Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- EMPiK - Top Lista - tydzieĹ 21
- Sophos Anti-Rootkit 1.5.4 dla Windows
- KawaĹek tekstu FNiN8? - jest taka moĹźliwoĹÄ
- New: Nie zarejestrowany Other: Nie zarejestrowany,zmorek15,ladamian [IP]
- items soulbound
- Google nie chce Windows, Microsoft zarzuca mu hipokryzjÄ
- Nawigacja NavRoad NR320BM Moto w ofercie Komputronika
- Nowe iPody pojawiÄ siÄ jesieniÄ ?
- gretl 1.9.1 dla Linux
- Obsidian Entertainment pracuje nad trzeciÄ odsĹonÄ cyklu Dungeon Siege
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wzory-tatuazy.htw.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
Co myślicie o "spożywaniu alkoholu" (jak to się pięknie określa) w wieku 13-18 lat? Szkodliwy, zły? Co o tym mówią Wasi rodzice? Na razie się nie wypowiadam, żeby sprowokować dyskusję :DAlkohol jest dobry, ale może być źle wykorzystany (jak wszystko na tym świecie). Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby od czasu do czasu trochę wypić, ale bynajmniej nie po to żeby "być pod wpływem".
Codzienne picie skrzynki piwa (no, może przesadziłem) z kumplami pod blokiem uważam za... nie, to nie jest idiotyzm. Jeszcze gorzej.
Czyli, żeby było wiadomo... picie alkoholu przez osoby nieletnie w niewielkich ilościach uważam za dopuszczalne od czasu do czasu, pod warunkiem że to mózg kontroluje picie, a nie odwrotnie.
Edit: To jest tak samo jak z ograniczeniem wiekowym np. w grach komputerowych. Są ludzie, którzy wiedzą do czego służy głowa i potrafią z niej korzystać, a są ludzie, którzy mają głowę tylko po żeby nosić włosy :D.
PS: No i uwielbiam wina, o czym kiedyś wspominałem.
Zgodzę się z lukiem "Alkohol jest dobry", ale do pewnego momentu i z umiarem ;]
Dlatego odświętne napicie się Wina, czy innego trunku nie uważam za szczególną zbrodnię.
Dorosły czy nie, pić powinien z umiarem. Nie jestem za tym, żeby się zalać. Pewnie, że bym mogła, ale raz - chciałabym pamiętać co robię, żeby sobie powspominać :P, dwa - nie chciałabym się za siebie wstydzić, przecież nie wiem co zrobię jak się natrzaskam, trzy - po co potem dać się wkręcać znajomym, czego to nie zrobiłam? Potem nie docieknę, czy to prawda, cztery - nie lubię w siebie tyle wlewać :D
Osobiście nie przepadam za piwem. Bo mi się w brzuchu po nim przewraca. Jedno czy dwa piwa mogę wypić, dla towarzystwa. Żeby tak bardziej dla smaku to jakiegoś drinka. Wina kiedyś nie lubiłam, ale to pewnie dlatego, że może nie miałam do czynienia z dobrym. Teraz lubię ;)
Ta. Arizona z gwinta :D Lubię piwo, wino (szczególnie białe) i rodzice mi nie robią problemów. Piję rzadko, przy okazji (no, chyba że w wakacje) i nigdy nie byłem pijany. Na uroczystościach rodzinnych itp. też nie ma z tym problemów :) Ale widzę że trzeba z tym uważać (w okolicy "mieszka" sporo tak wyniszczonych żuli, że się chwilami zastanawiam czemu tanie wino jest legalne). Chociaż prawdę mówiąc istnieje alternatywa dla alkoholu, mniej szkodliwa dla wątroby i mniej uzależniająca, ma nawet sporo zastosowań medycznych. Zonk jest taki, że nielegalna; także tutaj o niej nie piszę :)
Ja tylko piłam szampana [kieliszek] pod okiem taty, którego potem mama spieprzyła ^^
No ale poza tym... Aha, Karmi na grillu. Ale poza tym nie lubię.
Hah... A właśnie. Karmi zawsze dziwnie na mnie działało. Niecała butelka i od razu robię się bardziej rozmowny :). Dwie i zaczynam odpływać :D. Przy trzech już nie wiem, bo i nigdy tyle nie piłem. W każdym razie... unikam Karmi jak tylko mogę, bo to jedyne piwo, które działa na mnie... dziwnie :). Ogólnie za piwem jakoś szczególnie nie przepadam, ale też nie żywię do niego urazy. Wino (czerwone półwytrawne lub półsłodkie) rulez, to chyba jasne :).
Heh Karmi. Napój niskoprocentowy :D
Nie powiem żeby mi jakoś smakował, po ilości większej niż jedna buteleczka zbierają się we mnie odruchy wymiotne, ciekawe dlaczego xd
Wina jedynie półsłodnie, słodkie a najlepsze są babcinne które po jednym kieliszku ścinają... xD
Ja nie preferuję picia. Nie chodzi o opicie się, bo mając 15, 16 lat, Red's jest jak soczek jabłkowy, ale o wątrobę. Po prostu powili się wyniszcza, aż w końcu po iluś latach, jest ona całkiem zniszczona. Słyszałem o wielu ludziach, którzy zaczynali w młodym wieku, a potem (choć nigdy bie byli pijani)siadała im wątroba. Takie jest moje zdanie.
No cóż, może jestem ciota, ale spokojnie czekam na osiemnastkę xD Zarówno z powodu przysięgi komunijnej jak i z tej prostej przyczyny, że mi się nie chce xD
No wiecie... Co do wątroby to się nie zgodzę. Picie w małych ilościach nie szkodzi. To już o wiele bardziej szkodzą chipsy, cola i różnego rodzaju chemia (np. sztuczne słodziki) w produktach spożywczych. Chyba każdy teraz potwierdzi, że te trzy rzeczy są ogromnie popularne wśród młodzieży na całym świecie. Zatem nie wiem, jaki sens jest w czepianiu się szkodliwości piwa?
Ja piwa nie lubię, za to zawsze delektuję się winem na różnych uroczystościach rodzinnych - tych większych i mniejszych. Nigdy nie byłam pijana i myślę, że to po prostu głupota, bo nigdy nie możesz być pewnym, że nie zrobiłeś jakiegoś głupstwa. I nie wiesz, czy będziesz pijany po trzech piwach czy po sześciu. Dlatego lepiej nie ryzykować i nie tracić kontroli nad własnym życiem;)
No cóż, może jestem ciota, ale spokojnie czekam na osiemnastkę xD Zarówno z powodu przysięgi komunijnej jak i z tej prostej przyczyny, że mi się nie chce xD
Nie jesteś żadna ciota, tylko człowiek, któremu w miarę zależy na zdrowiu
dobrze powiedzine xD
ja nie piję ... uważam to za totalną głupotę ... rozumiem, ze można tak od czasu do czasu, z kumplami z jakieś okazji ... ale takie "od czasu do czasu" przeradza się często w "codziennie". A wtedy człowiek staje się uzależniony, zniszczy swoje organy i całkiem przty okazji swoje życie ... znam wielu ludzi, którzy teraz nie mogą się obejść bez puszki dziennie. Uczą się ze mną. Teraz właśnie stoją zgrają na PKS i są tacy schlani, że nie wiem, czy uda im się wsiąść do autobusu. W sgl to samo. Na każdej lekcji na ławce butalka z "Ice Tea" tyle, że ze zmienioną zawartością. Wino, to co innego ;) nie jestem temu przeciwna ^^ ale bez przesady ... ostatnio, po imprezie u kolegi rozmawiałam z koleżanką. Opowiadała, jak to cudownie, gdy się spije, ze "odchodzą wszystkie smutki" ... że jest się wtedy 'trendy' ... no jasne, jest się tredny ... świetnie. Zapytałam się jej, dlaczego to robi ...
-Dla fazy-odpowiedziała O. -Nie byłam świadoma, gdy skałdałam przysięgę, więc teraz musiałam ją złamać. I dobrze zrobiłam
nooo. Dobrze zrobiłaś. Dla fazy. A po 30 latach, spotkam ją przy śmietniku, nawaloną ...
Można do tego dorobić ankietę...
Nie jesteś żadna ciota, tylko człowiek, któremu w miarę zależy na zdrowiu Hmm... Brzmi mi to wszystko tak, jakbyś sugerował (a może potępiał), że nie zależy na zdrowiu tym, którzy piją, nie ważne czy piją bo są uzależnieni i chcą się nawalić, czy po prostu piją w niewielkich ilościach dla smaku. I zaznaczam jeszcze raz: alkohol nie szkodzi, chyba że ktoś pije dużo.
Jest pewna granica między zwykłym piciem, a uzależnieniem. Ta granica jest cienka i bardzo łatwo jest ją przekroczyć, ale istnieje coś takiego jak wola. Jeśli ktoś ma odpowiednio silną wolę to jest nikłe prawdopodobieństwo, że się uzależni. Ja czasem piję wino, bo lubię wino. Jeśli już piję, to nie ze znajomymi pod budką, tylko w domu albo u gości. Moi rodzice to tolerują i podzielają mój punkt widzenia. Picie nie jest złe, pod warunkiem że pije się z umiarem. Umiar w moim przypadku to nie więcej niż lampka wina na miesiąc, a i tak picie zdarza mi się nawet rzadziej.
Pije sporadycznie, podczas jakiś festynów i imprez rodzinnych.
Głównie piwo, czerwone wino, szampana reszta to tak nie bardzo mi pod chodzi.
Nie mam nic na przeciw od czasu do czasu a ani w głowie mi sie uzależniać... zresztą jak miałabym to zrobić? Nie chciałabym być niewolnikiem alkoholu...
Tyle że właśnie alkohol osłabia tą wolę i nigdy nie wiesz, kiedy twoja wola nie wytrzyma;) Poza tym nie możesz się kontrolować... Ja w sumie mam tak samo jak luk - piję wino czy szampana (piwa nie lubię, jakoś mi nie smakuje;)) na rodzinnych imprezach (przy rodzicach:P) czy normalnych imprezach (na które prawie w ogóle nie chodzę)^^
Z alkoholem jest ten problem, że jest bardzo cienka linia pomiędzy piciem dla smaku i uzależnieniem. Często osoby pijące dla smaku są uzależnione. Jednak pijąc okazyjnie (Tak wiem okazja do picia jest codziennie xD) choćby nie wiem jak się starać naprawdę ciężko się uzależnić. I tu jest ta diametralna różnica pomiędzy papierosami a, alkoholem. Dlatego okazyjnie nie pogardzę wysokim procentem ;]
:D Ciekawy temat... "Picie"...
Pić czy nie pić? Oto jest pytanie. Pić na kolację czy pić na śniadanie? xD
A ja mogę śmiało powiedzieć, że piję. Piję i to dużo. Chlam, można by rzec. Wiele osób twierdzi, iż każdemu człowiekowi potrzebne są dwa litry płynów dziennie, ja zazwyczaj spożywam ich więcej, więc... Aa... O TAKIE picie chodzi xD
Zdarza się. W zdecydowanym większości przypadków dają mi rodzice. Więc po kolei.
PIWO
Smakuje mi, ale nie jakieś byle jakie. Najbardziej gustuje w Heinekenach i Carlsbergach. Jakieś Żubry czy inne biedronkowe VIPy mi nie smakują i ich pić nie będę(nie mam za dużego doświadczenia, więc nie wiem jakie jeszcze mi posmakują a jakie nie ;))
Piję rzadko, zresztą jak wszystkie inne alkohole.
WINO
Wino jest spoko, smakuje mi nawet bardziej od piwa. Wolę czerwone od białego, i raczej słodsze niż wytrawniejsze ;)
WÓDKA
Piłem raz. Też mi rodzice dali ^^ Ohydna jak nie wiem co, a na dodatek śmierdzi... Nie mam zamiaru mieć z nią więcej styczności ;)
INNE
Nie piję dużo, więc nie znam za wiele "innych", ale pamiętam, że miód pitny i Metaxa(mimo iż trochę przypomina wódkę) smakowały mi. A zwłaszcza ten pierwszy... No naprawdę miodzio xD
No... To chyba tyle. Uważam, że picie przed osiemnastką nie jest niczym złym, jeśli się myśli. Ja myślę ;) A luk słusznie zauważył, że alkohol wcale nie niszczy wątroby w aż tak wielkim stopniu. Jeśli zawsze wychodzić by z takiego założenia to czytanie jest niezdrowe. Oglądanie telewizji też. Chodzenie do szkoły i do pracy siedzącej również. Nie wspominając już o mieszkaniu w mieście i jedzeniu żywności ze sklepów! ;)
... nie sądziałam, ze mam do czynienia z takimi pijakami ^^ żartuję oczywiście :) hmm ... Modd, Porto to chyba wino, a nie piwo, czyż nie? ;)
A no ;] I to dobre :P
Wódki póki co nie zamierzam pic, za szybko można się uwalic i nawet nad tym nie zapanowac. Pijąc wino czy piwo kontroluję swój stan trzeźwości, przy wódce raczej nie ma szans :D
Kontroluję? A kiedy przestajesz pić?
a) kiedy tracisz ochotę
b) kiedy masz już dość
c) kiedy jesteś kompletnie schlany?
^^
Kiedy się kończy... :P Nie no, żartuję, ja tak nie mam. Nie mam ochoty to nie piję. Chyba, że jeszcze mam ochotę, a czuję, że nie bardzo mogę więcej, bo chcę nad sobą panować (ze dwa razy się zdarzyło...) to też sobie mówię dość. Przecież czuję, gdzie ta granica...
I co, nikt tu nie lubi wódki, jak rozumiem? :D Znaczy ja tak czystej też nie bardzo... Ale drinki to najlepsze co być może z alkoholu ;) Z sokiem pomarańczowym lub multiwitaminą. Tak, żeby sobie posmakować, żeby się nie nawalić, żeby się po prostu napić (na pragnienie, nie na alkohol...). O, i fajnie jest :)
Wóda jest obrzydliwa ... co jak co, ale jestem pewna, ze przez ten spirytusowy zapach nie tknę jej do końca życia ;)
Przy drinku tego nie czuć :D I nie każda wódka śmierdzi... znaczy każdą czuć, ale nie każda mnie odrzuca.
Jasti ... jaka znawczyni :D
Nie, właśnie tak nie bardzo ;) Bo ani na nazwach się nie znam, na jakichś rodzajach czy czymś :D Ale naprawdę nie każda jedzie :D
Przestaje kiedy czuje, że jeszcze trochę a mogę stracic panowanie nad sytyuacją :P
Ja o Drinkach mam nieco inne zdanie xD Smaczny sposób na uwalenie xDDD Niby jak soczek, ale nagle jak Ci uderzy do głowy to nawet się nie zorientujesz :D
Ja tam nie przepadam za czystą...
A zresztą ja ostatnio mój kolega(który chwalił się że wypije 0,7 i się nie nawali) a wypił 3 kieliszki i zahartował se na buty, a później błądził po lesie...- i jak na niego patrzyłem to mi przeszła ochota na picie:S
Z kolegami się z niego nieźle śmialiśmy :)
Spirytus śmierdzi mniej niż wódka i mniej wali w usta. (Mniej chemii). Piłem z orenżadą (raz, dla ścisłości ;)) Grzeje porównywalnie do browaru, a mocne że... Ale i tak się nie upiłem :D Może mocna bania? W każdym razie więcej nie eksperymentuję, bo ponoć mi może szkodzić czy coś (lekarz :D)
Widzę, że tematy zaczynają schodzić na spirytus. Zaraz się będziemy chwalić kto ile denaturatu wypije^^^^^^
Hmm... No proszę, takie grzeczne dzieci, a alkoholicy xD. Co pan Kosik pomyśli, gdy to przeczyta? (żart)
Ja piję co jakiś czas np. co miesięc ^^
Najlepsze jest wino, w dodatku jest zdrowe, bo dawniej (400 lat temu) w bogatych domach to był napój codzienny. Tak jak u nas soczek, a żyli na tym długie lata.
Wódka jest ohydna, stworzona chyba tylko dla jakiś żuli spod kiosku, bo łatwiej się tym upić :P
Piwo jest niezłe, chociaż gorsze od wina. Najlepsze są Carlsbergi
Gdzies czytałem, że 95% gimnazjalistów spożywa alkohol. Nieźle, nie?
Raz w życiu byłem nawalony, ale to tak, że pamiętam tylko jakieś migawki ^^ Nie kojarzę, co się działo, jak byłem pod "wpływem".
W szkole kupa osób pije. Nawet dziewczyny sobie wlewają do puszek po Liptonie Ice Tea piwo i piją na lekcji. Dyrektorka ma w gabinecie barek, pełny, co chyba samo mówi za siebie :)
Gdzies czytałem, że 95% gimnazjalistów spożywa alkohol. Nieźle, nie? Coś mi się w to nie chce wierzyć. Gdzie to czytałeś?
U mnie wszyscy w klasie piją(no może 1 osoba nie) część osób często, część osób od czasu do czasu...
Coś mi się w to nie chce wierzyć. Gdzie to czytałeś? Nie wierzę. Tylko 95%? Moim zdaniem tyle to było pijanych w trupa :D
Denaturat... mniam xD (żart)
Ja wódki też nie lbię, a drinki... próbowałam ze trzy razy łyczka od mamy i mi smakowało. I są take kolorowe^^ Kiedyś moja mama miała turkusowy sweter i tata jej zamówił drinka w tym kolorze (na zamówienie, w menu nie było;)):D Dobry był:P
Hmm ja lubie piwo, ale czasami tylko piję.
Nic nie zaszkodzi troche wypić, ale z umiarem ;-)
Bo potem bedą z was takie żuliki spod mostu :D <joke>
:lol: ja nie mogę. Sami smakosze :) a co sądzicie np.o wódce owocowej, likierze? Bo dżinu, cherry, brandy to raczej nie pijecie. Chyba, ze czegoś nie wiem ;)
*ewentualnie whisky xD
Łiskacza raz piłem :D Dobry :)
... :) Nie wiedziałem, że tu tacy znawcy. Więc żeby nie było. Ja piję baardzo rzadko. A mój "rekord"(chociaż uważam, że takie rzeczy to nie powód do dumy - piszę to tu tylko po to, żeby pokazać, że piję mało i rzadko) to wypicie trzech piw w dość krótkim czasie. I wtedy "byłem" najbardziej "pijany" w życiu :) A "pijany" w cudzysłowie, gdyż wszystko pamiętam, wszystko robiłem świadomie. Tylko trochę się w głowie kręciło i trochę bardziej wszystko było śmieszniejsze :D Jednak odczucia były ciekawe. Następnym razem mam zamiar je zapisywać. Poważnie mówię :D Coś na kształt szczegółowego dziennika. Będę tam zapisywał wszystko to co mnie rozśmieszy, zaciekawi, zaintryguje, wyda się dziwne itd... Ciekawi mnie jak to odbiorę już po "wytrzeźwieniu" (w cudzysłowie) No, i oczywiście podzielę się z Wami tym, ale nie nastąpi to prędko(jak już mówiłem, piję bardzo rzadko :P)
Ja nie byłam pijana i nie zamierzam. Ale z takich dzienników mogą śmieszne rzeczy wyjść...:D:D
Heh... Obawiam się, że podzielenie się z kimś takim wrażeniem skazane jest na niepowodzenie :). Każdy chyba odbiera to trochę inaczej, chociaż efekt zewnętrzny i skutki uboczne są zazwyczaj takie same :D.
Upijanie się bynajmniej nie jest miłe, przynajmniej moim zdaniem.
Z takich alkoholi "niezwyczajnych" to ja uwielbiam ajerkoniak :D. Mniam! Palce lizać :D. Próbowałem też kiedyś paru takich totalnie ześwirowanych alkoholi (np. coś tam z maleńkimi, pływającymi kawałkami "złota"), ale nie mam pojęcia co to było.
raczej nagrac a nie napisać, bo tak po 3 piwach to troche trudno sie pisze. chyba
Zaznaczam, że słowo "pijany" niekoniecznie oddaje mój stan w tamtym czasie ;)
EDIT @luk:
Tu wrażeniami chcę się podzielić głównie z samym sobą, a Wam to dam tylko jako taką ciekawostkę ;)
Ej, obrażam się! ;)
No, ale widzę, że na forum, tak ogólnie to tak, jak należy. Znaczy ludzie smakuję, a nie piją do urżnięcia :D Ja ostatnio to żem trzeźwa jak świnia, że tak powiem ;) Nie no, naprawdę, nie piję często. Przeważnie na imprezach, czasem (czasem, podkreślam! :D) na dworze 1-2 piwa. Jest w porządku, nie mam tak, ze jak się nie napiję, to mam chcicę czy coś. Znaczy pewnie, że czasem jest ochota, ale to powiedzmy tak, jak ochota na gorącą czekoladę. Ani się nie powieszę jak się nie napiję ani nic :D
A, ja tak np. lubię bardzo szampana ^^ Ba, ubóstwiam! A pijam tylko na Sylwka czy na jakichś weselach (a na takich bywam megaśnie rzadko, zatem...).
...tak ogólnie to tak, jak należy. Znaczy ludzie smakuję, a nie piją do urżnięcia :D
Nie no, naprawdę, nie piję często. Przeważnie na imprezach, czasem (czasem, podkreślam! :D) na dworze 1-2 piwa.
Jest w porządku, nie mam tak, ze jak się nie napiję, to mam chcicę czy coś. Znaczy pewnie, że czasem jest ochota... Jakoś to mi się tak kłóci z tym:
Ja ostatnio to żem trzeźwa jak świnia, że tak powiem ;)
Żartuję oczywiście, ale Twoja wypowiedź jest lekko... chaotyczna ;)
Czemu się kłóci? Że jestem trzeźwa, w sensie że ostatnio nic nie piję z tym, że czasem mam ochotę się napić? Chwilowo nie mam takiej ochoty :D
A teraz zadzwonię na komisariat, i podam im link do tego tematu... xD
Luk, tak wtrącę, to coś z opiłkami złota to goldwasser. A ja w życiu wypiłam tylko ociupinkę grzańca... Tylko umoczyłam usta... A kaca miałam przez tydzień...
Procek - proszę bardzo, mogę być siedmioletnią dziewczynką i ściemniać jak z nut ;)
Satanistka - to chyba kac moralny jakiś był :D
A właśnie, donoście kaca - nigdy nie miałam i nie przypuszczam, bym kiedyś miała mieć :D
I nie chciej :)
Niefajne uczucie
sory bardzo, ale grzaniec jest świetny! ^^ no i za szampanem przepadam ;) A grog, rum ...? no coments ... jeśli moze być coś bardziej obrzydliwego...
a co do upijania się, to mam takie dziwne uprzedzenia ... stoję na przystanku, na autobus czekam. Grupka moich kolegów się zatacza w moją stronę, kompletnie zlanych. Jeden z nich klapnął na ławkę, wyciągnął wskazujący palec w strone opartego o płot roweru i mówi: "(czkawka) hehe, (czkawka) wygrałeeeem! (czkawka)"
szkoda, ze tego nie widzieliście ... "wygrałem! (czkawka)" :lol:
Hmm, fajnych masz kolegów, nie ma co^^
A grzaniec jest świetny! Próbowałam go w ferie, moi rodzice sobie zamówili w góralskiej knajpie:D Schodzisz ze stoku i łyczek gorącego winka... pycha;)
No! Ktoś mnie rozumie :D
Widzisz, nie jesteś sama;)
Ja nie rozumiem, bo nie piłam :D Za to kawa z likierem czekoladowym jest wręcz mniamuśna :D
Red Bull / Burn z wódką... Nie piłem na szczęście. Podobno niebezpieczne. Kumpel wypił 5, zapalił papierosa (fuj :D) I prawie zszedł. Jak normalnie za paczkę szlugów sprzeda matkę (xD), to go wyrzucił i rozdeptał o_0.
Red Bull / Burn z wódką... Nie piłem na szczęście. Podobno niebezpieczne. Kumpel wypił 5, zapalił papierosa (fuj :D) I prawie zszedł Pozwól, że zapytam: pięć puszek? Bo raczej nie litrów :lol:
Mój wujek (lekarz) miał w szpitalu takiego, który rozpuścił dwa mentosy coli i jeszcze tam coś dodał. Taka mieszanka po odkręceniu butelki samorzutnie leci na dobrych pare metrów (jak nie więcej). A on to wypił. Wypił! Nie mieli pomysłów, co z nim zrobić, bo to mu "rozsadzało" brzuch od środka, a gdyby go otworzyli to by poszło jeszcze szybciej... i gdzie tacy ludzie mają mózg?
W brzuchu? xD
Nom, Vooyu, kofeina + alkohol, nie jest dobrym połączeniem
To sobie brzuchem brzuch rozwala;)
A ja słyszałem że to mit i pierdoły. Człowieka nie rozerwie, najwyżej będzie bolało i będzie rzygał. No i potem tydzień na kaszce :D
Niezły sposób na wroga: "założysz sie o piątaka, że nie wypijesz coli z rozpuszczonymi mentosami?" ^^ Ale byłyby jaja
Nie o to chodzi, że ci brzuch wybuchnie, tylko - jeśli pójdzie źle - mogą ci "pęknąć" ściany żołądka itp. A opowiadał mi to lekarz, więc... bardziej wierzę jemu niż plotkom;)
PS. Wypije, ale tylko raz xD
OMG xDD
Ja dawno coś nie piłem, nie żebym chciał ale jakoś mi się teraz nasunęło ;]
Kaca nigdy nie miałem, ale zamierzam xDD Tak wieem... Ale jakoś tak mnie ciągnie.
Grzaniec to najlepszy zimowy alkohol, Wiedeń temp. -9 C i wypić gorącego grzańca... Mmm xDDD
E tam Wiedeń! Bukowina Tatrzańska, karczma albo "Pod Stancyjom" albo "U Wróbla", grzaniec + oscypek, moskol bądź szarlotka i jedziesz!
grzaniec i oscypek? ciekawe połączenie ^^ to jednak cię ten 'kac' nie zniechęcił i nadal korzystasz z uroków życia, takich jak grzańczyk :D
mhm ... oglądałam o tym program. na National Geographic Potem wyszłam z domu, kupiłam colę dużą i mentosy, poszłam w odludne miejsce, wwaliłam do środka trzy i czekałam ... i czekałam. Nie udało się. Nawet piana nie wyleciała. Tylko trochę bąbelków było :(
;)
Nie wiem, nie próbowałam osobiście tego robić, ale coś mi się wydaje, że to prawda. Może trzerba ją potrząsnąć albo coś... i szybko odkręcić korek. Nie wiem, ale skoro u tego chłopaka podziałało, to chyba niektórym wychodzi;)
-9C? Grzaniec ma efekt, jak się zchodzi ze stoku w górach przy temp. -20:D!
no oczywiście! Potrząsnęłam, odkręciłam ... przebiłam ... po pewnym czasie nawet podrzuciałam, zeby pomóc xD nie udało sie :lol:
też się zdziwiłam :D -9C to było przedprzedwczoraj ;)
Dokładnie;) Poza tym w mieście nie ma takiej atmosferki, jaka jest w górach. A w tym góralskim lokalu kelner z nami zaczął w tamtym roku rozmawiać o grzńcu (bo mój tata zawsze tam zamawia, mama też często) i o kacu. No i powiedział, że na kaca jest dobra zydeka^^ Będzie można wypróbować... chociaż ja wolę nie mieć okazji;)
xD no tak :)
a grog piliście? albo ... hmm ... krupniczek, jarzębiaczek? żaruję :D
Cola + mentos działa :) Czasami lepiej, czasami gorzej, ale działa. Mi się udało uzyskać tak na oko ponad pięć metrów ^^ Ale czasami tylko się pieni i już... Najlepsza jest cola dietetyczna i mentosy mocno miętowe ;)
PS
http://pl.youtube.com/watch?v=hKoB0MHVBvM
Filmik spoko... ciekawe ile wydali na te mentosy i cole;) Doliczając ćwiczenia...
Z tymi mentosami za jakieś 30% "wybuchu" odpowiedzialne są substancje chemiczne. POzostałe 70% wynika z faktury cukierka
Ta, dlatego trzeba znaleźć dobre mentosy :)
zobaczcie to:
http://www.youtube.com/watch?v=FH-deiiFWCM&NR=1
świetne xD
Zeg, jestem przykładem przypadku któremu się tylko pieniło :D (jak to brzmi :>) A straciłam dychę!
Nie jestem pewna, ale czy to nie miał być temat o spożywaniu alkoholu, a nie o Mentosach i Coli?
w moium filmiku to chyba było piwo, ale może mi się zdawać.
Całkiem możliwe, ale cała reszta rozprawia o mentosach z colą :D
A co w tym złego? xD
Agencja~
Dobry filmik xDDD
Temat wątku to picie, a ja zaczęłam rozmowę o piciu - coli z mentosami;) Poza tym, to ile można rozmawiać o alkoholu nie zbaczając na inne tematy;)? To wszystko jest powiązane:>
Co do filmiku zgadzam się - świetny do kwadratu:D
Ten Zega jest o wiele lepszy.
Ale dzięx Wam;).
Temat jest o piciu, a colę też się piję :) Dlatego nie wodzę problemów ;)
Hej no... ludzie. Temat dotyczy alkoholu, to jest w domyśle "Picie... [alkoholu]". To jest jeden wielki offtop nono. Tu się powinno rozmawiać o rodzajach alkoholu albo problemach z nim związanych. Nie o coli z mentosami i nie o filmikach.
Kowboj mówi raz.
//No to w takim razie źle zinterpretowałem temat. Skoro nasz "kałboj forumowy" mówi, że tylko o alkoholu to tylko o alkoholu :P//Zeg
Co do grzańców i ogólnie takich góralskich alkoholi, to ja za tym nie przepadam :/. Góry i alkohol mi nie podchodzą. Wolałbym jakąś hiszpańską winiarnię i oczywiście lampkę tego ich musującego wina :D.
Pamiętam, że Cejrowski dawał kiedyś świetny przepis na jakiegoś drinka... Nie pamiętam tylko jak ten przepis brzmiał. Poszukam, może gdzieś uda mi się znaleźć.
nie? Ja mam inne zdanie. Mountans is my life ;)
a tak właściwie to nie piję :) na razie nie, dziękuję. Zaczekam do 18 lub do śmierci. Chyba to drugie. Jakoś skutki uboczne mi nie odpowiadają
Jakie tam skutki uboczne, jak nie chlejesz codziennie i dużo to nic się nie stanie xP
@Luk
Proszę bardzo.
Jakie piwo najbardziej lubicie?
Może będziecie sie śmiać- ale redsa jabłkowego.
Nie przepadam za gorzkimi rzeczami...
nie widzę w tym nic śmiesznego :) a Reds jest w porządku ;)
Jak dla mnie Carlsberg da best <3
A co do redsa, nie powiem, ciekawy gust xP
Nie no, Zeg, to naprawdę był temat tylko do tego przeznaczony. Nie sam temat mówi o wszystkim. W pierwszym poście Vooyu dokładnie określił o co be :D
Ja wiem... Redds jak Redds. Trzeba na niego mieć smaka. Znaczy - jeśli ktoś chce się napić piwa to pije coś innego, jak ktoś chce się napić dla towarzystwa i zmoczyć usta to wybiera Redsa. I nie mam nic do tych, co go piją :D
Hmm... No to ja sprostuję pewną krzywą teorię :). Nie istnieje piwo bezalkoholowe. W każdym jest jakaś domieszka alkoholu. Inaczej piwo nie byłoby piwem :). Fakt faktem, że tego alkoholu w takich piwach jest super mało, ale zawsze jest.
"kałboj forumowy" Oj Zeg, grabisz sobie. Łamiesz regulamin ;).
A, no i jeśli ktoś tu źle zinterpretował temat, to Ty. Zresztą Jasti pisała już o tym wcześniej.
//:roll:
Który punkt regulaminu niby złamałem? (chociaż przydało by się sprecyzować obrażanie kogoś i obrażanie się ;)) Gdybyś nie wiedział, to kowboj po angielsku to cowboy, a to się czyta kałboj(lub kauboj, jak kto woli)
A, i napisałem, że JA źle zinterpretowałem temat, o tu:
No to w takim razie źle zinterpretowałem temat. A tak odnośnie regulaminu... Może warto by napisać jakiś punkt o czepianiu się? :P//Zeg
I to równiez nie jest temat o krowach... :D
Tak? xD no wiec czemu w ogóle ktoś tak nazwał te 'napoje'? to bezsensu.
No właśnie to nie jest całkiem bez sensu. Ten kto nazwał tak to "piwo", bezalkoholowe, zrobLl aby zachęcić do kupna nawet tych co nie spożywają alkoholu.
Takie drobne oszustwo.
Ale chyba każdy wie, że tam jest alkohol. Ale jakoś 0,5% czy coś koło tego. Bezalkoholowe zdaje się jest Karmi - całkiem smaczne, ale naprawdę nie smakuje jak piwo.
Karmi smaczne?!
A fuj...
No wiecie? :P Karmi jest naprawdę smaczne.
mnie karmi już baaardzo dawno przestało smakować a co do reszty to nie mam zdania
Właściwie to karmi miałam ze dwa-trzy razy w życiu w ustach, więc znawcą nie jestem, ale mi smakowało ;) Aczkolwiek miało w smaku mało wspólnego z piwem (może i dobrze? :D) :D
Karmi nie jest złe, chociaż dobre też nie jest :). Piłem kiedyś takie fajne piwo na Słowacji. Nie pamiętam co do było... No masz... Nie mam pamięci do alkoholi... :/
A... No i co do tego:
Który punkt regulaminu niby złamałem? (chociaż przydało by się sprecyzować obrażanie kogoś i obrażanie się ) Gdybyś nie wiedział, to kowboj po angielsku to cowboy, a to się czyta kałboj(lub kauboj, jak kto woli)
A, i napisałem, że JA źle zinterpretowałem temat, o tu:
No to w takim razie źle zinterpretowałem temat. A tak odnośnie regulaminu... Może warto by napisać jakiś punkt o czepianiu się? Ech... <westchnięcie żalu i politowania>, jesteś na prawdę irytujący :roll:. Przestań się czepiać słówek, bo do niczego to nie prowadzi.
//Nie chcę znów zaczynać, ale kto tu się czepia? Przecież jak napisałeś, że złamałem regulamin, a to prawdą nie było, to musiałem to sprostować, żeby tu userom świecić przykładem ;)//Zeg
Edit: No właśnie nie za bardzo świecisz przykładem. Nazwałeś mnie "kałbojem forumowym" (no taa bardzo śmieszne :)), a teraz starasz się wykpić tanimi wymówkami. Dobrze wiedziałeś, że słowo cowboy pisane fonetycznie można uznać za obrazę, więc teraz nie owijaj w bawełnę. Chociaż nie mam Ci tego za złe (kontrolna emotka -> :)), to jednak martwi mnie ten dziwny... powiedziałbym chamski sposób w jaki ze mną rozmawiasz, nawet jeśli robisz to w formie żartu.
I jeszcze pewna rzecz do sprostowania... Pisząc "kowboj mówi raz" chciałem nawiązać do pewnego kawału, chociaż nie wiem czy ktoś to załapał :).
Ja! :D
co do piw ... ja się na tym kompletnie nie znam ^^ jedynie wiem, jak które wygląda, jaką ma etykietkę i kapsel :P, bo kiedyś gromadziłam je ;) ale mama wyrzuciła, bo stwierdziła, ze śmierdzi w domu od nich ^^ i zostałam pozbawiona mojej kolekcji.
Oooo....zbieranie kapsli. Stare dobre czasy. Pamiętam jak kiedyś na Chorwacji z kolegą zbieraliśmy kapsle, ale po miesiacu mi sie znudziło.
No wiesz, zazwyczaj tak jest że się nie pamięta.....xd
//Lol... Wiem jak to tak brzmi, ale wcale nie jest tak jak myślisz xD//luk
Zaprawdę powiadam Wam Luk i Zegarmistrz są odwiecznymi wrogami...
Mogli by wreszcie przestać...
i chciałam powiedzieć że pierwsze słowa mojego posta nie mają się nabijać z Pisma... Tak mówię żeby się nikt nie czepiał!
Cicho, agencja! Mają teraz zawieszenie boroni ;)
//Zaraz zobaczycie, ale dopiero zaraz, dlaczego nic nie piszę :D//Zeg
mhmm ...Zeg się przygotowywał do kontrataku. Ja to nie wiem... że wam się chce tworzyć takie długie wypowiedzi na poł strony? ;)
//Nie, nie kontrataku... Raczej chęci wyjaśnienia nieporozumienia ;) I faktycznie okazało się, że nikt nikogo nie obraził (;)) Ale nie o tym temat nono//Zeg
//Zeg, od tego mamy prawa, żeby je wykorzystywać. Zróbmy z tego postu megaposta:P//Procesor
Odkopuję stary temat, który zakończył się w iście kowbojskim (specjalnie dla luka po polsku) stylu :D
http://www.jkudla.com/zdrowie/zdrowie.html
a tu to samo, ale przejrzyściej
http://www.browar.biz/forum/showpost...15&postcount=1
Biegnę do sklepu po skrzynkę Łomży :D
Kurczę, ale piwo to nie jest mój ulubiony trunek :D Niemniej jeśli zdrowe, chyba muszę się napić... ;> :P Żartuję sobie, oczywiście, nie mam chwilowo ochoty :D Bo to nie tak, że nie lubię, ale jakoś nie za często mam na nie ochotę...
Ciekawe... ;)
Piwo to najlepszy trunek na codzień :> ew. ruski szampan z biedronki za 4~zł też jest niezły. Tak na czill'a z kumplami.
Co by nie mówić o Ruskim Szampanie (z szacunkiem proszę) to nic mi lepiej na żołądek nie działa od niego. Normalnie lecznicze właściwości xD
Natomiast po jakimś niby dobrym polskim winie musującym (tak koło 20zł) myślałem że mi brzuch pęknie
PS. Czy ty masz w awatarze blottera LSD? :D
Piwo to najlepszy trunek na codzień ew. ruski szampan z biedronki za 4~zł też jest niezły. Tak na czill'a z kumplami. Nie no błagam... :roll: Gdyby nie obowiązywał mnie regulamin, to użyłbym słowa [aaa, nie ważne], łamiąc przy tym również swoje zasady... Szczyt płycizny po prostu. Use your mind, Luke!
Luk, no błagam... A mnie bawią ludzie, którzy starają się być "wyrafinowani". Zawsze się kiedyś w nich polskość odezwie i wyłożą z wieśniacką prostotą co im na sercu leży :D
Phi, co Ty mi powiesz... Nie staram się być "wyrafinowany", tylko racjonalny, zachowując przy tym coś co się nazywa kulturą, choć przyznam, że czasem mi to nie wychodzi. Z "wieśniacką" prostotą to wykładać można pod Biedronką popijając ruski szampan za ~4 zł, na czill'u z kumplami. Bardzo mi do tego daleko i dzięki za to Bogu...
Twoja "polskość" mnie nie dotyczy, a jeśli zacznie, to dajcie mi warna ;).
Życie to impreza, ty jesteś kelnerem :)
Ja? Nieee, logo WFD ;p
Ps. wyluzuj luk, nie ma się o co spinać.
Życie to impreza, ty jesteś kelnerem Eee... Czy to ma być, w sensie, że tylko ja jestem kelnerem? Że np. coś fajnego mnie omija? Czy może raczej taki ogólny pogląd, że wszyscy jesteśmy kelnerami na imprezie co się życie nazywa?
Stawiam na to drugie, więc... to dość dziwna myśl. Skoro wszyscy jesteśmy kelnerami, to kto się bawi? :D
Lukowi picie ruskiego szampana skojarzyło się z żulerią, a niesłusznie.
Cena nie zawsze świadczy o jakości. Prawdę mówiąc wolę Carskoje Igristoje za 4 zł niż Champaigne rocznik '89 za 600 :)
Zresztą nawiązując do mitu "siary" w tanich winach - piłeś kiedyś wino Reńskie? Miałem takie "Liebsfraumilch". Bardzo dobre. Napis na etykiecie - "zawiera siarczyny".
Że ty jesteś.
Tu sie spinasz o to że ktoś (w tym przypadku ja) pije ruskiego szampana (zresztą, jak Vooyu powiedział - ruski jest bardzo dobry!).
W innym temacie upierasz się że seks powinien być tylko do rozmnażania, zaznaczając że tak "to" wykorzystać chcesz.
etc.
Gdzie tu zabawa? Nie ma co być takim sztywnym, trzeba korzystać z życia, za 60lat(przy farcie ^.-) znikniesz w ziemi.
Asru, a według ciebie trzeba się zarżnąć w trupa(albo chociaż odrobiny alkoholu), żeby się dobrze bawić?
Jeśli ty tego potrzebujesz do zabawy to współczuje...
Można się dobrze bawić i bez tego, a według mnie o wiele lepiej.
I nie każdy kto nie pije jest sztywniakiem, bo niektórzy tak jak np. ja wolą się obyć bez tego, ale i tak siępotrafią cieszyć życiem...
Można się napić, nie ma w tym nic złego, ale nie kurna narąbać się w trupa! Ludzie którzy tak robią zachowują się irracjonalnie i mogą się totalie wygłupić, nie myśląc o sowich akcjach, że ja unikam takiego napiajnia kielicha za kielichem.
Jak ktoś może uważać chillout'owaniem nawalanie się, że żyły pękają? Tzn. No, jak ktoś lubi, niech se cziluje jak mu tam pasuje.
Można zawsze bawić się w inny sposób, trochę inwencji :D.
Btw. na poprzedniego sylwestra zdarzyło mi się wypić troszkę jakiegoś ruskiego szampana (ale pisało, że był z Polski, co jest? :D) i powiem jednym słówkiem: szczyny. Serio.
A w moim guście, hmm...Pinacolada jest zacna :D.
To była podróbka Ruskiego Szampana, produkowana w polsce. piekło a niebo.
//edit// nie no ludzie, mylicie pojęcia. Picie dla chillu to odwrotność "zalania się w trupa". Poza tym nie rozumiem jak można się upić jednym winem (za upicie się uważam trudności z chodzeniem + nieracjonalne zachowanie.)
Picie ruskiego szampona ;) faktycznie skojarzyło mi się z "żulerią" (co Ty, Vooyu, masz z tym słowotwórstwem? "wieśniacyzm", "żuleria"...). Być może nietrafnie, a być może tak... Większość żuli zawdzięcza swoją opinię właśnie dzięki piciu tanich alkoholi, w tym również ruskich szampanów. Dlatego ruski szampan = narąbany żul. Może uogólniłem, przyznaję ;). W końcu nie każdy kto pije coś takiego musi być żulem. Ale na pewno każdy nieletni który pije coś takiego musi być bardzo poplątany ;).
Że ty jesteś.
Tu sie spinasz o to że ktoś (w tym przypadku ja) pije ruskiego szampana (zresztą, jak Vooyu powiedział - ruski jest bardzo dobry!).
W innym temacie upierasz się że seks powinien być tylko do rozmnażania, zaznaczając że tak "to" wykorzystać chcesz.
etc.
Gdzie tu zabawa? Nie ma co być takim sztywnym, trzeba korzystać z życia, za 60lat(przy farcie ^.-) znikniesz w ziemi. Najwyraźniej pod pojęciem "zabawa" rozumiemy zupełnie coś innego. Albo to samo, ale w innym wydaniu. Ja nie potrzebuję alkoholu do dobrej zabawy. Wystarczy mi muzyka. Skrzypce, fortepian albo dobre słuchawki i mp3. Za najlepszą formę rozrywki uważam jednak mikrofon radiowy ;). Ogólnie kręci mnie dziennikarstwo, "burza mózgów". Ktoś rzuca hasło i wielka machina rusza. Ten dreszcz emocji w przepływie informacji lub przy patrzeniu jak dzięki wspólnej pracy wielu par rąk powstało coś pięknego. Albo filmy. SW chociażby. To jest dla mnie zabawa. Ruski szampan niech się schowa.
Znam sporo żuli (:D) i raczej preferują oni wina owocowe :)
Luk, "ruski szampan" to niekoniecznie ruski szampan.
Prawdziwy:
http://www.kuchnia.na102.com/ilustracje/igristoje.jpg
Podróbka:
http://webtrunki.pl/pics/trunki_photo/trunek_2199.jpg
Oczywiście że nie trzeba, ale luk sprawia postami na tym forum wrażenie sztywnego kołka.
Czy ja wiem? Akurat ruski szampan to dość drogi trunek dla żula, naj...ekhm, uchlać się tym trudno, jakiś komandosik czy leśny dzban lepiej wypadają w tej roli.
No to widzisz, ja również, tylko że ja robie to przy piwku z kumplami a ty przy herbatce (również zacny napój, jakby ktoś chciał się przyczepić!)
Tu nie chodzi o to żeby się zalać w trupa (chociaż również się zdarzało) tylko żeby sobie posiedzieć i pogadać z kumplami, na słoneczku (chociaż w tym roku coś mało okazji na to, szczególnie w ost. miesiącu ...)
Spójrz na swoja klase w szkole,stawiam że z 80% osób odpowiada twojej ocenie, oh, są normalni?!
Oczywiście że nie trzeba, ale luk sprawia postami na tym forum wrażenie sztywnego kołka. No toś mnie teraz tym kołkiem rozbawił... Bo nie piję alkoholu i seks zamierzam uprawiać mając na celu płodzenie dzieci? Czy tak ogólnie?
"burza mózgów". Ktoś rzuca hasło i wielka machina rusza. Ten dreszcz emocji w przepływie informacji No to widzisz, ja również, tylko że ja robie to przy piwku z kumplami a ty przy herbatce (również zacny napój, jakby ktoś chciał się przyczepić!)
Tu nie chodzi o to żeby się zalać w trupa (chociaż również się zdarzało) tylko żeby sobie posiedzieć i pogadać z kumplami, na słoneczku (chociaż w tym roku coś mało okazji na to, szczególnie w ost. miesiącu ...) Nigdzie nie pisałem, że potrzebna mi herbatka. Dziwię się, że Tobie potrzebny jest alkohol. Słoneczko i kumple nie wystarczają? Trzeba się przy tym truć? Zakładam, że nie skończyłeś jeszcze 18 lat. A nawet jeślibyś kiedyś skończył, to człowiek w pełni dojrzały jest dopiero gdzieś po 20. Zastanów się porządnie nad tym swoim alkoholem, a kto wie, może jeszcze jakimś proszkiem? Jeśli używki stosujesz już teraz, to co będzie za te lat kilka? Możesz mi mówić, że rozsądne ilości niczemu nie szkodzą, ale rozejrzyj się wokół. Ja osobiście znam masę osób, które też tak mówiły, a teraz ledwie wiążą koniec z końcem i jeszcze mają na głowie uzależnienie.
Spójrz na swoja klase w szkole,stawiam że z 80% osób odpowiada twojej ocenie, oh, są normalni?! Są normalni, mogę za nich poręczyć. Przy czym niech Ci się ta normalność nie kojarzy ze sztywnymi kołkami, bo to skojarzenie absolutnie błędne.
Oczywiście że nie trzeba, ale luk sprawia postami na tym forum wrażenie sztywnego kołka. Mylne masz wrażenie ;)
Poznałem luka osobiście i wcale nie sprawiał wrażenia "sztywnego kołka" :D
Ani zakapturzonego executora, jak się okazało :D
Zastanów się porządnie nad tym swoim alkoholem, a kto wie, może jeszcze jakimś proszkiem? Skąd Ci się wziął ten proszek? Czy Asru cokolwiek na ten temat mówił (pisał)?
Najgorsze jest regularne picie, albo picie dla picia. Jeśli nie spotykają się po to, żeby się "naje...", tylko przy okazji spotkania wypiją powiedzmy dwie butelki na 4, 5 osób to nie widzę w tym nic złego... Chyba że ktoś ma szczególnie słabą głowę.
//Edit zaznaczam przy tym że nie zdarzyło mi się upić tak żeby nie móc chodzić czy mieć luki (xD) w pamięci
Tak dałem tą herbatkę, jako napój poprostu, bo mi się chce pić jak długo gadam.
A to że czasami wypije sobie piwko czy szampana nie oznacza że jestem jakimś żulem od_razu...
Tak, upijam się codziennie w trupa i wciągam 10 kresek amfy.a i jeszcze daje sobie w żyłe specjalność mojego dilera...
Większość dobrej jakości win zawiera SIARCZYNY... jako konserwant.
A co do tematu... wroćcie do FNiNa i poczytajcie o pogadance antyuzależnieniowej. Jesli nie dotrze, to jeszcze raz i jeszcze raz, do skutku.
Większość dobrej jakości win zawiera SIARCZYNY... jako konserwant. Zwłaszcza młode.
Co do tych uzależnień... Są ludzie którzy łatwiej wpadają w alkoholizm. Mam kumpla który potrafi strasznie dużo wypić (wiem, niezbyt mądrze), ale pije raczej rzadko, przy okazji. Zawsze ma mnóstwo alkoholu w domu i nie ma najmniejszych problemów z powstrzymaniem się od picia.
Z kolei są też ludzie którzy piją bardzo mało, ale po prostu muszą codziennie wypić piwo :S
Ja sama osobiście sądzę, że z używkami nie jest aż tak źle, trzeba jedynie mieć do tego głowę. Ten chłopak co w FNiN'ie krzyknął "od trawki nie robi się nic złego" był kolejnym pustakiem. Są ludzie z głową, oczywiście. 1. Większość osób uważa że ma "do tego głowę", ale to zwykła arogancja...
2. Nigdy nie wiesz co bierzesz, myślisz że to czyste, a tam tak naprawdę jest strychnina itp. świństwa...
3. To nie dyskusja o narkotykach tylko o alkoholu, od używek jest osobny temat...
Wiem że sam offtopnąłem ale chciałem odpowiedzieć...
Tak, upijam się codziennie w trupa i wciągam 10 kresek amfy.a i jeszcze daje sobie w żyłe specjalność mojego dilera... Fajnie, że się przyznałeś ;). Doceniam to :P.
Skąd Ci się wziął ten proszek? Czy Asru cokolwiek na ten temat mówił (pisał)? Proszek wziął mi się znikąd. Takie wolne przypuszczenie, dlatego było przy tym "a kto wie".
Najgorsze jest regularne picie, albo picie dla picia. Jeśli nie spotykają się po to, żeby się "naje...", tylko przy okazji spotkania wypiją powiedzmy dwie butelki na 4, 5 osób to nie widzę w tym nic złego... Chyba że ktoś ma szczególnie słabą głowę. A ja widzę w tym wiele złego. To co teraz powiem nie jest do nikogo wymierzone, tylko tak ogólnie. W większości przypadków człowiek mający lat naście jest... hmm... nazwijmy to "lekko niezrównoważony psychicznie". Dokształca swoje przyzwyczajenia i osobowość, najczęściej czerpiąc ze środowiska w jakim się znajduje. W późniejszym życiu wszystkie te przyzwyczajenie wychodzą na wierzch. Jeśli ktoś popija sobie dość młodo, to łatwo popada w uzależnienie, przy czym często ląduje na marginesie. Owszem, są tacy, którzy uzależnią się szybciej, albo wolniej. Ale niemniej każdego to dotyczy. Łatwo jest przekroczyć granicę i złamać samego siebie.
Chciałbym jeszcze jedną rzecz wyjaśnić. Nie czepiam się Asru. On służy jedynie za przykład. Nie znam go i nie wiem co robi teraz, a tym bardziej co będzie robił w przyszłości. Czepiam się picia alkoholu przez nieletnich. Potraktujmy to tak jak w temacie o religiach. Chrześcijaństwo przeciwko ateizmowi, a nie chrześcijanin przeciwko ateiście. Nie dyskutujmy o sobie nawzajem, tylko o temacie. Mówię trochę zawczasu, ale nie zaszkodzi ;).
Ba, bo trawka nie ma skutków ubocznych, nikt od niej nie zginął, Wmówili Ci i wierzysz... Ma skutki uboczne, podobnie do alkoholu. Do tego kumuluje się w organiźmie - odtruwanie trwa znacznie dłużej niż po piwie.
Zaś ma jeden plus, dla którego jest reklamowana - z uzywających się robi grzecznych, posłusznych, mało myślących, zadowolonych ze swego życia niewolników. Doskonałą masę do kupowania. Niegdyś Niemcy zwali to "podludźmi". Ale wielcy tego świata przemysleli sprawę i wolą perfidniej sobie robić niewolników...
Zwłaszcza młode.
Wino - nie tylko. Po prostu osiarczanie to stara i tradycyjna metoda dezynfekcji. Na metalowej łyżce wkłada się do beczki trochę siarki i podpala. SO2 wybija większość drobnoustrojów.
Hmmm... Co ja o tym wszytskim myślę... Jak masz 16 lat z mojej perspektywy wychodzisz na totalnego idiotę gdy pijesz. Jeżlei twoi rodzice o tym wiedzą to luz, ale gdy widzę takich pod blokiem... To myślę sobie jak ja będę się w tym wieku zachowywać xDD
Mi mama czasem - ostatnio chyba w ferie - pozwala napić się karmi. Bardzo mało i rzadko. Oprócz tego to chyba tylko szampan w sylwestra i ... może na jakichś uroczytsościach. Wino - raz do roku w kościele :P
P.S. Czy jest temat "Palenie" ??? Jeśli nie to mogę zrobić, bo nasuwa mi się ciekawa teoria...
//Nie ma. Chcesz to zrób, chociaż ja zastanawiam się czyby tych wszystkich tematów nie złączyć w coś typu "używki" ;)//luk
//Jestem przeciwny... Wszystkie te tematy są (czy może raczej mogą być) bardzo rozległe i jednocześnie różne od siebie. Marihuana - czy zalegalizować, czy rzeczywiście jest szkodliwa, obalanie mitów na jej temat; alkohol - czy to moralne w tym wieku, czy to głupota czy nie, jaki to ma sens; palenie -zabijanie siebie i innych, uzależnienie od tego itd. Odnośnie każdej używki odpowiedzi na te pytania, jak i same pytania, są czasami nawet bardzo odmienne. Tak przynajmniej uważam ja ;)//Zeg
Oczywiście że trzeba, i zachować umiar też trzeba.
Ale jak ktoś dokładnie przemyślał sprawę, pije sobie raz na jakiś czas piwko czy dwa dla smaku, nie jak część gimnazjum "dla szpanu" czy też raz na jakiś czas zapali marihuane nie widze w tym nic złego. Tytoń natomiast to świństwo, bo uzależnia bardzo mocno.
Dużo złego natomiast widze w prohibicji na cokolwiek, bo jak ktoś chce to i tak kupi co będzie chciał, a aktualnie łatwiej kupić amfe niż piwo, jako że diler nie pyta o wiek.
Kasę przeznaczaną na walke z "narkotykami" powinno się przeznaczyć na leczenie uzależnionych, a zupełnym bezsensem jest wsadzanie na 3 lata (max bodajże) do paki za posiadanie grama trawki w kieszeni, taka sama kara jest za o wiele większe, bardziej szkodliwe przestępstwa, jako że typ z blantem nikomu nic złego nie robi.
"Blantem nie zabije, blantem nie okradne"
A raporty o marihuanie polecam traktować z dystansem, bo sporo było "zamawianych" przez rząd (usa najczęściej) żeby tą prohibicje utrzymać.
Statystyki?
Śmierć po alko - 150 tyś rocznie, tytoń - 450, leki - 150, marihuana - 0
Marihuana nie uzależnia.
Pisanie "marihuana to furtka do twadrych dragów" to największa bzdura jaka może być.
To tak jakby napisać że trening boksu to furtka do rozbojów, a kupno kija bejsbolowego żeby odbijać piłke to furtka do bycia mordercą
A ja zamierzam, bo to co jest najmniej szkodliwe, ponadto wykorzystywane jako lekarstwo na wiele chorób jest nielegalne, a to co zabija co roku sporą ilość osób - jest legalne.
Ponownie proszę o zachowanie jako takiego porządku w tematach o używkach. O alkoholach w "Piciu", o marihuanie i narkotykach w "Marihuanie" (jakaś propozycja zmiany nazwy?), a o paleniu papierosów (i ogólnie tytoniu w każdy sposób) w "Paleniu".
Często zdarza się tak, że w jednym poście mowa jest o kilku z tych rzeczy, ale zazwyczaj są wyraźnie oddzielone od siebie, każdy akapit odnosi się do czegoś innego. W takich sytuacjach, znacznie lepszym rozwiązaniem jest napisanie dwóch postów, w dwóch różnych tematach.
Czasami zdarza się i tak, że wypowiadacie się ogólnie o uzależnieniach, mieszając wszystkie te tematy w jednym. Wtedy jednak, któraś z używek jest "dominująca" i to z jej perspektywy patrzy się na zagadnienie. Wtedy proszę pisać w temacie poświęconej właśnie tej. Pewną rzecz można powtórzyć w dwóch różnych wątkach, nie ma w tym nic złego.
Moim zdaniem lepsze to, niż pisanie o wszystkim w jednym, długaśnym temacie, w którym nic nie będzie się dało znaleźć. Zwłaszcza, że uzależnienie od papierosów wygląda zupełnie inaczej niż uzależnienie od alkoholu itd. Jeśli ktoś ma lepszy pomysł jak to ogarnąć, niech pisze ;) Pozwolę się jeszcze zacytować:
//Jestem przeciwny [stworzeniu jednego, wielkiego tematu]... Wszystkie te tematy są (czy może raczej mogą być) bardzo rozległe i jednocześnie różne od siebie. Marihuana - czy zalegalizować, czy rzeczywiście jest szkodliwa, obalanie mitów na jej temat; alkohol - czy to moralne w tym wieku, czy to głupota czy nie, jaki to ma sens; palenie -zabijanie siebie i innych, uzależnienie od tego itd. Odnośnie każdej używki odpowiedzi na te pytania, jak i same pytania, są czasami nawet bardzo odmienne. Tak przynajmniej uważam ja ;)//Zeg
//Taa... To może rozdzielić "Religie" na osobne tematy o chrześcijaństwie, islamie, buddyzmie, hinduizmie...? Używki to używki. Są ze sobą w pewien sposób powiązane i ciężko nie zaczepiać o jednej, mówiąc o drugiej. A jak już ktoś zaczepi o tą jedną, to potem korci, żeby odpowiedzieć. W innym temacie? Wtedy rozmowa byłaby dziurawa i chaotyczna//luk
//No to może połączyć wszystkie tematy o FNiN, przecież są o FNiN :roll:...//Zeg
//FNiN to inna sprawa, zdecydowanie większa i więcej jest tam do powiedzenia... W przypadku używek, z reguły porównujemy jedną do drugiej. Wciąż nie zgadzam się z rozdzielaniem tych tematów na tyle różnych, ale poczekajmy na wypowiedź innego moda (skoro już dałeś linka na shoucie, to pewnie ktoś zauważy ;))//luk
PS
Też mam zamiar się wypowiedzieć, ale planuje trochę dłuższego posta. Nie będę nic zmyślał, że nie mam czasu, po prostu na razie mi się nie chcę i tyle. (jest dziewięć takich tematów ^^). Powiem tylko, że podczas zeszłorocznego sylwestra miałem okazję spróbować dwóch różnych szampanów, w tym jeden ruski (a przynajmniej z ruskimi literami :)) i to właśnie on mi lepiej smakował, zdecydowanie lepiej od jakiegoś takiego eleganckiego i dostanego w prezencie.
Jak już to nie po bzdurnej 18 tylko 21, co jest praktycznie nie do osiągnięcia... W dzisiejszych czasach człowiek jest narażony na ogromny stres, więc w ten czy w inny sposób musi się znieczulać. Picie za młodu jest szkodliwe, ale bardzo silny stres jest znacznie gorszy, więc raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" upicie się (choćby lekkie) nie jest takim złym pomysłem. Na pewno lepszym niż łykanie pigułek, nawet tych z apteki...
Piwo jest zdrowe. Sportowcom zaleca się pić jedno małe piwo dziennie. Kufel piwa dziennie dopuszczają nawet niektóre diety odchudzające.
Nie pił bym piwa codziennie, bo to zawsze jakiś alkohol i np. do samochodu mimo wszystko bym po nim nie wsiadał. Ale raz na jakiś czas to zdrowa przyjemność. Oczywiście jeśli mówimy o dobrym piwie, produkowanym przez jakiś konkretny browar :)
Ja wiem, że już nigdy nie tknę alkoholu, bo wiem jakie są tego konsekwencje. Ja jestem z siebie dumna, bo kiedy mówię sobie, że nie to nie. Cieszę się, że wyrobiłam sobie tak silną wolę, bo nie zawsze tak było. Teraz wiem, że niby nie warto próbować, ale kiedy nie spróbujesz to się nie dowiesz.
Eee... Mogą zadać niezręczne pytanie? Jakie są tego konsekwencje, które tak bardzo Cię odstraszyły? :)
Myślę, że będzie Ci ciężko 'nigdy nie tknąć alkoholu', bo znajduje się on nie tylko w piwie, winie, wódce etc, ale okej ;) Ale powiedz mi, dlaczego właściwie tak uważasz? Żeby napić się alkoholu, nie trzeba się narąbać albo wpadać w alkoholizm, nie? Do końca życia nie napijesz się nawet kieliszka szampana, tak?
PS. Ups... Teraz się zorientowałam... To temat o paleniu >.< Przenoszę.
No właśnie... Nie powiedziałem sobie że "nigdy nie tknę alkoholu", bo każdy doskonale wie że to nieprawda. Alkohol jest związany z cywilizacją jak kanalizacja :)
Jedyna rzecz, której obiecałem sobie że już nigdy nie wezmę, to tabaka. Przywaliłem chyba 1/3 dawki śmiertelnej na pierwszy raz XD
Picie za młodu jest szkodliwe, ale bardzo silny stres jest znacznie gorszy, więc raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" upicie się (choćby lekkie) nie jest takim złym pomysłem. Na pewno lepszym niż łykanie pigułek, nawet tych z apteki... Ja powiedziałbym, że właśnie gorszym, o wiele gorszym pomysłem. Bo widzisz... Upicie się, czyli przedawkowanie alkoholu, nawet najmniejsze, niesie ze sobą różnego rodzaju konsekwencje, skutki uboczne. To już tabletki antydepresyjne działają lepiej dla organizmu. Poza tym w sytuacji, którą opisujesz, bardzo łatwo wpaść w uzależnienie. Stres i depresja są właśnie bardzo częstą przyczyną alkoholizmu. Upijanie się, gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" to idiotyzm. Zaraz mi powiesz, że od tabletek też się ludzie uzależniają :roll:, jednak spójrzmy na to racjonalnie - od alkoholu o wiele szybciej i bardziej.
Jedyna rzecz, której obiecałem sobie że już nigdy nie wezmę, to tabaka. Przywaliłem chyba 1/3 dawki śmiertelnej na pierwszy raz XD Zaiste, mądry i chwalebny czyn...
Powiedziałbym że kretyński wybryk...
z drugiej strony, dzięki temu jej już nie tknę :)
Wiem że picie nie jest rozwiązaniem. Nigdy nie piłem kiedy miałem jakiś problem. Najwyżej po (oczywiście nie w ilościach 5 drinków / butelka wódki). Wiadomo, wszystko z głową. Nie każdy niestety potrafi :/
Pigułki antydepresyjne mniej szkodliwe? Boże Święty, hydroksyzyna, benzodiazepiny - zdrowsze od alkoholu? Myślę że na ten temat powinien się wypowiedzieć djdomin, ale nawet pomijając kwestię uzależnienia, to po pigułkach antydepresyjnych stosowanych bez wyraźnej potrzeby i w zazwyczaj za dużych dawkach, człowiek nawet po odstawieniu (trudna sprawa) żyje w innym świecie. Koleżanki znajomy brał takie pigułki (recepta od wujka :roll:) i dostał manii prześladowczej, ma napady lękowe i nieistniejących przyjaciół. Brzmi śmiesznie? No nie bardzo.
Pigułki antydepresyjne mniej szkodliwe? Boże Święty, hydroksyzyna, benzodiazepiny - zdrowsze od alkoholu? W sytuacji o której mówiłeś, myślę że tak.
pomijając kwestię uzależnienia, to po pigułkach antydepresyjnych stosowanych bez wyraźnej potrzeby i w zazwyczaj za dużych dawkach, człowiek nawet po odstawieniu (trudna sprawa) żyje w innym świecie. W sytuacji, którą opisałeś, leku wcale nie stosuje się bez potrzeby i nie trzeba tutaj dużych dawek. Tu jest ta różnica. Żeby poczuć się "dobrze", "luźno" i zapomnieć o pewnych sprawach musisz wypić dość dużo alkoholu. Balansować na granicy, albo po prostu odpuścić i się całkowicie upić. Z tabletkami jest inaczej. Porównam to do antybiotyku, choć to złe porównanie. Antybiotyk również szkodzi, ale i pomaga. I na dobrą sprawę, bardziej pomaga niż szkodzi ;). Sprawa z alkoholem wygląda nieco gorzej i mniej pewnie.
Żeby poczuć się "dobrze", "luźno" i zapomnieć o pewnych sprawach musisz wypić dość dużo alkoholu. Balansować na granicy, albo po prostu odpuścić i się całkowicie upić. Z tabletkami jest inaczej. Mnie uspokaja alkohol w ilości terapeutycznej - lampka wina, jedno piwo, kieliszek wódki - i jest dobrze. Nie mam "bani", po prostu się relaksuję. Nie lubię odurzenia alkoholowego, strasznie sztuczne uczucie, mogę wypić dużo i nie stracić świadomości, ale nie jest to przyjemne i zdecydowanie nie relaksuje.
Tabletki antydepresyjne... lekarz łatwo ci je zapisze, nawet jeśli nie masz poważnej depresji... problem jest taki że:
1) te tabletki uzależniają fizycznie (odstawienie wiąże się z bardzo nieprzyjemnym głodem - bóle, wymioty, intensywne pocenie się). Szybko wzrasta tolerancja organizmu na ich działanie - potrzeba coraz więcej, żeby działały.
2) człowiek biorący je jest otumaniony, oszołomiony.
Jak byłem mały miałem przepisaną przez lekarza hydroksyzynę na noc (zdaje się z powodu bezsenności), zwalało mnie z nóg po prostu, w dodatku bałem się iść do przysłowiowego kibla po ciemku, bo wszystkie cienie były straszne. A miałem zapisaną bardzo małą dawkę.
Co byś nie mówił, alkohol w przeciętnych ilościach nie wywołuje psychoz. Owszem, uzależnia (psychicznie szybko; fizycznie raczej po dłuższym czasie, jeśli nie ma się predyspozycji genetycznych (rodzice alkoholicy)), ale nie sprawi że na trzeźwo będziesz się bał wyjść z domu.
Mnie uspokaja alkohol w ilości terapeutycznej - lampka wina, jedno piwo, kieliszek wódki - i jest dobrze. Nie mam "bani", po prostu się relaksuję. Nie lubię odurzenia alkoholowego, strasznie sztuczne uczucie, mogę wypić dużo i nie stracić świadomości, ale nie jest to przyjemne i zdecydowanie nie relaksuje. Zaraz, zaraz... ale czy my tu mówimy o Tobie? Chyba trzeba Ci coś przypomnieć...
Picie za młodu jest szkodliwe, ale bardzo silny stres jest znacznie gorszy, więc raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" upicie się (choćby lekkie) nie jest takim złym pomysłem. Jeszcze raz...
więc raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" upicie się (choćby lekkie) nie jest takim złym pomysłem. Ja mówię o tym od samego początku. Upicie się to idiotyzm, lepiej już leczyć się farmaceutyczną chemią. Ty też racz więc nie zbaczać w jakąś inną stronę. Nie mówimy ani o Tobie, ani o alkoholu w przeciętnych ilościach. Chodzi o alkohol w nadmiernych ilościach jako lek na stres itp.
Od tabletek depresyjnych również można się uzależnić, to prawda. Ale jeszcze raz podkreślam, że aby uzyskać zamierzony efekt tabletek nie musisz przedawkowywać. Alkohol już tak (zgodnie z tym co napisałeś). Więc od czego łatwiej się uzależnić?
Nie wiem czemu miałeś problemy z nocnym pójściem do toalety. Może to ma jeszcze jakąś inną przyczynę. Byłeś przecież mały ;). A może jakiś inny lek, albo nawet samo jedzenie w połączeniu w lekiem miało taki dziwny efekt. Przeciętny w pełni rozwiniętych i dojrzałych osobników homo sapiens nie ma problemu z lekami uspakajającymi, przeciwdepresyjnymi itp. To działa i jest naukowo potwierdzonym i polecanym rozwiązaniem w przypadku zaburzeń stanu emocjonalnego. Oczywiście najzdrowiej jest wyjść z tego samodzielnie, np. wziąć urlop i odpocząć od pracy, albo wyjechać gdzieś daleko na jakiś czas. Jednak alkohol, to najgorsze rozwiązanie.
Niegrzecznie pozwolę się wtrącić, troszeczkę tylko.
Moim zdaniem, żeby rozjaśnić nieco tę dyskusję, należy sprecyzować to co powiedział Vooyu, czyli:
więc raz na jakiś czas, zwłaszcza gdy ktoś żyje "na ciągłym ciśnieniu" upicie się (choćby lekkie) nie jest takim złym pomysłem. a ściślej mówiąc:
ciągłym ciśnieniu" i
upicie się (choćby lekkie) A więc Vooyu, co takiego miałeś na myśli. Co rozumiesz przez lekkie upicie się i ciągłe ciśnienie?
I jeszcze jedno pytanie do luka, czy kiedykolwiek upijałeś się, bo byłeś pod lekkim ciśnieniem? Czy kiedykolwiek łykałeś tabletki zawierające hydroksyzynę lub benzodiazepiny?
:D
Zależy co uważasz za "lekkie" upicie się... Nie chodzi mi o stan w którym człowiek zasypia / wymiotuje / nie pamięta co robił. To jest dla mnie upicie się w trupa.
Lepiej poczytaj o lekarstwach uspokajających i ich wpływie na organizm (nawet dorosłego) człowieka. To narkotyki o znacznie silniejszym działaniu niż alkohol - ich prawidłowe działanie jest stanem odurzenia! Nie wiem czemu twierdzisz że stan upojenia alkoholowego jest wynikiem przedawkowania alkoholu?
Zeg - ciągłe ciśnienie - no nawet ciężko wytłumaczyć, po prostu życie w ciągłym stresie, zawalenie obowiązkami, wyczerpujące.
"lekkie upicie" - człowiek jest na tyle trzeźwy że wszystko pamięta, chodzi prosto i nie zachowuje się dziwnie bądź nietypowo, poprawia się humor, człowiek nie myśli o problemach - to działa tylko w towarzystwie. Picie "do lustra" to już alkoholizm.
"lekkie upicie" - człowiek jest na tyle trzeźwy że wszystko pamięta, chodzi prosto i nie zachowuje się dziwnie bądź nietypowo, poprawia się humor, człowiek nie myśli o problemach - to działa tylko w towarzystwie. Picie "do lustra" to już alkoholizm. No to w takim razie nie jest to upicie. Jeśli to przez te słowa rozumiesz, to tematu właściwie nie ma. Bo generalnie "upić się" oznacza stan zamroczenia wynikający z wypicia nadmiernej ilości alkoholu, co kojarzy się raczej z czymś gorszym niż to opisałeś. Lepszym słowem byłoby po prostu "wypić" ;).
Nie wiem czemu twierdzisz że stan upojenia alkoholowego jest wynikiem przedawkowania alkoholu? Sprawdź co znaczy "upojenie alkoholowe" i "przedawkowanie" ;).
Przepraszam, czepiam się słów. Ale jeśli używasz ich niewłaściwie, to po prostu źle Cię rozumiem.
I jeszcze jedno pytanie do luka, czy kiedykolwiek upijałeś się, bo byłeś pod lekkim ciśnieniem? Czy kiedykolwiek łykałeś tabletki zawierające hydroksyzynę lub benzodiazepiny? Generalnie to ja cały czas jestem pod ciśnieniem, ale nigdy z tego powodu się nie upijałem. Tabletek o których mówisz też nigdy nie łykałem. A czemu o to pytasz?
No, a teraz wracając do dyskusji...
Lepiej poczytaj o lekarstwach uspokajających i ich wpływie na organizm (nawet dorosłego) człowieka. To narkotyki o znacznie silniejszym działaniu niż alkohol - ich prawidłowe działanie jest stanem odurzenia! Bo to ma być stan odurzenia. Nazwijmy to - kontrolowanego i bezpiecznego odurzenia. Po to jest właśnie lekarz, żeby przepisać Ci bezpieczną dawką, która ma pomóc, a nie zaszkodzić. W przypadku alkoholu to Ty sam sobie narzucasz granicę, sam sobie jesteś panem. Przez to łatwo możesz się złamać i granicę przekroczyć. Inaczej... Gdyby alkohol był lekiem na depresję lub stres, lekarz nie przepisywałby osobnych tabletek. Wysyłałby do baru :).
Chodzi mi o to że leczenie depresji chemią to metoda bardzo radykalna i żadna dawka nie jest stabilna, bo wywołują one tolerancję. Poza tym skąd pewność, że gdy pigułki zaczną słabiej działać pacjent nie będzie brał więcej?
Alkohol sam w sobie lekiem nie jest, ale może być.
Konsekwencjami dla mnie niezbyt przyjemnymi było "dochodzenie" do siebie. Odp. na drugie pytanie: chodzi mi ogólnie, o każdy rodzaj alkoholu, no chyba, że cukierki czy coś, a mówiąc nigdy miałam na myśli do osiemnastki, ale nigdy w dużych ilościach :D. Wiem źle to napisałam i mój błąd. Chyba piszę, że "mój błąd" po raz drugi. Muszę popracować nad dokładniejszym wypowiadaniem się i uzasadnianiem. Jeszcze raz sorry.
Nie no, w porządku, nie przepraszaj tyle :P Błędy się zdarzają ;) Chyba na Ciebie nie nakrzyczałam, żebyś tak się usprawiedliwiała? :D ;) //Jasti
Topisz swoje problemy w alkoholu? One cholernie dobrze pływają.... no cóż alko nie uleczy twoich problemów, psychiki też nie. Mówienie, że alkohol jest świetnym środkiem na depresje jest największym idotyzmem ever. Alko szkodzi a wiee sposobów - niszczy ciało i umysł że tak powiem. Łatwo popaś w alkoholizm, zatruś się jakimś gównem... Uważacie, że zbadany lek przpypisane przez porządnego lekarza jest naprawdę gorsza od półlitra? Nie sądzę że jest to zdrowa metoda, bo na pewno nie jest! Ale zawsze lepiej niż się naje*** Takie jest przynajmniej moje zdanie. :)
PS. sorry za literówki, klawiaturka nawala :D
Pół litra na jedną (a zwłaszcza niepełnoletnią) osobę to zły pomysł, chodziło mi o ilości średnie małe (zależy od głowy, więc nie podam dokładnie ile).
Alkohol w ilościach "rozrywkowych" jest szkodliwy. Nie jakoś okropnie, ale jest.
Natomiast lekarstwa antydepresyjne to cholernie poważna sprawa. Dobranie odpowiedniej dawki jest niezwykle trudne (wpływa na to więcej czynników niż sama waga i wiek), ludzie mogą różnie na nie reagować (czasami występują tzw. reakcje paradoksalne - działają dokładnie odwrotnie niż powinny), poza tym - wpływają na postrzeganie, mają dużo skutków ubocznych, uzależniają fizycznie, zwiększa się na nie tolerancja.
Skąd wiem? Mój ojciec takie brał.
Nie topię problemów w alkoholu! Nie piję jak mam problem, tylko ewentualnie jak go rozwiążę. NIE ZAWSZE!
Wy tutaj mówicie o dużych ilościach typu pół litra?! Dla mnie duża ilość to 4 kieliszki martini. Możliwe, że mam słabą głowę. Koleżanki moje wypiły więcej i im nic nie było, ja pamiętam, że po trzecim kieliszku tego nieszczęsnego martni nie pozwalały mi już więcej pić, a jak poszły na moment do kuchni to wypiłam 4, nielegalnie, że tak powiem. Głupia byłam i dostałam nauczkę.
Byłam na urlopie z o rok odemnie starszą dziewczyną... Jej tekst : -No co ty? Rodzice nie pozwalają Ci pić piwa??? Ja już długo piję...
To jest normalne???
Nie.
Ja nie piję, nie piłam, i nie zamierzam NIGDY pic.
Jasneee... Każdy może tak mówić ... Zobaczymy co powiesz za kilka lat.
Za kilka lat powiem to: Nie zamierzam pic.
Kto inny może zapomniałby o takiej obietnicy, ale jak może nie wiecie, jestem inna niż większośc.
Blondi, przecież napicie się paru łyków piwa to jeszcze nałóg, geez, ludzie, nie twierdzę, że to coś godnego pochwały, ale nie uważam też za coś strasznego.
A co do ciebie Iza, jesteś śmieszna. Niby dlaczego NIGDY nie napijesz się ŻADNEGO alkoholu? Pff, przecież to żadne zło, a nawet księża piją wino na KAŻDEJ mszy. Dla katolika (z dużej czy małej, bo nie jestem pewien?) to chyba więc nie powinno być jakimś 'zuem'. No, przed 18 jest, bo się przy pierwszej Komunii Świętej ponoć ślubuje, że się nie będzie pić. BTW jadłaś kiedyś cukierki Kukułki? Jeśli tak, to cię zmartwię - one w 5% są z alkoholu. Do potraw też czasem dodaje się jakieś wina itp. Jeśli nigdy, nigdy nie będziesz miała w ustach, ani drobinki, drobineczki alkoholu w ustach, to będzie to co najmniej dziwne.
W każdym razie picie alkoholu grzechem nie jest. Oczywiście picie, a nie upijanie się na umór.
Dla mnie nie ma znaczenia czy to grzech czy nie, ale uważam, że napicie się od czasu do czasu alkoholu nie jest niczym złym. I uważam, że nie picie alkoholu 'bo nie' jest takie trochę naciągane, bo właściwie nie ma żadnego powodu by nie pić. Jak komuś nie smakuje to już coś innego.
Ba, podczas komuni opłatek maczają w winie ;p
uważam, że nie picie alkoholu 'bo nie' jest takie trochę naciągane, bo właściwie nie ma żadnego powodu by nie pić. Jak komuś nie smakuje to już coś innego. Naciągane mówisz... No a niby czemu by pić? Jaki w tym cel? Jaki powód? Ja nie widzę żadnego :) Wina są fajne, owszem, ale jakoś nie mam czasu ani siły do alkoholu. Nie chce sobie nawet zaprzątać głowy myśleniem o tym. Na dzień dzisiejszy nie widzę sensu żeby pić i nie widzę sensu żeby nie pić (mówię naturalnie o piciu z umiarem, wręcz okazjonalnie). Jednak z reguły sensu powinno się szukać w wykonywaniu danej czynności, a nie w jej braku. Z tego więc wniosek, że nie piję. Nie jest to dla mnie po prostu dostatecznie przyjemne, żeby poświęcać na to czas i pieniądze. Tak samo jak z każdą inną używką. Znam lepsze sposoby na rozerwanie się lub odprężenie, niż alkohol, narkotyk czy papieros :).
Nie no, czekaj, Luk :D To nie miało być tak, że namawiam ludzi do picia, bo to fajne :D Tylko że ktoś ma ochotę, a się nie napije, bo nie i już, bo to zło i w ogóle okropność. Jak ktoś nie lubi, nie znajduje w tym przyjemności, nie ma ochoty to coś innego ;)
Ja ostatnio piję duże ilości herbaty "więziennej", czyli po prostu czysta esensja herbaty. Rzekomo odurza (rzeczywiście uspokaja), ale i tak lubię taką pić.
Uspokaja? To ciekawe, bo powinna raczej wzmagać agresję :)
Ja jak zwykle piję mleko. W ogromnych ilościach. Jeśli nie mam w lodówce przynajmniej 3 litrów to jest sytuacja kryzysowa :). Na drugim miejscu stoi zwykła niegazowana woda. Właściwie nawadniam się tylko tymi dwoma płynami. Herbata i kawa rzadko mi się zdarzają. Wynika to po prostu z faktu, że szkoda mi czekać aż się to zaparzy i ostygnie :P
Ano widzisz, trzeba mieć wprawę to wtedy i gorącą można pić. A robienie herbaty to nie problem, ja mam czajniczek w którym raz dziennie zaparzam esensję i po prostu potem wlewam trochę do szklanki i zalewam gorącą wodą. Pomijając czas gotowania wody,cała operacja zajmuje poniżej minuty ;)
Tzw. "czaj" czyli bardzo mocna herbata faktycznie uspokaja a nie pobudza :)
Z tym że nie ma "przymulenia" i nie chce się spać.
Sam zakładałeś ten temat, powinieneś wiedzieć o czym on jest... kopiuję jednak treść pierwszego postu: "Co myślicie o "spożywaniu alkoholu" (jak to się pięknie określa) w wieku 13-18 lat? Szkodliwy, zły? Co o tym mówią Wasi rodzice? Na razie się nie wypowiadam, żeby sprowokować dyskusję :grin:" nono //Jasti
ej no bez przegięć, taki lekki offtop powinien być dopuszczalny...//Voo
Luk, też "poję sie" mlekiem, mlekiem i do tego mlekiem, wodą kawą :D Ale picie, a nie upijanie się nie jest złe. No ludzie, wiecie jak to jest wyjść w piąte wieczorem do kumpla do chaty z dobrym filmem i piwkiem w plecaku? czy trzeba od razu się narąbać, żeby się lekko wyluzować.
Po wypiciu jednego piwka humorek sie poprawia, jeszcze ci we łbie nie szumi... Same efekty pozytywne :D
To zależy jak często spożywa sie to "piwko". Choroby wątroby ujawniają sie dopiero po pewnym czasie. Nie mówię, że każdy kto raz na miesiąc czy dwa napije sie piwa, po roku będzie miał problemy z wątrobą, ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że coś takiego istnieje.
W tym monecie popijam piwko. Raz na miesiąc można xD
Nawet rzadziej piję i sądzę, że w roku szkolnym szkodzi to więcej niż cały ten stres. Nie mówię, że alkohol leczy deprechę, ale chodzi o sam fakt wyjścia gdzieś i spotkania się z kolegami, niekoniecznie w pubie... tak relaks pozywtywnie działający :P:)
No, niekoniecznie w pubie/klubie, ale ostatnio oprócz domówki to najbardziej sensowna opcja, bo dupa na "ławce pod blokiem" przymarza.
Dziobal tu się zgodzę, żadne spotkanie integracyjne klasy tak nie integruje jak spotkanie klasowe przy piwku i przy ognisku ;]
Hmm, aż się głupio wypowiadać w tym temacie jak się wróci z browara do domu :P Ale dobra... W sumie to uważam, że jeśli chodzi o picie i o integrację z klasą... Działa pewna 'psychologia tłumu'. Mogłabym nie pić piwa, bo są inne napoje, które smakują mi bardziej, ale jak wszyscy piją piwo, to czemu ja miałabym pić coś innego? Wiem, że to głupie rozumowanie, no ale... Mam nad sobą kontrolę i gdy nie chcę - nie piję, kiedy wiem, że więcej nie mogę - nie piję więcej, kiedy nie mam ochoty - też nie piję. Ale kiedy ogólnie nie ma żadnych przeciwwskazań to czemu nie? Gdyby cała reszta piła herbatę, ja też pewnie piłabym herbatę. To w sumie dziwne. Z jednej strony głupie, ale działa w drugą stronę - jak reszta będzie piła sok, to ja też nie rozwalę się z browarem :D Picie 'dla towarzystwa' jest ok, moim zdaniem, jeśli to nie jest picie all the time albo na przymus (tj. nienawidzę tego smaku, ale napiję się, bo inni piją). Takie moje zdanie :D
I jak tu się nie zgodzić?
Ogólnie piwko + ognisko / ew. grill to genialna opcja.
A co powiecie na opcje w stylu: jest domówka i wszyscy się rzucają na przychodzący alkohol. "Balsamik przyszedł" łup, wszyscy lecą, "wódeczka jest" tak samo, "ooo, leśny dzban-trochę nie na topie, ale jak jest to pijmy" znowu lecą? przecież to nie jest normalne. Potem trzeba sprzątać balkony sąsiadów. Wiem, bo chociaż nie cierpię imprez, czasem staram się bywać ( i jak zwykle jedyna trzeźwa xDD'), a potem nastepnego dnia pomagam sprzątać. Już było parę karteczek typu: w dniu wczorajszym na balkonie mieszkania E wylądowała cała(?) zawartość czyjegoś żołądka, prosi się o zgłoszenie". Przecież to nie normalne.
Jasne, że nienormalne :D Nie widzę nic fajnego w traceniu kontroli nad sobą, wymiotami itd. Owszem, lubię wypić, nawet bardzo, ale znam swoje granice i wiem kiedy przestać. Kilka razy może przesadziłem, ale człowiek uczy się na własnych błędach.
Wiecie co mnie dziwi? Jak ja kończyłem podstawówkę, szedłem do gim to nie wychodziłem pić, zdażyło się może pół piwa, czy kieliszek na pół roku XD Mineły 3-4 lata i co? Znam kolesi 12 13 lat co wychodzą minumum raz w tygodniu się upić. Nie wiem, czy trafiłem poprostu na jakąś przykładną klasę i grzecznych kumpli z podwórka czy czasy i ludzie tak szybko się zmieniają.
U mnie w klasie w zeszłym roku paru wariatów miało taki myk (chory, dlatego wariaci, chociaż trafniejsze by było określenie: idioci), że przed lekcjami jedno piwko...Poza tym, opowieści lasek, że przepiły w dwa dni 50zł. Matko...A później latają plotki, że mam głębokie gardło, bo chłopak, który "miał się o tym przekonać" nie był w stanie tego sprostować. Oczywiście, wszyscy byli wtedy pijani, a mnie tam nawet nie było. Ludzka głupota mnie poraża...
Wybaczcie, ale rzyganie na imprezach w gimnazjum to standard. Dzieci się dorwą do wódki i masz :)
Nie jestem przeciwnikiem picia, w gimnazjum nie piłem z powodu domniemanych przeciwwskazań zdrowotnych (okazało się że niepotrzebnie); ale cieszę się że ominął mnie etap odwalania dziwnych rzeczy i zgonowania. W tym wieku to naprawdę psuje mózg (żeby nie było - nie jedno piwko czy jeden kieliszek, chociaż to niektórym wystarczy - ale pół litra na głowę i w górę).
50zł w dwa dni? Przepiję 100 w jeden wieczór i będę trzeźwy :D
Się nie przejmuj plotkami. Te które to rozpowiadają najczęściej same faktycznie mają głębokie :)
Rozumiem się uchlać w trupa, zaliczyć zgona n so on, ale jaki jest sens chlania przed szkołą?
Zależy co rozumiemy przez "trzeźwy", niemniej problem żaden, a bardziej kłopot - bo kasa znika z portfela.
Się nie przejmuj plotkami. Te które to rozpowiadają najczęściej same faktycznie mają głębokie :) Rozwaliło mnie to xD Plotkami się nie przejmuje, bardziej ich psychiką x'D (Jak ktoś może się przejmować plotkami, jak nie przejmuje się stojącą grzywką do góry? xD Cytat z dzisiaj:Ja bym z TAKĄ grzywką z pokoju nie wyszła, a co dopiero z domu!)
Ok, 100zł na wieczór, norma. Ale ta laska jest jak dziecko! I kto jej to sprzedał? Tak samo wygląda ^.^'' jak się zachowuje. Chore jest to, że idziemy z koleżankami do sklepu:
-co dla ciebie, kochanie?
-blackdevile
*facet odbiera telefon, podaje papierosy i leci tekst: chłopie! ze mna jak z dzieckiem! Za rączkę i do baru!*
-coś jeszcze?
-taaaa, wódke jakąś tam
laska miała wtedy 14 lat i tylko pytanie: A osiemnastka skończona? Tyle.
No, niby kasa znika... Z drugiej strony, znam ludzi którzy potrafią przebalować w weekend całą wypłatę, ta stówa to nic...
Ale nastolatki nie mają czasem nawet stówy.
E tam, to nie kwestia kasy. Za stówę da się kupić kilkadziesiąt jaboli albo jedno wino czy coś takiego (wybaczcie, nie znam się na alkoholach droższych od standardowej wódki), więc wiecie ;)
Rzyganie po alkoholu... wiecie, właściwie to, że ktoś się porzyga to pikuś, gorzej jak ktoś odwala różne dziwne rzeczy po piciu, wcale nie musi po tym haftować. Ważne to mieć kontrolę nad sobą...
Ja akurat mogę się pochwalić dość mocnym żołądkiem. Staram się też nie mieszać, bo wiadomo że wtedy łatwiej pokolorować podłogę, sedes czy cokolwiek :D
Mówicie 5 dych, albo 100 plnów na jeden wieczór? Zazdroszczę budżetu! Ja jeśli już chcę wypić więcej, jakaś impreza, urodziny czyjeś itd. to składam się na 0,7mkę i wychodzę poniżej 2 dych, a przynajmniej MI 0,7mka na pół starcza w zupełności.
Ja w sumie pamiętam, że w podstawówce też nie było żadnego chlania, a teraz... żal mi tych dzieciaków i tyle. Impry w gimnazjum mimo wszystko nie muszą polegać na upiciu w trupa... no cóż ja przynajmniej się kontroluję, z tego co wiem moi kumple też. Jak coś po pijaku od**biesz... wpadasz po uszy w gówno
Cenzura... //Jasti
Nie do końca rozumiem, dlaczego wszyscy piją na imprach dla polepszenia nastroju/ rozładowania atmosfery. :? Alkohol mnie odrzuca, niewątpliwie w przyszłości będę pił ale wkurza mnie moda w gimnazjum że "nie ma dobrej zabawy bez picia".
Ofc zaraz zaatakują mnie wszyscy :)
Nie ma dobrej zabawy bez picia, tak właśnie uważałem do czasu balu gimnazjalnego, tam nawet nie powąchałem rozwodnionego Karmi, a bawiłem się świetnie, nei tylko ja zresztą. Mimo to, jutro idę do kumpla na urodziny i wiem że będe pił :D Oczywistość, z UMIAREM <emotikon>
wiecie, właściwie to, że ktoś się porzyga to pikuś, gorzej jak ktoś odwala różne dziwne rzeczy po piciu, wcale nie musi po tym haftować. Ważne to mieć kontrolę nad sobą... Jak na przykład całować się z drzewem? Albo i ze stołem? Znam takie dziewczyny xD Napite uwielbiają całować różne dziwne przedmioty...
finatka, akurat różne dziwne zachowania po spożyciu znacznej ilości alkoholu są normalne. Kolega mi kiedyś opowiadał, że wrócił nawalony do domu i próbował wejść przez drzwi balkonowe xD. Podobno stał tam pół godziny i szukał dziurki od klucza :D
Ech... Co alkohol robi z ludźmi. W podstawówce miałam taką "super klasę" z paczką idiotów. Wszyscy się ich słuchali jak pieski właściciela, a kiedy szli na boisko szkolne, to żeby pić albo palić. Dwóje z tej paczki miało 11 lat, reszta 12. To była chyba szósta klasa...
Wracając do imprezki, to u mnie w klasie raczej reflektujemy picie dodatek do spotkania/impry, a nie odwrotnie :) No cóż, po prostu lepiej się bawić i gadać niż siedzieć w kiblu i następnego dnia w pokoju :)
finatka, akurat różne dziwne zachowania po spożyciu znacznej ilości alkoholu są normalne. Kolega mi kiedyś opowiadał, że wrócił nawalony do domu i próbował wejść przez drzwi balkonowe xD. Podobno stał tam pół godziny i szukał dziurki od klucza :D
Tia, jak na przykład wyrzucenie kolesia z 11 piętra w kartonie z napisem 'Misja na Marsa'. Jak ludzie się zainteresowali i zadzwonili na policje, to co się okazało? Iż na tymże 11 piętrze w kolejnym kartonie podpisanym 'Misja ratunkowa na Marsa' siedzi kolejny koleś.
Tia, jak na przykład wyrzucenie kolesia z 11 piętra w kartonie z napisem 'Misja na Marsa'. Jak ludzie się zainteresowali i zadzwonili na policje, to co się okazało? Iż na tymże 11 piętrze w kolejnym kartonie podpisanym 'Misja ratunkowa na Marsa' siedzi kolejny koleś. Dead :D To na podstawie jakieś zdarzenia, czy masz takie poczucie humoru? "Misja na Marsa" wymiata xD.
A co do piwa, jak dla mnie - pfuj. Gorzkie, żółte i gorzkie. I wyżera szare komórki (albo mama wcisnęła mi kit). Nie piję, nie palę, nie mam zamiaru, ale różnie bywa.
Część 16, 15latków i starszych pisze tu, że raczy się alkoholem. Zastanawia mnie skąd go bierzecie. Z barku nie, bo rodzice nie są tacy głupi, ze sklepu może, chociaż niby sprzedają tylko osobom od 18 roku życia. Nie mam takiego towarzystwa, bo zamieniłam starą, dobrą wiejską szkołę z różnymi indywiduami na 'nieco' bardziej spokojną, więc nie wiem.
I jeszcze jedno: nie boicie się, że możecie mieć przez to problemy? Nie mam na myśli tych natury fizjologicznej i podobnej, ale bardziej prawnej.
"Misja na marsa" to klasyka. Urban legend, z 5 osób z różnych części świata mi to opowiadało jako szczerą prawdę, bo ktoś-tam-z-rodziny-pracuje-w-szpitalu-na-policji itp.
Moi rodzice nie są głupi, a mimo to pozwalają mi pić. Wiedzą że zakaz nic nie da.
Mama wcisnęła ci kit. Wypicie takiej ilości piwa która zabiłaby wystarczająco dużo komórek nerwowych, żeby było to odczuwalne, jest fizycznie niemożliwe.
Problemy natury prawnej? Za alkohol? Nie w tym kraju.
NIE można mieć przez to problemów prawnych, znaczy jako kupujący - sprzedawcy mają trochę gorzej.
Nie tobie jednemu.
W niektórych od 18, w innych nie,w niektórych sprzedawcy mają pewne opory moralne przed sprzedawaniem <15, w niektórych dają jak leci 10 latkom.
A z ojcem też się czasami piwko wypije.
Moi też rozumieją że zakaz jest niemożliwy do wyegzekwowania.
Już wątroba ci prędzej od alko padnie.
A co do piwa - to jakieś dziwne piłaś, hehe.
no cóż, pić a narąbać jak messershmit to dwie różne sprawy :)
Problemy prawne - Vooyu właśnie w tym kraju jak Cię znajdą z piwem/ pijanego na ulicy to mogą Ci zrobić taką rewizje, że do dupy Ci mikroskopem wjadą, a potem jeszcze na komisariacik... mój kumpel miał taką sytuację...
A problemy zdrowotne - to nikt nie wciśnie mi kitu, że jak ktoś raz na tydzień się narąbie w trupa, porzyga itd. to "nic nie szkodzi". To nie jest zdrowe...
Piwo jest smaczne :) Białe wino też, czerwone to kicha. No ale te trunki to dla smaku raczej, nie żeby zadziałały jakoś mocno :)
No jak się ktoś raz w tygodniu narąbie w trupa to to BARDZO szkodzi.
Za alkohol najwyżej cię wezmą na komisariat (jeśli są bardzo upierdliwi) i wezwą rodziców.
Sytuacja sprzed jakiegoś miesiąca. Idę sobie z 2 kumplami, w reklamówce mamy półkę i 3 piwa. Drogę zajeżdża nam zielony Opel Vectra. Wysiada z niego 2 kolesi, okazuje się że są z policji i zaczynają się pytania. 18 lat? Dokumenty? Gdzie idziemy? Skąd mamy? I... wcale nie skończyliśmy na komisariacie, nie zostaliśmy nawet spisani. Powiedzieli tylko, żebyśmy wódkę lepiej oddali tacie, bo jak to pomieszamy to nie będzie miło. Zaskoczony byłem baaardzo.
//Półkę? :D//acrobot
Gratuluję odwagi, ja po dyskretnym zgadaniu się z kolegami bym spieprzył :D
Hm, powiem szczerze, że jeśli chodzi o prawo to nie znam się w ogóle, ale samo posiadanie alkoholu przez nieletnich nie jest chyba karalne? To nie dragi, żeby nie wolno było nawet mieć przy sobie. Zawsze myślałam, że problem zaczyna się dopiero, kiedy idziesz z otwartym alkoholem, tj. kiedy wskazuje to na to, że alkohol ten spożywasz, a nie tylko posiadasz :D a może żyję w wielkim błędzie, nie wiem w sumie. Niezbyt często paraduję z alko w miejscach, gdzie mógłby mnie ktoś niepowołany na tym przyłapać, więc jakoś się tym nieszczególnie martwię.
Posiadanie alkoholu przez nieletnich nie jest raczej karalne - najwyżej spiszą, ale w zależności od "pana policjanta" albo cię puści, albo będzie wypytywać gdzie kupiłeś a jak nie powiesz to oberwiesz po nerkach :D
Istnieje też niemiła perspektywa przeszukania... Takiego wiecie, dokładnego przeszukania :/
'Ja tego nie kupiłe/am, niosę prezent dla taty od mojej babci, panie władzo' xD
Nie no, ale to dziwne, żeby tak o mogli Cię przeszukać albo coś. A spisać za co? Za to, że mam ze sobą alkohol? To takie trochę dziwne...
W sumie chyba nie mogą Cię przeszukać, ale na komisariat wziąć mogą i tam już im wolno, więc masz do wyboru kontrolę na miejscy albo na komisariacie. No ale to się rzadko zdarza, choć czasem...
Teoretycznie nic nie mogą.
W praktyce mogą wszystko. Powiedzą że "przypominasz osobę poszukiwaną" i mogą cię spisać, przeszukać, wziąć na komendę, a jak jesteś pełnoletni/nia na 24 na "dołek"
Może i mogą... Ale wszystko zależy od policjanta. Kiedyś jak byłem na koloni w górach, to byliśmy na wycieczce w Słowacji. Kolega kupił tam jakiś alkohol dla rodziców na pamiątkę (:P). Jako że była przy tym wychowawczyni to mu bez problemu sprzedali (wychowawaczyni zna tego chłopaka wiec mu pozwoliła :)). Potem przewiózł to przez granicę, również bez problemu (a Polska nie była wtedy w Unii. Ale mógł trafić na takich co sie czepiają i przejście trwałoby dłużej.
No wiesz, mój kumpel został sprawdzony, ale tak totalnie. Wszystko, spodnie, portfel, buty, uszy, gacie, telefon, a nawet alko nie miał. Do tego policjanci byli chamscy itp. Co najgorsze, chwalono się potem akcją "policja oczyściła osiedla z pijaków i chuliganów" . Nie pamiętam, czy nie skończyło się w sądzie o zniewagę, czy coś.
Dziobal, to normalka, szukają trawki by sobie podbić statystyki.
No, i potem "Sukces policji: zatrzymano nieletniego. Posiadał 1 gram marihuany" i już starsze panie czują się bezpieczne, że ich nie napadnie żaden narkoman ze strzykawką naćpany trawką, żeby mieć na następną działkę. xD
a żeby nie było offu: wódka zawiera 40% alkoholu. I post pasuje do tematu :D
//Nakromanin? xD Słowotwórstwo jakieś dziwne xD A za to "a żeby nie było offu: wódka zawiera 40% alkoholu. I post pasuje do tematu :D" Cię trzasnę xD //Jasti
Głosujemy na najlepszego browara na polskim rynku? ;)
jak dla mnie Łomża, a jak nie ma to Tyskie.
(są jakieś niepasteryzowane Ciechany, podobno najlepsze - wypiję kiedyś to ocenię)
Carlsberg, wiadomo. Ale lechem czy żubrem też nie pogardze.
A, jak z zagranicznych to Grolsch.
Żubr to dobre piwo, ale raczej do jakiegoś tłustego żarła :D
Żubr ;) Z zagranicznych to czeskie :) Budweiser... ale on nagina budżet.
Rok temu zdecydowanie postawiłbym na Carlsberga, rówież dzięki temu że jest odkręcany, ale jakoś mi zbrzydł, może dlatego, że wtedy właściwie nie piłem innych browarów?
A teraz? Hm... Heineken (duży, butelka!) , ewentualnie Okocim i Harnaś. Harnaś to wysoka jakość, w niskiej cenie :D
Najgorsze piwo jakie kiedykolwiek piłem, to chyba Keniger z biedronki za 1,29 zł.
Ale chyba wszyscy mi przyznacie, że piwo butelkowe jest dużo lepsze od tego z puszki!
Najlepsze jest w butelkach po 2l! :) Ktoś, jakiś wujek kolegi kuzyna zomka... z Chorwacji jakieś piwko miał. Było lepsze, niż wszystko co w polsce można kupić, no i mało 2l... :)
Dlatego było lepsze :D W polsce mamy te 1,5 litrowe warki w plastikowych butlach, ale jak dla mnie dobre są tylko do połowy.
A w sylwestra szampan obowiązuje, hm, moim zdaniem nawet ten ruski za piątaka jest smaczny.
Moim zdaniem ten ruski za piątaka jest najlepszy :d
Wiesz... nie mówie, że jest najlepszy bo innych nie piłem. Jadę tylko na różnych gatunkach tych za 5, sowieckoje, bajkał i jakieś tam jeszcze igriskoje XD. Boże co za nazwy..
IGRISTOJE!
nie piję już wódy, żadnej przyjemności poza smakiem, a potem tylko kac :/
Ruski szampan górą!
Słuchajcie... mam jedną prośbę do wszystkich pijących, zarówno na tym forum jak i na całym świecie. W szczególności do Zega :). Możecie sobie niewiele pić dla smaku, lub też smakować w dużym piciu. Możecie chlać, aż stracicie przytomność. Możecie urządzać melanże, nawet pod komendą policji, pod pałacem prezydenta albo pod sejmem. Możecie mieć w domu nawet własną bimbrownię! Ilość alkoholu nie ma znaczenia. Macie ode mnie pozwolenie na to wszystko, moje najszczersze życzenia pomyślności i gratulacje posiadanej inteligencji. Proszę Was tylko o to, żeby to nie miało wpływu na innych mieszkańców tej planety, ok? Róbta co chceta, tylko dajcie normalnej reszcie świata spokój :). Nich nikt więcej nie dzwoni do mnie po pijaku, bo mu po prostu je*nę za pośrednictwem sieci GSM.
Luk, błagam Cie... >.< //Jasti
Nie błagaj bo dobrze gada ;D
//Ja o przekleństwie, nie o sensie wypowiedzi //Jasti
A właśnie. Odpowiadałem lukowi odnośnie tego telefonu w innym temacie, więc sprawa (mam nadzieję) wyjaśniona, choć w sumie nie ma co wyjaśniać. Ale...
... mam jedną prośbę do wszystkich pijących, zarówno na tym forum jak i na całym świecie. W szczególności do Ciebie http://forum.fnin.eu/../images/smilies/icon_smile.gif. Możecie sobie niewiele pić dla smaku, lub też smakować w dużym piciu. Możecie chlać, aż stracicie przytomność. Możecie urządzać melanże, nawet pod komendą policji, pod pałacem prezydenta albo pod sejmem. Możecie mieć w domu nawet własną bimbrownię! Ilość alkoholu nie ma znaczenia. Macie ode mnie pozwolenie na to wszystko, moje najszczersze życzenia pomyślności i gratulacje posiadanego podejścia do świata. Proszę Was tylko o to, żeby to nie miało negatywnego wpływu na innych mieszkańców tej planety, ok? Róbta co chceta, tylko dajcie normalnej reszcie świata jakieś pozytywne emocje http://forum.fnin.eu/../images/smilies/icon_smile.gif. Nich każdy kto chce dzwoni do mnie po pijaku kiedy tylko chce, bo przyda mi się w życiu coś, co mnie rozbawi i mu po prostu podziękuję za pośrednictwem sieci GSM.
:D Mój numer telefonu jest do znalezienia na forum.
//Masz to u mnie, że jak będę 'weselsza' po wypiciu to do Ciebie zadzwonię ;)//Jasti
Haha, Zeg wielki + dla Ciebie :D Sam nie zadzwonię bo po % mi się zwyczajnie nie chce, ale pomysł pozytywny :D
Heh, dzięki :). Ogólnie cały pomysł z dzwonieniem wziął się z tego, że miałem minuty do wydzwonienia. Normalnie rzadko "gadam" przez telefon, ja po prostu zwyczajnie dzwonie, jak czegoś chcę :D. Moje rozmowy trwają pół, półtorej minuty i już. Abonament 25 minut za 15 zł miesięcznie bez telefonu na rok mi w zupełności wystarcza, a nawet w pewnym momencie było tak, że na początek miesiąca miałem 120 minut wolnych i reszta przepadała. (chociaż coś mi się nie zgadza, bo 120/25 coś źle wychodzi, no ale nieważne... ^^) Więc zacząłem dzwonić. Zamiast wysyłać SMSa, dzwoniłem. Jak ktoś chciał coś z kimś załatwić, dzwonił z mojego telefonu, zamawiamy pizze, z mojego telefonu. Dzwoniłem nawet z byle powodu, z nudów, o tak o. I tak pewnego dnia poszliśmy na 'spotkanie klasowe' (gdzie całość ludzi była organizowana i umawiana, a jakże, z mojego telefonu) i... Tak mnie naszło :D. Wpadłem na świetny pomysł dzwonienia do wszystkich po kolei na mojej liście kontaktów xD. I tak dzwoniłem, dzwoniłem, aż tu przyszedł rachunek i jest! Nareszcie! Przekroczyłem abonament, zarówno ten z nowego miesiąca jak i z zaległych. Do zapłaty dodatkowo miałem 35,05, czyli musiałem wygadać jakieś ze trzy godziny. Niestety z tym wiąże się też smutna wiadomość, że w kolejnych miesiącach powrócę do starego rytmu używania telefonu, a co za tym idzie nikogo nie zaszczycę telefonem. No, z wyjątkiem Jasti, której to już obiecałem :]. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jestem otwarty na telefonu i z pewnością ucieszę się, jak ktoś sobie o mnie przypomni. W piątek zadzwoniła do mnie Jasti i nie mogę powiedzieć, żeby było to niemiłe zaskoczenie. Jakoś tak... Cieplej mi się na sercu zrobiło xD.
//Dość tego offtopu nono. Kolejne posty będą karane. Tak, jestem okrutny i nie znam się na żartach :P//luk
//Zeg, to jeszcze nie mój ostatni telefon ;>//Jasti
Rodzice często mi powtarzają, że wszystko jest dla ludzi. I z umiarem.
Osobiście, najbardziej lubię wino półsłodkie albo słodkie. Zasmakowałem najbardziej w węgierskim Tokaji i w mołdawskim Muscat Asconi.
Jak mam wielkiego stresa, czy się czegoś bardzo boję, to najlepszy jest mały kieliszek czegoś mocniejszego, np. koniaku(przynajmniej u mnie).
A alkohol pijam naprawdę rzadko, bo zdarza się często i rok nie pić, nawet na Sylwestra.
Ja nie piję, no ale ja mam dopiero 13 lat. Kilku moich kolegów z klasy [w tym jeden do którego czuję coś więcej>:(] piją tak, co tydzień np. chyba wódkę. Dzisiaj coś gadali, że pod namioty wezmą, bo jedziemy pod koniec czerwca.... Ja nie mam do tego siły. Może spróbuję, ale nie wiem kiedy... Pewnie niedługo...
A po co masz próbować skoro nie chcesz? Na cholerę ci to? Osobiście zamierzam spróbować najwcześniej w liceum. Choć totalnie mnie nie ciągnie do alko. W ogóle, sama myśl o chlejących gimnazjalistach mnie odrzuca i kojarzą mi się automatycznie z dresami/ galeriankami zależnie od płci :P
A on o tym nie wie, c'nie? Podbij i zagadaj, jkbc używaj gumek.
Spróbować możesz, jak zasmakuje, to proszę bardzo, jak nie - to się nie zmuszaj z powodu innych.
A on o tym nie wie, c'nie? Podbij i zagadaj, jkbc używaj gumek. Powiedz ty mi tak szczerze, choćby przez private message, miałeś już pierwszy raz?
Asru, ty chcesz serio prawić rady? Bo ja tego jakoś nie widzę.
Do Clev: nie chcesz to nie pij, zresztą widok pijanych 13-latek to nic dobrego. Mam podobne skojarzenia jak KK na ten temat.
Ech, Roux, zaraz tam pijanych. Czemu masa ludzi postrzega alkohol jako zło, bo MOŻNA się nim upić? Można, nie trzeba.
Tak poza tym to się zgadzam. Jak masz ochotę - spróbuj, ale nic na siłę. Nie przymuszaj się, żeby wpasować się w środowisko.
nie x/
Tak mówę żeby podbiła i zagadała, tu się główna rada kończy, potem jest żeby jak się przypadkiem spije i "da" to niech chociaż gumke ma ten jej chłopaczek. Nawet nie wiesz ile osób młodych ma zerowe pojęcie o konsekwencjach.
Jasti: oczywiście, że można. O tyle, o ile ktoś zna granice.
Asru: pierwsza rada, dla mnie jak najbardziej spoko. Co do drugiej ewentualności: rada też spoko. Tyle, że ona się waha (zakładam że jednak pomysł odrzuci), a ty już zakładasz, że się spije. Nie wiem czy chodzi tak jak ja do gim. czy do 6 klasy. Co do pojęcia o konsekwencjach: załamujące jest jak ktoś w wieku 35 lat zostaje babcią. A taka 'matka' spapra sobie życie(studia itp.) z ignorancjii, niwiedzy albo co gorsza głupoty.
Skorzysta z pierwszej rady, "coś" wjdzie, chłopak ją zaprosi na impreze, spije się z ciekawości / imprezowicze ją spiją.....blablabla, wylądują w kiblu.
Wiadomo że może się potoczyć na tysiące różnych sposobów, ale radę dałem do tego.
Za daleko pojechałeś, Asru. Ja mam dopiero 13 lat, nie mam zamiar na razie próbować, wiecie czego. Poczekam. A zresztą, moja sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. A zresztą jestem nieśmiała. Nie chcę tego rozwijać. I kolejna sprawa, ja nie chodzę na impry, bo w naszym wieku jeszcze nikt nie robi ;D Także, warto by już skończyć mój temat, ok? I chodzę do szóstej klasy. A co do rady Asru, ja mam wielkie pojęcie o konsekwencjach, bo jestem dojrzalsza, niż wiele moich rówieśników :D
Więc dobrze mówiłam że przypuszczenia Asru były średnio prawdopodobne ;) Ja kiedyś też byłam bardziej nieśmiała, teraz już nie jestem. To chyba po części się zmieniło, odkąd poszłam do gim.
A byś widziała schlane 13-stki w klubach też byś tak daleko jechała.
witam po długiej przerwie mój ulubiony temat ;]
(nie chodzi o picie tylko kontrowersje z nim związane)
widziałem pijaną 13 latkę... fuj. Ledwo była w stanie rzygać, a mimo to się kleiła (uprzedzam pytanie - nie do mnie :))
no ale tak:
jak ktoś słusznie stwierdził, niekoniecznie alkoholem trzeba się upić i to jest 1
wszystko zależy od człowieka i to jest 2
nie piłem od miesiąca i to jest 3 :O
No może i tak...ja nie chadzam do klubów. Nie jestem głupią laską, co chla do upadłego, żeby potem obudzić się przy kimś nieznanym. Chyba wolałabym nie widzieć moich rówieśniczek w stanie nietrzeźwym...
Asru, nie chodzi tyle o wiek Clev, co o Twoje upodobanie do zarzucania hasłem 'używaj gumek" na prawo i lewo ni w marchewkę potrzebnie. Ok, ok, już wiemy, jesteś ten, co wie jakie to zagrożenia przynosi spółkowanie, ale proszę, wklej sobie to lepiej w sygnaturę, a nie pisz przy każdej możliwej okazji, bo to już nie jest śmieszne. A nie wiem, czy kiedykolwiek było. ;)
__
A co do picia: ostatnio do mojej znajomej przyjechali uczniowie z wymiany z Niemiec. Na powitanie zrobili sobie imprezkę w barze. Poza uczniami z wymiany poszło tam niewielu ludzi z polskiej grupy, w każdym razie jeden z naszych chłopaków wrócił do domu przerażony, ze śledzi go różowy słoń. :D
O mało się nie popłakałam przez twój post Klaudia, chodzi mi o końcówkę. Oczywiście chodzi mi o płacz ze śmiechu!
Ten słoń to raczej nie od picia. Ale i tak ma chłopak wyobraźnie ; D
Hm, co do pijanych 13stolatków trochę mnie to przeraża. Niesamowicie szybko granica rozpoczęcia picia opada w dół, przynajmniej w moim regionie.
Ale to nie jest moim zdaniem nic zatrważającego.
Dzieci od lat sięgają po alkohol. Tylko teraz jest wielka wszędobylskość mediów, które rozpaczliwie szukają tematów, by nie puścić białej strony. I dlatego sięgają po coś takiego. A jeszcze 30 lat temu o tym nie pisano. Poza tym, takie przypadki spicia się dzieci z SP czy gim, to na wsiach po-PGR-owskich jest codzienność. Tam nie mają one żadnych perspektyw.
A kto to będzie nagłaśniać? Ludzie sami tego nie pokażą.
Jakby jakiś pismak się przeprowadził do takiej wsi, to po paru godzinach miałby taki temat. A po paru tygodniach dałby sobie spokój, bo po co pisać ciągle o tym samym?
Uprzedzam pytanie: wiem o tym, bo mam dość często okazję być w takich wsiach, gdzie połowa tych wsi leży pijana w sztok.
Nie chodziło mi o media i telewizję, tylko o to, co widzę ja sam. W podstawówce było ledwie kilka skromnych prób wypicia czegoś, wśród moich rówieśników. W 1wszej gim też wiele się o tym nie myślało, dopiero w drugiej zaczęło się picie i jakieś imprezy. Teraz widzę, jak młodzi ludzie z 6tych i 1 klas gim upijają się przynajmniej raz w tygodniu. Nie wiem, może mój ( i rok młodszy, rok starszy? ) rocznik był jakiś dziwny XD. Aha , upijają... niektóre dzieciaki, bo sory, nie mogę inaczej, leżą ze zgonami na pasach, pod kościołem, a dziewczyny wymiotują na swoich chłopaków (ble!). Moim zdaniem, przenajmniej w moim mieście, 3 - 4 lata temu tak nie było : )
Mnie przeraził problem picia, kiedy kolega na kacu się 'ujawnił' i wygadał, że tak naprawdę połowa chłopaków z klasy pije. No, to wtedy miałam już wyjaśnienie, dlaczego są tacy porąbani. Chociaż co poniektórzy to nawet nie od picia tak mają, to wada wrodzona jest. Tu na forum przynajmniej można jakoś kulturalnie pogadać o praktycznie wszystkim, ale w realu to dosyć mało znam takich osób. Mój kolega jeden z drugiem biorą flaszkę jak pod namioty jedziemy, chcę spróbować, ale nie mam zamiaru się upijać. :D
Tak dla smaku, że tak powiem to spoko :) Co do kolegów: ja z niektórymi kolegami z klasy potrafię pogadać o prawie wszystkim. W twojej klasie nie ma ani jednego normalnego?
Straszne. Niesamowite.
Jeżeli będziesz pić wódę codziennie, to tak. Od napicia się raz czy kilka razy, nawet dosyć... solidnego, nic się nie stanie. A poza tym jeżeli się będzie regularnie upijać to nawet rozwinięty organizm się uszkodzi.
Przypominam Tobie i całej forumowej reszcie:
"Przekleństwa są niedozwolone, chyba że zajdzie konieczność ich użycia. Zalecam więc ostrożność w ich używaniu. Jeżeli cytujesz fragment jakiejś książki czy innej piosenki, kawału itp., nie musisz go cenzurować. Przekleństwa "zagwiazdkowane" będą traktowane jak bez "cenzury". Przekleństwa w shoutboxie też będą karane!"
Byłoby niesprawiedliwie karać tylko Ciebie, bo już kilka osób cenzurowało swoje wypowiedzi. Ale od tej chwili nieuzasadnione przekleństwa, nawet 'zagwiazdkowane' będą karane. //Jasti
Kaloryfer, że tak prosto i po chłopsku powiem: Ogarnij się! Tu są dzieci. Misiu, z racji, że jesteś jeszcze dzieckiem, staram się zrozumieć twoje podejście, ale nie mów, jak do końca nie wiesz. Ja w moim 17-letnim życiu wiele nie wypiłam, choć ze strony rodziców żadnych ograniczeń nie mam. Do 16-stki nie ruszyłam niczego cięższego od wina czy piwa, teraz się trochę rozkręciłam, bo u koleżanek i kolegów osiemnastki. Dzięki rodzicom, którzy mnie nie limitowali, sama się pilnuję i nie mam zamiaru się upijać w najbliższym czasie.
Sądzę, że do tego tematu powinny mieć dostęp wyłącznie osoby w wieku minimalnie 14 lat, bo widząc posty koleżanki Michaliny ogarnia mnie śmiech.
Śmiech o to, że dziecko, co nie ukończyło nawet podstawówki, będzie mnie uczyć, co jest dobre, co złe.
I śmiech o to, że dziecko to nie rozumie nawet rzeczywistości i toku myślenia w LO.
Powiedział Andrzej, licealista, który boi się pocałunków od dziewczyn, ale spec w kwestii wszystkiego.
Co do picia - uważam, że powinno się trochę hamować młodszych, w sumie mnie jeszcze też, ale również dawać im na tyle swobody, żeby na pierwszej domówce z alkoholem nie myśleli tylko o tym, aby się wstawić. Takie przypadki się zdarzają i to całkiem często, po prostu przykro patrzeć, a jak im powiesz - "Ej! Przystopuj!" - po kolejnym piwie, to cię wyśmieją. Lepiej drobnym łyczkami smakować alkoholowy świat. ;)
Powiedziała.... ktośtam, za długi nick, nie chce mi się przepisywać, szpecjalistka od wszystkiego(a już na pewno od psychologii).
Jeśli masz coś do mnie, to napisz mi to na priva, a nie staraj się mnie ośmieszyć na publiku. Zaczyna mnie to nudzić.
I jestem w 100 % pewien, że akurat w tej kwestii ja mam rację, chyba że kol. Misia zrobiła już doktorat z nauk biologicznych, skoro próbuje po raz któryś coś udowodnić jednym szokującym zdaniem. A to, że ma 10 lat, robi to zdanie jeszcze bardziej komiczne, niż jest w rzeczywistości.
Jak ja nie mam o czymś pojęcia, to z reguły się na ten temat nie wypowiadam.
Koleżanka misia tak naprawdę ma wiele racji w swoim krótkim, dziecięcym i nieudowodnionym zdanku. Każdy jak był mały, pisał, co usłyszał. Alkohol jest czynnikiem kancerogennym i dobrze wiemy, że nie działa ożywczo na nasz organizm.
Może i ma rację. Temu nie przeczę.
Ale pisanie wyłącznie teorii jest moim zdaniem śmieszne. W dodatku w jednym zdaniu, niczym nieuzasadnionym i niepopartym solidną argumentacją, i w wieku 10 lat. I o czymś oczywistym. Zdaje mi się, że wszyscy, którzy wypowiadają się w tym temacie, wiedzą, czym jest alkohol i jakie konsekwencje pociąga za sobą jego spożywanie. Tak więc jej wypowiedź uważam za niepotrzebną.
I, jak widać, nie tylko mi nie przypadł do gustu ten jakże odkrywczy post.
Mała Misia ma sporo racji. Chociaż też jej wypowiedź też wzbudziła we mnie śmiech, to jednak rodzice dobrze ją wychowali xD.
A z nim się zgadzam. Sama nie piję, uważam że jestem za młoda, to jednak zwykła ciekawość pchnęła mnie do szampana, wódki i piwa. Umiałam się jednak pohamować, więc tego pierwszego wypiłam tylko lampkę, drugiego tylko kieliszek, a trzeciego tylko szklankę. Moi koledzy z klasy nie znają jednak umiaru. Bo jak w drodze z szkoły do domu, można wypić całą butelkę wódki i się nie przewrócić? Ech, ten Kuba... Ma twardą głowę, nie ma co. Ale ja jak na razie nie mam zamiaru pić dużo, poczekam do 18.
Jakbyś zaczęła pić w tym wieku, to bym się o Ciebie mocno martwił.
Nie czytasz uważnie. Nie pisze, że jej wypowiedź jest bez sensu. Jej wypowiedź ma sens, ale po co pisać coś, co wszyscy wiedzą?
Poza tym, ona zna to tylko z teorii. A jestem ciekaw, czy za jakieś 7-8 lat jak zacznie pić, czy będzie tak samo myśleć. Dla mnie jest to tylko nabijanie licznika, albo próba zaistnienia na forum.
Co do czekania - też tak sobie wmawiałem. Ale nie piję nałogowo.
hahaha.
Parę lat temu też tak mówiłem.
Rolan:Jak dla mnie to trochę bez sensu czekać równo do 18 z piciem. Przecież nic się nie stanie jak się w wieku 16 lat, raz na jakiś czas coś się wypije, byle z umiarem.
Co do twojego kolegi: pijany do szkoły przychodzi?
A tak btw, to wszyscy piszecie o kolegach którzy piją już niemal nałogowo. W mojej klasie różne rzeczy robią, kilku pali, ale jakoś nikt nie wypija pół litra w drodze do szkoły :roll:
Chodzi mi oto, że nie mam zamiaru pić nałogowo :D Uważam, że jestem za słaba by odmówić, jak w wieku jakiś np. 16 lat ktoś mi zaproponuje puszkę piwa. Chodzi o to, że nie mam zamiaru pić wódy za wódą :) A co do kolegi, to on ZE szkoły wraca pijany do domu.
Puszka piwa, co to jest. ;)
A pić nałogowo to chyba nawet Asru nie ma zamiaru.
Nie mam, ogólnie ja, mimo wszystko - piję mało, często coprawda, ale mało, dwa czy trzy piwka np.
Czasem trochę więcej, siakieś drinki, szampany, wina, ale ogólnie - tak porządnie to upijam się rzadko.
A ty Andrzej wszystkiego się czepiasz! Wiesz o co mi chodzi! Jestem jeszcze malutka, nie potrafię inaczej sformułować zdania xD Dajmy tak - chce brać przykład z Asru xD
A masz z tym jakiś problem?
Wiesz, akurat upić się jednym piwem, to nawet mi się nie udało. I jednego piwa nie uważam za alkohol.
Poza tym, to raczej logiczne jest, że nikt nie chce być alkoholikiem.
A te wszystkie deklaracje zawierane w wieku 12-13 lat uważam za wybitnie śmieszne.
Asru - to był tylko megatendencyjny przykład. :)
Cóż, taki np. James Hetfield z Metalliki upijał się dopiero 18toma piwami :D Niestety potem nastąpił kryzys - wystarczyło mu tylko 17... :<
A potem stwierdził "Pierwszy raz grałem na trzeźwo, kiedy po prostu zapomniałem się napić. - Cholera! - pomyślałem. - Gram lepiej!"
Dajmy tak - chce brać przykład z Asru xD O kuwwa. Świat zmierza ku końcowi.
A już focha chciałem walnąć. Z przytupem.
dzizas
+1
Grrr... chodziło mi o wypowiedź Asru!
A co do cb Andrzej:
To nie jest śmieszne. Nie powiem, że chciałabym od czasu do czasu utopić swoje smutki w alkoholu, który, cholernie mi przypadł ostatnio do gustu. Staram się nie pić, ale mam ostatnio takiego doła, że aż strach. Chodzi mi o to, że, miałam ostatnio kaca i wole tego nie powtarzać. Wiem że mam 13 lat, ale w kółko ostatnio przylepiają się do mnie złe nowiny. A co do przyrzekania, to chodzi mi o to, że nie mam zamiaru zostać alkoholiczką, i w Czasach Smutku, nauczyłam się już przyhamować. Mam plany na przyszłość, które już realizuje. I powiedz mi, czy ty nigdy nie miałeś marzeń i nie chciałeś ich zrealizować? Założę się że miałeś i robiłeś wszystko, aby dotrzeć do nich. Ja może i jestem dzieckiem, ale mam takie marzenie i nie chce go zepsuć, przez picie. Może i moja wypowiedź była głupia, bo jestem jeszcze mała, ja tak właśnie uważam i nie zamierzam zmieniać zdania. Bo mam cel. I nie zepsuje go przez alkohol.
Może i nie jest śmieszne...
Powiedz mi tylko, co może pić 12-latka i nie stracić przytomności? Bo mi przychodzi na myśl tylko pewne piwo, zaczynające się na literkę ''K''...
Topienie smutków w alkoholu - to tylko ułuda. Nie rozwiązujesz problemu, nawet nie czujesz się lepiej. Znieczulasz go tylko na jakiś czas. Pomijając to, że trudno mi uwierzyć w to, by ktoś w Twoim wieku mógł mieć aż tak poważne zmartwienia, by topić je w alko. Mi się to nie zdarzyło, choć też były złe momenty w życiu. To trzeba umieć przetrawić, a nie topić to w kieliszku. Ja piję, kiedy mam ochotę.
Nikt z nas nie chce zostać alkoholikiem. To jest śmieszne. Nikt przy zdrowych zmysłach by nie chciał. Po co pisać, co dla wszystkich jest oczywiste?
Andrzej, właśnie takie lekceważenie problemów młodych czy nastolatków potem owocuje problemami w przyszłości albo samobójstwami w wieku lat 13. To jej problem, że pije, a skoro postanawia się poprawić, to bardzo dobrze. 12-latki też mają swoje problemy i jak na ich wiek, są to problemy poważne. Nie można dopasowywać skali problemu zaczynając od dorosłych. "Bo dzieci nie mają problemów takich, jak dorośli". Tak, mają swoje problemy, które wtedy wydają im się okropnie przytłaczające, a dorosły może mógłby pomóc je rozwiązać, bo już coś takiego przeżył, ale nie, bo on woli je zlekceważyć.
Co do trunków: 13-tki teraz mają mocniejszą głowę niż ty i wóda to dla nich lajt.
Wystarczy zwrócić się do dorosłego o pomoc, a nie siedzieć i zaglądać do kieliszka.