Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- NVIDIA to marka luksusowa. Jej technologie warte są wszelkich poświęceń?
- Marihuana i wszelkie narkotyki
- Grupa 3; runda 4; Senegal[mrbrookspl] 1-3 Kolumbia[masterkoza]
- Intel Graphics Driver 15.17.7.2141 dla Windows
- Wirtualizacja desktopa: Windows 7 wchodzi do gry
- Registry Life 1.21 dla Windows
- 23. AC Fiorentina (Mario2004) 5:2 HSV (Pancerek)
- Simsy w Ĺredniowieczu i MMO od twĂłrcĂłw Crysisa - czyli nowoĹci z EA?
- CoreClub: testom nie ma koĹca!
- Geany 0.19 dla Linux
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Co myślicie o paleniu papierosów? Zarówno przez osoby pełno- , jak i niepełnoletnie. A co o biernych palaczach?Wg. mnie jest to chore. Wydawanie pieniędzy na coś, co zabija i mnie i moich bliskich.
Mam koleżankę, właściwie znajomą, która bez 5 papierosów dziennie nie może się obejść. Jej rodzie oczywiście nic nie wiedzą. Ale ta dziewczynadla mnie odrażająca...
Stara kasy, zdrowia, i człowiek śmierdzi.
A rodzicom i koleżance się nie dziw - skoro jej rodzice palą, to czemu ona nie? A jeśli nie palą - to raczej czują smród petów, więc wiedzą.
Koleżanka(lat 14) jara paczkę dziennie i ciągle mówi,że rzuca, a najdłużej bez fajek wytrzymała 4dni ;p Dla mnie papierosy śmierdzą,kase marnują(licząc,że jedna paczka kosztuje 8zł i co dziennie wypalamy paczke,to w miesiac kosztuje nas to 240zł) i zatruwają powietrze jak i ludzi wokoło. Jak poczuję dym od fajki,to mi się rzygać chce... Papierochom mówię stanowcze NIE! xD
Strasznie bzdurny nałóg. Uzależnia, mała przyjemność, niszczy płuca, szkodzi na mózg, ciągnie cholernie dużo kasy. Nikotyna jest silną toksyną, więc podtruwamy organizm.
Wypaliłem parę papierosów, na szczęście kiedyś strułem się cygarem (coś na kształt halucynacji, zimny pot, ciemno przed oczami, mdłości) i mnie ochota odeszła. Na szczęście :D
Straszne świństwo, łatwo i szybko uzależnia, śmierdzi się fajkami, żre masę kasy.
Stara kasy, zdrowia, i człowiek śmierdzi.
A rodzicom i koleżance się nie dziw - skoro jej rodzice palą, to czemu ona nie? A jeśli nie palą - to raczej czują smród petów, więc wiedzą. Jej rodzice nie palą, ale są prawnikami, cały czas nie ma ich w domu, a ona z kolegami robi tam dzikie imprezy.
Jej rodzice nie palą, ale są prawnikami, cały czas nie ma ich w domu, a ona z kolegami robi tam dzikie imprezy. Jak ja o tym marzę :D Tzn nie o dzikich imprezach, tylko żeby rodziców w domu nie było :cuack:
PS. Nie rozumiem jak można robić imprezy u siebie w domu. Toż to masakra jest. Nabrudzą, zniszczą mnóstwo rzeczy, nadymią, zjedzą pół lodówki, wypiją cały barek i weź to sprzątaj.
Jej rodzice nie palą, ale są prawnikami, cały czas nie ma ich w domu, a ona z kolegami robi tam dzikie imprezy. Jeśli są prawnikami, to aż tacy głupi nie mogą być - czyli, że wiedzą, co robi. Jeśli ktoś pali, to go czuć. I czuć mieszkanie. Chyba, ze rzeczywiście cały czas nie ma ich w domu i mieszkają w hotelu, a w domu się nie pojawiają w ogóle.
Strasznie bzdurny nałóg. Uzależnia, mała przyjemność, niszczy płuca, szkodzi na mózg, ciągnie cholernie dużo kasy. Nikotyna jest silną toksyną, więc podtruwamy organizm.
Wypaliłem parę papierosów, na szczęście kiedyś strułem się cygarem (coś na kształt halucynacji, zimny pot, ciemno przed oczami, mdłości) i mnie ochota odeszła. Na szczęście :D Chciałbym tylko zauważyc, że nikotyna w żadnym stopniu nie szkodzi. To jest czynnik uzależniający, nie ma wpływu na zdrowie (tak mówiła ostatnio nauczycielka z biologii). Niezdrowe są substancje smoliste i benzopireny, bo to one niszczą wszystko. Nikotyna nie jest zła, poza tym, że uzależnia, prowadząc do tego, że się samemu zatruwa.
Y? Nikotyna jest toksyną, w dodatku bardzo silną, więc nie wiem czy nie szkodzi :)
Nikotyna jest toksyną, tyle że w porównaniu z innymi świństwami które mamy w petach jej działanie jest niczym. W słabych papierosach (tj. tańszych) znajdziecie nawet substancje promieniotwórcze.
I właśnie ze względu na trujące włąsciwości, cenę i na to że zależy mi na własnym zdrowiu nie palę i wszystkim palaczom mówię NIE. Moi rodzice nie palą, a jak przychodzi do nas w odwiedziny jakiś palacz to go z petami wywalamy za dzwi :D
Chciałbym tylko zauważyc, że nikotyna w żadnym stopniu nie szkodzi. To jest czynnik uzależniający, nie ma wpływu na zdrowie (tak mówiła ostatnio nauczycielka z biologii). Nie lubię podważać autorytetu nauczycieli, ale twoja pani gadała BZDURY.
Nikotyna jest śmiertelną trucizną! Dawka taka, jak w papierosie, jest w stanie ciebie zabić! Palacze nie umierają, bo większość tego syfu wylatuje na zewnątrz trując innych. Ale gdyby zrobić wywar z tytoniu i go wypić... trup na miejscu.
Uważam, że jeśli ktoś zdecyduje się palić papierosy, i jeśli nie jest to jakaś bliski, to niech się truje, tylko wkurzające jest to , że zabija innych wokól. Poza tym palacze nie są tego tak świadomi, że wszystko, ich ubranie, firanki w domu itp. przesiąka dymem z papierosów....i śmierdzi. A ja nie moge oddychać w obecności palaczy i zazwyczaj musze 'uciekać' od nich palących na przystaknach przystaknch itp..... ;;//
Ja jestem biernym palaczem i wcale mi się to nie podoba. Moi rodzice palą, a ja tym śmierdzę i się truję. No ale dobra... Dla mnie palenie jest totalną głupotą, bo po co psuć zdrowie sobie i innym i śmierdzieć? Po co za to płacić? O.o Chyba powinni dopłacać palaczom za to, że się trują, nie odwrotnie, ale dobra :D
Wśród znajomych, całe szczęście, tylko jedna koleżanka pali, więc jak coś to się ją wygania na bok, żeby tym na nas nie dymiła.
Zastanawia mnie tylko czemu tyle osób pali? Wszyscy wiedzą, że śmierdzi, wszyscy wiedzą, że to niezdrowe. Więc co jest w tym fajnego? Zakazany owoc? Wydaje mi się, że to nie jest tak. Bo od alkoholu czy dragów nie ma tylu osób uzależnionych jak od papierosów. Wszędzie widzi się palaczy, jest to właściwie dość 'akceptowany' nałóg. Jak idzie ktoś z papierosem to nie rozmyślamy nawet nad tym, że pali, że to złe i nie na miejscu, a jak mijamy jakiegoś żula z butelką mamy trochę inną reakcję. Nie wiem czemu tak jest...
Być może to jeszcze przyzwyczajenia z poprzedniej epoki, gdzie palenie było modne i wręcz "wskazane". Zauważcie że na wszystkich peerelowskich filmach jest pełno palaczy. Palenie w tamtych czasach było "na topie". Stąd tak dużo u nas starszych osób które palą.
Tyle się tyczy osób starszych.
Jeśli chodzi o osoby młodsze, które nie miały styczności z PRL-em powód może być taki: papierosy działają (przynajmniej na niektórych) odprężająco. Na dodatek nie szkodzą od razu, tylko złe czynniki kumulują się i uderzają w nas po jakimś czasie. Takie już mamy podejście: nie patrzymy w przyszłość. Więc co polakowi nie zaszkodzi w najbliższym tygodniu to uważany jest przez niego za nieszkodliwe.
Bierne palenie jest gorsze niż czynne :/
Jeśli chodzi o osoby młodsze, które nie miały styczności z PRL-em powód może być taki: papierosy działają (przynajmniej na niektórych) odprężająco. Tak im sie tylko wydaje. Dym tytoniowy i nikotynowy pobudza przysadkę, potem są jakies sprzezenia zwrotne których nigdy nie rozumiałem :) w wyniku których jest produkowana adrenalina która przyspiesza bicia serca itd.
Właśnie dlatego napisałem że na niektórych. Bo niektórych pobudza, innych uspokaja, innym pomaga myśleć, ale wszystkich zdecydowanie truje.
Poprostu przyrównujesz inne "poziomy" że tak powiem.
Jesli mijamy żula - to owszem, reakcja jest inna, ale na to składa się wiele czynników - smród, brud, wygląd i takie tam.
Gdy mijamy kogoś normalnie wyglądającego etc z butelką piwa reakcja jest raczej taka sama jak w przypadku fajek.
Okej, coś w tym jest... Ale gdybyś zobaczył kogoś 'normalnie wyglądającego', kto wlewa w siebie hektolitry alkoholu to też byś o nim dobrze nie pomyślał, o palaczu-smoku nic takiego nie przychodzi na myśl. Tak przynajmniej myślę, chociaż pewnie wynika to z tego, że po alkoholu (oczywiście mówię o konkretnych ilościach... nie że po jednym piwie czy coś) nie kontroluje się swojego zachowania, a tytoń chyba niczego takiego nie powoduje, chociaż nie wiem, nigdy nie paliłam. Według mnie jak powiesz o kimś 'ćpun' albo 'pijak' to będzie to odebrane przez ludzi o wiele gorzej niż 'palacz'.
Byłam ostatnio na wykładzie właśnie o paleniu i tam było powiedziane, że nikotyna to właśnie najmniejszy śmieć w całym papierosie. Ona ma uzależniać, a inne substancje - szkodzić. I na tym polega ten trik z plasterkami na skórę, kiedy rzucasz palenie - one dozują samą nikotynę, tak więc nie ma tego gwałtownego głodu nikotynowego. A kiedy zmniejsza się regularnie dawki to powinno się łatwiej od tego uwolnić (nie wiem, nie miałam okazji sprawdzić8))
Ja jestem absolutnie przeciw paleniu, ale najbardziej mnie wkurza jak ktoś zabija mnie. Czasami ledwo się powstrzymuje, żeby to takiemu komuś powiedzieć.
A tak w ogóle, to palacze mogliby się czasami zastanowić - kupują paczkę z napisem "PALENIE ZABIJA" i co...? I zabijają siebie, a przy okazji wszystkich w około.
W dużym skrócie nie zgodzę się z tym, kto to powiedział.
http://img27.imageshack.us/img27/2374/tabelkaz.gif
Głód nikotynowy jest mniej groźny niż głód od heroiny (tzn. nie można od tego umrzeć, w każdym razie tak sądzę), ale palacz który rzuca papierosy z dnia na dzień bez żadnych plasterków, gum itp (co odpowiada odwykowi od heroiny metadonem) czuje się fizycznie chory, może mieć drgawki i zachowywać się cokolwiek dziwnie.
//Edit - oczywiście proszę wziąć pod uwagę że tabelka nie przedstawia szkodliwości, tylko potencjał uzależniający.
Nie zgadzasz się z tabelką, tak? (Chodzi mi o to, czy cię dobrze zrozumiałam)
W takiej wytuacji ja się lekko nie zgodzę z tobą. Przeczytaj podpis - "miara mocy uzależniającej", a nie skutki głodu x-ego. Bo coś może być samo w sobie mniej uzależniające, ale po nie braniu/paleniu/wciąganiu/piciu tego czegoś efekty mogą być dużo bardziej groźne i odczuwalne. I trzeba jeszcze rozróżnić dwie rzeczy - skutki psychiczne i fizyczne, choć to pewnie często na siebie nachodzi.
No właśnie źle mnie zrozumiałaś :)
Chodziło mi dokładnie o to, co napisałaś.
Nadal utrzymuję że nikotyna w papierosach jest najgorsza. Gdyby jej nie było nikt by ich nie palił :D
Pety - dym wali, ludzie walą, kase żłopią... Jak mnie irytują palacze na przystankach. Jak ktoś pali fajkę raz na dzień/ dwa raz na tydzień... to bez przesady, ale jak ktoś wypala paczkę dziennie!?!?! ... kurde ja nie zamierzam palić.
Nikotyna uzależnia, a tolerancja na nią rośnie szybko (czyt. potrzeba coraz większych dawek, żeby zadziałała) - nałogowy palacz wchłania dziennie dwukrotną dawkę śmiertelną tej substancji.
Więc po jakimś czasie większość palących od czasu do czasu będzie palić więcej. Zaznaczam że nie wszyscy.
Mi również przeszkadza palenie na przystankach.
Mnie za to przeszkadzało, jak dziś byłam na spotkaniu klasowym i z 14 osób, które przyszły (prawie połowa, bo w klasie jest 30, i tak jestem zaskoczona wysoką frekwencją...) paliło chyba 10 (nie liczyłam, ale chyba tak to wyszło z tego, co potem sobie myślałam...), albo co najmniej 9. Ja wiem, że wszyscy chcą być fajni i w ogóle, ale przez palenie chyba nie udowadnia się nikomu, że jest się wartościowym człowiekiem..? Wróciłam totalnie zadymiona i śmierdząca tym dymem... Dla mnie to straszne, że tyle osób pali to świństwo. Umiem jeszcze zrozumieć sziszę, bo chociaż nigdy nie paliłam i wątpię, żeby to było nie wiadomo jak przyjemne (co może być fajnego w dymku?), to chociaż ładnie od tego pachnie i nawet miło się wąchało :D Ale i tak nie planuję próbować, bo po co? Nie mam potrzeby próbować czegoś, do czego mnie nawet nie ciągnie...
Jest tu jakiś palacz na forum? Albo ktoś, kto kiedyś palił? Powiedzcie mi, to aż takie fajne sobie zakurzyć? Dym chyba nawet nie ma smaku... Ale może nie wiem jak to jest, bo nigdy nie próbowałam. Zatem pytam z ciekawości, może ktoś się podzieli doświadczeniami :D
Oj ma smak. Powyżej 12zł za paczkę staje się ledwo znośny. W tańszych papierosach jest paskudny. Dym poraża płuca, w pierwszej chwili tak "zatyka". Na początku kręci się od nich w głowie, co jest "przyjemne". Znosi ból i może chwilowo poprawiać samopoczucie (na np. 10 min). A co potem? Następny papieros :/
Paliłem też sziszę, i dziwię się po tym jak ludzie mogą palić papierosy :) Niebo a piekło, choć oczywiście też uzależnia...
Pooglądajcie to:
http://wp.tv/i,Szok-Najmlodszy-palac...l?ticaid=6858a
Jasne, jasne, ludzie, śmiejcie się, żeby dzieciak wiedział, że robi dobrze... :? :? :?
Jego rodzice/opiekunowie mają chyba sieczkę zamiast mózgu, bo inaczej nie umiem tego opisać.
Długo sobie chłopak nie pożyje, widziałem to.
Istnieje mit że nikotyna hamuje wzrost. Nieprawda, znam kilka osób które zaczęły palić w podstawówce i rosną normalnie, albo nawet szybciej niż przeciętnie ;D
Jak dla mnie papierosy = 2 metry pod ziemią.
Wiele użytkowników pisało : Osoba paląca śmierdzi,jest to pożeracz pieniędzy i sposób na zabicie się. A do tego szkodzi się osobom w swoim towarzystwie. Coś okropnego. o ! ^^'
Ja też nie popieram palenia, choć próbowałam, ale nie z powodu chęci przypodobania się znajomym. Wszędzie mówi się o tym, że dzieci/młodzież pali/pije/itp, aby zaimponować koleżankom i kolegom, ale wg. mnie to nie prawda. Raczej chodzi o to aby dowiedzieć się jak to jest i dlaczego wszyscy tak się tym zachwycają lub tak to krytykują. Mówi się, że najlepiej jest uczyć się na własnych błędach, bo żadne opowiadania ani przestrogi oraz zakazy nie działają tak jak przekonanie się na własnej skórze dlaczego nie warto palić . Ja osobiście wiem, że to nic ciekawego bo włosy i ubrania bardzo szybko przesiąkają dymem papierosowym, a nałogowi palacze tracą strasznie dużo nie tylko kasy, ale również czasu na palenie.
Rozmawiacie tutaj o paleniu papierosów. Jeśli ja mam wyrazić swoje zdanie na ten temat to mam wielu kolegów którzy pala i stwierdzam ze jest to straszny syf. Jednakoż zastanawia mnie wasze zdanie na temat paleniu shishy. Co o niej sadzicie?
"Rewolucyjne badania" "dowodzą" że "palenie sziszy jest gorsze od palenia papierosów".
Ja bym nie wierzył w te bzdury. Szisza jest lepsza (w ogóle, w przeciwieństwie do szlugów DOBRA) w smaku, mniej rwie gardło, nie bolą płuca, cud miód malina. Jak ktoś ma zamiar palić fajki to polecam sziszę :) Oczywiście, można się uzależnić, jak od wszystkich przyjemnych rzeczy.
Szisza raz na jakiś czas, to raczej pozytywnie.
Eee, powiem tak - może niektórych to śmieszy i w ogóle (nawet starszy mi nie uwierzył jak mu to powiedziałam ;)), ale nigdy nie próbowałam palić papierosa. Sziszy też nie próbowałam, ale siedziałam koło osób palących i powiem tyle, że odczucia były o niebo lepsze niż kiedy przebywam przy ludziach palących papierosy. Szisza po prostu ładnie pachnie. Nie mam pojęcia jak 'smakuje' szisza czy papieros, ale stwierdzenie, że 'raz na jakiś czas pozytywnie' mnie trochę dziwi. Szisza i papierosy to chyba taki sam tytoń, nie? Uzależnia się tak samo, przyjmijmy, że szkodzą w podobny sposób (i jak ktoś nie pali nałogowo to ogólnie nie ma większych spustoszeń w organizmie). Oświećcie mnie, jeśli się mylę. Pewnie zachowuję się jak dziecko, które pyta rodziców skąd się biorą dzieci, ale jako że nie wiem, to pytam :D Może mi ktoś jakieś różnice przedstawić? :D Poza 'smakiem'?
To nie jest taki sam tytoń. Do sziszy używa się tytoniu smakowego (właściwie melasy do shish), więcej tutaj -> http://pl.wikipedia.org/wiki/Mokry_tyto%C5%84
Szisza to rytuał, papieros to nałóg. Dwa różne światy :)
(To moja prywatna opinia)
Największy problem polega na tym, że gdy wpadniesz w nałóg, to szybko przeskoczysz na zwykłe papierosy. Szisza to po prostu większy wydatek, a i w niektórych przypadkach szkodzi bardziej od papierosów. Podobnie jest ze zwykłą fajką. Chętnie bym taką zapalił i spróbował, ale szkoda kasy na trucie, więc raczej nigdy tego nie tknę.
No niby jest tak, że można się uzależnić, ale właściwie od wielu rzeczy można się uzależnić, co nie oznacza, że nie można ich próbować. Uzależnienie od coca-coli, chociażby ;) A nie ma nic złego w szklance coli raz na jakiś czas chyba :)
Tak szczerze, jako że naprawdę przykładam wagę do zapachu (jak coś śmierdzi jest be, jak coś pachnie jest niamś :D), to chętnie spróbowałabym sziszy. Tylko znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że jestem strasznie podatna na takie 'uzależnienia', co sprowadziłoby się do tego, że chciałabym więcej i nie poprzestałabym na jednokrotnym spróbowaniu. I tu jest cały ból ;)
Zwróć uwagę na to, że tytoń (mówię tu ogólnie, o sziszy również) i alkohol uzależniają najczęściej i najszybciej. W dodatku najbardziej trują (z tych najpopularniejszych i dozwolonych używek). Cola przy tym to pikuś, woda mineralna prawie.
Tytoń i alkohol może i uzależniają najczęściej (ale wydaje mi się, że to tylko dlatego, że są najpopularniejsze), ale i tak wszystko zależy od człowieka. Sziszy nie próbowałem, chętnie to zrobię :] Papierosy i owszem, ohydne jak nie wiem co. Fajkę i cygaro też kiedyś na pewno spróbuję, ale to nie tak popularne wśród młodzieży, więc najpewniej będę musiał poczekać do osiemnastki :P (nie znam nikogo, kto by je palił, a nie będę prosił nikogo, żeby mi kupił, bo nie dość, że to nielegalne (xD) to jeszcze dziwna by to była prośba)
BTW Alkohol jest najbardziej szkodliwy (razem z tytoniem)?! Co Ty... Gadasz? Ja czytałem coś zupełnie innego. Papierosy owszem, ale alkohol? (chodzi mi oczywiście o rozsądne ilości)
Nie wiem czy najczęściej i najszybciej, Luk, ale sam fakt, że coś uzależnia nie oznacza, że nie wolno czegoś spróbować. Ja mam tylko obawę, że szisza mogłaby mi się tak spodobać, że nie tyle co bym się fizycznie uzależniła, co po prostu na tyle by mi się podobała, że gdyby była okazja to bym nie odmawiała. A parę razy w miesiącu już jakąś szkodliwością jest. Jestem truta przez otoczenie, nie bardzo chciałabym truć się sama... Chociaż nie ukrywam, że szisza kusi mnie tym ślicznym zapachem.
No właśnie, istnieje coś takiego jak rozsądna ilość alkoholu. Fajek już nie.
Jasti - smak shishy nie jest wiele lepszy od zapachu :)
Alkohol jest najbardziej szkodliwy (razem z tytoniem)?! Co Ty... Gadasz? Ja czytałem coś zupełnie innego. Papierosy owszem, ale alkohol? (chodzi mi oczywiście o rozsądne ilości) Alkohol szkodliwy jest, choć w "rozsądnych ilościach" (głupie określenie, bo każdy może "rozsądne" uważać za większe lub mniejsze i w dalszym ciągu będzie mu się wydawało, że to "rozsądne") nie tak bardzo, prawie wcale. Poprzednio napisałem jakoś dziwnie... No nie wiem, sam siebie już nie rozumiem. To pewnie ze zmęczenia...
No, ale wracając.
No właśnie, istnieje coś takiego jak rozsądna ilość alkoholu. Fajek już nie. Przez "rozsądna" chodzi Ci o nieszkodliwą? Tu się zgodzę. Jedna obydwie rzeczy cholernie uzależniają. I z "rozsądnej ilości" często robi się nierozsądna, choć pijącemu wydaje się inaczej.
Zgodzę się. Jestem uzależniony od alkoholu. Fizycznie nie, ale psychicznie jak najbardziej. Przez cały Sierpień celowo nie piję (miesiąc trzeźwości, poza tym w wakacje najtrudniej), ale nie ma szans żebym po wakacjach nie pił :)
Rozsądna ilość to dla mnie tyle, że wszystko pamiętam i nie wymiotuję :D
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szisza
I tyle. Chyba jednak nie jest fajnie próbować.
Z całym szacunkiem - bzdury. Czytałem.
1. Tytoń w sziszy jest waporyzowany, nie palony - nie powstają substancje smoliste, (które i tak zatrzymała by woda!)
2. Wspomniana woda zatrzymuje mnóstwo syfów znajdujących się w dymie. Woda wylewana z sziszy jest żółta.
Mimo to nie palę sziszy często. Najprzyjemniejsze jest coś, co robi się rzadko :)
O, Vooyu, ładnie ująłeś to, czego ja się boję w przypadku próbowania sziszy - wiem, jestem wręcz pewna, że nie uzależnię się fizycznie, ale jak spróbuję, to mi się spodoba, a potem będzie od okazji do okazji. To byłoby u mnie (zakładam, że by mi się spodobało ;)) jak u Ciebie z alkoholem - uzależnienie tkwiłoby w psychice. Jak okazja byłaby codziennie, to wyjdzie na to, że palić mam codziennie. Nie chcę narażać ani zdrowia, ani budżetu ;) Z piciem jest inaczej, bo wiem, że muszę wrócić do domu, wiem, że muszę być za siebie odpowiedzialna i nie przeholuję z ilością (no, w zwykłych okolicznościach ;)), bo się, że tak powiem, nawalę. A od palenia nie ma uczucia, że to już dość, że już koniec. Pali się kiedy się ma ochotę, a jak się ma ochotę cały czas, to się pali cały czas. Nie wiem czy rozumiecie, o co mi chodzi :D Nie umiem tego lepiej wyjaśnić :D Więc mimo tego, że chcę, chyba ospuszczę sobie próbowanie, przynajmniej na razie :)
Jedyna rzecz, której obiecałem sobie że już nigdy nie wezmę, to tabaka. Przywaliłem chyba 1/3 dawki śmiertelnej na pierwszy raz XD Zarzucę tylko jednym, jedynym linkiem. Ale jak szalenie istotnym :) Tylu ludziom już to pokazywałem, a jednak nadal jest on potrzebny :D Już sam tytuł jest świetny :P
http://www.tbx.pl/tabaka/tradycja/krucjata.html
EDIT:
Zmieniłem nazwę tematu :]
Zeg - do tabaki nic nie mam, nie twierdzę że jest niezdrowa, rozumiem ludzi którzy wciągają ją dla przyjemności, aromatu...
Fakt, zachowałem się jak "fazowicz", nie celowo tylko z braku wiedzy - nabiłem rurkę z coffe heaven (ilość mniej więcej odpowiadająca 1 papierosowi :/) i wykonałem "strzał" - w jednym momencie cała tabaka ląduje w nosie. Pomijając fakt że mogłem stracić węch (na szczęście nie :D), bujało mną po pół metra w każdą stronę.
był to Gawith miętowy.
No cóż, wielu ludzi uczy się na własnej głupocie.
Vooyu pytanie za sto pkt. skąd wiesz tyle o tytoniu itp, składzie i w ogóle? z neta?? Jak tak to nie wiem jak można na takim źródle opierać swoje poglądy. No offence.
Btw, Jasti masz zarajedwabista postawę co do sziszy :D really nie znam wielu osób, które tak by się kontrolowały, mi samemu też trudno jest czasem czegoś nie spróbować :D Chociaż staram się nie wdepnąć w jakieś rzadkie gówno.:)
Używaj polskich znaków i staraj się nie robić literówek.
A co do sziszy - staram się unikać pokus, których uniknąć mogę, bo ja mam tzw. 'słabą silną wolę' :P //Jasti
O tytoniu wiem dużo z życia codziennego :D
Tzn. sam sporo paliłem (wiem, głupio); znam bardzo uzależnionych od niego ludzi.
Głód tytoniowy jest zaskakująco mocny.
Sam nie wierzę w wiele informacji z neta, np. na temat potężnej szkodliwości sziszy.
Ja słyszałam od koleżanki(w moim wieku, ale w innej grupie), że w jej klasie niektórzy już palą. Chcą chyba zdrowie sobie popsuc! W każdej szkole powinien, ktoś taki jak tata Neta, pokazac uczniom co się stanie, jak zaczną palic. Czemu jak tata Neta? Bo wtedy nikt nie zaśnie, każdy będzie słuchał, i może zrozumie.
Książka jedno "real" drugie - każdy by go olał tak czy siak, a teraz palą praktycznie od 3 klasy pdst niektórzy, fakt, troche to "straszne" ale bardziej mnie osobiście przeraża brak jakiegokolwiek szacunku do starszych - jak ja miałem te 10 lat to do nikogo sie nie prułem pomijajac wygłupy z kumplami, a teraz? taki 10 latek wyklnie i będzie się "sadzić" czy to do 15latka czy 20 czy 70, i to JEST naprawdę...straszne ;p
A takiego bachora strach walnąć bo poleci do matki smt i będziesz mieć problemy (pomijam fakt że możesz go połamać czy coś), i mimo że go 1 ręką unosisz w powietrze tak że właściwie nic nie może zrobić to i tak kozak straszny, ehh.
Asru, to jest cholerna racja. Smutno jest patrzeć na dzieciaki, pijące palące, klnące... i chodzące do 3 klasy podstawówki... Co do postów o Tacie Neta... życie nie jest takie kolorowe, a większość nastolatków i tak "wie" swoje
Tja, naiwna wiara że po występie takiego taty Neta wszyscy rzucą narkotyki. :-/ Ludzie to wyjątkowo uparty gatunek...Ciągle są reklamy w stylu "nie przekraczaj prędkości- dbaj o życie", a i tak regularnie są wypadki drogowe, bo ktoś jechał 200km/h. >>
Nastolatkom cholernie ciężko wbić coś do głowy. Widzę to na własnym przykładzie :D
I to mnie wnerwia. Te próby nakłaniania ludzi do nie brania narkotyków. Ich sprawa - doskonale wiedzą, co robią i czym to grozi. Wydawanie kasy na reklamy typu "Piłeś - nie jedź" czy inne są całkowicie bezsensowne. Może zadziałają na ten znikomy procent, ale reszta oleje to.
Pijani i naćpani nie przeszkadzają mi, pod warunkiem, że nie wsiadają za kierownice. I jak dla mnie akcje "Piłeś - nie jedź" mają jakiś sens, nawet jeśli działają na mały procent - to działają.
Nie no, ja myślę, że ogólnie rzecz biorąc to człowiekowi są potrzebne takie reklamy, żeby było wiadomo, że palenie/picie/ćpanie jest złe, ale to jest na zasadzie tego, że jak próbujesz i jesteś w jakiś sposób inteligentny to masz poczucie tego, że jest to nie do końca w porządku. Jakby z bilbordów rzucały się plakaty dragów do nabycia w spożywczaku to byłoby to dla ludzi czymś naturalnym, nie mieliby pojęcia o szkodliwości tego, prawda? Podsumowując - jak ktoś będzie chciał to i tak będzie sobie pił/palił/ćpał, ale wiedząc, że tak nie powinno być, o.
Tabaka jest ok ale w zdrowych ilościach. Sam tabaczę od jakiegoś roku i dość dużo już przeszedłem z tabaką od uzależnienia, po totalny wstręt to niej (mdłości na samą myśl). Papierosy uważam, za ogólne zło itd. Prędkość uzależnienia jest zastraszająca, do tego dochodzi cena i zapach. Dlatego jestem zdecydowanie na nie palaczom. A akcje typu "piłeś nie jedź" uważam, za przydatne jeśli nie bije od nich głupotą, jak ostatnio była akcja z motocyklistami których Smerfy przedstawiali na plakatach jako Marchewki i porównywali ich do warzyw...
http://www.babychums.com/tag/tong-liangliang/
bez komentarza...
Masakra :?
Najbardziej wkurza mnie to że tego gościa zapisano w (tfu) księdze rekordów guinnessa... :| Noż po prostu ręce opadają...
Swoją drogą, te całe "rekordy" stają się coraz bardziej żałosne i idiotyczne...
A palenie uważam za czysty idiotyzm. Pojęcia nie mam, co w tym jest przyjemnego. Tzn. pewnie jest ;p ale nie rozumiem jak można palić, palić i palić nie przejmując się konsekwencjami.
O, KK, ja też nie rozumiem. Ale ostatnio odbyłam ciekawą pogadankę z ojecem:
- Czemu przyszłaś tak szybko?
- Bo zaczęli papierosami częstować... no to żeśmy przyszły do domu.
- Mówię Ci, nie warto... Pal sobie jak chcesz, ale tak, żebym ja nie wiedział. Chociaż nie wiem skąd miałabyś brać kasę. Bo to nie dość że kosztuje, to jeszcze wszystko w środku cię boli, na prawdę boli.
Akurat on ma doświadczenie, bo jak miałam się urodzić (:D) rzucił palenie, żeby mi się nic nie stało...
Dla ścisłości, boli jak wypalisz za dużo. Zwyczajne objawy przedawkowania silnego narkotyku.
Papierosy to syf... Z wszelkich wyrobów , które trzeba podpalić(xd), toleruję tylko marihuanę. Maryszką się nie da zatruć - papierosami tak. Słabsze osoby po wypaleniu paczki niekiedy mają zawały itp. Dawka śmiertelna dla marihuany to około 80 000 jointów, a wypalenie tego w ciągu paru godzin jest niemożliwe. Wniosek - marihuana jest lepsza, nie uzależnia, no i można samemu uprawiać.
Tia, i jak ktoś jest niedoświadczony, naciąć...Znam 2 laski (XD już nie mogę), które kupiły "marychę" za 30dychy. 1gram. Już się jarają: aaa! palimy maryche, jeee! aż podchodzi koleś i mówi: a wy wiecie, że palicie earl greya?
Wg. mnie palenie to idiotyzm. Czegokolwiek.
Tak, ten syf "od dila" za 30zł ma mało wspólnego z Mary Jane :D W zasadzie mogą ci sprzedać wszystko jeśli się nie znasz...
Procesor: problem w tym że właśnie nie można :D
//edit: przy znacznie mniejszej dawce niż śmiertelna trafiłbyś do szpitala w silnym szoku, albo byś przyciął komara i przez parę godzin ciężko by cię było obudzić...
Picie,życie, też.
Jaki jest sens tych wszystkich kampani anyt-papierosowych, i ogólnie anty-używkowych? Jaki sens ma życie samo w sobie? żaden.
Komuś sprawia przyjemność palenie? niech pali! Ktoś lubi się uchlać? niech chleje, ktoś ludzi wypalić jointa z kumplami? niech pali!
Życiem trzeba się bawić, opcja szkoła-praca-emeryturka-piach mnie nie kręci.
Ogólnie to temat na dłuższy post, i ogólne przemyślenia pseudo-filozoficzne me w ostatnich 2 latach, może kiedyś....
No niestety.
Zależy od jakiego dila, niemniej dzieciarnia pali często majeranek zamiast Meri.
Życiem trzeba się bawić, opcja szkoła-praca-emeryturka-piach mnie nie kręci. a niestety mi coś mówi, że moje życie będzie wyglądało: szkoła-ksiąąąąąążki-studia-ksiąąąąąążki-praca-nerwica-praca-nerwica-brak czasu na nic-praca-początek uwielbienia nikotynowego, chociaż byłam przeciwna-praca-emerytura, na której nadal pracuje-trup
Kolorowa przyszłość z dymkiem...
To od CIEBIE zależy, więc, nie podoba się? - zmień to, pff.
Stawiaj sobię cele, realizuj je, po lekkiej zmianie nastawienia da się zmienić "nie do poznania"
To od CIEBIE zależy, więc, nie podoba się? - zmień to, pff.
Stawiaj sobię cele, realizuj je, po lekkiej zmianie nastawienia da się zmienić "nie do poznania" No cóż, tylko że moje cele do tego mnie prowadzą Inaczej nie potrafię, nie potrafię się wyluzować na tyle, żeby iść na impreze i patrzeć na ludzi potykających się (bo amaretto, czy choya silver nikt mi nie kupi ^.^ a nic innego nie pije). Ani dusić się dymem. Mój mózg cały czas jest na pełnych obrotach i coś robi-liczy, wyobraźnia, wzory, funkcje, chemia organiczna, chemia nieorganiczna, trajektornia lotu kuli, etc.
Asru, z całym szacunkiem, ale znam lepsze sposoby na czerpanie radości z życia niż ćpanie i chlanie. Celem reklam anty-papierosowych jest przede wszystkim uświadomienie ludzi którzy nie wiedzą czym to grozi i trują ludzi w około.
Znacie patent e-papierosów? podobno zdowsze. No al nie ważne, kupa to kupa.
Finatka, znajdź sobie hobby :) Takie nie mające nic wspólnego z celami życiowymi, żebyś się mogła wyluzować etc. Nie każdy musi lubić impry, nie? :)
Finatka, znajdź sobie hobby :) Takie nie mające nic wspólnego z celami życiowymi, żebyś się mogła wyluzować etc. Nie każdy musi lubić impry, nie? :) JA już mam hobby...
//Proszę do tematu o sensie życia, oks? bo czuje warny w powietrzu.
co do e-papierosów, to mają ich zakazać :D Bo za dużo nikotyny zawierają, bardziej uzależniają itd.
Dzisiaj usłyszałem, że kumpel jarał... cynamon...
Dzisiaj usłyszałem, że kumpel jarał... cynamon... Rozłożyłeś mnie na łopatki :D Co kur...jak?...CYNAMON?
Wszystkie przyprawy da się palić... W sumie lepiej cynamon niż tytoń :D
Palili na dwa sposoby, jak cygaro(pałeczki cynamonowe) i mieli sproszkowany, żeby zobaczyć czy skręt wyjdzie :) Wg. mnie dziwnie smakowało :)
Cynamon... Mam akurat.
Ale czy to w ogóle ma jakiś wpływ na organizm? :P
Kumaryna jakiś tam może ma... Obniża cukier. Pytanie jeszcze jaki ten cynamon, bo jak masz mielony w torebce to pewnie sporo w nim kakao :D
(kakao zawiera anandamid który jest ponoć podobny do THC)
w sumie nie polecam się w takie rzeczy bawić, pewnie zadziała na granicy placebo i tylko płuc szkoda.
Cynamon w pałeczkach taki:) Kumaryna, kurwaryma, nawet nie wiem co to, szczerze mówiąc. Nie interesowałem się składem cynamonu. No ale podobno smaczne, tylko trzeba jakiś filtr na to skołować :) ( w budzie próbowali bez)
Najlepsze są domowe filtry np. wałeczek z kawałka chusteczki :D
@up: Akurat mam w pałeczkach. Testować? xD
Wiesz co, nie wiem :) Ja się zaciągnąłem kilka razy, nie wiem jak tam z większymi "Dawkami" :) Ale ogólnie z filtrem jest git, nie czuć popiołu tylko taki słodki smaczek :)
Nie gadałem z wiarą co całą pałeczkę wypaliła, ale te kilka zaciągnięć było ok. No, ale ja w takich sprawach nie lubię doradzać :)
PS. U nas w budzie, naet nie wiem jak to się stało :D Znaleźliśmy cynamon w pałeczkach i wpadliśmy na pomysł, żeby go zajarać. :) "Produkt nie ma odpowiednich testów i nie został sprawdzony przez komisję UE"
Pro, tipy się robi najlepsze z kartonu. Z okładek zeszytów np :D
Tia, tylko nie rozumiem, jak one mają działać... Bo to nic nie wchłonie raczej xD
Jakiś tam osad zawsze na tym zostaje, tak jak w fifce, im bliżej końca tym mniej osadu. Lepiej z niż bez :)
Papierosy. Najczęściej LMy niebieskie, czasami mentholowe. Całkiem niezłe są też Davidoffy.
Od prawie 2 lat na tym jadę i na 6-7 filiżankach kawy dziennie. Przynajmniej przestałem siwieć i mogę jakoś normalnie spać.
Przy okazji nie mam już takich huśtawek, jak kiedyś.
Może kiedyś rzucę, nie wiem. Na razie dobrze się z tym czuję.
Ja nie palę i nie zamierzam. Mam paru... znajomych, którzy palą, ale przynajmniej nikogo do niczego nie namawiają. Mój Wujek zmarł w wieku 50/60 lat na raka płuc wywołanego właśnie paleniem tytoniu (papierosy i fajka). Wiem jak to się może skończyć, i nie mam zamiaru sobie niszczyć zdrowia. Dodatkowo papierosy są drogie, nawet teraz jeszcze bardziej podrożały (akcyza) i cieszę się że nie wydaję pieniędzy na takie gówno.
Co do tego niszczenia zdrowia... Bawią mnie osoby, które mówią "Tyle osób w okół mnie pali i nic im nie jest"...
Taa... A akurat tobie się coś trafi. Mojemu wujkowi się trafiło i nawet nie muszę "próbować pierwszego razu", bo wiem od małego do czego to prowadzi.
Fajki to wywalanie kasy w błoto... Syf jakich mało. Człowiek tylko śmierdzi z daleka no i się podtruwa. Nie wiem jakie korzyści z tego mogą płynąć. Jakoś nie próbowałem i nie zamierzam. Mnie dym papierosowy odrzuca. Za żadne skarby nie zapalę. Generalnie wszelkie możliwe używki są beee. Rezygnacja z takich rzeczy albo chociaż porządny umiar to zysk dla zdrowia i portfela ;).
Heh... Ty chyba nie mówisz poważnie :P.
Nie, mówię absolutnie poważnie.
Czemu tak uważasz?
Bo to po prostu powolne samobójstwo. Ciekaw jestem ile jeszcze pożyjesz :P. Choroby serca gwarantowane.
Być może. Jakoś nie jest mi z tym źle.
Kawę bardzo lubię, bo dzięki niej przynajmniej jakoś funkcjonuję przy 4-5 h snu.
A papieros idealnie mnie odstresowuje, zwłaszcza po sprawdzianach. I, jak już wspomniałem, przestałem tak mocno siwieć, jak kiedyś.
Mentolowa fajka raz na miecha nie jest zła, ale nie częściej ;)
Po sprawdzianach? Czyli w budzie palisz?
Co do kawy- paskudztwo. Jak muszę się obudzić po 5h snu- to albo prysznic, albo jakiś zimny sok. A jak nie to chodzę cały dzień i ziewam z niewyspania.
Co do papierosów- mój tata pali ze dwie paczki na dzień, moja babcia z jedną. Z tym, że u babci rzadko bywam. Mnie po prostu ten dym dusi i jak mam okazję to popielniczkę jak najdalej wynoszę żeby na mnie dym nie leciał. Bo niestety zostałam biernym palaczem, czy tego chcę czy nie.
Mój kolega z klasy pali. Mnie to totolotek, jego sprawa. Tyle, że po ok dwóch latach palenia fajek, można by za to dobry aparat kupić czy cokolwiek innego. Zresztą iście uroczo wyglądają żółte od fajek zęby. Co nie?
Owszem, palę i w szkole i w domu.
Co do żółtych zębów - one same się nie robią. Jeśli je myjesz regularnie, to nic się nie dzieje.
Niestety, mam taki tryb życia, że bez kawy długo nie pociągnę. Zdarza mi się pić ją o 9, 10 wieczorem, kiedy muszę długo się uczyć.
I dobrze - nie pal. Nawet biernie staraj się nie palić.
Hah, biernie. Niestety nie mogę. Chyba że wyrzucę tacie fajki przez okno. W moim gim. palenie by nie przeszło, ale ty już zapewne w liceum jesteś?
W gim też popalałem. A teraz, tak I klasa LO. :)
Wiesz co? Kiedyś wyrzucałem tacie fajki przez okno. I myślałem, że mnie to nigdy nie dotknie.
Ja kawę uwielbiam, ale z reguły nie mam na nią czasu, czajnika pod ręką albo akurat ochoty. Jakoś tak wychodzi, że pijam ją raz na dwa dni. Najczęściej na mieście albo u znajomych, jak ktoś mi akurat do picia zaproponuje xD. Chociaż nie... Kiedyś, w szkole, wpadliśmy na pomysł, żeby w radiowęźle postawić czajnik. Miałem akurat taki mały turystyczny, to go użyczyłem. To były fajne czasy. Na przerwach kawa, herbata, kto co chciał. Wystarczyło kubek przynieść. Ale sytuacja zrobiła się niemiła, kiedy jeden gość bez pomyślunku wziął sobie herbatkę na geografię... Musieliśmy wtedy zawiesić herbacianą działalność.
U mnie w rodzinie tylko babcia jedna pali. Moi rodzice absolutnie nie. Więc ja nawet biernie nie palę, co mnie cieszy :). W ogóle jak się tak teraz zastanawiam, to tak ze znajomych jakoś bliżej nie znam nikogo, kto by palił. Chyba, że naprawdę jednego na rok i to jeszcze jakoś tak specjalnie, w piwnicy zamkniętej na klucz, żebym ani ja ani nikt się nie dowiedział... ale szczerze wątpię :D.
Ja też lubię kawę, małą filiżankę z mlekiem rano wypić, ale nie 5-10 filiżanek dziennie! To za dużo, nie zdziwię się, jeśli już cię łapią skurcze, bo ci to wypłukało magnez z organizmu. Chyba że bierzesz jakieś dodatkowe tabletki uzupełniające. Dodatkowo niby pijesz tą kawę żeby funkcjonować, ale po 10 filiżankach się nie da! Wiesz co to "zdenerwowanie kofeinowe"? Zbyt dużo kofeiny w organizmie, skutkami tego jest zdenerwowanie, brak koncentracji, nerwowość. Ale po co ja się produkuje, i tak nic to nie zmieni.
W każdym razie nawiązując do papierosów, biernie też nie pale. U mnie w rodzinie NIKT nie pali. Przynajmniej tak jest "oficjalnie". Nawet jak z kolegami jestem na dworze/placu i jak zdarza mi się być w gronie palaczy to się odsuwam od dymu, ew. proszę o takie odsunięcie się :)
Co do szkoły, to w mojej szkole, w ubikacjach panuje kraina wiecznej mgły. Co przerwę. Niby coś się starają z tym robić, ale nie moja sprawa. Palić i tak będą.
Największy syf w paleniu to to, że zatruwają innych. Płuca palaczy mnie nie interesują, wiedzą, co robią. No dobra, interesują mnie u mojej rodziny, fajnie było za szybko rodziców nie stracić, ale niestety nic im nie wyperswaduję. Fajnie jest śmierdzieć świeżą fają co dnia, zwłaszcza dla kogoś z tak czułym węchem jak ja </3
Nie wiem co jest dziwnego w tym, że ktoś pali w szkole, jak ktoś jest 'wciągnięty' w nałóg to dość oczywiste, że i tak pójdzie zapalić. Nie popieram, ale to nie jest nic niezwykłego.
Jak chodzi o kawę to lubię z ekspresu albo rozpuszczalną (żadnych śmieci w środku! Fusy be!), ale temat można by zmienić. Mamy chyba coś o używkach :)
Hmm... powinienem uściślić. Wypicie więcej jak 5 filiżanek kawy zdarza się mi dość rzadko, ponieważ, kiedy wracam do domu jest już trochę za późno. Ale, jak już mówiłem, czasami potrafię wypić kawę o 22.
Żadnych skurczów nie mam, zdenerwowany też nie jestem, a jedyne, co mam po kawie, to większe ''ogarnięcie się'' i entuzjazm.
Gorzej jest, jak miksuję to z trzema czy czterema tabletkami na ból głowy(ale wtedy przynajmniej mogę się uczyć).
My mamy automaty w szkole i nie ma problemu jak ktoś postawi sobię kawkę/herbatkę na stole podczas lekcji, może prócz jednej nauczycielki, heh.
Brał ktoś z was kiedyś tabakę? Kolega miał na zielonej szkole i nas częstował (w sumie to ja już wcześniej ją wciągałem) i muszę przyznać, że chociaż nie ma po niej żadnej "fazy" ani odpałów to fajne uczucie jest w nosie :P
Owszem, i to się przytrafiło.
Ale zdecydowanie bardziej wolę papierosy... :P
Brał ktoś z was kiedyś tabakę? Kolega miał na zielonej szkole i nas częstował (w sumie to ja już wcześniej ją wciągałem) i muszę przyznać, że chociaż nie ma po niej żadnej "fazy" ani odpałów to fajne uczucie jest w nosie U mnie w szkole jest teraz moda na tabakę. Wciągają tego na kilogramy i niby jakieś "odpały" mają. Śmieszne.
Na katar w sumie przydatne czasami, tak to nie.
Kiedyś widziałam taki fajny wierszyk / rymowankę " Pali mama, tata, syn, a pieniądze idą w dym"
Niestety jestem biernym palaczem, aczkolwiek moja mama przy swoich rodzicach w ogóle nie pali, a przy nas to bez problemu. Zapytałam się jej dlaczego to robi ( nie pali przy rodzicach). Odpowiedziała mi że nie chce ich denerwować ( a mnie to może?) Chore :(.
Precz z papierosami!
Oj, dziołcha. W Twoim wieku też się zarzekałem, że nigdy papierosa do ust nie wezmę, brałem udział w akcjach antynikotynowych, zwalczałem ten nałóg w domu. Udało mamę się przekonać, taty nie.
I co? Sam w to wpadłem. Ale wcale nie czuję się przez to nieszczęśliwy. Jest z tym mi dobrze, relaks mam po sprawdzianach, poza tym przyjemnie jest wyjść i choć na chwilę poczuć się wolnym, bez żadnego stresu.
Liceum zmienia ludzi często o 180 stopni.
Ja to bym chyba podziękowała za takie zmiany prawdę mówiąc. Zresztą u mnie w klasie niektórzy palą i zastanawia mnie fakt czy im aby na to kasy nie szkoda.
Mówiłem, o ludziach, którzy nie palą.
Dziwi mnie deczko, że w Twojej klasie pali się, bo jak ja byłem w I czy w II klasie gimnazjum, to nikt u mnie nie palił w szkole. Bo niby po co? Chyba tylko dla szpanu. W LO większości ''odbija'' i po prostu nawał stresu(dzień bez sprawdzianu to u mnie w szkole święto, o tygodniu bez sprawdzianu nie wspomnę - a wyobraź sobie, jak jest po 3 czy 4 sprawdzianach jednego dnia) powoduje, że trzeba wyjść i odetchnąć. Tak samo jest z kawą. Ja bez takiej mieszanki nie przeżyłbym u siebie.
No wiesz, dla szpanu to chyba nie- mało osób o tym wie, że palą. A ja wiem stąd, że całą geografię słuchałam kłótni w temacie- ''kto kupi fajki?''
Szczęście, że nikt więcej ze znanych mi osób nie pali.
Co Ty, Andrzej, u Ciebie w gimnazjum nie palili? U nas całkiem sporo osób paliło. No, a w ogóle to mam LO + gimn, więc ogólnie obserwuje się, że tamci mają denerwujący zwyczaj palenia w toaletach. Schodzi się do kibla i od razu czuć, gdzie jest gimnazjum. Przez usłane dymem podziemia można przedrzeć się do Komnaty Tajemnic - WC-palarni. Liceum wychodzi na fajkę przed szkołę, ale oni smrodzą w podziemiach. Masakra -.- I, moim zdaniem, to jest dla szpanu. To, że w szkole się nie chwalą to dość oczywiste, po co im problemy? Poza szkołą palą, żeby się polansować wśród znajomych. A w szkole muszą, bo są uzależnieni, nie? Nie da się chyba uzależnić tylko poza szkołą :D Więc palą i w szkole, i poza nią. Jak dla mnie logiczne.
W II nie. W III to się sypnęło i całkiem sporo osób nawet paliło.
U mnie też jest LO i gim razem, zresztą teraz spora część gim to rejon, a rejon, jak to często rejon - nie za ciekawy, więc nie brakuje i I-szoklasistów palących.
A u nas mamy w LO mamy dość miejsc palących choć niedawno była afera, że uczniowie LO ponoć ''sikali po klatkach schodowych'', puszczali głośno muzykę, przeklinali, rozbijali butelki. Bzdura. Idziemy, jesteśmy cicho i spokojnie, rozmawiamy sobie i jest bardzo przyjemnie. Jeśli ktoś zaklnie - to pod nosem, by nikt nie słyszał. A butelki i sikanie po klatkach to już jest jakaś fantasmagoria.
Zresztą, to całkiem miły przerywnik między lekcjami.
U mnie w gim nauczyciele jak i klasa dobrze wiedzieli kto w szkole pali, z tego powodu jakoś problemów nie mieli chyba że przyłapani na fajce w szkole - czasami im kazali zamieść boisko czy coś w tą mańkę, ale zazwyczaj nauczyciele nawet nie podchodzili do szkolnej "palarni" aka za jeden z rogów szkoły, po_prostu czasami była "akcja" dla pozorów ogólnie.
E, u nas nie ma nawet żadnych 'akcji'. Co jakiś czas wychowawczyni powie, że znowu ich widziała na fajce i mogliby chociaż chować te papierosy jak widzą nauczycieli. A tak to nauczyciele co jakiś czas się pobulwersują, że znowu się spóźniają na lekcje i że mogliby szybciej palić. W zasadzie to tyle.
Jak to pierwszy raz zobaczyłem, w telewizji, to aż przystanąłem z wrażenia. http://www.youtube.com/watch?v=H7u7aDDA8J0 Gościu nazywa się Ardi Rizal. W internecie więcej informacji.
Wiem wiem, parę dni temu też to odkryłem.
W tym wieku i w takich ilościach- uch... Gwarantowane zahamowania wzrostu, dojrzewania, że o chorobach płuc i raku nie wspomnę. Może w przypadku palących nastolatków nie zawsze się to tak kończy, no ale do cholery, dwulatek? W takim wieku organizm jest jeszcze bardziej narażony na te wszystkie g*wna w papierosie.
A tak właściwie to ile palisz na dzień, Andrzej. Jeśli pisałeś to sory, przeoczyłem.
Palę 8 do 12 fajek, rzadziej do 15.
Czemu pytasz?
Z ciekawości. Chciałem wiedzieć czy palisz tylko tak na wyluzowanie przed jakimś sprawdzianem albo coś czyli dwa, trzy razy dziennie czy normalnie, paczkę albo pół.
Nie<kręci głową>.
Przed sprawdzianem nie umiem się wyluzować. Ale po sprawdzianie adrenalina opada, a papieros w tym pomaga.
Nie wiem jak i kiedy to rzucę.
Ja na razie nie zamierzam palić. Według mnie to niezdrowe i może gadam teraz jak stara baba, ale nie chcę sobie zatruwać organizmu, bo jestem na dodatek alergiczką.
Oo Palenie w I czy II klasie gimnazjum? :O
Każdy tak chrzani w gimnazjum, ja też zarzekałem się w Twoim wieku, że nigdy nie wypalę. Teraz palę i jest mi z tym dobrze.
Każdy w końcu spróbuje.
Alergia na papierosy?
Ja próbowałem mając lat 8 potem z 11, teraz ostatnio też, i więcej niż mentolową fajke raz na pół roku nie palę ;p
Ja próbowałem mając lat 8 potem z 11, teraz ostatnio też, i więcej niż mentolową fajke raz na pół roku nie palę ;p Bo Ty wolisz coś, co ma minimum 10 %.
Każdy? Skąd pewność? Mam siedemnaście lat, czyli gimnazjum już za mną. I nic.
BTW, ludzie w gimnazjum są w wieku, gdzie większość już próbowała, a część pali stałe. Nie wiem skąd ty czerpiesz informacje. Albo żyjemy w skrajnie różnych warunkach.
A to źle?
Każdy. Zobaczysz, że przez statystyczne 58 lat życia, które Ci jeszcze zostało, przynajmniej raz zapalisz papierosa. Nie musi Ci zasmakować, pewnie nawet drugi raz nie weźmiesz. Ale pierwszy raz zawsze jest. Jeśli by nie był, to na samych palących przemysł tytoniowy by nie zajechał daleko. Nie ma osoby na świecie, która mając stosunkowo łatwy dostęp do papierosów, nigdy w życiu by nie zapaliła. Oczywiście, nie mówię tu np. o takich, którzy nie palą ze względów zdrowotnych, bądź trudnej sytuacji materialnej.
A BTW, to skąd to wiesz? Autopsja nie wchodzi w grę. W I czy II klasie gimu mało kto pali, bo po prostu nikogo to nie ciągnie, zaczyna się w III klasie czy nawet dopiero w liceum/technikum, bo dochodzi multum stresów. I właśnie wtedy jest najwięcej palaczy. O SP nawet nie wspominam, bo jak ktoś tam pali, to od razu go piętnują wszyscy. Nie mówię tu o takich 'patologiach'.
Nie, nie jest źle, bo ja też czasem lubię wypić, ale zdarza mi się to bardzo rzadko. Po prostu podsumowałem, że Asru od papierosów woli alko. Więc nie rozumiem ataku.
Właśnie pod koniec sp/początek gim zaczynają palić dla szpanu, LO to już inna sprawa, bo palą powiedzmy z powodu stersu, uzależnienia z gim albo okazyjnie na imprezach/smt.
Co do "spróbowania" to się zgodzę, bo próbować próbuje większość.
Ech, Andrzej ;) Wątpię, żeby każdy, aczkolwiek zdecydowana większość z pewnością. Mogłabym się z Tobą założyć teraz, ale to bez sensu, bo nie dość, że Ty nie będziesz miał jak tego sprawdzić, to ja nie będę niczego nikomu udowadniała. Ale nie i już ;)
Czemu autopsja nie wchodzi w grę? Ja sama nie musiałam palić, ale przecież chodziłam do gimnazjum i przecież mam znajomych, nie? I jak już kiedyś pisałam w tym temacie, mam LO + gimn w jednym budynku i wystarczy przejść koło toalet gimnazjum, żeby zobaczyć i poczuć piękne smugi dymu. Popieram Asru, to, że zaczynają palić tak młodo to w sporej mierze próba szpanu, no a poza tym dochodzi opcja 'chcę spróbować', nie? Zakazany owoc, etc. Dla mnie powód 'stres' jest słaby, ale nie paliłam, nie wiem czy działa. No, a poza tym mówiłeś, że ileśtam dziennie tych fajek wypalasz, 10 czy jakoś tak, c'nie? Nie wmówisz mi, że 10 razy dziennie jesteś tak masakrycznie zestresowany, że musisz zakopcić. A jeśli jesteś to to już chyba jakieś poważniejsze problemy, nie sprawdziany.
Ach, tam nie było ataku, tylko zwykły tekst bez emotek. Straszny internecie, zabierasz mimikę :) W każdym razie, ja odebrałam Twoją poprzednią wypowiedź jakby z wyrzutem, pytałam więc czy źle, aczkolwiek nic złego na myśli nie miałam :)
Różnie to bywa ze stresem. Ja się stresuję często.
Ale nie powiem, żebym tego nie lubił.
Chyba, że sugerujesz, że ja to dla szpanu robię.
Nie, tego nie powiedziałam ani nie sugerowalam. Tylko powód 'stres' jest trochę bez sensu. Palisz bo lubisz, nie dlatego, że się stresujesz. Moim zdaniem to jest usprawiedliwianie się przed samym sobą.
Być może. Nie czuję się tylko winny, bym miał się z jakiegoś względu usprawiedliwiać.
Co do spróbowania bo widzę że ktoś to poruszył: moja mama spróbowała raz i do tej pory więcej nie zapaliła, a moja babci zapaliła kiedyś u kogoś 'tak na spróbowanie' i pali do tej pory. Rzuciła palenia najdłużej na pół roku. W związku z tym ile kasy uchodzi na fajki ( kiedyś liczyłam- przy paleniu przez wiele lat paczkę dziennie,wychodzi tyle kasy, że można samochód kupić), wolałabym nie próbować.
Ha, rzuciłem :D
to jest tak, spróbujesz - ok.
zapalisz od czasu do czasu - ok
a potem będziesz mieć dużo stresu, ogólnie pojętych ciśnień i? Zaczniesz palić nałogowo.
Moje objawy po odstawieniu fajek:
- fale gorąca
- oczopląs (realnie)
- zawroty głowy
- non stop myślenie o paleniu ;)
rzuciłem dlatego że mnie serce zaczynało boleć od tego palenia... że dużo kasy na to idzie to żadna motywacja do rzucenia...
za to fajna opcja jest jak się rzuci i po miesiącu wypali jednego mocnego fajka - jest tak niedobry że zupełnie się odechciewa :D