", bo ds. wewnętrznych. ]
Kam193 rozmawiał z idącym obok niego mężczyzną.
- Odetnijcie mu wszelki dostęp do Internetu. Jeśli będzie trzeba, wyłączcie satelity, sieć kablową i radiową w całym mieście. Wyślij patrole na każdą przecznice. Jeśli będzie potrzeba, przeszukujcie mieszkania, hotele, restauracje, urzędy, itd. I nie pozwólcie mu opuścić miasta, nawet jako program. Odetnijcie możliwość teleportacji i w mieście.
[Wiem]
MP spadł z krzesła ze śmiechu a że jego dom jest stary (mimo że tego nie widać, bo malowanie, sprzęt najnowszej generacji, itp.) to mało co a podłogę by przedziurawił. "Oni myślą że mnie złapią! O rany! Gdyby on... nie miałem o tym myśleć! A zresztą... i tak nie jestem podłączony do Internetu."
[Jeśli nie jesteś podłączony do Internetu, to ani nie masz dostępu do forum, ani do obrazów (zakładając, że nie masz kablowego połączenia z kamerami)]
Kam193 gwałtownym ruchem wyciągnął z plecaka laptopa i wszedł na forum. Aż zaczął się śmiać, że wcześniej na to nie wpadł.
- Idźcie do jego domu. Natychmiast. - rozkazał, uciszając śmiech, swoim ludziom.
[Chodzi mi że w tym opowiadaniu.]
"Łał, idą do mojego domu..." myślał z uśmiechem. "Teraz się podłączę do Internetu." Co też wykonał i wysłał z forum wiadomość do kama: Co? Cykorzysz? Wysyłasz swoich ludzi o boisz się przyjść w me progi? Nie kłamię, będziesz żałował.
Iza ze zdziwieniem obserwowała rozwój wypadków.
,,O co im chodzi?'' Zastanawiała się. Po chwili dostała olśnienia ,,Pamiętam! I w śnie polowali na siebie, tylko nie mam bladego pojęcia dlaczego''.
Swoim zwyczajem oparła brodę na ręce, a rękę na stoliku i zamyśliła sie głęboko.
Do ZK wbiegł KamcioKowal. Dyszał chwilę ciężko, po czym krzyknął do jednego z pracowników Służby Wewnętrznej:
- Ej! Stefan!!! Żona się pytała, czy to znowu ty wyjadłeś musztardę ze słoika!
Ludzie skierowali głowy w tamtą stronę.
Stafanowi opadła szczęka.
[Haha! Ja nie mogę, KK! Prawie się posikałem ze śmiechu!]
Kiedy grupa specjala podeszła pod drzwi, MP otworzył.
- Ależ proszę! Wchodźcie!
Poszli za MP lekko zdziwieni. Do kuchni.
- Herbata sie zrobiła panowie. Usiądźcie. - zaczęli niepiewnie siadać. - Cukru? A co tam słychać u kama?
Iza nawet nie spojrzała na KomcioKowala. Nic nie słyszała, nic nie widziała, nic nie czuła, tak jak zwykle przy zamyśleniu. A myślała o tym, że jej życie wywróciło sie do góry nogami, że chciałaby byc w domu ze swoimi zielonymi kapciami w żyrafy na nogach, o kimś...
Kam193 wcale sie nie bał. W jednej chwili znalazł sie naprzeciwko MP.
-------------------------------------------------------------
- Aresztować go ! - krzyknął dowódca SW do swoich ludzi, i w jednej chwili KK stał i śmiał się ze Stefana (który nie ma żony), a w drugiej leżał skuty na tylnym siedzeniu odjeżdżającego smaochodu.
[Kogo aresztować?]
Chwila! - krzyknął MP kiedy go aresztowali. - Nie skończyłem herbaty, ty skąpcu jeden!
Iza wyrwała się z zamyślenia. Rozejrzała się, i w jednej chwili była obok kama.
-Nie znaszę tego...-Mruknęła.
- Później ją wypijesz - powiedział kam193 do MP - wiesz więcej niż Ci się wydaje.
(
[Haha! Ja nie mogę, KK! Prawie się posikałem ze śmiechu!] serio?
- Aresztować go ! - krzyknął dowódca SW do swoich ludzi, i w jednej chwili KK stał i śmiał się ze Stefana (który nie ma żony), a w drugiej leżał skuty na tylnym siedzeniu odjeżdżającego smaochodu. 1.
To możemy decydować o losie innych osób? :? W takim razie mógłbym napisać że zastrzelił cię snajper, i byłbyś zadowlony?...
2.
Nie śmiałem się ze Stefana. Całkiem poważnie zadałem to pytanie ;).
Chyba źle zrozumiałeś.)
Tekst właściwy:
Kilkanaście metrów dalej samochód wjechał na skrzyżowanie...
Z bocznej ulicy nagle wyjechał potężny Land Rover który przy pełnej prędkości uderzył w maskę samochodu z KK. Grzmot przeszył powietrze jak burza, następnie wytrysnął deszcz metalu i szkła.
Dwóch ludzi SW siedzących z przodu zostało zmasakrowanych.
W momencie uderzenia samochodem szarpnęło i KK grzmotnął głową o siedzenie. Widział tylko krew i odłamki. Ogłuszony i półprzytomny, z potwornym bólem w głowie i i ramieniu desperacko złapał za klamkę drzwi, otwierając je. Wyczołgał się na zewnątrz. Nagle metr od niego przejechał hamując samochód, i zderzył się z innym wyjeżdżającym z drugiej strony.
Wszędzie były zielone światła. Powstał chaos.
KK biegł półprzytomny, zmuszając każdy mięsień jego oszołomionego ciała do ruchu. Wiedział, że musi się jak najszybciej stąd oddalić.
[[ 1. KK, jak przeczytasz całą historię, to zobaczysz, że są pewne granice decydowaniu o losie innych. Bez kompletnej możliwości decydowania o losie innych, wg mnie, historia miałaby teraz 3 strony, a nie 33. ;)
2. U góry piszę o tym gdzie jest kam193, a pod ------- o tym gdzie są ludzie kam193.]]
-----------------------------------------------------------
Jako, że samochód w którym był KK był częścią większej karawany, Land Rover błyskawicznie otoczyło kilkunastu uzbrojonych mężczyzn. Jego kierowca został aresztowany i chwilę później siedział w samochodzie pomiędzy dwoma ludźmi kam193. Jak się później okazało, przerażenie na jego twarzy i udaremniona przez pilnujące go osoby próba samobójcza było spowodowane tym, iż:
1. nie spodziewał się, że samochody SW są w pewnym stopniu opancerzone. Liczył na to, że przebije się przez samochód i ucieknie;
2. miał już konflikt z ludźmi kam193 i wiedział co go czeka za spowodowanie śmierci dwóch z nich, na dodatek oficerów.
Dziwnym trafem, dopiero po kilku minutach zorientowano się, że z samochodu zniknął KK. Natychmiast rozesłano jego zdjęcie do wszystkich patroli w mieście, które, zgodnie z rozkazem, były na każdej przecznicy.
Iza westchnęła głęboko i zaczęła mówić sama do siebie, co ostatnio dość częśto jej się zdarzało.
-Poamiętam już swój sen... Całkiem... Ale czemu? Podświadomie pomyślałam o nim, i zapamiętałam? Eee... Ciekawe, czy w GNL jest to co się wydarzyło... Zaraz sprawdzimy... Accio torba!
Złapała torbę w ręce, wyciągnęła z niej GNL i otworzyła na stronie 376, gdzie mieścił się spis treści. Mieścił, bo teraz był tam początek 14 rozdziału.
-Namieszaliśmy...
Schowała ksiązkę z powrotem do torby, a torbę przerzuciła przez ramię. Z kieszeni wyjęła spinkę do włosów i zebrała nią włosy.
-Tak lepiej.
[KK, serio]
MP spojrzał ze złością na kama - Ok, ale mam nadzieje że herbata nie będzie zielona! - zakrzknął - A jeśli cię to obhcodzi, to mam na imię Jakub. (Tak naprawde to Hubert) Jakub, nie Kuba. To czasem mnie irytuje: Cześć Kuba! Ale jeśli naprawdę dasz mi hjerbaty to mam nadzieje sobie wybrać. - I poszedł do furgonetki więziennej.
[Ale żeś trafił z tym Jakubem! To moje ulubione imię męskie!]
-A teraz wróćmy do problemu GNL... Kam zniszczył wszystkie egzemplarze po stronie snu... Znaczy nie wszystkie, mój został... Ale czy tak samo będzie po stronie jawy?...
Iza wolała pomyśleć niż zacząć działać bez mnamysłu, bez niczego.
-A może? Warte sprawdzenia!
Wyciągnęła z torby laptopa.
-Jest czy nie jest? Nie ma... Albo nikt jeszcze nie zauważył, albo... Po prostu wszystkie egzemplarze są.
[Nie wiedziałem, Zdzisiu. Ok, Izo]
Jakub wchodząc do furgonetki zdziwił się że tak po prostu się zgodził. Kiedy wszedł serce mu zamarło. Co oni tu robią? Jakub powoli usiadł. Obok niego siedzieli nieprzytomni koledzy z klasy, KK i Tomek.
[To teraz juz wiesz, Hieronimie, OK Hubercie]
Iza wysłała wiadomość telepatyczną do Jakuba ,,Co się dzieje?''
KK zatrzymał się w ciemnej, bocznej uliczce. Dyszał ciężko, a ból się nasilał.
"Gdzie uciekać? Do kanałów? Nie, oni wejdą z noktowizorami i osaczą mnie zagubionego w tym labiryncie. Co robić?! "
Jego wzrok spoczął na samochodach stojących na parkingu.
Po dłuższym namyśle wybrał ...policyjny radiowóz :D. Wsiadł tam i po kilku minutach udało mu się złączyć dwa kabelki. Silnik zaczął działać.
KK siadł. I przyszedł mu do łowy jeszcze jeden powalony pomysł.
"To SZALEŃSTWO. Ale co innego mi pozostało?"
Wpisał 997.
- Halo? Tu pewien KamcioKowal siedzący w radiowozie który ukradłem , numer rejestracyjny <cośtam cośtam> POWIEDZ TYM D**** Z POLICJI ŻE JADĘ POD PAŁAC PREZYDENCKI SPOD ULICY FORUMOWEJ 13/a !
Rzucił telefon na tylne siedzenie i wcisnął do oporu pedał gazu.
" Jeśli to nie wystarczy policji, to złamię jeszcze kilka przepisów drogowych."
Ruszył przez ulicę.
Kontroler uśmiechnął się.
Zaczyna się prawdziwa zabawa.
,,Nic już nie mów. Widzę wszystko. Troche to dziwne-Widzieć oczami innej osoby. A teraz-Mogę wiedzieć, czemu siedzisz w policyjnym radiowozie, razem z Tomkiem(a właśnie, skąd on się tu wziął?) i KK?''.
Iza usłyszała rozkaz kama.
,,Mojego nie zdobędziesz-Pomyślała.-Ale jak schować tą książkę?''
Nagle olśniło ją. Tak samo jak w śnie! Wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie na książkę.
-Ha!-Wyszeptała-I kto tu jest sprytny?
Schowała książkę do torby, zamiast niej wyjęła MP3. Włączyła urządzenie, pogłośniła do oporu i zaczęła słuchać ,,S.O.S!Pomocy!''.
"teraz to KK steruje, a tak wogóle to nie wiem. To jakiś psychopata!" przeszukał szybko kieszenie, Znalazł urządzenie elektromagnetyczne. Szybko otworzył drzwi. Jechali szybko na moście. Jakub przełknął ślinę. "Teraz albo nigdy." Szkoczył nacisnął przycisk urządzenia. Nagle Jakub gwałtownie przyśpieszył, tak mocno że czas dla niego cofał się. Leciał tuż nad wodą.
[KK i Patryx mam nadzieje że odbierzecie moje zaproszenie do znajomych.]
[[To my jesteśmy w Warszawie, KK? ;) ]]
kam193 właśnie otrzymał informację od dyspozytora stołecznej policji (wraz z mapką z aktualnym położeniem pojazdu): "Ktoś ukradł radiowóz i jedzie nim pod Pałac Prezydencki. Wszystkie jednostki policji wysłane w stronę pałacu, ale możemy nie zdążyć. Jest bliżej. Pomóżcie..." natychmiast odpowiedział "Gdyby nie kontrakt 4-5-6, to bym nie pomógł, bo nie mam czasu. Ale skoro muszę to mam tam 8 wozów i helikopter w okolicy. Wyślij im informację na kanał 67,90."
Chwilę później KK ścigały z ziemi 3 pojazdy, z powietrza helikopter a pozostałe 5 wozów blokowało ulice dookoła Pałacu Prezydenckiego.
Kam193 przestał interesować się wydarzeniami pod Pałacem i wsiadał do samochodu patrząc jak zamykają furgonetkę i włączają zabezpieczenia przed używaniem wszelkich postaci magii w środku (włącznie z teleportacją, komunikacją myślową i używaniem różdżek.) Przypomniał sobie o czymś.
- Każ zniszczyć wszystkie egzemplarze GNL - powiedział do kierowcy stojąc w drzwiach samochodu. Kierowca natychmiast włączył radiostację i wydał rozkaz. Furgonetka ruszyła. Kam193 spojrzał na przelatujący helikopter. "Po co to wszystko?" - pomyślał i wsiadł do samochodu.
[[Ups... Nie zauważyłem postów.]]
Gdy przejeżdżali nad mostem, drzwi furgonetki gwałtownie się otworzyły i wyskoczył z nich Jakub. Kam193 wyczuł dziwne wahania czasu. Zorientował się co robi Jakub. Błyskawicznie otworzył drzwi samochodu i wyskoczył prosto na wodę. 5 cm nad wodą wyrosły mu gigantyczne skrzydła o niewyobrażalnej mocy. Błyskawicznie dogonił Jakuba i leciał teraz równa z nim, mimo, że ten cofał czas.
-------------------------------------------------------
W tym momencie konwój z furgonetka zatrzymał się na moście. Ludzie kam193 nie zwrócili uwagi na przelatujących obok Jakuba i Kam193. Nie raz już widzieli jak kam193 i kilkuset innych jego ludzi latają. Nie było to dla nich niczym nowym.
KK czuł że ktoś go obserwuje.
Nagle zobaczył we wstecznym lusterku samochód uzbrojonych SW. Jeden z nich wystawił Uzi przez szybę i zaczął strzelać pociski dziurawiły tylną szybę i bagażnik.
KK schylił się.
"OK, wyjeżdżam na krzyżowanie. A to oznacza że..."
IUUUU IIUUUU IUUUU
z jednej z ulic wyjechały trzy radiowozy. Siadły na ogonie samochodu KK.
Wjechały pomiędzy niego a SW.
KK uśmiechnął się.
"Idealnie".
Oficer SW wybałuszył oczy.
- A policja skąd tu się wzięła!? Zdjąć gliny!!!
- Eee...jeśli zaczniemy strzelać do policji to rzuci się na nas cała warszawska policja. Plus ew. wojsko.- odpowiedział K.
- Pie*yć to. Szef coś wymyśli. A my musimy zabić tamtego.
Powiedz żeby przysłali "wieśniaków". A tymczasem ty- skinął głową na G. -
odgoń psy.
Radiowozy zbliżały się coraz bardziej. KK przygryzł wargi. Zobaczył jednak ciasną ulicę, której lewy pas był zajęty przez korek samochodowy.
"Ciekawe jak się zmieszczą? "- pomyślał wjeżdżając tam.
Trzeci radiowóz nie zmieścił się i przywalił w słup na chodniku. Dwa pozostałe jechały jeden za drugim. Za nimi samochód SW.
- F*ck- powiedział oficer widząc zaistniałą sytuację .- Przekaż wieśniakom żeby przyjechali na ul. Malarską 17. A ty, G, możesz strzelać, co tam.
Obserwator oglądał pościg zaintrygowany.
"Cieekawe.. Bardzo ciekawe."
Edit 1( KURDE! ALE BAŁAGAN SIĘ ZROBIŁ xD MOŻE TO JAKOŚ UPORZĄDKUJMY? A TAK W OGÓLE TO KTO TO JEST JAKUB?)
Edit 2: O, akurat te trzy pojazdy się zgadzają ;)
[[1. KK, mniej przekleństw! :!: 2. Nie bardzo rozumiem, czy z poprzednich postów nie wynikało, że jesteśmy w zgodzie z policją? ;) 3. "SW" odnosi się tylko do Służby Wewnętrznej. Jeśli trzeba już użyć skrótu, to używaj TAI lub SOG 4. Jakub to MP]]
-----------------------------------------------------------
Helikopter nad KK nadał jego pozycję oraz informację: "Ścigany usiłuje zgubić pościg. Zgodnie z paragrafem 4 Regulaminu nakazuję wszystkim jednostką policji, straży miejskiej, straży granicznej, wojska, TAI oraz SOG przystąpienie do pościgu. Zgodnie z paragrafem 456 Regulaminu, przystępuję do ostrzału pojazdu kalibrem 3 mm. "
,,To może ja bym na jakiś czas znikła-Pomyślała Iza-Wrócę za pięć minut, to może wszystko się uspokoi''
Teleportowała się do domu.
-Iza?-Usłyszała za plecami głos mamy.
,,O nie! Nie Iza, przywidzenie!'' Wysłała mamie i szybko teleportowała się PRZED dom.
-Mało brakowało-Westchnęła do siebie.-Ale na szczęście mama posłucha ,,głosu z głowy'' jak sądzę. Lepiej, żeby nie wiedziała jaką moc ma jej córka.
Usmiechnęła się i weszła do domu.
-Cześć Iza.-Powiedziała mama.
-Cześć.
-Uff, już myślałam, że znikniesz.
-Ja zniknę? Niby dlaczego?
-Już nieważne...
-Za pięć minut muszę znów wyjść.
-No dobrze...
Iza pobiegła na górę. Obejrzała się na siebie.
-Ubranie całe pogniecione od spania w snotronie. Trzeba sie przebrać.-Powiedziała do siebie.-I... Wezmę parę rzeczy, mogą się przydać.
Dwie minuty później Iza była przebrana, a jej torba powoli się napełniała.
-GNL, telefon, laptop, różdżka, MP3, portfel...-Wyliczała pakując.
-Długo cię nie będzie?-Mama weszła do pokoju.
-Raczej długo.
-To może weźmiesz kanapkę?
-No dobrze...
,,Cała mama!'' Pomyślała Iza.
-------------------------------------------------------------
Do pościgu za podziurawionym od kul samochodem z KK przyłączały się kolejne pojazdy. Po kwadransie była to już spora kolumna.