Archiwum
- LATANIE W KATARZE
- Co najbardziej podobało się wam w książce FNiN oraz OS?
- Najbardziej przerażający moment w Pułapce Nieśmiertelności
- najbardziej oczekiwana gra 2010 roku
- 5 najbardziej zwariowanych trendów w 2010 roku
- Który wątek podobał się wam najbardziej ?
- Która część najbardziej się Wam podobała?
- Najbardziej oczekiwana gra mmo
- OCZYM MOŻE NAPISAĆ PAN KOSIK - pomysły do książek
- Tablety będą wypierały czytniki e-książek
- Fallout Tygodnia #3: Książę Blockbuster
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezglutenowo.pev.pl
Cytat
Długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę. Sokrates
I byłem królem. Lecz sen przepadł rankiem. William Szekspir (właść. William Shakespeare, 1564 - 1616)
Dalsza krewna: Czy śmierć to krewna? - życia pytasz się kochanie, tak krewna, ale dalsza, już na ostatnim planie. Sztaudynger Jan
Dla aktywnego człowieka świat jest tym, czym powinien być, to znaczy pełen przeciwności. Luc de Clapiers de Vauvenargues (1715 - 1747)
A ludzie rzekną, że nieba szaleją, a nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary. Cyprian Kamil Norwid (1821-1883)
aaaaLATANIE W KATARZEaaaa
I tak najgorsza jest Ania z Zielonego Wzgórza... Nawet całej strony nie przeczytałem... :wink:Stworzyłem nowy topic, bo się OT zaczął robić. //Rollkin
jak dla mnie najgorszy jest Pan Tadeusz. przeczytałam około 30 wersów i nuuuudaaaaa........ ;.
nie strasz mnie
mam to przeczytać na poniedziałek
Witamy :)
"Nad Niemnem" to porażka.
Ojciec przeczytał dwie strony, brat jedną. Ja pewnie nie będę lepszy, bo nie pałam uwielbieniem do kilkunastostronicowych opisów klepki na tarasie...
Klepki? weź nie strasz!
To była ironia...
Nad Niemnem nie czytałam. Ale za to czytałam Pana Tadeusza (łącznie z dodatkową księgą ;) i to raczej nie umywa się do Syzyfowych Prac, czy, tak często wymienianych, Krzyżaków.
ja nie znoszę nowelek typu "Antek", "Katarynka" i "Janko muzykant" ale już najbardziej nie lubię podręcznika z techniki z działem o motoryzacji :? .......... ....:lol:
O Dżizas... no jeszcze Opowieść Wigilijna... zwłaszcza ze względu na okoliczności towarzyszące zmuszaniu mnie do czytania tego szajsu... pseudoziomy z klasy mogły wybrać, której lektury nie czytać, Hobbita czy OW... i wywalili Hobbita ukochanego mojego... a jak się kogoś zapytałam, czy czytał Hobbita, odpowiedź brzmiała: "Nie no co ty, to jest jakaś okropna poezja"... No comment please...
Może pomylili Hobbita z Hamletem?? :lol:
Najgorsze to w "Pustyni i w Puszczy" Sienkiewicza...Za takie książki to podziękował!
Nie gadaj, mis ie podobalo. ja nie lubie kubusia puchatka :O i Zemste ;/
Zemsta jeszcze do przeczytania, przynajmniej krótka była;) W pustyni i w puszczy jest fajne, najgorsza lektura to Mitologia Grecka, jakoś nie chciała się dać przeczytać.
Och, jak sobie przypomnę "W pustyni..." i "Krzyżaków" to zaczynam zastanawiać się czy tylko ja mam wstręt do Sienkiewicza...
Ale będę bronić póki żyje Kubusia Puchatka!
oj tak ... Kubuś rządzi :D
a ja nienawidzę Dziadów ... brr... straszne -> 20 stron a czytałam 30 minut ( jak na mnie to dużo ;P)
Zrypani są "Chłopcy z Placu Broni" , zresztą kto lubi lektury :P
chłopcy z placu broni są po prostu strasznie smutni :(
Według mnie Chłopcy z Placu Broni są spoko, ale faktycznie smutni :(
Kubuś Puchatek jest pierwsza książką dłuższą niż 60 stron ktorą samodzielnie przeczytałem, więc mam do niej osobisty sentyment. 8)
Ale W Pustynii i w Puszczy... dziękuje bardzo :!: :!:
Zgodzę się, że "W pustyni i w puszczy" jest denne :?
tia ... ja teraz czytam Quo Vadis ... ech miejscami obleśne :)
A ja będę musiał "Pana Tadeusza"... już się boję...
Pan Tadeusz jest fajny ... choć miejcami musiałam zaglądać do słownika ;)
Co ja widzę, Pan Tadeusz...o wypraszam sobie...dla mnie sie bardzo podoba.... :mrgreen:
Ja nie cierpię ''Starego Człowieka i Morze'' :x - czytał ktoś? u mnie to była lektura w 1 gim....masakra!!! przez całą książkę facet płynął łódką ciągniętą przez jakąś ryby,bardzo interesujące! moim zdanie ogół naszych lektur jest do bani... :cry:
Większości lektur NIE lubię :). Ale zdarzają się nawet całkiem znośne. No dobrze, może nawet są takie, które w jakimś stopniu mi się podobają, min. Zemsta, Opowieść Wigilijna, Opowieści o pilocie Pirxie, Robinson Cruzoe.. czyli takie, które lecą dość szybko ;).
moim zdanie ogół naszych lektur jest do bani... :cry: Większość lektur jest po prostu pisana starą polszczyzną. Można znaleźć różne opracowania itp. ale ja myślę, że to pójście na łatwiznę :P. Gdyby tak ktoś tam trochę wyżej zmienił lektury obowiązkowe... Jest przecież masa "nowoczesnych" książek, które przedstawiają takie same lub podobne treści, jak te nasze dotychczasowe lektury :).
Ja czytam wszystkie lektury...nie lubię iść na łatwiznę :P , ale niektóre z nich zniechęcają do czytania jakichkolwiek książek! Może są one wartościowe, ale są też zazwyczaj nudne, a już na pewno przestarzałe, w spisie lektur powinny zajść jakieś zmiany, czasy się zmieniają to nieby dlaczego nie lektury?
Do luka- Zemsta mi się też podobała :D
A mnie się najbardziej (z lektur) podobały "Dzieci z Bulerbyn"... ehh... To było bardzo fajne ;)
Zegarmiestrzu!!! Dzieci z Bullerbyn to moja najukochańsza książka :P czytałam moze z 5 razy.... :D
Mi na razie z lektur najbardziej podobała się Akademia Pana Klexa :wink: .
Mnie też się podobała :D
Jeszcze fajną lekturą byli "Chłopcy z Placu Broni", ale troszeczkę smutna :cry: :cry:
Sorka, może nie powinienem się wtrącać, ale spójrzcie na nagłówek tematu :D.
PS: A tak wogóle: moja ulubiona lektura to Opowieści o pilocie Pirxie St. Lema ;)
Taa. dzieci z Bullerbyn rządzą. To była najfajniejsza lektura dla klas 3 sp. ;)
Nienawidzę Krzyżaków. Zwykle nie idę na łatwiznę ale w tym momencie byłem zmuszony przeczytać opracowanie. I tak dostałem 5 :)
Krzyżacy - bezkompromisowo najgorsza książka jaką czytałam. :F
A ja osobiście Pinokia nie cierpię ...
Tyle monologów, biadolenia.... bez komentarza
E tam... Pinokio to pikuś :P Gorsze są: "W pustyni i w puszczy" i "Krzyżacy"
"W pustyni i w puszczy" nie było takie złe ;). Co do "Krzyżaków" to faktycznie... dużo niepotrzebnych wątków, zwyczaje rycerskie no i wogóle epoka, której nie cierpię :?.
Co do tej puszczy może i masz rację... Ja odpadłem po pierwszych dwudziestu stronach :P
"Syzyfowe Prace" Pfu :evil:
"Syzyfowe Prace" Pfu :evil: Syzyfowe prace są okropne, ale przynajmniej, z trudem, bo z trudem, da się to czytać, nie tak jak Krzyżaków.
A "W pustyni i w puszczy" wcale nie było takie złe.
NIenawidzę pamiętników księżniczki i robinsona kruzoe, fuj!
Syzyfowe prace... Brat dostał 2 i przeczytał książke, kolega 5 i streszczenie... Ehhh, szkoda gadać.
Syzyfowe prace... Brat dostał 2 i przeczytał książke, kolega 5 i streszczenie... Ehhh, szkoda gadać. I nawet wiem czemu. Bo strzeszczenie jest prostsze i więcej z niego zapamiętasz :P
Kiedyś od kolegi pożyczyłam "Krzyżaków" i po przeczytaniu pół strony obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wezmę ich do ręki. Inne okropne książki to wg. mnie "W pustyni i w puszczy" (staroć... po współczesnemu powinno być "Na pustyni i w puszczy" :D), "Chłopcy z placu broni", "Tomek ..." (wszystkie części) i inne lektury. A nasza pani nie chce HP, bo mówi, że go nie znosi, a z mojej klasy nie da się nikogo namówić na FNiN, bo twierdzą, że skoro napisał to Polak, to musi być nudne (a większość nauczycielek z mojej szkoły czytała FNiN).
Ja też nie lubię Krzyżaków... Jakoś pierwszy tom przeczytałam, drugi juz tylko przekartkowałam bo mama powiedziała że jak ich nie przeczytam to mi nie kupi 7 HP:P Jest polonistką:P
Jezu... Cieszcie się, że nie czytaliście "Faraona"... Nudy przynudzone i do tego strasznie się ciągnące, a jakże książka ma ponad 550 stron (żeby to była ciekawa książka to bym się ucieszył...). Nikomu nie życzę przeczytania tej książki, nawet najgorszemu wrogowi... Na drugim miejscu oczywiście "Syzyfowe Prace"...
W podstawówce miałam " Janka Muzykanta" i "Kłamczuchę". Nuda do potęgi. Z lektór " W pustyni i w puszczy" nawet ok, ale inne zazwyczaj nudne. Polecam za to "Atramentowe Serce" i "Atramentową Krew" Kornelii Funke.
;););)
Hmmm... Ogólnie to dużo czytam, rodzimych i zagranicznych autorów. Z polskiego mam 6. Żadnej lektury nie przeczytałem w tym roku szkolnym. Nie czytałem nawet streszczenia. Na lekcjach przed odpytką z lektury zawsze byłem aktywny, żeby nie by pytany z lektury. Słuchałem na następnej lekcji, co klasa mówi o książce i na drugiej lekcji z lektury już wszystko wiem. A z wypracowania / klasówki zawsze mam conajmniej 5. Ciekawe:D
Ania najgorsza!
Też mam 6!
Ja też;) ;) Wrodzony talent po mamie:D
I ja. Także po mamie. Ale w tym roku miałam 5, nie 6, bo u nas jest taka jedna, co ciągle startowała w jakichś konkursach recytatorskich, o których nikt nic nie wiedział. I miała 6. To po pierwsze, a po drugie, nasza nauczycielka jest moją ciotką. Fajna, ale... Właśnie dlatego nie miałam szóstki.
A jakich książek nie lubię? Serii Sweet Valley High. Takie nudy, że... W ogóle nie przepadam za romansidłami. I za literaturą dla młodych dziewczyn, czy jak to się tam nazywa. Typu Siesicka czy Musierowicz.
Odwiedzin 666. Chyba to o czymś świadczy.
A jeszcze dodam od razu wszystkie książki typu "Tajemniczy ogród" itd.
Hmmm, dorzucę jeszcze "Dzieje Tristana i Izoldy"... Banał jakich mało...
Pff... Okropność... A Faraon? Dziś zaczęłam czytać. Nawet niezły. Rzeczywiście, styl od razu zniechęca do czytania, szczególnie młodzież, ale... Jakoś dam sobie radę. Znalazłam trochę dziwny fragment, rozdział pierwszy: "Starsi bowiem synowie faraona, urodzeni z królewny chetyjskiej, za sprawą czarów, których zbadać nie można, byli nawiedzeni przez złego ducha. Jeden syn, dwudziestosiedmioletni, od czasu pełnoletności nie mógł chodzić, drugi przeciął sobie żyły i umarł, a trzeci przez zatrute wino, którego nie chciał się wyrzec, wpadł w szaleństwo i mniemając, że jest małpą, całe dnie przepędzał na drzewach."
Jeju. Nie przekopuję nawet tych sześciu podstron, bo nie mam iły. Ja nie czytam właściwie książek, które mi się nie podobają, oto więc cała filozofia. Przeczytałam połowę "Starego człowieka i morze" na lekcji polskiego, bo to była lekcja, na której go omawialiśmy, a książka taka króciutka, że stwierdziłam, że może przeczytam. No, ale zanudziło mnie to...
Nom...facet przez 60 stron "siłuje" się z rybą...Nuudy:P
Popieram. To mi całkowicie obrzydziło wędkarstwo...
Mnie nie zdążyło, olałam to :D A dzieci na lekcji podniecały się pewnym polskim wyrazem na k, który został użyty w książce. Doprawdy, fascynujące...
Z nudnych ksiażek... Samo omawianie Krzyżaków było tak nudne, że się cieszyłam, że nie przeczytałam. Ale skoro nie czytałam, nie mnie oceniać całość książki.
Hmmm, w mojej szkole to samo... Powiem tylko, że jeszcze żadna z lektur szkolnych nie zainteresowała mnie... A najgorsze są książki uznane za kultowe ("Faraon", "Krzyżacy"), bo mnie na przykład wszyscy powtarzają, że wstyd nie przeczytać...
Mi się dosyć podobała "Zemsta":) U mnie też wszyscy szukali tej strony:)
Hmm, Lee, wiem, to jest najgorsze, bo niby wstyd nie znać. Ale w sumie... nie wstydzę się. Może kiedyś przeczytam, teraz mnie nie ciągnie. Podobno z poważneijszych książek "Lalka" jest całkiem fajna, ale nie wiem, bo nie znam. Niemniej jak sobie ludzie w miarę chwalą, to może kiedyś sięgnę po lekturę.
"Krzyżacy" byliby ciekawsi, gdyby autor nie zagłębiał się w coraz skomplikowane wątki... I ten język archaiczny... Tylko jeden fragment naprawdę mi się podobał:
" - Stój!
- A ty se siednij!
- Coście za jedni?
- Coście za drudzy?
- A czemu nas najeżdżacie?
- A czemuż ty drogę zagradzasz?
- Odpowiadaj, bo kusze napięte.
- A u nas... wypięte - strzelaj!
- Odkazujże po ludzku, bo ci będzie bieda.
Na to odpowiedziała Zbyszkowi wesoła pieśń:
Jedna bieda z drugą biedą
Na rozstaju w taniec idą...
Hoc! hoc! hoc!
Na cóż im się taniec przyda?
Dobry tanieć, chociaż bieda...
Hoc! hoc! hoc!
No właśnie...
Z "Faraona":
"Piersi Twoje są jak winogrona, których sokiem upajają się królowie"
Nie jestem dziewczyną, ale ja bym się chyba obraził za porównanie do winogron...
Hmm... No to chyba mi obrzydziłeś "Faraona"... Ale i tak jakoś trudno mi się czyta. Za to polecam książki: "Kolumbowie rocznik 20" i "Kot, który czytał wspak". Ta pierwsza opowiada o życiu codziennym ludzi, którzy przeżywali młodość właśnie w okresie II wojny światowej, a ta druga to pierwsza część(jest ich aż trzydzieści! na szczęście krótkie - po sto, może dwieście stron) niezłego kryminału.
Ej, As, to chyba nie ten temat, jakiś o ulubionych książkach też jest :D
Z winogronami. Ahym xD
A tak ogólnie, czego czytać nie lubię... Hm... Jakieś romansidła mnie nie pociągają, to samo ksiażki czysto historyczne.
Czytałaś może Romeo i Julię? Dramat nawet niezły, ale był kiedyś taki musical Józefowicza w wersji XXI-wiecznej. Chwila... O tu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Romeo_i_Julia_(musical)
Drugi najlepszy musical jaki oglądałem :). A na przykład te utwory:
http://pl.youtube.com/watch?v=ONbReOXYwMo
http://pl.youtube.com/watch?v=5Bu8o4959jM
Są po prostu świetne.
Romeo i Julia jest naprawdę spoko, tylko trzeba na to spojrzeć z trochę innej perspektywy :).
Właśnie mi się przypomniało, że przecież któryś utwór z tego musicalu umiałem kiedyś zagrać na skrzypcach :mrgreen:. Jak się dłuuugo nie gra czegoś to się o tym całkowicie zapomina xD...
A tak w ogóle, to uważam, że temat "nie lubię" i "lubię" należałoby złączyć. Jak nie to zawsze będzie offtop, bo jak ktoś mówi "Nie znoszę takiej a takiej książki", to ktoś innym powie - "Przecież to jest arcydzieło" :).
Naz Luk jak zawsze ma rację. Masz to po Zegarmitrzu :P
A romeo i Julia... Eee... Też nie czytałam ^^" Chociaż też omawialiśmy ^^' Znaczy... chyba. Albo nie. nie pamiętam, wiem, że film oglądaliśmy.
Mi z musicalów podobał sie "Upiór w operze" Aż się popłakalam jak to obejrzałam. Śliczne i wzruszające:)
A ja właśnie upiora nigdy nie widziałem... Szkoda :), ale może jeszcze kiedyś zobaczę.
Naz Luk jak zawsze ma rację. Masz to po Zegarmitrzu Zjadłaś "s" :)... Po Zegarmistrzu to mam? Chyba coś przegapiłem. Zeg jest moim tatą xD? Oł men... XD !!!
Ostatnio nie mam nieulubionych książek. Nawet Krzyżaków byłbym w stanie przeczytać bez jęknięcia :D.
PS: Dość offtopu! Żarty żartami, ale nie można przesadzać :).
Gdyby się tak zdarzyło, że się jakimś cudem spotkamy, to zobaczysz..
przysypiałam przy Krzyżakach, umierałam prz Balladynie i z ledwością doczytałam Ten Obcy. A ogólnie, to przemęczę wszystkie książki.
Eee, Ten Obcy mi się nawet podobał ;)
Przeczytałem wszystkie lektury, ale więcej i tak dowiedziałem się ze streszczeń, niż z samej książki :P
Tak to niestety bywa z lekturami... "Dziadów" nie czytałem, kolega mi opowiedział pokrótce przed lekcją, a dostałem 5 z wejściówki....
A, to zwykle tak jest. Babka z polaka dała mi np. pięć minut na przygotwanie tego, co mam mówić o jakiejśtam postaci z Krzyżaków. Spytałam koleżanki, jaka ona była, po czym juz na spontana dodawałam masę ynonimów, rzekłam coś od siebie i też piątal. Sama nie wiem za co, jak wszystko na polskim... ^^"
Jak to powiedział tata Neta, takie lektury pomagają co najwyżej znienawidzić literaturę...
Zgadzam się :D Zwykle w sumie nie czytam lektur. Chociaż niektóre są całkiem okej :)
Np. Pinokio:D xD
Nie przypominam sobie, żeby jakaś lektura mnie tak na serio zainteresowała...
Mnie "Chłopcy z Placu Broni" wciągnęli ^^
Mnie też... tylko żeby jakoś dokońca przekartkować:D
Mnie wkurzał trochę ten, jak mu tam, Nemeczek chyba... Taki niedojda...
Ale coś tam szlachetnego zrobił:D O ile pamiętam:)
Wpadł do wody i umarł chyba
fajnie to brzmi: Ale coś szlachetnego zrobił ... wpadł do wody i umarł chyba :D pfff... :lol: Chłopcy z Placu Broni byli fajni. Ale Dziady, to naprawdę dziady. Najbardziej mnie wkurza " Czego chcesz duszyczko, żeby się dostać do nieba"? :-/ Albo "Nie chcesz jadła ni napoju zostawże nas w spokoju! Widzisz Pański krzyż? A kysz, a kysz!"
To bez sensu. Wywołują duchy, a potem je wypędzają ...
*gleba* No... ja już tego nie pamiętam, ale to on umarł, rzeczywiście. Na przeziębienie O.o To dla mnie dziwne, ale co tam :D Przeziębienia zawsze kojarzą mi się z lekkim katarem, kaszlem i tymi prawami :D
Hm... Nigdy nie mogłam pojąć, jak ktoś może czytać romanse. To takie... dziwne :D Nie dla mnie, w każdymr razie :)
Łoboże... Moja babcia czyta... Po prostu... Te wszystkie zaloty Neta i Niki mnie strasznie wkurzały, ale to nic w porównaniu z tym, co przeczytałam...
Moja siostra przeczytała WSZYSTKIE książki L.M. Montgomery i Jane Austen (dla nieuświadomionych - są głównie o miłości). Ja nie przeczytałam ani jednej. I jakoś mi nie jest żal:P
Dotychczas z podstawówki najbardziej nie podobał mi się "Pinokio" i "Akademia pana Kleksa". Zobaczymy, jakie będą te z gimnazjum. Na razie muszę przeczytać "Krzyżaków".
Oj...Krzyżacy....Współczuję;) Przez pierwszy tom jakoś przebrnęłam ale drugi to tylko przekartkowałam:P
a ja czytałam całą ... mój tatuś srtwierdził że nigdy nie widział żebym się tak męczyła z książką. Mianowice: leżę na kanapie z podniesionymi rękoma w której jest Zbyszek i Jagienka. W pewnym momencie czuję że coś ciężkiego spada mi na głowę, ręcę zamiast być w górze bezwładnie wiszą, a z kuchni dochozą mnie rozbawione głosy ... :) właściwei to przespałam połowę książki ;)
Wow... to dałaś... Ja przeczytałam obie części w tydzień ale już miałam tak dość...
Ja też tak często czytam - to znaczy, z książką nad głową. To jest niebezpieczne... "Krzyżakami" podbiłam sobie oko... W szkole facetka: "Co Ci się stało?!" A ja: "Krzyżacy mnie pobili!" A ona takie gały na mnie...
Próbowałaś kiedyś nie spać przez 2 doby? Człowiek ma wtedy taaką wyobraźnie, że cięzko sie zorientować co jest realne:P
Nie lubię tego, że zmusza się kogoś do czytania książek na przymus. Jak ludzie mają polubić czytanie, jak się w nich wmusza takich Krzyżaków? No i nie czytałam, zatem czytać dalej lubię :P
Wypożyczyłam sobie Antygonę ze szczerym zamiarem przeczytania jej na październik. Chude tototo, ale już mnie nazwa nie zachęca. Czytał to ktoś? Fajne czy nie za bardzo?
Nie za bardzo...
Hah, rozumiem xD Czyli pewnie przeczytam po łebkach. Jeszcze zobaczymy zresztą. Na razie to wypożyczyłam WP, to raczej zajmie mnie bardziej niż Antygona :D
mmm...pamiętam, ze połowa mojej klasy sięgała po streszczenie Kamizelki (nowelka Prusa 8 stronowa) ... normalnie takie lenie ... a jak przyszłam do szkoły z FNiN to podzielili się na dwie grupy:
-Czego się uczysz? (wg nich, książki nie istnieją)
-Nie za grube to? 500stron???
O____O
Naprawdę tak zareagowali? U mnie chyba wszyscy wiedzą, że lubię czytać. Jedni patrzą, co tam sobie czytam i albo się interesują, albo uznają, że to akurat ich nie interesuje (będzie z parę osób), inni to olewają, bo czytanie uważają za zło i myślą, że jedyne książki, które ktokolwiek ktoś kiedyś czytał to lektury, które wg. ich opinii czytają tylko kujony. Czyli ogólnie ograniczają się do przeczytania rozmowy na gg.
Nie lubię określenia "kujon". To że ktoś się dobrze uczy nie znaczy że nie spędza czasu z przyjaciółmi albo nie siedzi na kompie:) Tu na forum-odniosłam wrażenie- że sporo osób miało wysokie średnie, a przecież wchodzimy na komputer itp. Ja też mam dobre oceny i tak się składa że wcale nie jestem "pospolitym kujonem";) Niektórzy tak mówią, ale to wynika z faktu że mnie nie za dobrze znają, a jak wychodzę na spacer czy gdzieś to nie tam gdzie oni mieszkają. No, nie przeczę, są też tacy ludzie, co siedzą godzinami w domu, z nikim się nie spotkają, są poważni na lekcjach, słowem się nie odezwą, to to tak, wtedy to kujon. Ale mówić tak na kogoś tylko dlatego że się dobrze uczy...?;)
A czytanie książek po protu sprawia mi przyjemność, mogę się odprężyć:)
Kujon to określenie kogoś kto się dużo uczy, a nie ma dobre wyniki w nauce :) To spora różnica, bo ja na przykład się prawie w ogóle nie uczę, a wyniki jako takie mam :) Ale może też być odwrotnie. Ktoś może się bardzo dużo uczyć i oceny mieć słabe. Wtedy też jest chyba kujonem :P
Ej no, przecież ja nie twierdzę, że kujony czytają lektury, a "normalni" nie - przedstawiłam opinię części mojej klasy. A notabene:
kujon m IV, DB. -a, Ms. ~nie; lm M. -y, DB. -ów
<<pogardliwie o uczniu (lub uczennicy) uczącym się pilnie, ale
mechanicznie, bez zrozumienia, kującym na pamięć; kowal>>
Ja tam kujonem nigdy nie byłam, bo nie spełniam warunku: "uczącym się". Resztę już pomijam. A odnośnie książek - dziś zabieram się za Władcę Pierścieni chyba ;)
A ja czytam jakąś zdeka nudną wypożyczoną z naszej szkolnej bioblioteki ( w której nic ciekawego nie ma) coś tam " Marzenia na miotle"
Yyyy jeszcze takie mały sprostowanie na temat kujona :). Kujon to osoba, która uczy się bardzo dużo, ale wszystkiego dokładnie na pamięć. Nie opisuje własnymi słowami, tylko wykuwa się definicji z dokładnością do najdrobniejszego słówka. Z reguły nie potrafi potem zastosować wiedzy w praktyce, bo zwyczajnie tego czego się wykuł/wykuła nie rozumie :).
Czego nie lubię? Naturalnie lektur. Najgorsza rzecz jaką w życiu czytałem? Pomoc systemu Windows.
Edit: Ooo. Jasti napisała wcześniej to co ja chciałem teraz xD.
nie, no, ja też to chciałam napisać!
Jasti, czy 'ta' Antygona to tragedia Sofoklesa? jeśli tak to czytałam. Nudne jak nie wiem ... ale jakże tragiczne ... ale odważna ta dziewczyna była, nie ma co. Pozostała wierna zmarłemu bratu, mimo że groziło to śmiercią ... ach ... to ja idę czytać Wymarzony Dom Ani ...
"Antygona"? Ja czytałam "Antynogę" - parodię. Uśmiałam się jak... dobra, nie uśmiałam się aż tak bardzo. Ale nawet niezłe...
ja, że się przyznam, to przeczytałam streszczenie ... :roll: ale to tylko dla tego, że do orginału nie miałam dostępu.
A ja nie czytałam...xD Skończyłam czytać Te "Marzenia...." i zabrałam się za kolejną mniej więcej w takim stylu książkę " Dziewczyny się odchudzają" J. Wilson Na podst. tej książki został nakręcony serial młodzieżowy "Dziewczyny i miłość" Całkiem fajny:)
Jaquelina Wilson jest świetna!!! kocham jej książki. takie trochę ... słodziutkie, ale prawdziwe ... hmm... chociaż ostatnio przeczytałam, jedną z jej książek w przekonaniu że będzie taka jak reszta, i się myliłam. Ohydna ... nie pamiętam tytułu, więc nie mogę was ostrzec
Coś tam "Plastyka ..."
A co w niej było ohydnego?
Ja tam sobie czytam Władcę Pierścieni :)
//No, no , no...(przydała by się jakaś emotka z wymachiwaniem palcem xD) To chyba nie ten temat ;)//Zeg
ooooh...Władca Pierścieni ...a lubicie np ...Dragon Ball?? ;) mi się już znudziły ... patrzeć na nie nie mogę.
A oglądałaś? ;> Ja bardzo lubię Dragon Balla, mam do niego sentyment z dzieciństwa. chociaż mało już z niego pamiętam. Ogólnie może i się przeciągało i powtarzało znane już wszystkim schematy (główny bohater jest potężny jak nie wiem co, wszystkich kocha, nawet tych złych), ale ma w sobie to "coś" czego już nie ma w marnych podróbkach typu Naruto. Ogólnie nie mam nic do mangi i anime, ale czasami mnie wkurzają. Owszem, chętnie zerknąłbym jeszcze raz na niezapomniane Sailorki (Czarodziejka z Księżyca) czy Tajemnicze Złote Miasta (które darzę szczególnym sentymentem, czy ktoś pamięta jeszcze Kondora?), ale tak żeby wydawać x złotych na jeden, chudziutki tomik mangi, który można przeczytać w pół godziny? Marnotrawstwo pieniędzy.
Czytał ktoś książkę Markusa Zusaka "Złodziejka książek"? Bardzo mi się spodobała, była taka "inna". Bo czy widział ktoś kiedyś książkę, w której narratorem i zarazem głównym bohaterem/bohaterką (zależnie od interpretacji) jest... śmierć? Do tego polskie wydanie jest genialne, lekko pożółkłe kartki, duże ilustracje i druk, łatwa w czytaniu i odbiorze, chociaż porusza ciężki temat holocaustu. Polecam.
//:evil::evil: Temat brzmi: "Jakich książek NIE lubicie najbardziej?". Uprzedzam. Kolejne posty nie na temat będą karane ostrzeżeniami :evil://Zeg
Dobra Zeg nie wkurzaj się...:):) Może Euthiel nie przeczytał dokładnie tematu albo się zagalopował:lol:
Czytam teraz kolejną książkę J. Wilson "Malowana mama". Powinnam powiedzieć że mi się nie podoba i jej nie lubię, ale to byłoby kłamstwem:D
Za to powiem że nie lubię zbioru zadań z fizyki..xD
//:evil::evil: Temat brzmi: "Jakich książek NIE lubicie najbardziej?". Uprzedzam. Kolejne posty nie na temat będą karane ostrzeżeniami :evil://Zeg
Zauważyłem dobrze, o czym jest temat, ale skoro można tu pisać o tych, jakie książki nam się NIE podobają, to wg. mnie powinniśmy też pisać (dla porównania), jakie się nam podobają.
Ogólnie, to nie lubię Pottera, Endymiona Springa i Władcy Pierścieni...
Proszę bardzo:
http://forum.fnin.eu/showthread.php?t=518
I tu:
http://forum.fnin.eu/showthread.php?t=817
Ewentualnie tu:
http://forum.fnin.eu/showthread.php?t=601&page=2
Tam możecie pisać... Wystarczy?
Ja też kiedyś wspominałem, że tematy o lubianych i nie lubianych książkach powinno się skleić. Albo chociażby porzucić jeden i zmienić nazwę drugiego :). To dwa bardzo pokrewne wątki i nie da się tu uniknąć offtopu.
No nie wiem... Dla mnie mało jest książek, których NIE lubię :) Niektóre są gorsze, niektóre lepsze, ale nie lubić? Jednak brakuje tematu pośredniego...(tam jest ulubione...) Nie wiem jak to ma być zrobione :)
EDIT:
:D
http://forum.fnin.eu/showthread.php?p=13280
Chyba tu może być ;)
A ja nie nie nawidze :
W Pustyni i w Puszczy (H. Sienkiewicz- on jest chory psychicznie!)
Ania z Zielonego wzgórza(L.M.M.-za dużo Och, Ach, Ech, Phi, Ha ha!)
Narodziny Magii(Kupiłam na dworcu w Warszawie jak do Szczecina wracałam i ztrony nawet nie doczytałam ;) )
Plotkara(Wieś! Jak ja przeczytałam jedną stronę w empiku i dałam ze spokój.)
Świnka Peppa, Tabaluga i inne :D (bo nie wypada :P) Ale skoro już się kłócicie że powinny być też nasze ulubione książki to:
Kościany Przyjemniaczek(Ale tylko I. cz. Bo druga to padaka)
Magiczne miasto
Felix Net i Nika(oczywiście :D)
Mały Książę
13 małych błękitnych kopert
Tunele( w trakcie)
Ala Makota
Kiedyś Na pewno
I wiele innych, nie pamiętam tytułów :P
Anka jest fajna!! aj tam ją lubię :) ale bez przesady... atak wogóle to nie znoszę lektur ... moze jedyna, która mi się podobała to Zemsta :lol: mooja mama umie na pamięć pół aktu (a moze i cały?) A ja kocham fragment mowy Papkina:
"Krrrokodyla...! Jeśli nie chcesz mojej zguby,
krokodyla daj mi luby (...)" :lol:
Ale reszta lektur istne męki ...
Taaak, V-kun, Plotkara jest straszna ... i podobno jeszcze taki serial jest...
Plotkara jest boska, sto razy lepsza od serialu, u nas w klasie cztery dziewczyny zachwycały się nim i ich życie toczyło się tylko od odcinka do odcinka.
Przypomniało mi się, nie znoszę Krzyżaków ani nic od pana Sienkiewicza :wink:
A w serialu chyba gra ten beton i stypiarz Zac Efron? :/
Nie, on tam chyba nie gra, z resztą nie oglądałem i zostaję przy książce
Euthiel, mam wrażenie że cię znam, chociaż wiem że to niemożliwe :) Oo! Mam ... nie lubię Mitów Greckich ... jejuuuu ... dobrze, że straożytność mieliśmy w pierwszej klasie.
A ja lubię mity:D Są takie... historyczne:D Nie, złe określenie- histy nie lubię:)
chociaż np. Ten o Herkulesie, Tezeuszu i Ariadnie były niezłe :PCzego ja jeszcze nie lubię ... 10-cio stronowych książeczek siostry z serii: Barbie jako ... Strzeżcie się od tego, bo będzie was prześladywać w nocy!!! Powrót Świnki Peppy!! ... uhuhuu!!
Jeśli już o tym mówimy: strzeżcie się także gadających różowych kucyków... świnki Peppy z MiniMini też... A najbardziej strzeżcie się małych, wkurzających sióstr z nadwagą(xD)!!!
Heh;) A dlaczego z nadwagą...? xD Ja bym się bardziej przeraziła małych wkurzających sióstr anorektyczek xD:D
Ano temu, że waży 43 kilo, a ma 7 lat :D
Ma taki sam wzrost jak mój brachol, a on waży 32 kilo
:lol: Procesor, widzę że mnie dobrze rozumiesz ;). Jak sobie pomyślę, że też w wieku 6 lat czytałam "Księżniczkę" i "Barbie" to mi sie ... chce. Ale ja byłam taka tylko w wieku 6 lat! Potem przeszłam metamorfozę i zostało mi do dziś ;) zbierałam kulki do pistoletów, gromadziłam kapsle po piwach, miałam w domu ślimaki ... i wyścigówki ... moja mama na próżno próbowała mnie oduczyć łażenia po drzewach :)
*kapsli już nie zbieram, mama wyrzuciła, bo śmierdziało alkoholem :) a miałam taki fajny po Karmi i Lechu ... :D
*taaak, te kucyki są strrrraszne ... ostanio mi się przyśnił ten żółty ... miał taką splątaną i czymś upaćkaną grzywę i ogon ...
Ahaa....;) No to troche ma nadwage xD
Ja najbardziej to nie lubię wszelkich fantasy. Opowieści z Narnii itp. Okropne! Ajeszcze takie co się dobrze kończą to już w ogóle :P
Narnia? Jakoś nie mogłam przebrnąć. Takie... dziwne. Puszcza zimą, a za chwilę pustynia... Straszne...
To o czym wspominasz, to jest fantasy dla dzieci. Bajka.
Prawdziwe fantasy jest znacznie ciekawsze.
A fantastyka naukowa? Co by było gdyby Słońce 'zgasło'? To dopiero jest strrrraszne.
P.S. Ale najstraszniejsza jest Pig Peppa ...
Tak, włos się jeży na głowie, a owłosiony ojciec przeszywa tym nieruchomym wzrokiem do szpiku kości... Łych, nawet mnie oblaną krwią laskę to wszystko przeraża!
Czytam Twoje ostatnie wypowiedzi i w każdej podkreślasz że jesteś zombie, zakrwawioną dziewczyną itp.:) Jak wtedy powiedziałam że woleliśmy Cię taką jak dawniej to nie znaczyło to tego żebyś w każdym zdaniu opisywała siebie jako truposzkę xD Bo to się staje nie straszne tylko śmiszne;)
eee tam. I tak nic nie przebije sierotki marysi i krasnolodkow
Ja jeszcze nie spotkałam książki, ktora by mi się choć trochę nie podobała... :D
Ale pewnie jeszcze taką przeczytam.
Wcale nie uważam, że "Ania z zielonego wzgórza'' i "Pamiętnik księżniczki" są złe, a jak widzę wielu z Was tak uważa.
A czytaliście "Bajki robotów" S. Lema? Zastanawiam się, czy nie przeczytać.
Tak, czytałem. Dość fajne, ale mają masę trudnych do czytania słów. A co do książek, nie lubię też "Szatana z 7 klasy".
Ja najbardziej to nie lubię podręcznika od gramatyki z polskiego :D A poza tym to Mickiewiczów, Słowackich, Krasickich itd. po prostu nienawidzę. W ogóle poezji nie znoszę. Ale i tak najgorsze co w życiu czytałem to "Tajemniczy ogród" Dżiss...
Ja nie mam chyba takich książek, ale moja kumpela uważa, że któraś część Molly Moon jest jakaś dziwna. Podobno opis jednego pokoju jest na dwie strony. Normalnie bym umarła, a wy?
Pisz porządnie, ok? To nie jakieś gadu-gadu, więc nie jednym ciągiem - stosuj przecinki i kropki. Do tego wielkie litery. //Jasti
Chyba bym nie umarła. Nie lubię tych wszytskich książek dla nastolatek, które mają różowe okładki itp.(tak mi się jakoś skojarzylo..xD) Teraz bardzo dużo ich jest... I od razu widac kto to czyta. Tylko pamiętnik księzniczki jest spoko według mnie.
Molly Moon nie jest wcale jedną z tych książek z beznadziejnymi różowymi okładkami i jeszcze gorszą treścią. Co prawda w czwartej części autorka prawdopodobnie straciła natchnienie, ale poprzedniebyły w porządku. Molly Moon to lekka seria przygodowa o sierocie hipnotyzerce i chociaż niektórym mogłoby się wydawać, iż jest to seria nudna i dziecinna to jednak da się ją przeczytać i jak dla mnie jest ciekawa. Bez przesady, ale w miarę interesująca.
Co do tych typowych książek dla nastolatek, to w ogóle ich nie czytam. Natrafiłam w życiu na trzy, cztery takie i unikam ich jak ognia. A chodzi tu przede wszystkich o najrozmaitsze romansy i pamiętniki. Nie znoszę ich, gdyż dla mnie są nudne i w zupełności mnie nie interesują, po za tym na takie książki składają się przede wszystkim dialogi i w mniejszej ilości niezbyt ciekawe i źle przedstawione opisy, a słownictwo jest proste i nieoryginalne. W książkach stawiam na akcję, fabułę, świat przedstawiony oraz sposób w jaki autor pisze powieść. Postaci również są ważne, więc praktycznie wszystkie te rzeczy muszą być na najwyższym poziomie. Niestety nie zawsze trafiam na takie książki, gdyż jestem za bardzo wybredna:). Na szczęście pan Kosik nadal pisze powieści i istnieje też kilku innych świetnych pisarzy;).
Ja nienawidzę "K@jamoko czyli kłopoty nastolatki"! Wygrałam to w konkursie z "Angorki". Jest beznadziejne... Jakaś trzynastolatka z I gimnazjum całuje się z dużo od niej starszymi kolesiami poznanymi na wakacjach... cośtam, pisze maile z jakimś Gagatkiem... i w ogóle... beznadziejaa ;-/ xD
Bleeeeeeeeee........
Nienawidzę Zmierzchu, jest obleśny :(
Te wszystkie romantyczne odloty bohaterki..... mdli mnie....
Nie ma porównania z FNiN i Harrym Potterem :(
Ja nie lubię "Ani z Zielonego wzgórza"... Jedyna lektura której do tej pory nie przeczytałem do końca ;)
Nie podobały mi się "Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina.
Poza tym to ciężko mi się czytało "Łazikanty" J. R. R. Tolkiena.
Zeżryjcie mnie, ale nienawidzę HARRY'EGO POTTERA :-D
Harr'ego Pottera? Nie żyjesz;)!
Dostałam w ngrodę za naukę Pana Tadeusza. Z ciekawości zajrzałam... TYLKO zajrzałam... i prawie usnęłam!
Ciężko też było z ,,Lessie wróć!'', czytałam ze dwa lata temu i do tej pory nie skożczyłam, przerwałam po przeczytaniu 1/4 książki...
a tak, to przeczytam wszystko, i przygodowe, i science-fikcion(czy jak to się pisze) i takie różne ,,tylko dla dziewczyn'', ale te pierwsze sama kupuję(w bibliotece nie ma tego za dużo, tylko Harry, a to jest publiczna biblioteka!) a drugie wyszukuję w bibliotece.
Nie rozumiem dlaczego tak się niektórzy czepiają Zmierzchu. To bardzo fajna książka. Jeżeli chodzi o mnie to jest bardzo niewiele książek, po których przeczytaniu tak długo bym o nich myślała. Zwykle jest to jeden dzień po przeczytaniu książki lub w co lepszych przypadkach dwa zanim dorwę się do czytania innej. Harrego nie czytałam, gdyż nigdy mnie do niego nie ciągnęło, ale w najbliszym czasie mam zamiar. Moja lista książek, które mi się nie podobają:
-Ania z zielonego wzgórza,
-Pan Tadzio,
-Przygody Tomka...,
-Mały książe,
Ja nie lubię lektur, gdyż nie lubię jak ktoś mnie zmusza do czytania, wolę czytać z własnej woli i to co sobie sama wybiorę lub to co ktoś mi doradzi. Choć pozostałe lektury są, ok, jak dla mnie.
Nienawidzę tandetnych romansów, np.
-Ach Romeo!
-Ach Julio! (...)
-Ach Romeo!
-Ach Julio!
I tak do końca. A oprócz tego:
"Dziady"
"Pan Tadeusz"
"Ogniem i Mieczem"
"Quo Vadis"
Można zasnąć... Zieew... ^^
Nie znoszę Pana Tadeusza. Na konkurs musiałam przeczytac dwie księgi. I tak:
1. Z zapałem zabieram się do czytania.
2. Po pierwszych dwóch słowach mina mi rzednie.
3. Nawet nie wiem co przeczytałam.
4. Zasypiam nad książką.5. Cieszę się, bo w końcu skończyłam:D
Teraz czytam Starą Baśń (lektura:(). Jakie to okropne...
Nienawidzę tandetnych romansów, np.
-Ach Romeo!
-Ach Julio! (...)
-Ach Romeo!
-Ach Julio!
I tak do końca. A oprócz tego:
"Dziady"
"Pan Tadeusz"
"Ogniem i Mieczem"
"Quo Vadis"
Można zasnąć... Zieew... ^^
'Romeo i Julia' tandetne...? Nie przepadam za tym jakoś specjalnie, ale to lekka przesada Tussa. A 'Zmierzch' Ci się pewnie podobał, co? Nawet jeśli nie, to i tak porównaj teksty S. Meyer i Szekspira. Czasem trzeba spróbować niektóre rzeczy zrozumieć, a nie tylko 'zieew'. Ambitne podejście :?. Tandetne to to by nawet nie było jeżeli żyliby długo i szczęśliwie. Bo 'Zemsta' napisana na podobnym schemacie taka ot co nie jest.
Wiesz co mnie zastanawia: czy Ty w ogóle przeczytałaś choć jedną z tych książek. 'Pan Tadeusz, 'Dziady', 'Quo vadis' (z małej litery!!!) to lektury dla gimnazjum. Ja będę je dopiero przerabiać w tym roku, mimo że jestem od Ciebie o wiosnę starsza. Nie wierzę, że przez pierwsze półrocze omówiliście już tyle książek. A co do 'Dziadów', to sprecyzuj, która część Ci się nie podoba. Pierwsza? Odnalazłaś nieznany rękopis?
Również nie lubię 'Pana Tadeusza', jego autora tym bardziej, ale podziwiam Mickiewicza za to, że potrafił napisać całą książkę wierszem (chyba regularnym) i do tego stosując sensowne rymy. Był świetnym pisarzem nawet mimo jego irytujących mnie niezwykle bohaterów: głupiutkiego Tadeusza i uosabiającej Marylę Zosi.
Do czego zmierzam? Nie cierpię ludzi, którzy nie wysilą się przeczytać książki do końca, albo przynajmniej do połowy, ale od razu twierdzą, że jest głupia. A bo archaizmy, a bo książka obyczajowa, a bo stara, a bo inni tak mówią. A bo, a bo...a bo. A uzasadnienie?
Lili napisała, że nie lubi książek kiedy ktoś ją zmusza do czytania. Przynajmniej tyle. A Ty? Powtarzasz to co wszyscy inni i nawet nie powiesz czemu Twoim zdaniem Mickiewicz i Sienkiewicz napisali marne książki. Już zwykłe:'Nie podoba mi się fabuła, bo nie zawiera elementów [czegoś tam]' zmienia postać rzeczy. Interesuje mnie czy ktokolwiek z Was nie lubiących klasyków spróbował przeczytać kiedykolwiek uwspółcześnioną wersję wolną od języka charakterystycznego dla romantyzmu. A nuż by się spodobało?
Ja też mogę zacząć wymieniać kilka tytułów i basta. Jednak jeżeli napiszę dlaczego ich nie lubię, temat będzie znacznie ciekawszy.
Tussa jeżeli jednak przeczytałaś wszystkie te książki to przepraszam, ale trudno mi w to uwierzyć. Nie atakuję tylko Ciebie żeby było jasne.
Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie i nie lubić czegoś ot tak. Też czasami mam odczucie, że nie dotrwam do ostatniej strony już po pierwszym rozdziale, ale staram się brnąć jak najdalej. Nie twierdzę, że każdy ma kochać dzieła poprzednich epok, ale jeżeli już musi je obsmarowywać, to niech najpierw spróbuje je zrozumieć. I nie mam na myśli zwykłego zgłębienia opracowania. Czasem nie czytamy książek bo dokucza nam brak czasu. Nauka, nauka, itp. Chcemy wziąć się za coś co wiemy, że będzie ciekawe, a nie sprawdzać czy takie będzie. Ale błagam, nie zniechęcajcie innych jeżeli nawet nie wiecie jaka dalej będzie fabuła.
Iza czemu 'Stara Basn'' jest okropna? Znowu brak uzasadnienia. Czy nie wkurzałoby Was, ze na waszych blogach ktoś wystawia komentarze 'Ale badziew' bez wytłumaczenia?
___
-Ja osobiście nie lubię 'Pieśni o Rolandzie', bo wydaje mi się nie do końca możliwe, aby rycerz z wyciekającym mózgiem był jeszcze w stanie walić Durendalem o skałę. Turold trochę też podkolorował fakty (atakujący Saraceni w Roncevau zamiast górali baskijskich) i wyidealizował postacie Franków. Zbyt widoczny jest też podział na dobro i zło ( w tych rolach chrześcijanie i niewierzący) jak na mój gust.
-Nie przepadam za 'Antygoną', bo nie potrafię zrozumieć motywów niektórych bohaterów np. króla karzącego główną postać, bo chciała tylko pochować brata. Niby to były takie czasy, no ale nie wiem. Nie podchodzi mi ta książka.
-Trzecia pozycja na mojej liście to książki głęboko filozoficzne, nawiązujące do wydarzeń historycznych, o których znaczeniu nie mam pojęcia, bo jestem jeszcze za mała żeby je zrozumieć. Męczę się nad utworami Jana Pawła II bo w moim mniemaniu są trudne. A Marks... Rety, czytałam jedną i pół z pozycji jego autorstwa i jeżeli jeszcze kiedykolwiek po jakąś sięgnę, to dopiero w bardzo, bardzo dalekiej przyszłości. Na razie wydają mi się bezsensu. Za mądre jak dla mnie.
Na razie więcej sobie nie przypominam.
Klaudia, ale sie rozpisałaś...
,,Stara Baśń'' nie podoba mi się. Jest napisana staropolskim językiem, co utrudnia czytanie. Wielu rzeczy nie rozumiem, mało co mi się przebija.
Klaudia, nieco przesadzasz. Wcale nie trzeba obejrzeć filmu do końca, aby oceniać, że jest zły, ani nie trzeba jeść do końca niesmacznej potrawy, aby stwierdzić, że jest niesmaczna! Gusta są różne - mogłabyś narzekać, gdyby Iza w ogóle nie czytała. Ale odnoszę wrażenie, że ona zamiast męczyć się nad Panem Tadeuszem wolałaby poczytać coś bardziej interesującego.
Tak. Jak dla mnie dwie księgi Tadeusza to TORTURY. Dzięki, wole od początku przeczytac Wrota Czasu...
Nad Niemnem,Romeo i Julia ,Ania z Zielonego Wzgórza:S
A dlaczego...? //Jasti
Stara Baśń - Ahhhhh :D
Nie czytaliśmy, ale oglądaliśmy film (:D), dla chętnych było czytanie. Wymiękłem na 1. rozdziale. :P
Co do książek nielubianych:
- Pieśni o Rolandzie - mieliśmy we fragmentach, totalnie nudne, chociaż czasami była rzeź :D
DO Klaudii:
Przeczytałam wszystkie te książki (R i J nie do końca, a i Quo Vadis mnie znudził), a co do "Dziadów" to na polskim przerabialiśmy drugą część. To jest bez sensu. Te części nie maja ze sobą prawie nic wspólnego i nawet nie są zakończone. Druga część kończy się na tym, że duch stał gapiąc się na pasterkę, nie mówił, nie odchodził i nadal stoi. Gdzie tu zakończenie???
Dziś czytaliśmy "Pieśń o Rolandzie" (fragmenty). Nie bardzo to rozumiem. Jest część 15, a potem 56 i 23. I jak tu się połapać? A pani takie głupie pytania wymyślała, że trzeba było zmyślać, bo nigdzie nie było odpowiedzi. Zastanawia mnie, dlaczego za lektury dają nam przeważnie "stare" książki. Mało jest coraz nowszych "hitów"??? Najnowsza lektura jaka czytałam była z 1987 roku...
(czytałam zmierzch, ale nie jest on taki rewelacyjny, jak wszystkie dziewczyny z mojej klasy mówią...)
Klaudia, nieco przesadzasz. Wcale nie trzeba obejrzeć filmu do końca, aby oceniać, że jest zły, ani nie trzeba jeść do końca niesmacznej potrawy, aby stwierdzić, że jest niesmaczna! Gusta są różne - mogłabyś narzekać, gdyby Iza w ogóle nie czytała. Ale odnoszę wrażenie, że ona zamiast męczyć się nad Panem Tadeuszem wolałaby poczytać coś bardziej interesującego. Próbowałeś kiedyś jeść książkę?
Ja nie 'narzekałam' na Izę po pierwsze.
Po drugie właśnie o takiej postawie mówię: "coś bardziej interesującego". Do dżumy jasnej, wiem, że to jest nudne na początku, ale kiedy rola księdza Robaka jest większa, wyjaśnia się sprawa Soplicy seniora i reszta wątków, to naprawdę staje się w miarę ciekawe. Nie tak jak HP przykładowo, ale lepsze niż niektóre Sofoklesy.
Napisałam żebyście spróbowali uwspółcześnionych wersji i postarali się poznać daną książkę, a nie rezygnować od razu oraz zniechęcać innych. I po co się starałam?
DO Klaudii:
Przeczytałam wszystkie te książki (R i J nie do końca, a i Quo Vadis mnie znudził), a co do "Dziadów" to na polskim przerabialiśmy drugą część. To jest bez sensu. Te części nie maja ze sobą prawie nic wspólnego i nawet nie są zakończone. Druga część kończy się na tym, że duch stał gapiąc się na pasterkę, nie mówił, nie odchodził i nadal stoi. Gdzie tu zakończenie??? Ech... raz jeszcze: uwspółcześniona wersja, albo jakieś streszczenie tłumaczące fabułę przynajmniej. Możesz też zapytać polonistki, co Mickiewicz chciał przez to powiedzieć. Ja Ci nie wytłumaczę, bo nie czytałam jeszcze drugiej części, na razie tylko trzecią.
'Romeo i Julię' nie do końca... No i mamy genezę tego "kiczowatego romansu". Ale wiesz przynajmniej, że oboje umierają, a Kapuletowie i Montecy (Montekowie?) się godzą? Tussa, ta książka nie ma sensu bez pointy!!!
Dziś czytaliśmy "Pieśń o Rolandzie" (fragmenty). Nie bardzo to rozumiem. Jest część 15, a potem 56 i 23. I jak tu się połapać? Jakie części? Wszystko jest po kolei. Przynajmniej w książce. Musieli Wam dać po prostu takie fragmenty.
Zastanawia mnie, dlaczego za lektury dają nam przeważnie "stare" książki. Mało jest coraz nowszych "hitów"??? Najnowsza lektura jaka czytałam była z 1987 roku... Żebyśmy między innymi zobaczyli geniusz polskich twórców. Fabułę te książki mają rzeczywiście w większości patetyczną i nudną dla dzisiejszego gimnazjalisty (a szkoda), ale są o wiele bardziej wybitne niż takie FNiN (wiem, bluźnię :)), np. dlatego, że napisane często wierszem regularnym (odpowiednia ilość sylab w każdym wersie, akcenty na tę samą sylabę co linijka w strofie, itp.). To naprawdę trudne i trzeba mieć cierpliwość.
Też żałuję, że nie możemy omawiać 'Verticala' albo Atramentowej Trylogii, ale co ja poradzę?
czytałam zmierzch, ale nie jest on taki rewelacyjny, jak wszystkie dziewczyny z mojej klasy mówią... Meyer dobrze operowała marysuizmem przy tworzeniu postaci Edwarda. Co prawda iluzja 'chłopaka idealnego' zazwyczaj znika po zobaczeniu Pattinsona, ale bladolicy wampir i tak pozostaje pragnieniem wielu czytelniczek. Ty go nie pokochałaś, one tak.
____
Wiem jeszcze jakich książek nie lubię: tych o fanatycznych mordercach jak od Alexy Kavy. Po niektórych jej utworach (część była w miarę) po prostu wymiotowałam. Wnętrzności na wierzchu są stanowczo nie dla mnie. Zbyt wybujała wyobraźnia.
____
Chyba zrobiłam offtop? Nie ładnie, ale szkoda i tego kasować. Przepraszam.:(
Offtop? Nie, wręcz przeciwnie! Właśnie dla takich postów się żyje :D
Klaudia, po części masz rację. Naprawdę sporo osób ocenia książki zaledwie po paru pierwszych stronach, a to przecież nie ma sensu. A jest kilka lektur, które naprawdę są warte przeczytania i nie przysparza to zbyt wielu cierpień. Często pod archaizmami i tymi wszystkimi rymami kryje się coś naprawdę godnego uwagi. Ale czy słusznym podejściem jest zmuszanie, bądź co bądź nadal jeszcze dzieci do czytania wielkich, epokowych, świetnych, cudownych etc. dzieł wielkich, epokowych, świetnych, cudownych etc. autorów, skoro i tak w tym wieku zdecydowana większość tego nie zrozumie. Opieram to na swoim przykładzie, czytając, czy może raczej próbując czytać "Krzyżaków", "Pana Tadeusza" czy inne "Dziady" po prostu nie dałem rady, nie potrafiłem dostrzec tam żadnego piękna, ani niczego w tym stylu. Skoro takie jest podejście szkoły (niech czytają Sienkiewicza, bo on przecież tak mądrze pisał, no i pan profesor jakiśtam mówi, że trzeba), to nie dziwie się, że jak przynoszę książkę do szkoły to patrzą na mnie jak na dziwoląga. Takie a nie inne lektury zniechęcają dzieci do czytania czegokolwiek, a przecież jest tyle książek, które spodobałyby się większości z nich, a przy okazji przemycały wiele rzeczy pozytywnie wpływających na nasz rozwój. I nie mówię tu tylko o FNiN ;). Dlatego takie "mody" jak na przykład ostatnio na "Zmierzch" bardzo mnie cieszą, bo kto wie, może ktoś dzięki temu zacznie czytać coś innego? Nie dość, że lektury zniechęcają tych nieczytających, to jeszcze zabierają czas tym czytającym. No bo po co mam się męczyć z "Panem Tadeuszem", skoro jeszcze nie dorosłem, by w pełni go zrozumieć, nudzi mnie, a na półce leży kolejna część FNiN czy nowe wydanie "Marsa"?
A z tym...
Zastanawia mnie, dlaczego za lektury dają nam przeważnie "stare" książki. Mało jest coraz nowszych "hitów"??? Najnowsza lektura jaka czytałam była z 1987 roku... Żebyśmy między innymi zobaczyli geniusz polskich twórców. Fabułę te książki mają rzeczywiście w większości patetyczną i nudną dla dzisiejszego gimnazjalisty (a szkoda), ale są o wiele bardziej wybitne niż takie FNiN (wiem, bluźnię :)), np. dlatego, że napisane często wierszem regularnym (odpowiednia ilość sylab w każdym wersie, akcenty na tę samą sylabę co linijka w strofie, itp.). To naprawdę trudne i trzeba mieć cierpliwość. ...to się już absolutnie nie zgadzam. No i co mnie do cholery obchodzi, że ma tyle samo sylab, a rymy są męskie?! Że to trudne i wymaga cierpliwości? No cóż postawienie dziesięciu kul do kręgli na sobie, zbudowanie domku z trzech talii kart czy wieży ze stu osiemdziesięciu dwóch pięciozłotówek też takie jest, ale to nie powód, by się tym zachwycać, pokazywać to swoim dzieciom, rozmyślać nad tym... Po prostu, ciekawostka. Ciekawa, ale tylko ciekawostka. Według mnie o wiele bardziej wymagające i godne uwagi jest napisanie takiej książki, po której przeczytaniu zmieni się nasz pogląd na jakieś sprawy, będziemy wstrząśnięci, zmuszeni do tego by się nad czymś zastanowić...
Teraz to, czego ja nie lubię. Wszystko pokroju wspomnianych wcześniej "Pana Tadeusza" i "Krzyżaków". I od razu mówię, że nawet doczytałem do połowy obu książek. Nudzą mnie, nie potrafię dostrzec ich świetności, a na dodatek ich przeczytanie zabiera mi trochę czasu. Innym typem są książki-podręczniki historii. "Kamienie na Szaniec" i "Dywizjon 303" nie zajmą jakiegoś szczególnego miejsca na mojej liście książek przeczytanych. Co prawda do bardziej wynika z mojej awersji do wszystkiego co związane z historią, ale coś co nie zawiera wystarczająco ciekawej fabuły, a w to miejsca ma "suche" fakty historyczne i tylko udaje powieść, moim zdaniem powinno być zastąpione zwyczajnym opisem tych faktów. Wolałbym po prostu dowiedzieć się, że wtedy i wtedy, tacy robili tamto... ;) (bo to właśnie dociera do mnie po przeczytaniu "Kamieni..." i "Dywizjonu".)
Też żałuję, że nie możemy omawiać 'Verticala' albo Atramentowej Trylogii, ale co ja poradzę? A ja znam pewnie sposób, sprawdzony, działający i używany przez wielu. W nosie miej lektury i czytaj sobie co chcesz, a być może kiedyś zechcesz przeczytać lektury. :)
hmm, nikt nie wpadł na to, że czytamy dla poznania historii? Omawialiśmy na polaku "Syzyfowe prace", książkę tak cholernie nudną, że zebrnałem przez nią co trzecią stronę. Ale mimo wszystko, uważam, że poznanie realiów, w których ludzie w naszym wieku żyli w tamtych czasach, było warte straconego czasu. Tak samo Pan Tadeusz, oprócz historii, pokazuje także umiejętności pisarza. Myślę, że ważne jest, byśmy poznawali dzieła patriotyczne pisane w czasie zaborów, jeśli wnoszą coś wartościowego. Chociaż, mnie też oczywiście irytuje nudność tych... dzieł.
Z ciekawych lektur, to np. Hobbit :)
Nie lubię książek... W sumie nie wiem, czytam tylko to co wydaje się spoko.
PS. O! nie lubię książek, które dostanę jako prezent, a są to pierwsze z brzegu i najtańsze shit'y w empiku :)
hmm, nikt nie wpadł na to, że czytamy dla poznania historii? Wpadł. I nawet pisał o książkach-podręcznikach historii ;).
Podręcznik nie powie Ci, jakie były realia życia w zaborach, nie pokaże codziennego życia.
Podręcznik nie powie Ci, jakie były realia życia w zaborach, nie pokaże codziennego życia. Dziobal, ty do dżumy jasnej umiesz czytać ze zrozumieniem?
Innym typem są książki-podręczniki historii. "Kamienie na Szaniec" i "Dywizjon 303" nie zajmą jakiegoś szczególnego miejsca na mojej liście książek przeczytanych. Co prawda do bardziej wynika z mojej awersji do wszystkiego co związane z historią, ale coś co nie zawiera wystarczająco ciekawej fabuły, a w to miejsca ma "suche" fakty historyczne i tylko udaje powieść, moim zdaniem powinno być zastąpione zwyczajnym opisem tych faktów. Wolałbym po prostu dowiedzieć się, że wtedy i wtedy, tacy robili tamto... ;) (bo to właśnie dociera do mnie po przeczytaniu "Kamieni..." i "Dywizjonu".) Zeg mówił o powieściach, które są napisane prawie jak sprawozdanie z wydarzeń. Ni tu ciekawej fabuły, ni jakieś oryginalnego konceptu.
Zanim się o czymś wyrazisz, dowiedz się o co chodzi!!!
A ja znam pewnie sposób, sprawdzony, działający i używany przez wielu. W nosie miej lektury i czytaj sobie co chcesz, a być może kiedyś zechcesz przeczytać lektury. :) A z polskiego potem trzy...;)
Nie zgadzam się trochę z tym co napisałeś Zeg, ale teraz nie mogę więcej napisać, bo komputer buczy niemiłosiernie i chyba wypadałoby go wyczyścić zanim padnie...
ja nie lubię książki Ania z zielonego wzgórza
//Dlaczego...?//Zeg
1.)Klaudia, nie chodziło mi o to... Syzyfowe prace nie mają nic wspólnego z książką-podręcznikiem, a mimo to ponajesz z tej lektury historię polski.
2.) odpowiadałem na ten fragment
3.) A zatem, zanim zaczniesz się bulwersować, spróbuj zrozumieć o co chodzi.
PS. W punkcie trzecim miało być coś innego, ale wyleciało mi z głowy w czasie pisania.
3.) A zatem, zanim zaczniesz się bulwersować, spróbuj zrozumieć o co chodzi. A czy ja gdziekolwiek się bulwersuję? Przecież nie mówię "te ksionszki som gupie bo piszoł w nih starym jenzykiem!' :). Po prostu powiedziałem, że takie książki nie nadają się dla gówniarzy z gimnazjum, dla których ilość znajomych na nk jest ważniejsza niż ich rodzice :D. Uważam, że to jeszcze nieco za wysoki poziom, a nie można ich (czyli także mnie) wrzucać od razu na głęboką wodę. Trzeba stopniowo nauczyć jak się pływa.
A ja właśnie ostatnio kupiłem sobie z własnej, nieprzymuszonej woli sześć książek, z czego cztery mają po blisko pięćdziesiąt lat :). I jeszcze dorzucili do tego zakładkę z napisem: "Książki nie mają właściwości róż, dlatego nie szukajmy wciąż najświeższych"
\
To nie było do Ciebie :)
No wiesz co, w sumie masz rację :) Co nie zmienia faktu, że niektóre lektury są warte przeczytania, nawet w gimnazjum :) Obawiam się, że nawet FNiN nie byłoby dobrym wyjściem jako lektura. Po fajną książkę każdy może sięgnąć sam, a gusta są różne :)
Ja tam czytam lektury i bardzo mi się podobają ! (dopóki jestem w pods., im dalej tym gorzej) A co do dziobala to ma rację. Po fajną księżkę można sięgnąć kiedy się chce a lektury są po to żeby uczyć, jakiś morał czy coś... w tym wypadku FNiN chyba odpadają chyba że morał to żeby nie pakować się w kłopoty ^^
A ja nie cierpię:
- Zmierzchu (Jezu kochany, to jest najbardziej żałosna seria jaką w życiu widziałem. Okropne, tragiczne wypociny autorstwa hormonów nastolatki która marzyła o przystojnym wampirku. Wszystkie postaci żałośnie płaskie, kiepsko wykreowane. Styl pisania i dialogi sztywne niczym trup w lodowni. D-N-O i parę(dziesiąt? set?) kilometrów mułu),
- wszystkich książek typu "Ania z zielonego wzgórza", czyli zero akcji, totalne nudy,
- ogólnie lit. romantycznej (błe!),
- długo by wymieniać :D
Ja w tym roku szkolnym nie przeczytałem żadnej lektury :D
No chyba, że streszczenie ,,na kolanie'' w szkole ;>
Jednak dostaję najwyższe oceny.....
A propos najgorszej książki [lektury] to bez wątpienia ,,Ania z Zielonego Wzgórza'':[ albo ,,Tajemniczy Ogród''
Do tej pory najbardziej z lektur podobały mi się ,,Opowieści z Narnii''
Próbowałem wyciągnąć z nauczycielki Harry'ego Pottera, ale się nie udało >>
,,Ten obcy'' też nie zapowiada się zachęcająco....;(
Dla mnie najgorszą książką (ever) jest podręcznik do historii.
A tak serio: twórczość S. Żeromskiego (Syzyfowe prace, Siłaczka). To jest po prostu straszne. Wiem, że trzeba poruszać straszną tematykę historyczną z czasów rusyfikacji itd, ale nie rozumiem dlaczego musiałam czytać to w takiej okropnej wersji. Co do Syzyfowych prac, to moja siostra (dwa lata młodsza) czytając tę lekturę, znalazła takie zdanie: "Dookoła placu biegł płot, z powyłamywanymi deskami", czy coś w ten deser. :D
Książka, której nie mogłam przeczytać to "Przygody Meliklesa Greka". Nie pamiętam nawet o czym to było, wiem tylko, że szło mi to opornie i nie skończyłam tego czytać.
Może wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam twórczości Tolkiena. Zaczynałam "Hobbita" i dałam radę jakieś 20 stron. Potem brałam się za "Władcę pierścieni" i również poddałam się po iluśtam stronach.
Nie lubię też "Krzyżaków" Sienkiewicza. Brr, Zbyszko z kimśtam przez 20 stron jechał lasem... Natomiast "Quo vadis" przeczytałam chyba 3 razy i mi się podobało.
Do końca gimnazjum jeszcze w miarę lubiłam czytać lektury. Od kiedy przyszłam do liceum, nie przeczytałam żadnej w całości. :D
Zaczynałam "Iliadę" Homera. Mordęga. Te wszystkie pokręcone, wierszowane opisy. "Pieśń o Rolandzie" - jak już ktoś wspomniał - niemożliwe, żeby Roland z wylewającym się mózgiem rozwalał ten swój miecz o skałę. Zresztą nie lubię książek w których bohater umiera pół książki, w tzw międzyczasie robiąc mnóstwo innych rzeczy i wygłasza monologi.
No i pewnie parę innych tytułów by się znalazło. ;)
Nienawidzę "W pustyni i w puszczy" :D Jak już to tylko film :P :D
Nie podoba mi się to,że w niektórych momentach trzeba przeczytac pare razy żeby zrozumiec ... ;( no i inne rzeczy
Uzasadnienie, proszę. //Jasti
Uzasadnienie jest proste - nieumiejętność czytania ze zrozumieniem :) Ja akurat lubiłem tą książkę. Nie podobało mi się natomiast "stary człowiek i morze". Wyjątkowo nudna, monotonna lektura. W ogóle nie lubię książek w których jest opisywana jedna rzecz, jedno wydarzenie. Wolę, kiedy jest dużo wydarzeń powiązanych ze sobą częściowo a potem wszystko się łączy(np. fnin:)). Ernest Hemingway się nie popisał, o nie:)(mam nadzieję że tu nie wchodzi moja polonistka bo by mnie zabiła;))
Ja nienawidzę Opowieść Wigilijna bo jest dziwna
Chociaż mądra i z dobrym morałem ale strasznie nudna
A ja akurat lubię zarówno 'Opowieść wigilijną' jak i 'W pustyni i w puszczy' :)
Za to 'Stary człowiek i morze' to najnudniejsza książka jaką kiedykolwiek miałam okazję czytać (i nie doczytać, mimo faktu, że było to krótkie jak nie wiem co), po prostu... Pieprzenie kotka i ogólnie zasnąć się dało -_-
AAAAAA JASTI! No co ty! "Stary człowiek i morze" było najlepszą lekturą szkolną jaką czytałem ever! Krótkie, trrściwe, coś się dzieje i wybitnie dobra pointa. Arcydzieło:)
Eee, nie wiem czy pisałeś to ironicznie czy poważnie, bo ciężko wyczuć tak przez posta, ale to było największe lanie wody jakie kiedykolwiek czytałam. Lektura do streszczenia w trzech zdaniach, totalna porażka, przesłanie denne. To było tak prosenne, że tylko czytanie podręcznika z PO jest gorsze.
Stary człowiek przez 100 stron łowi rybę. Idzie się załamać :lol:
Nie lubie " Syzyfowych Prac " Żeromskiego. Opisuje nudne zycie za czasów rusyfikacji. Pisane trudnym językiem. Mało wciągające i bez jak dla mnie wiekszego przesłania czy czegoś w tym rodzaju. Strasznie mi się nie podoba.
Jasti, dobre, a Hemingway głównie za tę książkę Nobla dostał. :D
Ostatnio przeczytałam 'Dziecko Gwiazd Atlantyda' i wzbogaciłam się o kolejną pozycje na liście nielubianych. Dlaczego?
1) Michalina Olszańska, autorka, po prostu nie potrafi pisać. Ta cała 'fascynująca powieść' jest gorsza od połowy blogów w sieci; akcja się nie klei, wątki nie przechodzą płynnie jeden w drugi, wszystko dzieje się zbyt szybko, tj. żadnego napięcia w danej scenie, zwykły i do tego bezsensowny, nagły koniec, a potem jakiś tam nowy fakt w ten sam deseń. Błędne koło.
2)Główna bohaterka, pozostałe postacie zresztą też, to delikatnie mówiąc pierdołowate, rozhisteryzowane drewno. I do tego ten typ, który pierdołowaty, rozhisteryzowany lub drewniany jest w momentach, w których absolutnie nie powinien taki być, bo to po prostu niemożliwe, nierealne i głupie. Przykład: Meihnie (gł.bohaterka) zostaje zamordowany ojciec, brat i narzeczony. A ona? Nic, godzi się z tym, a jedyna próba pokazania jak jej ciężko kończy się na kilku zdaniach, które zapewne w zamyśle autorki miały poruszać...
3)PEŁNO błędów stylistycznych (nie wiem, czy nie robili żadnej korekty, ale tak to wygląda), dziwna interpunkcyjna (Olszańska nie może zdecydować się na ?!! lub ?!!!), nadużycie wielokropku (no kurcze, na początku połowa zdań się nim kończyła) i wykrzykników, co jak zauważyłam po lekturze niektórych blogów, jest typowe dla gimnazjalistek piszących opowiadania. Jeszcze na deser dziwne szyki zdań, czy jak to nazwać, np.: 'Meihna stała, milcząc jak posąg. Słowa nie były potrzebne. W takich momentach słowa nie są potrzebne.' Były chyba ze trzy takie sytuacje. Nie wystarczyłoby jedno z tych podkreślonych zdań?
4)Dialogi, a raczej to jak są prowadzone: niemalże w ogóle postaci się ze sobą nie kłócą, są bezkompromisowe, a jeśli jednak ktoś sobie wrzaśnie, to i tak za chwilę jest zgoda albo druga strona odpuszcza.
5)Gloryfikacja Meihny, ona taka dobra, mądra, zdolna (opanowuje umiejętności magiczne, na które rzekomo potrzeba lat ćwiczeń w kilka dni) i jej idiotyczny patriotyzm. Idiotyczny, ponieważ nie obchodzi jej nic innego, nawet własne dobro, najważniejsza jest przecież Atlantyda. No litości, człowiek to człowiek i nigdy nie jest idealny, nie potrafi zawsze podejmować odpowiednich decyzji.
6)Mało realistyczne wydarzenia, tj. przez lekkomyślność młodego króla zapanowywuje anarchia, ale nikt nie próbuje nic z tym zrobić. NIC! Do tego na kilkaset lat przed Chrystusem ludzie odkrywają, że Ziemia nie jest w centrum Wszechświata i wynajdują latające maszyny z możliwością bombardowania.
7)Do bólu komercyjna reklama: autorka (17letnia) jest nazywana Szeherezadą młodego pokolenia, a jej ekhem, 'talent pisarski' porównywany do Paoliniego. Ok, 'Eragon' nie jest wybitnym dziełem, ale dnem też nie, w odróżnieniu od 'Dziecka'.
To tyle. W każdym razie, przebrnęłam przez tą książkę z niemałym trudem i w żadnym wypadku nikomu nie polecam.
Jasti: to jest sukces Hemingway'a. Koleś przez całą książkę łowi rybę, a mimo to się przy tym nie zasypia. Czytałaś pointę? :) Biedny staruszek :)
Klaudia, wybitny talent do recenzji :) Serio, będę unikał tego co tam opisałaś :)
Jeszcze nie lubie "Krzyżaków" i "W pustyni i w puszczy" Sienkiewicza. Krzyżacy takie nudy że na trzeceiej stronie utknąłem i nie dałem rady czytać dalej. W ogóle nie wciągnęło mnie ani zainteresowało. Podobnie z "W pustyni i w puszczy" jakieś takie wg. mnie drętwe i nudne. Ta akcja mnie nie wciągnęła, nie mój klimat po prostu.
Krzyżacy w sumie są OK, tylko trzeba umieć czytać staropolski tekst i dosyć to długie.
Lektury to dno, ale takie przez duże G. pod względem fabularnym. Oprócz człowieka łowiącego ryby nie spotkałem się jeszcze z lekturą, która zainteresowałaby akcją, intrygą, zagadką etc.
Krzyżacy w sumie są OK, tylko trzeba umieć czytać staropolski tekst i dosyć to długie. ... Rozwaliłeś mnie... Krzyżacy i staropolski tekst? Chyba nie miałeś nigdy w ręku Dziadów, Testamentu Słowackiego, ba, nie wspominając o Odysei. Długie? Powodzenia przy trylogii. ;)
Ja ogólnie rzecz biorąc nawet lubię tą książkę, czytaj nie jest najgorsza, ale irytują mnie bohaterowie: denna i do bólu fajtłapowata Danusia, chłopowata i rozbijająca tyłkiem orzechy Jagienka, a Zbyszko to już absolutnie dziwny jest. Taki popędliwy, często nie myśli co robi, tylko by Krzyżaków na udeptaną ziemię wyzywał.
Ja nie mogłam doczytać(a musiałam, bo to była lektura) Wspomnień niebieskiego mundurka, a teraz Anielki. Obie były strasznie nudne i wogóle nie dało się czytać (staropolski język)
Ja nie lubię czytać lektur XD Takich co muszę przeczytać. Wolę czytać gatunki którę lubię, a nie "Krzyżaków", "Dziady" itd. Oczywiście nie twierdzę, że nie ma ciekawych lektur, ale takie właśnie przez przymuszanie uczniów do czytania, ludzie znienawidzą książki (jak to powiedział Net w którejś książce z serii FNiN :))
Boże lektury są okropne! Zawsze wybiorą jakieś najgorsze książki... Albo książki nie z tego poziomu, bo ja np. pod koniec 5 klasy podstawówki małam za lekturę Pinokia :neutral:
A ja w tym roku miałam Bursztyny i usnęłam w połowie streszczenia :lol: Normalnie to ja lektury czytam, ale ta mnie jakoś wyjątkowo wymęczyła. Nie lubię też tak zwanych typowych książek dla nastolatek. Takie banalne historyjki nie robią na mnie wrażenia. Lubię gdy jest wiele wątków i ciągle się coś dzieje. Ostatnio dochodzę do dziwnych wniosków, że część moich znajomych przestała już w ogóle czytać książki. Moje próby przekonania ich średnio skutkują.A to wszystko chyba przez te supermegahipernudne lektury. Dzięki Bogu okazało się, że omawiamy z Sienkiewicza tylko Quo vadis. Krzyżaków babka nam na szczęście podarowała za co jestem jej wdzięczna. Po kilku stronach tej książki odpadłam. Czegoś tak nudnego dawno nie widziałam :-/
Zdecydowanie "W pustyni i w puszczy" oraz saga "zmierzch". W "w pustyni i w puszczy" nawet połowy nie przeczytałam. Było straszliwie nudne. A Zmierzch? Strasznie mnie wkurzała główna bohaterka. Była taka... Sztywna itd. Większość lektur jest nudna. Chociaż na początku 5 klasy miałam Harry'ego Pottera.
Arsaya zazdroszczę Harrego Pottera. Szybko się czyta, lekka książką przy czym jedna z moich ulubionych. Co do W pustyni i w puszczy to przeczytałam całe w jeden dzień, ale przyznam szczerze, że ogromnym wysiłkiem było zmusić się żeby jej w pewnym momencie nie wyrzucić ew. schować i nie kończyć. Natomiast jeśli chodzi o Zmierzch to na 4 stronie ckliwych opisów uczuć Belli i porównań jak z reklamy batoników miałam dość. Do tej pory nie wiem dlaczego jest taki szał na to wątpliwej jakości ''dzieło''.
3. Zredaguj post na forum internetowym dotyczący lektur szkolnych, wyraź w nim swoją opinię na temat "Małego Księcia" - taka oto praca domowa została mi zadana na ostatnim języku polskim. Pomijając fakt, że nie mam pojęcia jak taka praca ma być sprawdzana (no bo kto mi powie, że źle go napisałem, hę? :)), postanowiłem odrobić ją tutaj, na naszym forum.
"Małego Księcia" przeczytałem już jakiś czas temu, ale jak to zwykle bywa z lekturami szkolnymi, wyłącznie z przymusu. Całe szczęście, że to książka bardzo króciutka, do przeczytania w jeden wieczór. I bardzo dobrze, bo gdyby nie to, to pewnie bym tego nie zrobił :). Zakładam, że większość z Was mniej więcej kojarzy fabułę, bohaterów i poszczególne wydarzenia, a powtarzany do znudzenia fragment z lisem i różami już na pewno (co ciekawe akurat te najmniej mi się spodobały, ale to może dlatego, że są powtarzane do znudzenia i wszyscy je kojarzą :P). Ogólnie książka przypadła mi do gustu, z jednej strony przyjemna bajeczka z ciekawą narracją, paroma fajnymi (hah, ciekawe czy to słowo przejdzie :P) cytatami i myślami, a z drugiej coś, co chce być wielkie i niezapomniane, wyjątkowe i unikalne. Moim zdaniem wcale to autorowi nie wychodzi. Niestety moje zdanie się nie liczy, więc w szkole książka jest omawiana właśnie jak coś wyjątkowego i unikalnego, bajka filozoficzna, przypowieść i bóg (jakikolwiek ;)) wie co jeszcze. Dlatego właśnie, choć jako przyjemna bajeczka książka wychodzi zdecydowanie na plus, to piszę tego posta w tym a nie innym temacie.
Lektura jako tako jeszcze mi się podobała, ale sposób jej omawiania już wcale. Kompletnie mi nie pasuje. Wszystko ma być tak, jak już zostało powiedziane. "Mały Książę" jest bajką filozoficzną i koniec. Ta myśl jest mądra, tu chodzi o miłość, a to symbolizuje śmierć. Ktoś powiedział P, więc po co ja mam mówić A, skoro będzie P? :D Przykład: Według mnie i paru innych osób
function showHide(what){ a=what.getElementsByTagName("div")[0]; if(a.style.display=='none'){ a.style.display='block'; }else{ a.style.display='none'; }} Mały Książę popełnił samobójstwo. Dla mnie to było jasne i oczywiste, ale według mojej nauczycielki (pozdrawiam :D) to symbolizowało śmierć, początek nowego życia, to była tylko metafora, Mały Książce cośtam bla bla bla... A on po prostu popełnił samobójstwo. Według Wikipedii samobójstwo to "akt celowego, świadomego odebrania sobie życia". Parę cytatów z lektury:
Całość dostępna pod adresem:
http://www.odaha.com/antoine-de-sain...nc/maly-ksiaze (rozdział o który chodzi - 26)
To niewątpliwie była śmierć, czyli "stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju". Czy "celowa i świadoma"? Dla mnie absolutnie tak, mam to jasno i wyraźnie napisane, ale najwidoczniej program tego nie przewiduje, więc kto by się mną przejmował? :) Takich przypadków jest cała masa, mądre cytaty i myśli wcale nie są takie mądre a ich interpretacja jest, moim zdaniem, mocno naciągana. Takie "Felixy...", poza świetną i wciągającą fabułą, wyrazistymi postaciami, masą humoru, mnóstwem przezabawnych sytuacji, sporą dawką nauki (:D), mają znacznie więcej wartych uwagi myśli, bardziej "na czasie" i znacznie celniejszych, mądrzejszych po prostu, a na dodatek trudniejszych do sformułowania, bo są napisane wprost, bezpośrednio pokazując o co chodzi i nie kryją się pod postacią zagadek, metafor i nie można ich interpretować na różne sposoby. Innym przykładem może być Pijak. Przez program potraktowany po macoszemu, na lekcji, gdyby nie ja, poświęcilibyśmy mu może ze trzy minuty. A dla mnie jest to jedna z najciekawszych postaci. Dla mnie to nie jest ktoś, z kogo można się pośmiać i pójść dalej (jak to prawie zrobił Mały Książę), to postać tragiczna, a alkoholizm jest poważną chorobą i na jej temat można by wiele mówić, no ale... Program tego nie przewiduje. :roll:
Odpowiadając na pytanie w temacie - Jakich książek nie lubię najbardziej? Ano takich, których interpretacja jest mi z góry narzucona, o których mówi się tylko dlatego, bo się o nich mówi, które są nadinterpretowane na każdym kroku... Albo po prostu takich, których nie rozumiem xD, bo tak też może się zdarzyć :).
Cóż, interpretacja lektur polega na wymyśleniu co ma na myśli nauczyciel/autor podręcznika/etc. Nikogo nie obchodzi, o co chodziło autorowi :D U mnie na lekcjach jak podczas omawiania książki będziesz mieć inną opinię od nauczyciela, zostaniesz wyśmiany przez niego i przez lizusów i nawrócony na jedyną słuszną teorię :|
Serio dostaliście takie zadanie? Dziwne tototo.
Mnie tam Mały Książę się podobał, ale... haha, jestem sklerotykiem, zapomniałam nawet, że się zabił xD Ogólnie to był fajny, ale nie znowu nadzwyczajny. Fakt faktem, nie lubię mieć narzuconej opinii i wkurzające jest, kiedy nie można nie zgodzić się z tematem. U nas na polskim jednak dopuszczalne jest niezgadzanie się, więc raczej nie mam problemu ;) Ale wpasowywanie się do klucza odpowiedzi na sprawdzianie, a już tym bardziej na jakimś egzaminie czy na maturze to w ogóle klęska >.< Wolność słowa, ale tylko po cichu.
Wracając do MK był faktycznie nieco przesadzony i zbyt usiany metaforami, ale i tak był fajny ;) No i krótki xD
Najbardziej nie lubię tych ,, romantycznych romansów'', w których (najczęściej) dziewczyna przez połowę książki wzdycha do chłopaka, potem są razem, i ogólnie happy end. Mam mieszane uczucia co do ,, Dziewiątego Maga''. Najbardziej podoba mi się sceneria, a reszta nie zbyt. Wiadomo było od początku, że główni bohaterowie zakochają się w sobie. No i prawie cały czas podteksty, które zniekształcają trochę tragizm sytuacji. Bohaterowie ciągle dają do zrozumienia: ,, Jacy my jesteśmy biedni! Cały świat zwrócił się przeciwko nam!''
Hmmm... widzę, że wszyscy tu mówią o lekturach.
Natomiast ja wolę powiedzieć o tym, co sam wybrałem do poczytania.
Po pierwsze, nie cierpię praktycznie ŻADNEJ książki historycznej wydanej przed 1991r. A szczególną porażką jest dla mnie dzieło płk Kazimierza Sobczaka ''Encyklopedia II Wojny Światowej'' oraz ''Z dziejów oręża polskiego i walk o postęp społeczny'', dwutomowe dzieło wydane przez Główny Zarząd Ośrodka Propagandy i Agitacji Ludowego Wojska Polskiego(!!!). Powodów dodawać nie muszę raczej, czemu księgi te były paskudne?
To ja raz gdy się uczyłem do wojewódzkiego konkursu z historii (ostatecznie dostałem się do ostatniego z 3 etapów, tam odpadłem dopiero :P)
wypożyczałem różne książki historyczne. I mama, któregoś razu, gdy pojechała do biblioteki mi coś wypożyczyć, przyniosła
"Historię Polski 1795-1945" wydaną w roku 1967...Niektórzy już mogą się domyślić treści :P.
Same komunistyczne bzdury, przekręcone historie powstań, Marszałek Piłsudski to zdrajca narodu, w drugiej wojnie światowej ZSRR ocaliło Polskę...
:D Nie no, masakra. :P
Nienawidzę książki "Zmierzch"!#^.^#
//Dlaczego?//Zeg
Ja nie nawiedzę książek typu <była sobie szalona nastolatka, chodzi sobie do szkoły i ma jakieś rozterki sercowe>. Nie trudno taką książkę rozpoznać - mały format, duże litery, obrazki na co drugiej stronie. Po prostu... jak taką książkę widzę, to się pytam, czy autor(ka) miała jakikolwiek pomysł na akcję, czy też pisała co jej ślina na język przyniesie, bo wiedziała, bo niektóre <podobne do głównej bohaterki nastolatki> i tak te książki kupią, bo im się spodoba okładka :D
Ja natomiast: nie lubię książek dla pierwszaków i okolice wiekowe... A zresztą dzieci i tak ich nie czytają więc szkoda drzew i papieru. "Książki" takie zaczynają się w przeważnie pierwszej osobie:
>>Cześć. Mam na imię Asia <przykładowo> i chodzę do 2a szkoły podstawowej. Jestem taka siaka i owaka... i wyglądam tak... i tak... <Potem następuje przedstawienie rodziców i rodzeństwa, a także koleżanek z klasy>.<<
Fabuła jest przewidywalna. Sorry, co ja piszę? Tam w ogóle fabuły nie ma :D
Nie lubię właśnie takich "książek". :)
A niestety często są lekturami... :(
Nienawidzę książek takich... jak mówi x3Firankax3 :) Najgorsze są właśnie takie. Albo ostatnio czytałam taką, w której chłopak wstydzi się podejść do dziewczyny i zagadać, w końcu się zaprzyjaźniają i koniec książki O.o
Własnie z tego powodu nie kupuję tzw książek 'młodzieżowych'.
A ja nienawidzę FNiN!!! Oczywiście żartuję (Jasti nie zabijaj). Hmm... Niektóre lektury są nudne itd, np. kiedyś czytany "Tajemniczy Ogród" jakoś nie przypadł mi do gustu. "Spotkanie nad morzem" było fajne, ale ten język jakim rybacy się posługiwali :P. Do jest seria "Wampiraci". Chwilowo są cztery części. Ja pechowo dostałem kiedyś pierwszą i trzecią. Później dokupiłem drugą i czwartą. I to jak czwarta mi się podobała, to przez to, że wcześniej czytałem trójkę i kojarzyłem większość faktów, przez dwójkę nie przebrnąłem. Do tego zniechęca mnie polska strona internetowa "Wampiratów", z której od kilku miesięcy nie można się niczego dowiedzieć. Gdy pojawia się jakiś news, to chyba hackerzy na stronę się włamali :P
Wprawdzie nie zrozumiałam czy w końcu tych Wampiratów lubisz czy nie, ale co tam :D W każdym razie za co mam Cię zabijać? :D Za żartowanie? :D Spokooojnie ;)
W sumie to nie wiem jakich książek nie lubię. Ostatnio czytam same fajne :D Nie lubię... hm, hm... nudnych? :P
Wampiratów lubię, ale druga część mnie zanudziła ;)
Romeo i Julia.
Oto odsłania się widok KK, nieczułego chłopka-roztropka interesującego się tylko grami komputerowymi.
Bazowo nie mam nic przeciwko romansom, historiom miłosnym, wątkom romantycznym we FNiN itd., ale RiJ to jak dla mnie masakra jakaś.
Och, miłość. W tym utworze- straszliwie wydumana, chwalebna i poetyczna, bez krztyny realizmu prawdziwego uczucia, kochankowie wielbiący siebie nawzajem najzłotszymi wyrazami uwielbienia i gotowi zrobić dla siebie wszystko, choć znają się parę dni. Oczywiście, zakochani wzorcowo od pierwszego wejrzenia (IMO to pierwsze wejrzenie to bzdura, choć wielkiego doświadczenia nie mam :P).
Oczywiście, przez cały utwór i hordy poetyckich określeń kochankowie nie dotykają się (broń Boże całują się!) że o implikacjach łóżkowych nie wspomnę, bo to by było nie do pomyślenia. Giną w dość idiotyczny sposób. Po jednej stronie chłopczyna Romeo co tylko o honorze i mordowaniu niegodnych ludzi myśli, poza swą ukochaną (choć ją widzi przez pryzmat przenajjaśniejszej aury, zapewne nigdy nie spoglądał na nią poniżej ramion). Po drugiej stronie dziewka rzucająca wszystko dla chłopczyny, delikatna i nieszczęsna że aż strach.
W założeniu, śmierć tych wszystkich szlachciców, przyjaciół i-finalnie- stukniętej dwójcy miała mnie wzruszyć. Niestety, nie potrafię się przejąć sztuczną śmiercią sztucznego księcia który wypowiedział parę zdań przez całą książkę.
Być może, kilkaset lat temu Romeusza i Juliji przypadki sercowe doprowadzały ludzi do łez wzruszenia, ale dziś ta historia jest...nieaktualna. Po prostu. Inna kultura, inne oczekiwania, inne motywy miłości.
nienawidzę,
nie cierpię,
najchętniej spaliła bym na stosie
wszelkiego rodzaju romansidła i książki o miłości
Książka gdzie miłość jest tłem-spoko.
Książka gdzie miłość to główny wątek- niet.
Takie moje zdanie w tej sprawie.
Hm, a ja to postrzegam tak, że romansidło a książka o miłości to całkiem dwie różne sprawy :D Dajmy na to, Harry Potter - tam przeca miłość jest jedną z najważniejszych rzeczy, c'nie? (Stąd też nieco śmieszy mnie, że ktoś może zarzucać Potterowi deprawowanie i sprowadzanie ludzi na złą drogę...). Przecież gdyby nie miłość Lily do Harry'ego i cała ta magia więzów krwi nic by z tego nie było. Voldek dziabnąłby Harry'ego i po sprawie. Dumbel, który naucza, że miłość jest najważniejsza na świecie, Snape, który kocha Lily i przez to chroni Harry'ego, którego właściwie nienawidzi, etc. etc. Dobro i miłość wygrywają ze złem i nienawiścią. Książka o miłości, jak dla mnie. Mam nadzieję, że to nie moja nadinterpretacja, ale ja zawsze uważałam, że ta seria właśnie naucza o wartości przyjaźni i miłości.
A romansidła takie jak właśnie Romeo i Julia są... masakryczne. Swoją drogą, dla mnie miłość tam przedstawiona jest nieco spaczona. Bohaterowie to dwójka nastoletnich idiotów, którym wydaje się, że kochają. Wszystko jest tak wzniosłe i patetyczne, że chce się puścić pawia. Tak, takich książek to ja nie lubię.